Brak dobrego przepływu informacji, współpracy i dialogu powoduje różnego rodzaju spięcia i niepotrzebne kwasy. Nie mam zdolności telepatycznych. Nie wiem, co na którym zespole ustalono, jeśli się mnie o tym nie poinformuje. W dobie Internetu i komórek właściwy przepływ informacji okazuje się być prawdziwym problemem. Nie cierpię, kiedy stawia się mnie pod ścianą i coś wymusza. A najgorsze jest to,że zmusza do sięgania do kieszeni innych ludzi.
W mojej klasie nie tykam się pieniędzy rodziców. Mają swoją Radę, sami zbierają, planują budżet i wydatki. Nawet nie wiem,ile wynosi składka. Oczywiście do tego planowania wydatków zapraszają mnie. Na początku roku wspólnie ustalamy, co chcielibyśmy zrobić, za ile, dokąd wyjechać, co zakupić. Toteż, jeśli zdarza się nieplanowany wydatek zwracam się do Rady o opinię i ewentualne wsparcie. Rada nie jest jednoosobowa, zatem muszą mieć czas na skontaktowanie się ze sobą. Taki układ jest bardzo zdrowy i wszystkim odpowiada. Wkurza mnie, jeśli ktoś z zewnątrz burzy ten porządek, tym samym stawiając mnie w niekorzystnym świetle.
Ktoś sobie coś ustala i nie konsultuje z wychowawcą i ma pretensje,że ten oczy wytrzeszcza i w końcu mówi NIE.
Obraza majestatu, utrudnianie pracy, złość, obrabianie dupy i nie wiem, co jeszcze - pewnie skarga do dyrekcji. Mam tę cholerną wadę, że odważnie mówię, co myślę i potrafię powiedzieć "nie", jeśli się z czymś nie zgadzam.
A wygłaszane w emocjach teksty nadają się do scenariusza filmu komediowego:
- Przecież to zostało ustalone!
- Z kim?
- Na zespole!
- Jakim zespole?
- Ty nie należysz do tego zespołu!
- To prawda, więc ze mną nic nie ustalano. Ba, nawet nie poinformowano o takowych ustaleniach, ani mnie, ani mojego zespołu. Dlaczego zatem mam płacić? Kim wy jesteście,żeby bez konsultacji narzucać cokolwiek komuś....
Nos w górę, wykrzywione usta, zaciśnięta pięść! Ja ci teraz pokażę!.....
****
Już się boję!
Uf.... nie wiem, czy ze mną jest coś nie w porządku, czy może z innymi.... A może się czepiam tych pieprzonych informacji, konsultacji, współpracy. Może powinnam skulić ogon i zgadzać się na wszystko, płacić, bo to przecież nie z mojego portfela i udawać,że pada deszcz, kiedy plują ci w twarz.
I kolejny dzień , kiedy emocje rozgrzane do czerwoności.
A miałam napisać o wyborach.... hi, hi, hi...
Tak trzymaj i nie popuszczaj! Racje masz!
OdpowiedzUsuńTak właśnie czuję. Trzeba rozmawiać i dyskutować. Trzeba też liczyć się z innymi. Dzięki za wsparcie!
UsuńUmiejętność powiedzenia NIE w obronie tych, którzy nie mogą powiedzieć nic, jest ogromnie ważna. Nie odpuszczaj, jak ktoś ustalił, że trzeba płacić... to niech płaci :)
OdpowiedzUsuńTak też myślę.
Usuńasertywność wskazana
OdpowiedzUsuńUczę się. i nawet mi to wychodzi!
UsuńNie wiem, czy aż tak dużo się zmieniło? Za moich czasów (do 1993 r.) fajnym źródłem dostępu do informacji były dzienniki klasowe (lekcyjne). Przeglądając je, szczególnie w części pozalekcyjnej można było dotrzeć do wszystkich wydarzeń w szkole. Jeszcze lepszy był e-dziennik, o ile jest on aktualizowany.
OdpowiedzUsuń)))))) czytam tytuł i mysle sobie, że poszłąś na pilates, jogę, bo podobno u Was we wsi we wtorek było pierwsze darmowe spotkanie ))))
OdpowiedzUsuńZnam ten ból. Od czasów licealnych, jakieś gremium podejmuje decyzje a ja mam się dostosować - spadajcie cwaniaczki Nihil de nobis sine nobis (zazwyczaj nie wiedzą co to znaczy - wtedy mogę ich z nuta wyższości w głosie wysłać do Diabła po naukę).
OdpowiedzUsuń