Wakacyjny wyjazd w Tatry okazał się porażką. Wszystkiemu winna pogoda. Zimno, bo zaledwie 10°C i pada deszcz. Pogoda nie sprzyja łazikowaniu po górach. Nawet fotek nie ma jak robić. Krupówki nie pociągają. Ale jest wesoło. Wszystko mnie śmieszy.
Dzisiaj wygrzewałam się w solankach. Termy w Chochołowie bardzo przypadły mi do gustu. Pełen relaks. Komory solne, inhalacje jodowe - super.
Potem wycieczka na Gubałówkę. Główną atrakcją kolejka linowa. Na Gubałówce leje. Temperatura 5°C. Jak na połowę upalnego lata to prawdziwa atrakcja. Widoczność gór zerowa. Czyli się wychłodziłam i wyśmiałam do łez. No bo znowu miałam rację.
Tak sobie łażąc w strugach deszczu naszły mnie pewne przemyślenia. Podhale utrzymuje się z turystyki. Ponoć szczyci się przywiązaniem do tradycji, ponoć naród religijny, co rusz kapliczka, obraz papieża i jedynego świętego prezydenta. Piszę ponoć, bo to jedna wielka ściema. Najważniejsze są dudki.
Żądza pieniądza zniszczyła stylową, tradycyjną zabudowę. Krupówki już nie mają dawnego stylu. Tradycja legła w gruzach. Tradycyjne góralskie knajpy organizują potańcówy w piątek. A w piątek wzorowy chrześcijanin nie tańcuje. Czyli takie praktyki, to nakłanianie ludzi do grzechu. O mięsiwach nie wspomnę. Co najgorsze nikogo to nie oburza.
Hm.Chcą urządzać innym życie.
Potem do ucha szeptał mi chyba sam czart. Odnosząc się do wyborów i podziału Polski na Polskę T i Polskę D oraz do tekstu jakiegoś mądrali, który uznał, że Ci, z Polski T powinni zrzec się polskiego obywatelstwa, pomyślałam:
Gdyby tak te wykształciuchy i mieszczuchy z Polski T przestały przyjeżdżać w polskie góry, to zamiast dudków w kieszeniach górali byłyby pustki. Piwo na Krupówkach 10-11 zł - szok. A ponoć nad morzem jest drogo.
Postanowiłam nie kupować, a konsumpcję ograniczyć do minimum. I tego się trzymamy.
Kiedy leje, to nie bardzo jest, co robić w Zakopanem. Muzea i inne przybytki już dawno zostały zaliczone. Nie warte są ponownego odwiedzenia. Mam skrytą nadzieję, że jutro nie będzie padało i zaliczymy chociaż jeden szlak.
Zobaczymy.
Byłoby tak ja piszesz. Nie byłam w Zakopanem i zapewne, jeśli mnie droga zawiedzie w tamte rejony, to tylko przejazdem. Nie lubię cwaniactwa, męczenia koni i tłoku. Jest naokoło Tatr wiele cichszych miejsc.
OdpowiedzUsuńJest, objechaliśmy wiele. Wszędzie to samo. Może tylko Krupówek brak.
Usuńnie ma już mojego Zakopanego...
OdpowiedzUsuńi już tam do górali tutejszych nigdy nie pojadę. masz rację kasa panie najważniejsza. koni żal. gówno zrobili z tego miejsca. gówno dla hołoty.współczuje pogody, życzę Wam choć jednego dnia bez deszczu..trzymta się
To przykre jak pogoda nie sprzyja. Jednak ważna pogoda ducha. A komercja i brak jakiegoś dobrego smaku we wszystkim to teraz prym wiedzie. Zadaję sobie pytanie dlaczego małe górskie miasteczka w innych krajach mogą zachować swój klimat od lat. Oby udały Ci się pozostałe dni w Zakopanem.
OdpowiedzUsuńOto jest pytanie. Bo albo pielęgnujemy i idziemy w jakość, albo szybka kasa i byle co.
UsuńDoświadczyłaś czegoś nowego; spojrzałaś na Zakopane innym okiem.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że termy w Chochołowie Cię zachwyciły.
Serdecznie pozdrawiam :)
Zawsze szukajmy pozytywów.One dają moc. Serdeczności.
UsuńNiestety, Zakopane dopasowało się do oczekiwań gości i straciło swój urok. Klimatu nie przywróci mu żaden biały miś na Krupówkach. Będąc ostatnio w Zakopanem, ze zdziwieniem zauważyłam, ze z miasteczka nie widać gór.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Góry przykryły duże budowle.
UsuńCóż, gdy pada, to w górach nie bardzo jest co robić. Pozostaje jedynie wędrowanie po Krupówkach, zaliczanie straganów, sklepików i knajpek ;) Ale ileż można. I morze i góry nastawione na zarabianie, ceny kosmiczne, niestety.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Kocham Tatry, ale Zakopiec od zawsze omijam, albo poruszam się na peryferiach...;o)
OdpowiedzUsuńNo cóż gdyby ci od polski T nie byli takimi przemądrzałymi, aroganckimi bucami, to można by ich akceptować. gdyby nie rechotali jak gnoje kilkanaście lat temu z "moherów' z hasła "schowaj babci dowód"... a dziś co?... wtedy mieli czterdzieści kilka pięćdziesiąt lat, a dziś mają grubo po sześćdziesiątkach sami są dziadkami i teraz im należało by chować dowody by nie mogli wybrać pana T? To, już nie jest dla nich takie śmieszne. A wiem że nie jest, bo stale to znajomym od pana T powtarzam...
OdpowiedzUsuńPs. w tych "góralskich" lokalach to nie są górale szefami, tylko swołocz jakaś z polski, trochę mafii, trochę cwaniaków - jakieś typy z Warszawki... ale nie górale. to tyle w temacie "urządzania innym życia"