Nigdy więcej nie będę miała żadnego zwierzaka. No, chyba, że zółwia, który żyje 150 lat. Za dużo to mnie kosztuje. Nigdy bym nie przypuszczała, że można tak rozpaczać po stracie zwierzęcia. Śmierć świnki morskiej, kanarka i papużek tak bardzo mnie nie dotknęła. Nawet śmierć mojego pierwszego psa - Rafinki. Zostawiłam ją u rodziców, kiedy się wyprowadzałam. Zdążyłam się odzwyczaić, kiedy odeszła w starczym wieku 14 lat.
Z Rokim jest inaczej. Kolejny raz zerwałam się o świcie. Zbiegam na dół. Czas na spacer .... Szok, nie czeka na mnie, nie patrzy swoimi ślipkami , nie pogania trącając noskiem. Nie ma go. Znowu łzy. Coś trzeba zrobić z czasem. Reszta rodziny śpi. Przygotowałam karty pracy dla dzieci, jutro wracamy do szkoły.
Rano do Rokiego, jak w każdą niedzielę przyszli koledzy ( dwa psy z sąsiedztwa). Stanęli przed furtką. Szczekają, szczekają , a on nie wychodzi. Postali chwilę, poszli do lasu. Jeden na odchodne zawył jak wilk. Znowu ryczę.
Kasia też przeżywa. Dla niej to niepojęte, jak to nie ma? Chodzi za mną niczym natrętna mucha i woła Roki, Roki, Roki.... A mi serce pęka.
Włączam telewizję, a tam z każdego kanału wyskakują różne psy. Wyłączam. Jedziemy na spacer, gdzieś daleko, w lasy, nad morze, tam, gdzie nie ma ludzi....
Ta... nigdy tam nie było ludzi, a dzisiaj jakiś zlot opiekunów i czworonogów różnej maści. Znowu łzy.
Mam zapalenie spojówek od tego płakania.
Nigdy więcej. Nigdy więcej. To tak strasznie boli. Co z tego, że wiesz ,że .... Co z tego, że to prawo natury, że nikt nie jest wieczny, co z tego.....
Wiesz, kiedy odszedł mój pies, czułam to mimo, że nie mieszkałam już w domu rodzinnym. Zniosłam to jakoś tylko dlatego, że byłam zabieganą młodą mamą. Ale kiedy pojechałam do mamy, poszliśmy na spacer do parku i spotkaliśmy tam jego kumpla, który widząc mnie, zaczął radośnie szukać Bosmana, rozpłakałam się, jak dziecko. Minęło dwadzieścia parę lat, a my wszystkie psy do niego porównujemy. Przytulam Cię mocno❤️
OdpowiedzUsuńTak to bywa, kiedy przyjmuje się psią miłość i ją odwzajemnia. Ciężko, bardzo ciężko. 15 lat to kawał życia .
UsuńPo śmierci mojej Pyśki też zarzekałam się, że nigdy więcej... Dwa miesiące później wybrała mnie jej wnuczka, jej reinkarnacja. W Boże narodzenie minęło dziesięć lat, jak jest z nami Pyśka numer dwa...
OdpowiedzUsuńTo cudnie. Mnie już nie będzie stać emocjonalnie. Wszystko oddałam jemu. Wszystko zabrał ze sobą.
UsuńKiedy odszedł mój psiaczek chyba z pół roku łapałam się na tym, że czas na spacer. niemal co wieczór chodziłam wyrzucać śmieci, żeby był pretekst do wyjścia, bo tak wychodziliśmy. Z czasem życie wracało do innej normy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBól minie. Prędzej czy później. Ale dobre wspomnienia zostaną i to własnie one są najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńPochowałam już dwa ukochane koty, trzeci powoli gaśnie. Mój brat, chowając swoje dwie kotki, płakał. To zawsze boli tak, jak by serce żywcem wyrywano. I bardzo, bardzo długo trwa ten ból.
OdpowiedzUsuńja za każdym razem mówiłam nigdy więcej . przed przeprowadzkę na Podlasie uśpiłam ciężko chorą wilczycę Daszkę. po jakimś czasie w domu pojawiła się Tusia, miniaturka sznaucerka.Dorotko, dom bez psiaka to pusty dom.
OdpowiedzUsuńwspaniałości w 2022 roku Dośka
Często się zarzekamy, ze nigdy więcej, ale ból kiedyś maleje, albo przypadek komplikuje nam życie...
OdpowiedzUsuńTeż tak bywa.
UsuńNigdy więcej...
OdpowiedzUsuńNie znam tych emocji, nie miałam psa.
Pozdrawiam :)
Moja Aura też już staruszka - lat pewnie z 15 ma... nie wiem dokładnie bo ze schroniska wzięta. Ile jej zostało, tego też nie wiem, ale jest u mnie, dogaduje się z kotami i czasami jeszcze wyjdzie na jakiś dłuższy spacer.
OdpowiedzUsuńWarto mieć psa obok siebie
Tak, ale kiedy pies odchodzi, serce pęka. Odejście mojego psa odchorowałam. Zbyt emocjonalną jestem.
UsuńWiadomo - pies to członek rodziny, ich odejście zawsze wiąże się ze smutkiem.
Usuń