Pracownicy banku byli niczym natrętne muchy, im bardziej je odganiałaś, tym ich więcej i częściej przylatywały.
Pewnego dnia pozwoliłam pani wypowiedzieć swoją ofertę w całości. Wiedząc,że rozmowa jest nagrywana, powiedziałam.
- W zasadzie nie planuję ani remontu, ani zakupów czegoś tam....., ale taka suma pieniędzy na pewno się przyda. Chętnie wezmę ten kredyt, ale pod jednym warunkiem - pani będzie go za mnie spłacać, skoro tak gorliwie namawia.
Od tamtej pory telefony z banku ustały, Prawie zapomniałam, że bank czuwa nade mną, aż do poniedziałku.
Jestem na zwolnieniu lekarskim. W domu cisza, zatem moja komórka jest doskonale słyszalna. Dzwoni - odbieram.
- Informuję,że rozmowa jest nagrywana. Chciałabym spytać, jaką opinię ma pani o naszym banku...
![]() |
źródło |
Stało się. Ostatnio bardzo psioczyłam na udogodnienia tegoż banku. Ograniczyli wypłatę z bankomatów bez prowizji wyłącznie do własnych. A ich w naszym mieście, jak na lekarstwo. W innych miastach, trzeba szukać...
Powiedziałam, co myślę i dodałam,że zamierzam zrezygnować z usług tegoż banku, który świadomie okrada swoich klientów i utrudnia im życie. W końcu pytano o moją opinię.
Pożegnałyśmy się grzecznie i rozmowa przeszła do archiwum. Pewnie bym o niej już nie pamiętała, gdyby nie wczorajszy telefon, również z banku.
Tym razem dzwonił mężczyzna. Miły, grzeczny, poinformował mnie o tym,że rozmowa jest nagrywana, że odsłuchano moje niezadowolenie z powodu bankomatów i prowizji, i że on właśnie w tej sprawie dzwoni.
- Ooooooo!
Czyżby chcieli zamontować bankomat przy moim domu? ( tak byłoby dla mnie najwygodniej).
Ale nie! Dostałam taką propozycje z banku,że mnie zatkało! Tak się dba o klienta, który zamierza zrezygnować.
Otóż od poniedziałku mogę wypłacać pieniądze ze wszystkich bankomatów w Europie bez prowizji przez cały rok! Oferta jest indywidualna dla poszczególnych klientów. No proszę.
Gdybym nie "pyszczyła", to bym nie wiedziała! A za rok..... Zobaczymy. Banków u nas od wyboru, do koloru, każdy chętny do przyjęcia klienta ze stałymi dochodami.
Na wszelki wypadek sprawdzaj na wyciagach, czy to rzeczywiscie gratisowa usluga. Bo wiesz, strzezonego... :)
OdpowiedzUsuńByłam dzisiaj w banku, podpisałam umowę i otrzymałam czarno na białym na piśmie!
UsuńCo za zmiana:)))bardzo irytują mnie takie telefony, nam się niedługo kończy umowa o internet i już się zaczęło:))Pozdrawiam serdecznie i zdrowia życzę:))
OdpowiedzUsuńA zazwyczaj dzwonią w najmniej odpowiednim czasie!
UsuńDzwonią tylko do zasobnych klientów:)
OdpowiedzUsuńTak myślisz?????? Ha, to znaczy,że mnie za zasobną mają. czyli miec stały dochód, znaczy, zasobny jesteś!
UsuńJa też często mam takie telefony ale nie dyskutuję, a szkoda, może po rozmowie i ja miałabym jakieś względy... :)
OdpowiedzUsuńO bankach, tak w ogóle, myślę, że to dopiero są złodzieje.
Pozdrawiam serdecznie.
I ja tak myślę, dlatego nie miałam oporów, aby powiedzieć im o tym. I proszę, można?????? Można!
UsuńMoja przyjaciółka jest taką "natrętną muchą z banku". Zapewniam Cię, że te rozmowy nie są jej ulubioną rozrywką. Musi je przeprowadzać, jeśli chce zachować pracę. Ba! Musi wyrobić miesięczną normę przeprowadzonych rozmów i zawartych umów przy czym rozmowy, na które większość z nas narzeka, muszą być przeprowadzone według określonego wzorca. Tym ludziom należy współczuć, bo każda praca w kontakcie z klientem jest trudna, a z klientem telefonicznym - bardzo trudna. Tym razem im się udało, bo za niską cenę zatrzymali Cię w swoim banku na kolejny rok:)
OdpowiedzUsuńCóż , każdy ma swoją pracę i rozumiem to, ale..... drażnią mnie te nachalne namowy. Współczuje,, współczuję, ale.... niechaj mi głowy nie zawracają! ZWYKLE DZWONIĄ W NAJMNIEJ ODPOWIEDNIM MOMENCIE!
UsuńHa! ha! nie tylko oni. Moja Mam mówi, że Tata najczęściej zdzwoni w niedpowiednim momencie ;D
UsuńMam doświadczenie, że często takie telefoniczne uzgodnienia nie od razu działają. I dobrze, że są nagrywane rozmowy, bo wtedy można spokojnie się odwołać. Przeważnie tłumaczą tym, że ktoś tam czegoś nie zaznaczył czy nie odhaczył ;)
OdpowiedzUsuńTeraz wszyscy, również banki, żeby zatrzymać klienta muszą coś indywidualnego zaoferować. Oni zawsze sobie gdzieś i na kimś odbiją.
Grunt, że Tobie się udało coś uzyskać :)
I z tego się cieszę!
UsuńO, dobrze to pamiętam. Natręctwo to jedno, do mnie raz zadzwoniono z groźbą wpisania do rejestru dłużników. Byłam święcie przekonana, że w zobowiązaniach wobec banku jestem na tip top, chodziło o zlecenia stałe, ale okazało się, że w którymś momencie terminy się nie zgrały i odpowiedzialność przerzucono na mnie. Pani z banku przyjęła postawę niczym bulterier, mimo że nie zamierzałam toczyć wojny. Nie przekonałyby mnie tłumaczenia, że pracownicy banków tak „muszą”, uważam, że da się połączyć stanowczość i szacunek wobec odbiorcy. Mam za sobą doświadczenia z kilkoma bankami w Polsce i jestem zdania, że naskakiwanie na drugiego człowieka niektórym po prostu pasuje do charakteru i nieważne, czy wynika z bojaźliwości wobec przełożonych (kłania się poczucie niskiej wartości, tudzież poczucie słabości lub niechęć wobec wizji ewentualnej opcji poszukania sobie bardziej przyzwoitego zajęcia) czy zwyczajnie z upodobania do takich zachowań (znam osobiście takich osobników, bardzo zadowolonych z tego, że mogą występować z pozycji silniejszego - i, o dziwo albo wręcz przeciwnie, są to akurat same kobiety).
OdpowiedzUsuńTobie, DD, życzę faktycznej korzyści z propozycji banku. Oraz prawdziwego wypoczynku podczas trwającego zwolnienia od pracy. Pozdrawiam.
Dziękuję N. Wygląda na to,że będę miała korzyść. Umowę otrzymałam na piśmie, a zatem.... W tym wypadku bank działał ekspresowo!
Usuńno opłacało sie
OdpowiedzUsuńAno, opłaciło. Czasami warto wysłuchać do końca dzwoniących z ofertami. Warto też wyrazać własne zdanie.
UsuńWidać nieraz warto rozmawiać ;)
OdpowiedzUsuńno niesamowite! choc brzmialo podejrzliwie! musze popsioczyć na mój bank :)
OdpowiedzUsuńRozmowy są nagrywane?! Tylko tak się dziwnie składa, że kiedy trzeba się odwołać do "nagrania" to okazuje się, że go nie ma, nie można do niego dotrzeć, zostało skasowane, itd., itp., ...
OdpowiedzUsuńNatomiast w kwestii negocjacji to pewnie, że warto się "podroczyć", o ile ma się rozeznanie co do możliwości obu stron.
negocjuj )))))) i pacz jak z nas zdzierają !! ile tracimy, gdy sie nie targujemy albo nie upominamy ... ekh ręce opadają
OdpowiedzUsuńO, a to niespodzianka. Okazuje się, że można. Wystarczy ponarzekać.
OdpowiedzUsuńponieważ my remonty i wszelkie zakupy robimy tylko z zaoszczędzonych pieniążków-kredyty nas nie interesują...co koło 2 lata zmieniamy banki-na takie,które mają promocje i można na nich zarobić:))Zawsze się śmiejemy z mężem,że urlop sponsorują nam banki właśnie:))
OdpowiedzUsuńczasem jak jakiś bank chciał nas zatrzymać wówczas też indywidualnie dostawaliśmy jakieś udogodnienia:)) warto z tego korzystać:))
Fakt faktem że czasami się uczą - ja na przykład nauczyłem ich (tępi byli i oporni - ale w końcu przez jakiś czas pedagogikę na WSP studiowałem, więc co nieco wiedzy fachowej łyknąłem ;-) ), że moje nazwisko się odmienia.
OdpowiedzUsuńNatomiast z ofertami "specjalnie dla mnie" dzwonią cały czas - najfajniejsza była kiedyś jedna dziewczyna która gotowa była się nawet umówić ze mną na kawę bylem tylko stosowną ofertę (czegoś tam) przyjął ;-) Nie skorzystałem, jest nader mało prawdopodobne by była osobą ciekawszą, ładniejszą i bardziej mi odpowiadającą od mojej żony a na działania o niskim prawdopodobieństwie nie mam czasu. Chwilę trawiła ten "rachunek prawdopodobieństwa" ale w końcu dała sobie spokój. ;-)