W przewodniku wyczytałam,że w Portugalii można się zakochać! Niestety, mojego serca Portugalia nie zdobyła. Ot, odhaczyłam kolejny ciekawy kraj z pięknymi perełkami architektury i krajobrazu, ale w przyszłym roku będę rozglądać się za innymi miejscami.
Portugalia przywitała nas chłodem. Zimny porwisty wiatr na samym początku, nie zapowiadał nic dobrego. Otuliliśmy się kurtkami i z lotniska pojechaliśmy do niedaleko położonej Caparici. Godziny były poranne, a doba hotelowa zaczynała się od czternastej trzeba było poczekać. Wiało, jak.... Zimnica, jak.... Ale tylko przez jakąś godzinę , a potem.... Żar....
Witar od oceanu i gorące słońce, to zdradliwi i niebezpieczni kompanii. Niektórzy mieli okazję się o tym przekonać całkiem boleśnie.
Ocean jest piękny, ale zimny. Nasz hotel usytuowany był tuż nad oceanem. Widok z okna mieliśmy wprost na ocean. Dla mnie to szczyt marzeń lokalizacyjnych. Nie musiałam włączać klimatyzacji, a do snu kołysał mnie szum fal..... Cudnie. Ale najcudniejsze były zachody słońca.
Miasteczko Costa da Caparica położone jest w pobliżu Lizbony i liczy ponad 11 tys mieszkańców. Czy jest piękne????? Znam urokliwsze miejsca. Plaże mają cudne, ale wokół plaży... hm.... Te baraki na plaży ( na początku myślałam,że są to wypożyczalnie sprzętu) to "urokliwe", "kilmatyczne" kafejki z cenami , ho, ho....
Dalsze cześci miasteczka też w zachwyt nie wprawiały. Zalane zostało chińszczyzną. Ale, dla chcącego.... Idąc daleko, daleko w głąb można było znaleźć taką prawdziwą Portugalię. I tak mi się podobała. Kramiki z owacoami morza i życzliwym uśmiechniętym spraedawcą, halę targową z różnymi tutejszymi przysmakami, lokajną tawernę podającą sardynki po portugalsku i świeżutkie owoce morza, np ośmiorniczki.... Spisuję te słowa i uśmiecham się do wspomnień. Oby jak najdłużej pozostały.
Lizbona - piękna, ale na kolana mnie nie rzuciła. Serce moje bije dlalej dla Barcelony, Rzymu czy Paryża. Ale o tym innym razem. Jak będzie taka pogoda jak dzisiaj (wieje, leje, zimno), to codziennie wrzucę jakąś notkę typu "wspomnienia z Portugalii", a jeśli się poprawi, też będę wrzucać, ale w wolniejszum tempie.
może zimno, może drogo ale .... widoki piękne i wspomnienia wspaniałe....
OdpowiedzUsuńzazdraszczam... :)))))
Zimno było tylko czasami, Żaru z nieba nie brakowało! Wspomnienia wspaniałe też pozostaną! Buziaki
UsuńU nas upały były iście portugalskie, więc tą chwilę ochłody przyjmujemy z ulgą...:o) Ale zachodów słońca takich nie było...;o) Wrzucaj !!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że jeszcze powrócą!
UsuńNo to w końcu jak - wyjazd udany czy raczej nie?
OdpowiedzUsuńUdany, udany, jak najbardziej udany!
UsuńPiekne zachody słońca, świetne zdjęcia odpoczełas serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOdpoczęłam. Jeszcze bym gdzueś pojechała!
Usuńnas takim wietrzyskiem w zeszłym roku powitały Kanary...ale i potem był upał:)) w ślupsku tropiki były w weekend:)))
OdpowiedzUsuńOcean ma to do siebie, że kocha wiatr!
UsuńTy taki kawal musialas jechac, a my przez ten czas mielismy portugalsko-afrykanskie tropiki, a nawet piekne zachody slonca, tyle ze nie nad morzem. No dooobra... mialas fajniej przez to morze... :))))
OdpowiedzUsuńOcean. Bo morze mam na co dzień. A ocean kryje jeszcze innne ciekwae tajemnice. O tym napiszę jeszcze!
Usuńmnie akurat Portuagalia wpadła do serca na peano jeszcze raz pojade do Lizbony i do Lagos :)
OdpowiedzUsuńfajne widoczki :)
Ja odhaczyłam i mile wspominać będę!
UsuńNigdy nie marzyłam o Portugalii, Hiszpania tak!
OdpowiedzUsuńAle uważam, że każda wyprawa wiele daje i z każdej wiele się przywozi...
Oj, tak, tak
Usuńo tak, Portugalia też mi się marzy, ale póki co buszuję po tym co bliżej :)
OdpowiedzUsuńWazne, ze jest co wspominać:)
OdpowiedzUsuńi zostaną fajne wspomnienia.....
OdpowiedzUsuńW Portugalii byłem bardzo dawno temu, w prehistorii rzec by można, bo to były lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku. Pływałem wtedy na Zachodnią Afrykę, a w Portugalii szalał Salazar. Zawinęliśmy do Lizbony - niestety, pamiętam to jak przez mgłę....
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:))