Przez kilka dni będę słomianą wdową. Mężowskiego wysłano na szkolenie do Ciechocinka. A zatem....
No właśnie spadły na mnie dodatkowe obowiązki.
Mężowski piec nastawił i pouczył, co i jak, żebyśmy ciepło miały.
Dalej, kominek wyczyścił drewna naszykował, - na w razie. Bo przecież, gdzie ja będę po drewno do szopy chodziła. Pełen obaw mężowsko - rodzicielskich pojechał.
I dzwoni.
Dzwoniłby tak do bóg_wie_ile, gdyby....
Gdybym sobie o telefonie nie przypomniała.
Fakt, iż z pracy z wywieszonym jęzorem jak zwykle do domu zjechałam! Zakupy zrobiłam, Kasię odebrałam, a Młodszej ani śladu. Więc wyjmuję komórkę i dzwonię. Gówniara nie odbiera, ale ja nie ustępuję. Przecież sto razy nie będę jeździć w te i wewte. No i stało się! Zostawiłam telefon w samochodzie. Samochód w garażu i gra muzyka!
Na szczęście przypomniałam sobie, że przecież w komórce budzenie można nastawić. Szukam, przewracam, niczym Hilary, dom do góry nogami. Młodsza dzwoni do mnie. Nic, cisza! Telefon jakby pod ziemię się zapadł. Nagle EUREKA! Biegnę do garażu! Jest! Patrzę, a tam cała seria połączeń nieodebranych i prawie wszystkie od ślubnego.
No to oddzwaniam.
A tam wrzask w słuchawce, dlaczego nie odbieram, on się martwi, itd...
Tłumaczę chłopu,że w samochodzie zostawiłam i że ma szczęście, iż sobie przypomniałam, bo...
Umilkł!
Bo mnie się zdarza to i owo .... A często telefonu zamkniętego w torebce też nie słyszę!
Boże! Żebym tylko rano usłyszała o stosownej porze.
Bo juto obowiązki podwójne o poranku wypełniać będę!
To nie wesoło :-( Bez Męża to jak bez nogi ;-P
OdpowiedzUsuńŻeby tylko szybko wrócił i będziesz mogła połapać te 5min dłużej znowu :-D
Pozdrawiam
Szkolenia nie trawają wiecznie. Jutro już będzie!
UsuńA z telefonem to chyba wszystkie tak mamy. Moj tez czesto dzwoni sobie do upojenia w torebce albo w jakiejs kieszeni kurtki czy zakietu wiszacego w szafie.I ma dziwny zwyczaj, ze jak mam go obok to zdecydowanie rzadziej dzwoni.Zlosliwa bestia.
OdpowiedzUsuńZłośliwa jak nic!
UsuńCzasami bez meza, jak bez reki, zwlaszcza kiedy trzeba palic w piecach. Ale sa i dobre strony slomianego wdowienstwa, nikt nie gdacze za uszami i zaraz jakos spokojniej w domu.
OdpowiedzUsuńKomorke mam nastawiona na najglosniej, bardziej sie nie da, wiec na ogol slysze. Zawsze tez nosze ja przy tylku, nie zostawiam nigdzie, bo pewnie juz nigdy wiecej bym jej nie znalazla (to ten... no... jakze mu bylo... acha, Alzheimer)
Milego dnia
Ja , niestety nie potrafię się tak przywiązać do komórki. Zawyczaj przypominam sobie o niej, kiedy jest potrzebna. Często zapominam naładować,albo zasilić konto!
UsuńCzyli jestes prawdziwa kobieta, ja tylko pedantka.
UsuńA mnie do pedantki daleko, niestety!
Usuńja komórkę mam zawsze w zasięgu wzroku lub słuchu... jakoś nie zdarza mi się jej "zawieruszyć"... a bez męża, cóż... ja jestem w takim stanie od "kilku" lat, zdążyłam się przyzwyczaić i radzę sobie (bo muszę) ze wszystkim... ale mogę zrozumieć, że jak się jest ze sobą na codzień, a potem kilka dni bez, to można się pogubić... ale przecież Ty jestem taka obrotna, że dasz sobie radę... pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńPewnie,że dam radę!I do pogubienia mi jakoś daleko! Ale chłop powinien tak myśleć! I niechaj myśli!
UsuńPozdrawiam
Mogę mówić do Ciebie siostro? ;-)))
OdpowiedzUsuńJak nic! Możesz mówić, siostro!
UsuńAle ślicznie fioletowo u Ciebie:))
OdpowiedzUsuńA mąż...macie okazję zatęsknić;))
Dokładnie tak!
UsuńTo się biedak nastresował.
OdpowiedzUsuńBiedaczek!
Usuń...o, z tymi telefonami i ja tak mam, i Mój też cały w pretensjach:)
OdpowiedzUsuńKreślę pozdrowienia1
Bo wyobraźnia pracuje!
Usuńno popatrz myślałam, że tylko ja tak mam, że nie słyszę "komornika" (Pani Gosiu "komornik" dzwoni!!!! jak mówią u mnie w pracy) nie słyszę jak jest w torebce, jak śpi w szufladzie w pracy i w ogóle jestem głucha na dzwonienie "komornika"......
OdpowiedzUsuńNie ma to jak stary stacjinarny telefon, który swoim dzwonkiem umarłego by zbudził!
UsuńNo widzisz, jak to dobrze mieć troskliwego męża;)
OdpowiedzUsuńOj, dobrze!
UsuńTo od męża zależy, czy kobieta lubi być słomianą wdową. Kiedyś taki stan był przeze mnie błogosławiony, dziś nie wyobrażam sobie rozstania dłuższego niż kilka godzin. I nie ma to nic wspólnego z domowymi czy innymi obowiązkami, bo potrafię w domu zrobić wszystko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja tak rzadko nią jestem, że nawet te dwa dni lubię nią być!
UsuńWłasny telefon zostawiam wszędzie...wystarczy, ze leży na górze gdy ja na dole grasuję lub na powietrzu... nie słyszę i potem wysłuchuję pretensje od dzieci i OM, że dodzwonić się nie mogą. W samochodzie ile razy wyjmę z torebki, by nie szukać podczas jazdy, to zawsze zostawię i nie we własnym garażu, ale na parkingu, na widoku, ryzykując, ze ktoś się połakomi i szybę wybije...
OdpowiedzUsuńZawsze jednak idę z telefon spać, bo nie mam zegarka w sypialni...
To przynajmnej wieczorem sobie o nim przypominasz.
UsuńRewizyta :) DD, bardzo podoba mi się, jak opisałaś siebie w zakładce. Szczęście, jak widać w poście, nie odpuszcza i czuwa - zawsze dobrej słyszalności życzę ;):) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie i zapraszam częściej.
UsuńMój mąż kiedyś w podobnej sytuacji postawił na nogi cała rodzinę, bo pewnie mnie porwali czy coś w tym rodzaju ;))
OdpowiedzUsuńI pewnie był zdziwiony,żeś telefonu nie słyszała!?
UsuńObraził się na mnie :)
UsuńSkąd ja to znam....ale od pewnego czasu pilnuję telefonu,ma być wszędzie razem ze mną.I przewaznie mi się to udaje.
OdpowiedzUsuńbardzo często, kiedy mam ważny telefon, to nie mam telefonu :))))
OdpowiedzUsuńTelefon bógwiegdzie- ot częsta przypadłość nas kobiet;))
OdpowiedzUsuń