Wstałam skoro świt. Dzień budził się leniwie. Ogień wesoło trzaskał w kominku. Dołożyłam drewek.
Dom pogrążony był jeszcze w smacznym śnie.
Zaparzyłam kawę. Dobrze rozpocząć dzień od kawy. Nakarmiłam psa i pojechałam kształcić się. Kolejne zajęcia na uczelni minęły szybko i przyjemnie. Skończyły się wcześniej niż planowano z powodu zimna. Dzięki temu miałam jeszcze czas na owocną twórczość.
Ogień trzaskał w kominku. Uwielbiam patrzeć na tańczące płomienie. Grzane wino parowało zapachem pomarańczy i goździków. Zapowiadał się ciekawy wieczór przed telewizorem. Finał programu "Mam Talent". Nie wiem dlaczego, ale lubię ten program. Stawiałam na iluzjonistę, który oczarował mnie w półfinałach. Niestety, w finale rozczarował. Nie zagłosowałam na niego.
Z zapartym tchem oglądałam występ ostatniej pary. Rewelacja. Wygrali. Ten taniec obejrzałam jeszcze kilka razy i za każdym razem się zachwycałam.
Jest noc. Dom pogrążony jest we śnie. A jutro nowy dzień grudniowy. Ciekawe, co przyniesie.
Dobranoc.
Taki pełen ciepła wpis, miło jest chociaż wirtualnie usiąść przed kominkiem. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńNie oglądam tego programu, ale widziałam dziś w wiadomościach występ finalistów i jestem pełna podziwu dla ogromu pracy, talent czy predyspozycje są ważne, ale bez morderczych ćwiczeń nie byłoby tego efektu...
OdpowiedzUsuńproste radości. powtarzalne. nie każdy potrafi się nimi zachwycać. a szkoda. oby takich dni przywiało Ci jak najwięcej.
OdpowiedzUsuńOko ma rację, oby jak najwięcej detali
OdpowiedzUsuńLubię poranki w ciszy...z kawą...mam teraz jako emerytka środy i piątki wolne i wtedy cieszę się porankami.
OdpowiedzUsuń