Jest takie przysłowie : "Na dobrego konia więcej nałożą."
Roboty mnóstwo, a przy tym i krytyki wiele, szczególnie z ust tych, co niewiele robią.
No! Każdego przecież można zastąpić.
Zatem postanowiłam pomalutku wycofywać się z pewnych przedsięwzięć.
Po pierwsze nie robiłam ich dla siebie i dla własnej przyjemności. Po drugie wiele mnie to kosztowało i pracy, i nerwów, i niekiedy- pieniędzy.
Na co mi to? Po co mi to?
Czas zadbać o siebie! Posłucham Halinki. To była dobra rada "starego belfra". Dzięki Halinka.
Zacznę od:
Już w tym roku zapowiem, że kończę z organizacją dużych imprez ( raz już z organizacji festiwalu się wycofałam - postawiono mnie pod ścianą- zostałam zmuszona. W naszej szkole jest jeszcze ktoś inny od teatrów - niechaj się zajmie organizacją.).
Od przyszłego roku skupię się na rozwijaniu własnych artystycznych pasji. Zamiast szukać sponsorów na imprezy dla dzieci, będę szukać imprez, w których możemy wziąć udział. Zawsze to łatwiej, a przy tym krytykować sobie można, ile wlezie.
Teatr dziecięcy przestanę traktować jako swoistą terapię dla wszystkich (pracuję z całą klasą, w tym z dziećmi zaburzonymi)), ale stworzę koło teatralne w skład którego wejdzie 10 utalentowanych artystycznie dzieci. Łatwiej i przyjemniej.
Z kalendarza imprez zniknie Tydzień Kolędniczy ( chyba,że ktoś zechce to przejąć), a Baśnie, bajeczki - oddam w inne ręce, jeśli kto zechce dalej to ciągnąć. Pożegnam się z innymi cyklicznymi turniejami i konkursami. Świat się bez nich obejdzie. A w sytuacjach wzmożonej pracy - zwolnienie! Może czas też trochę " pochorować". Przez 22 lata pracy moje dni zwolnienia można policzyć na palcach obu rąk.
Żadnego rozdrabniania się na drobne. ŻADNEGO!
Przygotuję jeden spektakl i będę obskakiwać nim różne imprezy. Wszak liczą się osiągnięcia. I chociaż pracuję z maluszkami i moja praca jest specyficzna, już niejednokrotnie udowodniłam,że jesteśmy w stanie zmierzyć się ze wszystkimi na przeglądach wojewódzkich, gdzie nie ma kategorii wiekowych. Prawdę mówiąc - mało mnie te nagrody do tej pory obchodziły. Zależało mi jedynie na zadowoleniu dzieciaków, na zainteresowaniu ich sztuką. ( No, i masz - już się waham!)
Ale teraz mają mnie obchodzić. CHCĘ,ŻEBY MNIE OBCHODZIŁY. ( Będę wypinać pierś po ordery - a co! Tego też trzeba spróbować?!)
Nie będę pracować przy żadnych dokumentach szkolnych, ewaluacjach i innych pierdołach, które pochłaniają mój czas i energię. Niechaj teraz zajmą się tym inni, którzy uważają się za lepszych i jeszcze rąk taką pracą sobie nie ubrudzili. Przy tym nie mają rodziny i dzieci nie mają ( ci na wychowaniu zwykle znają się najlepiej). A ich psy i koty jakoś to zapewne wytrzymają. W końcu ci ludzie też pracują w tej instytucji i pieniądze biorą takie, jak ja, może nawet większe (ja pracuję społecznie, oni biorą nadgodziny).
***
Ja!!!!! Zamierzam zająć się TYM, CO LUBIĘ! Od czasu do czasu strzelę focha - a co!
Zadbam o zdrowie i własne przyjemności.
BĘDĘ ASERTYWNA!
Zamierzam zebrać materiał na kolejną książkę i...
No!.....
O tym wszystkim zamierzam poinformować szefową ( ciekawa jestem, jak zareaguje) dokładnie za tydzień po wizytacji.
Energii we mnie tyle i zapału tyle. Chcę zmian! Potrzebuję zmian!!!!!
Zapisałam się na aerobik. Znowu zacznę ćwiczyć.
Kochana! Wytrwałości postanowieniach!I żeby się udało, bo zdaje się,że łatwo nie będzie!Ściskam mocno;))
OdpowiedzUsuńAle spróbować warto!
OdpowiedzUsuńJakos tak przypadkiem trafilam na Twoj blog chyba miesiac temu.No i poszlam sobie troszke wstecz, tak okolo poltora roku i przeczytalam go do ostatnich postow.Ja tez bylam nauczycielem, chociaz ostatnie lata pracowalam w szkole sredniej( ostatnie przed wyjazdem z kraju wiele lat temu).
OdpowiedzUsuńJestes wspanialym nauczycielem, wyobrazam sobie jak te dzieciaki Cie uwielbiaja a dzieki Tobie takze szkole.Ale to fakt, ze "na dobrego konia wiecej naloza" i wiele Twoich kolegow robi to tylko , co musi.
Nie daj sie, nie pozwol sie wykorzystywac! Rob to, co lubisz i co naprawde chcesz robic, nie rob juz nic za nikogo i dla nikogo oprocz siebie i dzieci.Pozdrawiam z dolu globusa!
Dziękuję Urszulo!
UsuńZgodze sie z Urszula, w to, co robisz, wkladasz wszystkie sily, co jest z pozytkiem dla szkoly, ale przede wszystkim dla dzieciakow, ale wysysa cala energie z Ciebie. I potem zasypiasz sobie niechcacy w bialy dzien, albo smutek targa Twoimi trzewiami.
OdpowiedzUsuńJuz raz pisalam, przyhamuj. Jak widze, troche wzielas to sobie do serca, bardzo dobrze! Badz bardziej asertywna, odrobina zdrowego egoizmu jeszcze nikomu nie zaszkodzila, a mlody nauczycielski narybek bedzie mogl sie wykazywac w organizowaniu roznych roznosci (pod Twoim czujnym okiem).
Pewnie Twoja szefowa nie zachwyci sie Twoja decyzja, ale co tam, musi i juz!
Przyjemnego weekendu i pozdrawiam cieplo
Wzięłam sobie do serca to i owo. Oj, wzięłam. młodego narybku u nas ci jak na lekarstwo. Ale przyhamuję. Tak postanowiłam!
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńJestem z rewizytą :)
Ja asertywności wciąż się uczę, choć gubi mnie wrażliwe serce wciąż...
Słonecznego weekendu życzę i wytrwałości w postanowieniach :)
Ja też się uczę... z miernym skutkiem, ale cały czas się uczę!
UsuńWiesz co, na tym śmiesznym spotkaniu, o którym napiszę, prowadzący powiedział ważną rzecz. Tylko my sami możemy siebie uszczęśliwić. I robimy to w 90%. Resztę szczęścia dają inni.
OdpowiedzUsuńWięc zacznij czuć się szczęśliwa sama dla siebie! To ważne. Reszta przyjdzie od innych.
Buziak:*
TaaaaaK!
UsuńNie wiem, co napisać... Domyślam się, jak trudno Ci było podjąć takie decyzje, jak trudno będzie wytrwać w postanowieniu w czasie rozmowy z dyrekcją. Ale bądź asertywna i wytrwaj w postanowieniu. Zobaczysz, że mając więcej czasu dla siebie, poczujesz się wolna i szczęśliwa. Trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńWiem! Dziękuję!
OdpowiedzUsuńbądź asertywna, bądź !! trzymam kciuki, bo i mnie moja asertywność się przypomniała :)))
OdpowiedzUsuńWiedziałam że masz dużo pracy, ale że aż tyle!?!
OdpowiedzUsuńJuż sama chęć zmian jest dużym postępem. Trzymam kciuki za powodzenie :-)
Pozdrawiam
Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńSamo wymienianie czego juz nie bedziesz robic, budzi podziw za jak wiele rzeczy sie zabierasz!
No miałam rację, że mogłabyś jeszcze nadlecieć okna u mnie umyć! Jessssssssssu!Ile może zrobić jeden człowiek! Myślę, że nadal byś to wszystko robiła, gdybyś nie trafiła na krytykę tych, co "uważają się za lepszych i jeszcze rąk taką pracą sobie nie ubrudzili". Paradoksalnie przykrość jaka z tego wypłynęła dla Ciebie spowodowała, z wzięłaś do siebie słowa Maskikropki.
OdpowiedzUsuńByleby starczyło Ci siły i idealnego spokoju podczas rozmowy z szefostwem! Bardzo trzymam kciuki
Brawo! Życzę Ci, abyś dała radę zrealizować wszystkie swoje asertywne postanowienia :) Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńI tak moja droga trzymaj, nie poddawaj się, tylko stój przy swoim z uporem, dopóki jesteś energią pozytywną naładowana. Potem zapewne tej enrgii Ci jeszcze przybędzie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia.
Oj skąd ja to znam:P Podobnie obarczana WSZYSTKIM, bez oczywiście dodatkowego wynagrodzenia byłam w zeszłym roku. Najwięcej narzekali oczywiście Ci, którzy gówno robili... W tym roku powiedziałam DOŚĆ i od razu żyje mi się lepiej:)
OdpowiedzUsuń