Nie byłam już małym dzieckiem. Miałam 13 lat. Mieszkaliśmy na wysokim parterze w starej poniemieckiej kamienicy. Zasiedlałam ten niegdyś zamurowany pokój, którego historii jeszcze wtedy nie znałam. Mój tapczan znajdował się przy oknie. Uwielbiałam spać przy otwartym oknie.W obawie przed złodziejami ojciec w górnym okienku zamontował haczyk ( solidny, wg. ojca mechanizm), aby lufcik można było otworzyć i aby był stały dostęp świeżego powietrza, a przy tym, aby utrudnić złodziejowi ewentualną próbę dostania się do domu.
Był leni wieczór, właściwie noc ( około 23). Mama była w pracy na nocnej zmianie, ojciec w drugim pokoju słuchał radia "Wolna Europa" albo " Luxembourg", gdyż jak twierdził tylko tam mówią prawdę. Próbowałam zasnąć, ale sen nie przychodził. Wymyśliłam wówczas sposób na zaśnięcie. Zaczęłam liczyć gasnące i zapalające się światła w kamienicy z naprzeciwka. Kiedy w obserwowanej kamienicy zgasły wszystkie światła, a sen nie przychodził, usiadłam, aby móc obserwować kolejną kamienicę i dalej liczyć.
Nagle w oknie pojawił się mężczyzna w długim czarnym płaszczu, w kapeluszu przysłaniającym mu twarz. Włożył rękę w szparę lufcika mocno pchnął. Górne okienko otworzyło się szeroko. Nie wiem, co było dalej, bo wyskoczyłam z łóżka jak oparzona z potwornym wrzaskiem. Przybiegł ojciec. Górne okno było otwarte na roścież. Ale nikogo nie było. Ojciec wyjrzał na ulicę i również nikogo nie zobaczył. Próbował mnie uspokoić, że niby to wiatr okno otworzył, bo pewnie źle je zamknęłam..... Ale noc była bezwietrzna. Więc inne znalazł wytłumaczenie, że to niby wszystko mi się przyśniło. Ale ja nie spałam. Poza tym nawet nie leżałam. Siedziałam w tym oknie i liczyłam zapalające się i gasnące światła.
- Nigdy więcej nie wejdę do tego pokoju! - krzyczałam.
To była długa i bezsenna noc. Wróciła mama. Przeraziła się, kiedy zobaczyła w jakim jestem stanie. Byłam blada, trzęsłam się jak galareta. Tata próbował tłumaczyć,że coś mi się przyśniło, ja upierałam się przy swoim. W każdym razie do mojego pokoju spać poszedł tata.
Rys. wosku i cienia mężczyzny pośrodku. |
Mamcia zaparzyła mi ziółek i jakiś kropli na uspokojenie dała, po których zasnęłam twardym snem. Obudziłam się po kilku godzinach. Wówczas mama pokazała mi coś, co do tej pory mnie zastanawia i zadziwia.
- Czy tego się przestraszyłaś? - zapytała, pokazując bezkształtną masę zastygniętego białego wosku, w środku którego był czarny cień mężczyzny w kapeluszu.
- Jak to zrobiłaś? - zapytałam. Byłam zaskoczona tym, co zobaczyłam. Na andrzejki lało się wosk. Przybierał on różne figury, które rzucały cień na ścianę. Ale tym razem cień został wpisany w środek tegoż wosku i to na dodatek postać , którą widziałam.
- Jak to zrobiłaś mamo? - powtórzyłam
- Kiedy zasnęłaś przelałam nad twoją głową wosk. To się wylało. Czy jeszcze się boisz?
Nie , strach uleciał tak samo, jak przyszedł. Mnie jednak absorbowało zjawisko człowieka w kapeluszu zamkniętego w tym wosku.
- Jak to zrobiłaś mamo? - dociekałam, ale mama nie potrafiła mi odpowiedzieć i nie miała ochoty w ogóle rozmawiać o tej sprawie.
Ucichła.
Powróciła teraz, wraz z myślą o pisaniu o sprawach nie z tej ziemi. Zaczęłam nawet poszukiwania w necie, czy komuś się też przytrafiło coś podobnego. Oczy otworzyłam ze zdumienia, że ta zjawa ( wtedy byłam przekonana,że to prawdziwy złodziej) ma swoją nazwę - cienisty człowiek.
Cieniści ludzie - istoty z innego bytu, może duchy, może obcy. Zwykle przyjmują ciemną postać mężczyzny w kapeluszu ( lub innym nakryciu głowy: czapka, kaptur) przysłaniającym twarz. Wywołują nieprzyjemne odczucia, lęk, strach. W moim przypadku wręcz histeryczny strach.
Okazuje się,że nie jestem odosobniona. Podobne spotkanie przeżyło wiele ludzi na całym świecie. W USA poświęcono temu zjawisku nawet audycję radiową, podczas której badaczka zjawisk paranormalnych Heidi Hollis przybliżała słuchaczom owych cienistych. Według niej postaci te istniały "od zawsze", a karmią się ludzkimi emocjami, między innymi starchem. Można z nimi walczyć pokonując strach.
Tyle o cienistych. Kolejną niezwykle interesującą mnie sprawą jest rytuał przelewania wosku nad głową śpiącego. Mama nic mi na ten temat nie mówła, może ja za mało dociekałam. Nie wiem, jak to zrobiła, ale widziałam efekt tego rytuału. Zadziwiający i skuteczny. W tej sprawie również zaczęłam poszukiwania w necie.
Efekty moich poszukiwań są zdumiewające. Na forach intenetowych wrze.
Przelewanie wosku nad głową śpiącego ściśle związane jest z obrzędowością ludową i było niezwykle popularne niemal we wszystkich regionach Polski i jak widać u wielu nadal jest popularne. Jest to duchowy rytuał oczyszczania aury ciekłym woskiem. Między innymi: zdejmuje obce byty, zdejmuje podświadome lęki i strach, uwalnia od negatywnych energii ( złorzeczeń, przekleństw, zazdrości, uroków).
Rytuał wyglądał bardzo różnie. Jak to zrobiła mamcia - nie wiem - zabrała ze sobą tę wiedzę. Widocznie miała powody, aby mnie nie wtajemniczać. W każdym razie pomogło.
A teraz zapowiadam przerwę od tematu "nie do wiary" na jakiś czas. W zanadrzu mam jeszcze wiele ciekawych opowieści. Tyle mogę obiecać. Serdecznośći.
Mróz mi po krzyżu przeleciał, gdy przeczytałam Twoją opowieśc Dorotko! Bo gdzieś w jakiejś mojej skrytce mózgu drzemała podobna do Twojej historia. I niby j zapomniałam. Niby wepchnełam w strefę koszmarnych snów, ale teraz mi się przypomniała. To był taki chłopiec - cień. Coś jak Piotruś Pan tyle, że smutny, ponury, wywołujący lęk. Pojawiający się kilka razy na przestrzeni lat mego dzieciństwa a wciąż niezmienny, nie dorastający...
OdpowiedzUsuńNa szczęście u mnie pojawił się tylko raz.
Usuńspotkałem go przychodził do mnie kilka nocy jakimś cudem otwierał szklane drzwi wchodził słyszałem zawsze tupanie butów bo nie spałem obchodził stół dwa razy i wychodził.Do dziś tego nie zapomnę .A wosk to prawda moja babcia też mi przelewała wosk pszczeli okropnie bałem się czarnego kota i jego obraz też się objawiał w wosku
UsuńIstnieje swiat niewidoczny naszym oczom... nie boje sie.
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Oczywiście,że istnieje. Serdeczności.
UsuńDorotko, chyba masz w spadku po mamie furtkę na inny ogląd świata i intuicyjną znajomość rzeczy :) O cienistych czytałam i nie tylko :) Młoda wtedy byłam przestraszyłam się mocno i do dziś mam wątpliwości w kwestii co to naprawdę było.
OdpowiedzUsuńTeraz z kolei mówi się dużo o sendremanie w podobnym kontekście. Kolejna miejska legenda jak czarna wołga ;) Na tubce są filmy, fejki, ale jeden robi wrażenie http://www.youtube.com/watch?v=7-66D-U5ROY.
Wow! Na mnie zrobił wrazenie ten filmik. Brrr...
UsuńMoże i tak. Ale ona nie wprowadzała mnie do niego. Zapewne miała ogromną wiedzę, niestety nie sprzedała mi jej. A kiedy opowiadałam jej moje rózne przezycia - albo zbywała milczeniem, albo uważała ,że przesadzam.
Ja to jakiś niedowiarek jestem bo:
OdpowiedzUsuń- poniemiecka kamienica
- zamknięty wcześniej pokój
- wysokie piętro
- haczyk w lufciku na ... złodzieja
- słuchanie radia wolnego, gdy miałaś 13 lat...
- zachowanie odlewu człowieka 'przeźroczystego' ....
- ja z Polski, ale o takim zwyczaju nie słyszałam za mojego życia, spalanie czegoś w uchu tak...
No ale zbieg okoliczności możliwy :D
Kamienica poniemiecka - zgadza się tam mieszkaliśmy ( gdybyś czytała wcześniejsze posty, to wiedziałabyś do czego zmierzałam tym wtrąceniem. Wysoki parter - w kamienicach bywa. Kiedyś były inne okna i inaczej się otwierały, stąd róznego ropdzaju wynalzki domowników, którzy chceli mieć otwarte okno, przez które nikt nie może wejść, stąd haczyki, itp...
UsuńOdlewu nie zachowałam, ale narysowałam - to drobna różnica.
Radia wolnego nie ja słuchałam- lecz ojciec
Coś chyba nie zrozumiałaś.....
***
Z kolei ja nie słyszałam o spalaniu czegoś w uchu.... hi, hi, hi
Serdeczności
Pewno jest jak twierdzisz :)
UsuńO radiu miałam coś innego na myli, raczej czasy niż Twój wiek, ale z tym już sobie poradziłam.
W wieku lat 13 'widziałam' naprawdę wybieg mody lalek, którym szyłam już sama modelowe ubrania. Nawet dzisiaj mam to w pamięci, było to w biały dzień w obecności moich wiekowych koleżanek. One też twierdziły, że widzą. Tak bardzo chciałyśmy 'to' zobaczyć. Ot, wyobraźnia.
To nie była wyobraźnia. To coś zjawiło się nagle i niespodziewanie jeden jedyny raz.
UsuńNo to był baśniowy 'płanetnik' czy jak zwą tego 'deszczowego pana'. Czytałam u Marii Krüger w starych Świerszczykach lub Płomyczkach.
UsuńTo bardziej był zwykły złodziej. Bo szczerze mówiąc na początku myślałam, że to włamywacz. Potem zastanowił mnie ten cień na wosku. A potem przestało mnie to obchodzić do dzisiaj! Powiem Ci,że dzisiaj patrzę na tę historię z zaciekawieniem i wciąż stawiam pytania na które na razie nie znalazłam odpowiedzi. Serdeczności.
UsuńJejku! Popatrz na mój avatarek! Brrrr. Brakuje mi tylko kapelusza! Brrrr, brrrr. A Ty masz czarne okulary i może deszczowiec... Brrrr, brrrr.
UsuńFaktycznie! Normalnie cienisty bez kapelusza! Już wiem! To może Tyś była u mnie tamtej nocy!?????
UsuńNie, pamiętałabym. Ja tylko tu włażę, bez wosku mnie wdać. DD a może Ty przewidziałaś przyszłość blogową ???? :D
UsuńMoże.... To ja wieszczka blogowa jestem! Ale numer!
UsuńAno wieszczka numer pierwszy :D
UsuńMam pytanie. Czytał/jest posiadaczem, ktoś? Wiem, że jest po polsku, książka "The Quantum Thief" (Złodziej kwantów/kwantowy złodziej) autorstwa Hannu Rajaniemi? Chętnie bym pożyczyła lub odkupiła. :))))) - Echo
Niestety....
UsuńDD, dzięki za chęci. Mówi się trudno i szuka się dalej... :).
UsuńCzytam jeszcze raz wpis i zastanowią mnie pora roku. Może to był ksiądz po kolędzie, któremu się grafik odwiedzin rozjechał, bo się zasiedział tu i tam (czytaj: pod drzwiami zamkniętymi). Że z zasady oni tacy rzetelni to by pasowało stare przysłowie: nie w puścisz go drzwiami to oknem ci wlezie .... :))))). Ot, i zagwozdki nie ma.
Kolęda????? raczej pora zimowa....
UsuńJestem człowiekiem o ścisłym umyśle. NIe wierzę w duchy, strachy, horoskopy i przepowiednie. Ze trzy lata temu jednak przyśniło mi się coś tak realistycznego, że myślałam że to real. Wręcz czułam dotyk, uścisk ..... Obudziłam się w nocy i gdy się zorientowałam, że to niemożliwe aby było realne, uciekłam spać do innego pokoju. Tamta sytuacja tak mnie przeraziła, że do dziś gdy mam spać sama nigdy nie śpię w tym pokoju. Dla własnego spokoju wolę nie wgłębiać się w te metafizyczne tematy bo mimo, że nie wierzę ..... przeraża mnie to.
OdpowiedzUsuńNiby nie wierzysz, bo kto w 21 wieku by wierzył , a jednak lęk powstaje. Dlaczego?
Usuń@baśka -to, że masz ścisły umysł nie czyni Cię wszystkowiedzącą osobą. Typowo ludzki egoizm... Zresztą, nauka nie udowadnia w żaden sposób czy istnieje, np. życie pozagrobowe, czy też nie. Dlatego przykro mi to mówić, ale komentarze tego typu bardzo mnie śmieszą. Ja osobiście wierzę w życie pozagrobowe... w końcu mam pewne powody, żeby tak sądzić.
UsuńMimo, ze jak wiadomo, jestem niedowierkiem, uwielbiam sluchac opowiesci z dreszczykiem, ogladac horrory albo czytac Kinga. Trafilas wiec w moj gust, nawet sie troche wystraszylam tego cienia za oknem, bardzo sugestywny byl. Na Twoim miejscu nigdy bym juz spokojnie w tymze pokoju nie zasnela. Aaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie,że po owym przelewaniu wosku strach uleciał. Nigdy nic podobnego już mi się nie przytafiło.
UsuńDD, miałam podobne doświadczenie, ale nie aż tak niewiarygodne....
OdpowiedzUsuńhttp://portia34.blogspot.com/2013/10/pytanie-bez-odpowiedzi.html
Czy to możliwe, aby róznym dzieciom w różnych rejonach świata, róznym dorosłym bez wzgledu na płeć podobne zdarzenia się zdarzały? Dla mnie ów człowiek był bardzo wyraźny i rzeczywisty. Widziałam go z odległości kilkudziesięciu centymetrów. A potem ten cień na wosku- szok. Nawet, jeśli to był prawdziwy człowiek, który chciał wejść prze z otwarte okno, zagadką pozostanie ten cien na wosku. Serdeczności
UsuńCzytam z zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńJako mała dziewczynka widziałam wiele razy nocą postać mężczyzny tuż za oknem:-)
A za szafami " żyły" małpy i wilki:-)))))) Zawsze mialam bujną wyobraźnię!
Nie byłam już małą dziewczynką, lecz nastolatką żyjącą muzyka, poezją. nawet podkochiwałam się w taim jednym. Zaczytywałam się w czytadłach Siesickiej i Snopikewicz. Już nie te czasy,kiedy straszyszły strachy spod łóżka. Poza tym takie zdarzenie miało miejsce jeden jedyny raz w życiu. Jak wytłumaczysz ten cień na wosku? To kolejna zagadka.
UsuńWow. Niezwykła historia. Zagadkowa i tajemnicza, ponadto opisana tak, że trudno się oderwać. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńnapisałaś o czymś, czego sama doznałam przed laty...do tej pory tak silne wrazenie, ze nie potrafię spokojnie o tym mówić, a został widomy ślad w realu...
OdpowiedzUsuńWygląda na to,ze nie jestem odosobniona. Jaki widomy ślad w realu pozostał? Czy opowiesz kiedyś swoją historię, Basiu?
Usuńopowiem, wiesz, człowiek czasami milczy, bo boi się narazić na śmieszność, ośmieliłaś mnie...pozdrawiam!
UsuńDoskonale to rozumiem. Sama milczałam przez długie lata. Ale okazuje się, że innym też się zdarzyło... a zatem coś jest na rzeczy.
UsuńPrzelewanie wosku jest bardzo skuteczne i pomaga z tym, że nie zawsze jeden zabieg wystarczy. Skuteczne jest też oczyszczanie aury jajkiem a także spalanie i szepty...
OdpowiedzUsuńO spalaniu i szeptach nawet nie słyszałam. Spalanie czego?
Usuńhttp://teatrnn.pl/leksykon/node/1058/magia_w_wierzeniach_mieszka%C5%84c%C3%B3w_lubelszczyzny_%E2%80%93_posta%C4%87_znachorki
UsuńBardzo ciekawe zjawisko. Nie słyszałam o laniu wosku nad głową, muszę o tym więcej poczytać, bo lubię takie tajemnice :)
OdpowiedzUsuńTajemnic, jak tajemnice - to rytuał pogański. Zadziwiające,że w moim przypadku podziałał. W dalszym ciągu ciekawa jestem,jak ten cień w kapeluszu znalazł się w środku wosku?
Usuń...duch tego pana w kapeluszu wszedł w Ciebie, słyszałam o takich zjawiskach, a Twa Mama poprostu obrzędem go z Ciebie wyjęła...tak to widzę...i całkiem na poważnie to piszę!
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Jeśli wiesz coś wiecej, napisz, może nawet notkę. Jestem ogromnie ciekawa .
Usuń...nie wiem, ale wiem, że wiem, że mam rację, bo tak mi coś, a to coś ma rację, mówi :)
UsuńPewnie tak jest. Bo po tym przelanym wosku wszystko ustąpiło. Szkoda,że nie wiem jak to zrobiła mama.
Usuń...wiem, że na pewno...niestety nie wiem jak Twoja Mama to zrobiła, acz mój śp. Tata opowiadał, że jego Babcia też przelewała wosk, oraz robiła rytuał z jakiem, w obu przypadkach robiąc to modliła się cichutko, niestety swej wiedzy tajemnej nikomu nie przekazała...
UsuńSerdeczności:)
Zobacz Meg - mamy kolejną zagadkę. Ani Twoja babcia, ani moja mama nie przekazały dalej swojej wiedzy. Dlaczego?
UsuńPierwszy raz o tym przeczytałam. Coś takiego?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Tyle tajemnic kryje nasze życie.... O cienistych też dowiedziałam się dopiero niedawno, przy okazji. Szukałam kogoś, komu przytrafiło się podobne zdarzenie. Okazało się,że nie byłam odosobniona. Nie chciałabym, aby się powtórzyło.
UsuńO przelewaniu wosku słyszałam od mojej cioci, najstarszej siostry mojej mamy, ale nigdy tego nie widziałam.
OdpowiedzUsuńNie chciałabym, aby takie coś mi się przytrafiło.
Pozdrawiam cieplutko.
Czyli ten rytuał był powszechnie znany. Hm.... coraz bardziej rozbudzana jest moje ciekawość. Obecnie zastanawiam się, dlaczego mama mnie nie wtajemniczyła? Teraz nie mam kogo zapytać.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSłyszałem coś o "świecowaniu", chyba ucha, ale nie wiem czy to to samo?
OdpowiedzUsuńOświecowaniu ucha też słyszałam, ale to chyba zabieg medyczny.
Usuńja znam ludzi "szarych"..... może to ci sami co cienisci ?..... mówią, że to byty z równoległego czasu....
OdpowiedzUsuńo przelewaniu wosku nie słyszałam.... ale wierzę że stare , dawne obrzędy miały magiczną siłę....
tobie pomogły.....
mnie ponoć zauroczyła cyganka, jak mama mnie wiozła w wózku, ledwo dojechała do domu bo byłam juz sina.... i też sąsiadka zdejmowała ze mnie czary....
http://leptir-visanna6.blogspot.com/
a to znalazłam w necie:
Szaraki, czyli „Xeropa„
Pochodzą z Układu Podwójnego Gwiazd Zeta Reticuli. Układ ten jest w dalszym ciągu zamieszkiwany przez grupę cywilizacyjną. Jednak ta szczególna rasa jest wytworem innej cywilizacji, pełnili funkcję bio – robotów. Mieli służyć swoim stwórcom do wykonywania badań, eksperymentów itd. Na nich samych również były dokonywane. Pełnili funkcję niejako niewolników.Jednak podczas starcia grupy cywilizacyjnej Zeta Reticuli z Cywilizacją pochodzenia jaszczurzego, udało im się zbiec.
Nie posiadali jednak wystarczających zasobów by móc znacząco się oddalić. Potrzebowali cichego, spokojnego miejsca by się osiedlić. Ich ciała były wytrzymałe, więc mogli przebywać jakiś czas w skrajnych warunkach. Niestety powoli następowała degradacja genetyczna. Kiedy trafili do naszego układu słonecznego było ich ok1,3 miliona osobników w tej chwili jest ich około 750 tysięcy.
Na początku próbowali osiedlać takie planety jak Saturn, później Mars. Jednakże Mars jest połowicznie martwą planetą. Nie ma dostatecznej ilości drugiej gęstości by mogli tam się zacząć rozwijać. W tamtym okresie często odwiedzali ziemię, poszukiwali nowych materiałów genetycznych. Niejednokrotnie byli składani w ofierze jaszczurzym bogom przez ludzi.
Posiadają swoje Egregory, niestety ich ścieżka ewolucyjna zaczęła się rozpadać, inne istoty nie wcielały się to też nie mogli nabierać nowych treści.
W latach 40 szarzy nawiązali oficjalny kontakt z ziemską cywilizacją. Zawarli pakt miedzy sobą. Pakt ten dotyczył miedzy innymi możliwości korzystania z ziemskiego materiału genetycznego do swoich badań nad hybrydą, która miała im umożliwić przybywanie na ziemi. W tej chwili mogą przebywać od 40 minut do 3 godzin. W zamian za technologię. Niestety żadna ze stron nie dotrzymała warunków paktu, więc ten został rozwiązany. Doszło kilkakrotnie do starcia zbrojnego miedzy Ziemią a nimi. Szarzy nie mogąc w dalszym ciągu przebywać na ziemi, zajęli i dostosowali Księżyc. W obecnym czasie posiadają też kilka niedużych baz na Marsie.
Ponieważ inne cywilizacje nie chciały nawiązywać z nimi kontaktów, dysponują przestarzałą technologią.
cdn
OdpowiedzUsuńNatura i wygląd:
Są inteligentni, konsekwentni, obowiązkowi, zdecydowani, maja sposób myślenia wielowątkowy, jednak mają problemy z myśleniem abstrakcyjnym. Ponieważ zostali stworzeni, jako roboty nie potrzebowali tej umiejętności.
Ich funkcjonalność myślenia polega na dopasowywaniu całych pakietów danych do sytuacji. Niestety słaba umiejętność abstrakcyjnego myślenia pozbawia ich swoistej głębi – co z kolei uniemożliwia rozwój duchowy, jako taki. Między innymi badają ludzi pod tym kątem, obserwują nasz sposób myślenia, nasz sposób reagowania, emocje itd. aby ewentualnie je skopiować. Dlatego tak często implanty są umiejscawiane w mózgu, w prawej półkuli. W czasie porwania odczytują wspomnienia, emocje, kontaktują się telepatycznie z osobą porwaną, przeszukują jej umysł w celu pozyskiwania informacji. Ich ciała pokryte są kombinezonem z hełmem, który dość często jest brany za ich głowę. Są bardzo mało odporni na ziemskie grzyby i bakterie. Ciała są zbudowane z substancji przypominającej czarną, twardą galaretę. Pokryte szorstką, szarawą, cienką skórą. W brzuchu posiadają 2 organy.
Przez wiele lat wyspecjalizowali się w technologii umożliwiającej branie ludzi i innych ziemskich istot. Grupa pochodzenia jaszczurzego, która do niedawna sprawowała kontrolę nad naszą cywlizacją, często korzystałą z ich metod. A także poprzez nich prowadziła własne badania.
Rasy :
Jest pięć odmian. Dzielą się stopniem zaawansowania genetycznego. W ich wypadku chodzi o możliwości i akceptację mutacji wewnątrz DNA. Początkowo była jedna rasa, jednakże bardzo szybki postęp umysłowy,który nastąpił jeszcze na Zeta Reticuli, spowodował wyodrębnianie się pewnych cech co w konsekwencji dało 4 inne rasy.
cdn
OdpowiedzUsuńRóżnice rasowe:
Rasa pierwsza – najniższy stopień zaawansowania umysłowego : wzrost ok 130 cm, bardzo jasna karnacja o odcieniu szarym, ogromne czarne oczy, nie proporcjonalnie duża głowa, długie, chude ręce z długimi 4 palcami. Jest to rasa o największej liczebności.
Silni i wytrzymali. Pracują głównie w nocy i prawie w każdych warunkach. Ta rasa zajmuje się pomiarami, badaniami, pobieranie próbek itd.
Rasa druga – trudna do zaobserwowania, bo zajmują się wyłącznie obsługą pojazdów, pilotażem, prowadzą pomiary wyłącznie z góry. Postury ludzkiej, o nieco mniejszych oczach, i wzdętym brzuchu.
Rasa trzecia – to rodzaj “przedstawicieli handlowych”.
Szukają nowych rynków zbytu dla swych odkryć i badań.
Rasa czwarta – to budowniczy, zajmują się budowaniem tuneli i baz podziemnych. Głównie na Księżycu.
Rasa piąta – najważniejsza: Najwyżsi.
Ta rasa jest prawie wymarła. Zostało kilka osobników. Bardzo dbają o swoje ciała bo nie będą w stanie wcielić się w inne. Są wysocy, maja trójkątną głowę, i głęboko osadzone czarne oczy. To władcy lub zarządcy cywilizacyjni. Rzadko biorą udział w zorganizowanych akcjach. Kontaktują się tylko z nielicznymi.
Pojazdy:
Na jednym pojeździe znajduje się od 12 do 30 istot. W zależności od wielkości pojazdu i jego funkcji. Posiadają pojazdy wywiadowcze i transportujące. Większość jest wyposażona w broń, a także w Orby które programują do stabilizacji i czyszczenia przestrzeni, też do podsłuchów i obserwacji.
nie wiem tylko czy cieniści i szrzki to te same byty
OdpowiedzUsuńserdeczności
http://leptir-visanna6.blogspot.com/
Chyba nie! Tamta istota była ubrana w cieny płaszcz i kapelusz, który zasłaniał twarz. Według tego, co wyczytałam, cieniści nie maja twarzy.
UsuńO tym, co napisałaś pierwszy raz czytam. Kurcze, ale ciekawe, jak z innej bajki. Muszę się dokształcić!
Przeszukaliśmy Internet pod kątem tajemniczego pana w kapeluszu. Rezultat był zaskakujący, nie-do-uwierzenia:
Usuń- Tove Jansson: Tatuś Muminka
- Marlboro Man lub 'kowboj od Marlboro'
- sylwetka z muzeum szpiegostwa w ... gdzieś tam
- :) Chuck Norris brrr, strach szukać dalej....
Życzenia trafniejszych znalezisk!
dymek z papierosa
UsuńCoś słabiutko z tymi przeszukiwaniami. A Włóczykij z Doliny Muminków? A Fantomas? To dopiero.... brrrr
Włóczykij niby ma kapelusz i płaszcz ale nie ma czerwonych oczów (no może ma przy ognisku) ale nalezy do przyjaźnych, nawet śpiewa.
UsuńTatuś ma kapelusz, czasem czerwone oczka (po imprezie), jest odludkiem czasem nawet nieprzyjemnym. Nie ma płaszcza. Tove obchodzi 100 lat (choć kilka pośmiertnych)
Szpieg ma wszystko, nawet umiejętność szpiegowania i do miłych nie należy...
Marlboro mam ma wszystko i nawet raka płuc.
Chuck ma wszystko do kwadratu, do potęgi i silni.
Kto to Fantomas? (fan Tomas'a ?)
Nie znasz Fantomasa? Uuuuuuuuu! Koniecznie trzeba poznać.
UsuńOdsłona 1 - http://www.coolfrenchcomics.com/fantomas.htm
Odsłona 2 - https://lh6.googleusercontent.com/-XF0ikeFFGK8/TWrjoYEClvI/AAAAAAAAC84/vbzAMor-BBI/s1600/Ren%25C3%25A9+Magritte+posing+with+his+painting+Le+barbare%252C+1928.jpg
Odsłona 3 - http://images.moviepostershop.com/fantomas-movie-poster-1947-1020521699.jpg
A najlepiej obejrzeć stary film z 1964r
Dzięki za linki. Tylko ... on jest łysy :), reszta psuje :))))
UsuńU cienistego też włosów nie widziałam. Mógł być łysy w kapeluszu. Poza tym panów w kapeluszach mamy jeszcze wielu, np.
UsuńArsene Lupin - http://www.redlist-ultimate.be/bos/2507/
Słusznie. Do tego wszystkiego (kapelusz i reszta) robił to wszystko w białych rękawiczkach i nagradzał różą. Jedno ale. Był postrachem bogatych tylko...
UsuńFantomas oprócz kapelusza mógłby nosić moherowy beret. Brrrr. Kto wie tak naprawdę co się ma pod moherowym beretem? Brrrr.
Beret może być filcowy i z włóczki, np. zielonej....
UsuńPewnie, że może być a pod czachą spustoszenia czyni dym brunatny z zielonej trawki i gość ma jakieś mary z tej towarzyskiej czarownej maryśki.
UsuńPewnie sama bym się przeraziła...
OdpowiedzUsuńzagubiona
Ja się przeraziłam potwornie!
UsuńJa miałem swojego potwora (diabła) który wychodził z piwnicy i szedł do mnie i nie było przed nim żadnej zasłony. Moja mama nie umiała czynić czarów, ale kiedyś przeczytałem że na coś takiego pomaga modlitwa - zadziałało. "ojcze Nasz" pozbawiło go wszystkich mocy a następnie obróciło w niwecz. Potem jeszcze próbował kilka razy, ale nikł na samą myśl o modlitwie.
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z Tobą, to było o wiele bardziej rzeczywiste niż sen.
Wówczas w tej postaci nie widziałam ducha, ale realnego włamywacza.
UsuńNie wiem, czy przeleanie wosku to czary. Jeśli tak, to naprawdę udane. To było dawno.
Mój też bynajmniej duchem nie był.
UsuńCzy przelewanie wosku to czary? A co innego jak nie one? - taka kobieca magia, chtoniczna.
Może i tak. Wra zenie jednak robią!
UsuńTaka uroda kobiecych czarów ;-) Robią wrażenie.
UsuńO wosku nie słyszałam- ale o przelewaniu jajka nad głową śpiącego-owszem
OdpowiedzUsuńJajo układało się w kształt tego co dziecko wystraszyło/opętało
Spalanie w uchu-to może wyciągi z lnu? teraz sa gotowe do kupienia świecie Indian Hopi, kiedyś przy bólu ucha zwijano len w taki róg, oblepiano woskiem i wąski koniec wsadzano do ucha, podpalając szeroki. Tworzyła się temperatura i powstawało podciśnienie które wyciągało "syfy" z ucha. Mojemu tacie robiła to babka, mi robił tata, ja robiłam tacie ale kupnymi świecami. Świetna sprawa.
Jako ta która sporo niewytłumaczalnych zjawisk doznala-wierzę
pozdrawiam
zrodzonaz
Trzeba samemu przeżyć,żeby uwierzyć - to prawda! Serdeczności.
UsuńJa na szczęście niczego takiego nie widziałam, bo bym się przeraziła. Ale uważam, że "są rzeczy na niebie i na ziemi o których nie śniło się filozofom" i że pewne rzeczy pozostaną tajemnicą na zawsze. Parę razy bawiłam się we wróżby andrzejkowe, ale nic z tego nie wyszło. A co sądzisz o różdżkarstwie i szukaniu w ten sposób żył wodnych? Ja jak wyszło mam to tacie umiejętności ich znajdowania.
OdpowiedzUsuńTo naprawdę sztuka, dla mnie sprawdzona w 100%.
UsuńDziała sam tak umiem.
UsuńBardzo interesujące jest to co Pani napisała. Sam będąc młodszy, przeżyłem coś podobnego. Czułem się, jakby wszyscy moi bliscy odeszli i sam zostałem na świecie, w ciemności. Okropne uczucie. Mi pomogła woda święcona. Moja mama nie mając pojęcia co robić, poleciała do kuchni po wodę święconą i mnie pokropiła... kiedy to zrobiła, ten ktoś zniknął, a ja przestałem się pocić i trząść. Ten rytuał z woskiem trochę mi śmierdzi pogaństwem, tak więc proponuję trzymać się od tego z daleka...
OdpowiedzUsuńMoja mama też przelewała wosk.
OdpowiedzUsuń