Odkrywam Kaszuby kawałek po kawałku. I tak pod samym nosem miałam prawdziwą perełkę a nie wiedziałam. Co prawda wiele razy byłam w Swołowie, zwiedzałam interaktywne muzeum (Muzeum Kultury Ludowej). Cudne było, ale nie wchodziłam do wszystkich zagród, bo cóż tam mogło być ?
Błąd! Tam była, jakże ciekawa wiedza wygrzebana w różnych archiwach regionu.
Przyjechały moje wnuki, zatem trzeba było ruszyć głową i atrakcyjne ferie wymyślić. Dzisiaj była wycieczka do Swołowa.
A tam prawdziwe skarby. Chłopcy zafascynowani procesem przetwarzania lnu, potem tkania - byłam w szoku. Ale prawdziwą furorę zrobiła chatka, w której zebrano i udostępniono materiały związane z leczeniem i magią.
Przecieranie twarzy chorego ręcznikiem, którym wcześniej wycierano zwłoki - odlot. Jaką to trzeba mieć fantazję, aby coś takiego wymyślić?
Swołowo jest wsią typu owalnicowego. Nazywane jest "Krainą w Kratę"
Przecieranie twarzy chorego ręcznikiem, którym wcześniej wycierano zwłoki - odlot. Jaką to trzeba mieć fantazję, aby coś takiego wymyślić?
Wszelkie choroby zadawały klątwami czarownice. Ale i na nie Kaszubi mieli sposób. Wystarczyła stara miotła przy drzwiach ( oczywiście miotła z witek brzozowych). Taka miotła moc odbierała czarownicy i nic domowi, ani jego domownikom zrobić nie mogła.
Swołowo jest wsią typu owalnicowego. Nazywane jest "Krainą w Kratę"
Coraz częściej zaskakują nas dzieci, które w dobie cyfryzacji, zaciekawione są dawnymi zwyczajami narzędziami itp. A czary, mary rzeczywiście potrafią być wymyślne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHmmm - ciekawe!
OdpowiedzUsuńW sumie wykorzystywano efekt placebo :)
OdpowiedzUsuńNa Kaszubach nie byłam wieki. Chyba w 8 klasie na kolonii. Dziemiany, tak się nazywała ta miejscowość. Mieliśmy konie i jezioro. Żal było wyjeżdżać.
OdpowiedzUsuń