Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

sobota, 12 lutego 2022

Początek końca pandemii


 O pandemii prawie nic nie pisałam, chociaż trwa już dwa lata. Wczoraj nasz minister ogłosił początek końca.

 Zapaliła się zielona iskierka, dlatego ten post poświęcę znienawidzonemu wirusowi i jego żniwom.

Starałam się nie ulegać panice oraz w sposób zupełnie obiektywny, na trzeźwo oceniać fakty. Doceniam osiągnięcia nauki  i technologii szczególnie w dziedzinie informatyki i medycyny. Czytam, śledzę różne stanowiska uczonych, którzy zwykle spierają się na argumenty, sprawdzają siebie nawzajem. Prowadzą badania. Normalność. 

Wydawałoby się. 

Tak było. 

Jednakże ostatnie dwa lata to jakiś Matrix. 

Najpierw solidnie badano algorytm zachowania się społeczeństwa  strasząc wirusami typu: ptasia grypa, wirus wściekłych krów itp.  ( ministrem  u nas był p. Kopacz i nie wyraziła zgody na eksperymentalne szczepionki - psy na niej wieszano. Później okazało się, że miała rację) Algorytm dopracowano i....

Pojawił się Covid - 19.  Ruszyła nagonka medialna ze wszystkich stron. Powiało strachem. Ludzi zamknięto w domach. Sama uległam. Obserwowałam telenowelę z paskami - ile zakażeń , ile osób umarło, ile pod respiratorami. Przed chorymi zamknięto przychodnie i apteki. Przed zdrowymi zamknięto nawet lasy. Jakaś nieuzasadniona panika i obłęd dominował wszędzie. Podzielono rodziny. Starych ludzi skazano na samotność i śmierć w samotności.

Serce zabiło radośniej na wieść o szczepionkach. 

Co prawda niepokoił trochę fakt, że nikt nie chce rozmawiać o leczeniu, chociaż z różnych państw były głosy i propozycje. Każdego, kto ( ze świata medycyny, oczywiście) próbował wskazać drogę leczenia - unicestwiano na samym początku, wyśmiewano i NIKT NIE PODJĄŁ SENSOWNEJ  DYSKUSJI, nikt nie podjął badań. Wówczas u mnie zapaliła się żółta, ostrzegawcza  lampka. 

Dyżurni znawcy i medyczni celebryci, którzy wcześniej niczym się nie zasłużyli w sferze zawodowej. zostali wyniesieni na piedestał medialnej narracji. Codziennie wypowiadali mądrości na szklanym ekranie. Niektórzy zaczęli prowadzić blogi, inni dyskusje na FB czy Twiterze. 

Wszyscy mieli śpiewać chórem na cześć opracowanych preparatów zwanych szczepionkami. Nie ukrywam, u mnie też powiało nadzieją. 

Listopad 2020 roku  - Firmy farmaceutyczne Pfizer i Moderna ich szczepionki na bazie mRNA są w około 95 proc. skuteczne w zapobieganiu chorobie.

Prawdziwa jatka zaczęła, kiedy to inni naukowcy śmieli mieć wątpliwości, albo inne zdanie, co do skuteczności nieprzebadanych  dobrze szczepionek oraz ich skutków ubocznych po jakimś czasie po zaszczepieniu. A ludzi, którzy zaczęli mieć wątpliwości okrzyknięto: pałaskoziemcami, foliarzami i antyszczepionkowcami. I... wdrożono w życie kolejny sprawdzony scenariusz (algorytm) szczucia ludzi na ludzi.  

Rozpoczęto dobrowolne szczepienia. O skutkach ubocznych w mediach milczenie. Wmówiono ludziom, że tak ma być. Że kilkudniowe odchorowanie, to normalka.... Uwierzyli.

Wirus nie odpuszczał. Szybko okazało się, że szczepionki wcale nie są tak skuteczne i nie chronią przed zachorowaniem, ale przed ciężkim przebiegiem . Potem okazało się, że potrzebna jest trzecia dawka, czwarta.... Ludzie na własnych skórach przekonywali się, że coś jest nie tak.

Wprowadzono segregację sanitarną. I to, co miało być dobrowolne,stało się przymusem. Raz po raz zaczęto ograniczać wolność całym społeczeństwom. Wprowadzono paszporty covidowe. Zarażony z paszportem mógł się przemieszczać i zarażać innych, przed zdrowym niezaszczepionym zamykano drzwi. Absurd. Po jakimś czasie ktoś puknął się w łeb i stwierdził, że zainfekowany zaszczepiony i niezaszczepiony tak samo zarażają.

Wszechobecne testowanie - okazuje się, że testy są niemiarodajne. Jedna i ta sama osoba testowana kilka razy ma różne wyniki. 


Szczepienia już nie dają dłuższej ochrony, więc skrócono ważność paszportów covidowych. Chorują jedni i drudzy, a choroba ostro czy łagodnie przebiega u zaszczepionych i niezaszczepionych w zależności od indywidualnej odporności organizmu i cech genetycznych. 

Powoli zaczynają opadać klapki z oczu. 

Na świecie pojawił się kryzys. Padają firmy. Galopuje infalcja. Roną ceny paliw. Grozi wojną na wschodzie. 

Bogacą się za to firmy farmaceutyczne i te , które wspomagają "walkę z pandemią".

Oczy świata zwrócone były na Izrael - tam największy był procent zaszczepionych nawet 4 dawkami. Okazało się, że nie ma reguły. Chorują i umierają zarówno zaszczepieni jak i niezaszczepieni.

Coraz głośnij zaczynają wypowiadać się w mediach społecznościowych  inni lekarze.

Profesor Didier Raoult głośno i oficjalnie podważa szczepienia przeciw Covid -19. Uważa, że szczepionki mogą byś panaceum na pandemię, ponieważ same wzmacniają przebieg tej choroby.

Europejska Agencja Leków (EMA) wystosowała ostrzeżenie, że regularne przyjmowanie dawek przypominających może niekorzystnie wpłynąć na odpowiedź immunologiczną.

Mimo różnych głosów dalej trwa w najlepsze segregacja sanitarna i pozbawianie wolności zdrowych niezaszczepionych dobrowolną szczepionką ludzi. 

Coraz więcej jest doniesień o nagłych śmierciach młodych, zdrowych i wysportowanych ludzi. Coś zaczyna się dziać. Ludzie zaczynają powoli włączać myślenie. A skoro zaczynają włączać myślenie, to czas kończyć pandemię. 

I  mamy nową mutację wirusa Omikron. którym częściej zarażają się właśnie zaszczepieni  ( o dziwo) - takie spostrzeżenia płyną z Danii i Niemiec

Czy tak faktycznie jest? 

Obserwuję moje środowisko. U nas też tak jest. Zaszczepione chore koleżanki cieszą się, że łagodnie przechodzą chorobę. Są wdzięczne szczepionce. Trudno im pojąc ,że niezaszczepiona koleżanka jeszcze łagodniej przechodzi infekcję. A powinna leżeć pod respiratorem w szpitalu. Hm...

Wreszcie szczepienie dzieci. Tutaj palą się wszystkie czerwone lampki i dzwonią dzwony. Autor bloga - adres poniżej, dotrał do dokumentów  .  Włosy się jeżą (przynajmniej moje). 
Nasze media wciąż zachęcają.  Widocznie ja, kiedyś optymistka, jestem cholernie sceptycznie nastawiona. Mam wrażenie, że to wszystko to tylko interes, z nauką i zdrowiem  niewiele ma wspólnego.

Hm... Pandemia jest w odwrocie - początek końca. 

Co się okazuje?  

Wszystko, czym do tej pory nas karmiono ( lockdowny, kwarantanny, maseczki) jest nieefektywne. 

Napisałam ten post, aby pozostał ślad moich przemyśleń z tego strasznego okresu. Przez przypadek trafiłam na blog : https://dziennikzarazy.pl/blog/  Może dzięki niemu zebrałam się na odwagę, aby napisać ten post i wyrzucić to , co siedzi gdzieś tam w głębi mnie i przez co nie mogę ruszyć do przodu?

Ile złego wywołała ta pandemia? Pominę choroby i śmierć z powodu wirusa. Straty psychiczne  i społeczne są na ogromną skalę. Pandemiczny strach w mózgach niektórych osób wycisnął na stałe piętno. Bać się będą do końca życia. Będą się bać, aby na Covid-19 nie umrzeć.  To, że mogą umrzeć  i umrą - bo człowiek nie jest nieśmiertelny, no coś innego - przestaje być ważne. Tak samo jak śmierci inne niż na Covid -19 są mniej ważne, są niemedialne. Co tam taka śmierć na raka, zawał czy zakrzepicę. 

Niestety, nie sądzę, by można  było odrobić te straty. 

Ale trzeba wierzyć. Ponoć nadzieja umiera ostatnia. Tyle nam pozostało.







26 komentarzy:

  1. Rząd od samego początku miota się, jakby nie wiedział, co ma robić. Podejmuje decyzje od czapy, wykonując gwałtowne ruchy. Ludzie są zdezorientowani, niedoinformowani i wściekli. Mnie i moich najbliższych, póki co, covid omija, ale któż może wiedzieć, co będzie jutro?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro równie dobrze może Cię dopaść grypa, angina, lub co innego ( lepiej żeby nie) . Na świecie nie tylko Covid istnieje . Każda choroba może być groźna dla życia. Przed każdą trzeba się chronić.

      Usuń
  2. Wirusy były, są i będą, pandemie mijają, a szczepionki działają. Co wyniknęło z tej pandemii? Moim zdaniem okazało się ile faktycznie ludzi ma problemy ze sobą (lękowe, nerwowe, psychiczne po prostu). To nie pandemia uczyniła ich takimi, ona tylko wyostrzyła objawy. Niektórzy jak moja koleżanka, nareszcie zaczeli się leczyć. Inni nie, może zaczną później, może nigdy, każdy musi to sam rozważyć. Ponieważ pandemie mijają, i ta minie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wirusa przechorowaliśmy przed rokiem, niezłą grupką, bo prawie 50 osób. Na szczęście wszyscy szczęśliwie, lekko i w miarę lekko. Wkurza mnie tylko do tej pory zmieniony smak i węch ;)
    Co do końca pandemii... cóż, obawiam się, że to tak naprawdę tylko cisza przed burzą, poluzowanie na chwilę. Oby te moje przypuszczenia zamieniły się w g...o i oby było już tylko dobrze <3
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za Twój post <3
    Pozdrawiam , Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wysyłam pozytywną energię. Niechaj będzie już dobrze.

      Usuń
  4. Mnie wirus dopadł dwa razy:)))pierwszy przechorowałam ciężko ale obeszło się bez szpitala na szczęście.Drugim razem nie było już tak źle,może dlatego że byłam po szczepieniach ale tego nie wiem na pewno.Bardzo czekam na normalność:)))Pozdrawiam serdecznie i zdrowia życzę:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja przeszłam wirusa w styczniu 2018 .Znienacka gorączka 4 dni,brak smaku,zero śliny w ustach,ogólne wyniszczenie.W lipcu znienacka paskudny kaszel.Mój mąż w ogóle się nie zaraził ode mnie:O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja od męża. Śmieję się że z Covidem sypialna😜😂😂😂😂. Nie przypadłam mu do gustu 😂😂😂😂.

      Usuń
  6. Brawo za ten tekst, Dorotko!:-)***

    OdpowiedzUsuń
  7. Brawo. Mam takie same przemyślenia, to wszystko było zbyt dobrze przygotowane i właśnie te opory przeciw poszukiwaniom sposobów leczenia budziły największe wątpliwości. Dopiero po dwóch latach "wykazano" nieskuteczność amantadyny? kpina!

    Sądzę że rządzący potrzebowali resetu, czegoś jak wojna, ale nie będącego wojną - czegoś na co można zwalić drastycznie pogarszającą się jakość życia, kryzys gospodarczy i perturbacje społeczne. I znaleźli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że to coś głębszego. To świetnie zaplanowany scenariusz. Rządzący zostali zmanipulowani albo przekupieni.

      Usuń
    2. Część pewnie trochę przekupiono - dla innych "pandemia" to idealny osioł ofiarny.

      Usuń
  8. I ja przeszłam podobną drogę :)
    Rozum mi oddało dość szybko, w maju już, kiedy dostrzegłam, że sprzedawczynie w sklepach nie chorują i nie umierają. A przecież one obsługują setki ludzi dziennie. To, że maski nie chronią w żadnym stopniu było dla mnie oczywiste od razu. I popłynęłam jako foliarz i płynę nadal, bo uważam, że żadnej pandemii nie było. Nawet epidemii też nie. Grypa, wirusy oddechowe jak co roku. Mój znajomy ratownik medyczny powiedział, że przyjeżdżają do chorego, na oko neurologiczny albo kardiologiczy. Ale muszą zrobić test, a to rosyjska ruletka, wychodzi pozytywny. W ciągu 20 minut od testu chory rozwija wszelkie objawy z telewizji. Saturacja spada, traci węch i smak, duszności itp. Wielka jest siła sugestii, ale wszyscy uważamy, że to inni są sterowani, my się nie damy ;)
    No ale kto się przyzna, że dał się wrobić? Głupio. Lepiej dramatyzować, że się okropnie chorowało.
    Moja ciotka zachorowała, poszła do lekarza a tam słyszy: chyba grypa, ale nie wiadomo, trzeba zrobić test. A ciotka na to: nie, leczymy grypę, bo jak test wyjdzie dodatni, to ja umrę ze strachu. I wsio. Wyzdrowiała szybko :) Swoją drogą: dranie co to wymyślili, nieźle nas rozgryźli :)
    A o szczepionkach nic nie powiem, bo dorośli to dorośli, jakieś rozumy mają, ale przy dzieciach tracę wyrozumiałość...Jak można?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie - Jeszcze to chamskie i bezczelne wmawianie osobom niezaszczepionym że robią to "z obaw" - nie nie z obaw, bo się nie boimy, ale z zasady tak reaguję na kłamstwo takich drani jak Posobkiewicz na przykład.

      Usuń
    2. Beskidnick odpowiedzią jest znanym mechanizm psychologiczny :projekcja własnych, niechcianych, nieświadomych i nieakceptowanych emocji na innych. Niech oni mają :) ja nie mam :)

      Usuń
    3. Aniu, były próby. Na ich podstawie powstał algorytm. Trafiony, zatopiony .

      Usuń
  9. Napisałaś bardzo mądrego posta. Mam nadzieję, że coraz więcej ludzi zrzuci opaskę z oczu. Społeczeństwo bardzo łatwo daje się zmanipulować. Jeszcze nigdy nie czułam się tak zniewolona!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki Dorotko za odwagę i za wyartykułowanie tego co mi siedzi w głowie od dwóch lat. Świat owładnęło szaleństwo, a czasem wystarczyłoby po prostu wyłączyć tv. Tam strach sieją ambitnie, jednostajnie i nieprzerwanie. Odebrali wolność, posegregowali a przecież Auschwitz nie spadło z nieba. Ale truckerzy w Kanadzie nadal walczą. Walczą tez dla nas... Ani słowa o tym w żadnej ściekowej tv. Pozdrawiam wszystkich zdroworozsądkowo my ślących:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dorotko! Dawno Cię nie było, aż się zaniepokoiłam !
    Och, muszę się odezwać w temacie zwierzęcym, o który zahaczasz na początku. Otóż "chorobę wściekłych krów"_ to taka potoczna nazwa,, kolokwializm rzec można choroby Creutzfeldta Jakoba, którą wywołują priony, nie wirusy:). Pojawia się nadal, ale nadzór weterynaryjny - po wprowadzeniu naprawdę rygorystycznych przepisów -skutecznie zapobiega rozprzestrzenianiu się i zakażeniom ludzi ( zakazić się można tylko poprzez spożycie surowej- bądź niedopieczonej wołowiny! nigdy nie od kontaktu ze zwierzęciem!). Wirus ptasiej grypy - jest obecny nadal, tu znów rygor sanitarny i wymogi sprawiły, że jedynie sporadycznie pojawiają się ogniska, ale on nie zmutował i nie przeniósł się na ludzi! Odmianą ptasiej grypy była hiszpanka, a jej pokłosie znamy. W okresie o którym wspominasz-zaszczepili się obowiązkowo przeciwko grypie wszyscy lekarze weterynarii mający kontakt z drobiem, strażacy-oni też brali udział w akcji i inni.Chodziło o to, by wirus nie zmutował.
    Bardzo bym chciała, zeby to był poczatek końca pandemii:) W mojej wsi, jak i w mojej dawnej szkole "koronka"< jak ją niektórzy na poczatku żartobliwie nazywali, zebrała smutne żniwo. Zmarły dwie kolezanki oraz mąż i ojciec trzeciej, która przyniosła zarazę do domu...Nie ma ludzi niezastąpionych, młodzież po najdziwniejszych parauczelniach zasypała dyrekcję podaniami o pracę... We wsi odeszli przede wszystkim starsi, ale i kilka osób około czterdziestki...naprawdę , nie było wesoło. Duże ognisko- zakłady pracy, kontakty z zagranicą...niech się to skończy! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż się dziwisz? Nastraszyli ludzi. Stres obniża odporność. Zamknęli ludzi w domach, pozbawili ruchu i świeżego powietrza. Kto mniej odporny od razu chwycił ścierwo. Przykre to. Mój mąż, kiedy zachorował obsłużony został przez teleporadę i zostawiony sam sobie na 10 dni. Po 10 dniach zadzwoniła lekarka , chyba sprawdzić , czy żyje 😜😂. Taka straszna choroba, a organizm sam musiał ją zwalczać. Już po czymś takim światło ostrzegawcze się zapaliło. Niestety wiele starszych ludzi nie wytrzymało. Mieli również choroby inne, których leczenie na czas pandemii zawieszono. Ktoś powinien za te śmierci odpowiedzieć

      Usuń
  12. potwierdzam,ze zaszczepieni lapią omikrona,corka musiala się zaszczepic ,bo pracuje we Francji a tam wiadomo jak jest i dokladnie po dwóch miesiącach od szczepienia jest pozytywna i ma omicona,jej chłopak jeszcze nie,ale zobaczymy co bedzie dalej.Sami w domu w sumie 6 osó z wnuczką chorowaliśmy w 5,jedyny wspolny mianownik to wys temp, i utrata wechu na rozny czas.reszta objawów rozne,ja najdłuzej bo 3tyg z temp.Przezylam na wlasnych zasadach,najpierw przez teleporade antybiotyk,a pózniej sterydy wziewne na moje rzadanie.Tak to czekac az się pogorszy i wzywać karetkę,To własnie ta biernosc lekarzy
    Poz zabila najwięcej ludzi przy tej medialnej chorobie.Ja powinnam według medyków juz nie zyć,bo rozchustana cukrzyca2,nadcisnienie i duza otyłosc.I pewnie bym nie zyla,gdybym nie oszukala systemu.A najbardziej zadziwiaje jest to ze syn ,który to przyniosl ze szkoly nie zachorował.Szczepic się nie zamierzam,Tv przestalam oglądac a doniesieniom portali netowych juz nie wierze

    OdpowiedzUsuń
  13. Mój mąż śledzi dokładnie relacje co do ilości zgonów, zachorowań w Polsce i na świecie.
    Córka dwukrotnie szczepiona zachorowała, wprawdzie covid miał łagodny przebieg, ale uniemożliwił przyjazd syna z zagranicy.
    Ja mam się dobrze.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.