Jestem po zabiegu. Operację przeżyłam, skoro już dzisiaj klikam, to znaczy, że żyję i jeszcze trochę pożyję.
Uczę się pokory i cierpliwości.
Teraz pozostało czekanie na wyniki. Mam nadzieję,że będą w porządku i ten etap w swoim życiu odhaczę ostatecznie.
Oczyszczam swój mózg ze śmieci. Wybaczam, proszę o wybaczenie..... trudne. Ale krok został zrobiony, może.....
Każda wizyta w szpitalu, jeśli chodzi o moją osobę, prowadzi do zdarzeń nader komicznych. Panikara jestem cholerna. Mój strach wydobywa ze mnie całą stertę najróżniejszych głupawek, które tak się mają do mojego wizerunku, pozycji społecznej i wykształcenia, jak świna do karety. Cóż.
Ale każda głupawka ma też dobrą stronę, wszak dziecko szczęścia jestem.
Założyłam fanklub pewnej pielęgniarki, która tak fantastycznie wkuła się w żyłę, że nawet śladu nie mam. Pani uśmiechnięta, uradowana z dobrego słowa i zadowolenia pacjentki, szybciutko zadzwoniła do kogo trzeba i ten ktoś przybiegł, zabrał moją krew do laboratoriumi i za kilka chwil wyniki już były, więc mogłam wkroczyć w dalszy etap badań wstępnych.
Później też mnie ten anioł nie opuścił.
Równie dobrze wkuła się w drugą żyłę, sprawnie zaobrączkowała i zaprowadziła do super luksusowej sali szpitalnej. Do leczenia wybrałam szpital niepubliczny, więc trochę mnie zszokowało.
Zanim trafiłam na salę musiałam przejść serię najróżniejszych badań.
Badająca mnie pierwsza lekarka pochodzi ze wschodu.
Przywitała mnie śpiewnym akcentem i znów mnie głupawka dopadła, która rozbawiła do łez personel (lekarkę i gburowatego pielęgniarza). Lekarka resztkami sił próbowała zachwować powagę i dać mi pouczenie,że ciśnienie należy badać systematycznie. Jednakże kiedy pielęgniarz wręczył mi dwa kielichy: w jednym dwie pigułki żółte, w drugim jakąś miksturę, kolejna głupawka dała znak życia, wykrzykując! " Ach dzięki panie za tak wyśmienite śniadanie!" ( to był mój pierwszy posiłek tegoż dnia.) No i wszyscy ryknęli, a mnie głupio się zrobiło,że nie będą traktować mnie poważnie, więc próbowałam tłumaczyć, że to ze strachu.
Potem dostałam szpitalną suknię. Próbowałam oponować, że na tę szczytną okazję mam własną równie piękną, może nawet piękniejszą, ale służba szpitalna była bezlitosna. Założyłam więc ten kaftan z wydatnym dekoltem w odcieniu fioletowym. Zostałam zaobrączkowana opaską all inclusive pomaszerowałam do eleganckiej sali z widokiem na parking. Moją współlokatorką była przesymatyczna pani Renia przykuta do łoża ( szczęściara była już po operacji). I w owej sali dopadły mnie takie głupawy, że pani Reni popękałyby szwy od śmiechu. Na szczęście mój ulubiony pielęgniarz ( podbiłam serce aż dwóm) przyniósł mi znowu dwa kielichy. W jednym były pigułki dwie żóte i cztery białe , a do popitki pół szklanicy wody ze szpitalnego źródła ( jak to ujął).
- Dobrze karmią! Jak nowocześnie! Pigułka na wszystko - skomentowałam i coś tam jeszcze dodałam o obiedzie. Wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. Dobrze,że pielęgnirz jeszcze nie wyszedł z sali, gdy zdarzył się ten wypadek. Musiał udzielić pomocy pani Reni, która tak chichotała,że o mały włos nie spadłaby z łóżka , na dodatek zaplątała się w kable od kroplówki.
Dostałam surowe ostrzeżenie wzrokiem - że pacjent powinien zachowywać się poważnie.
Przykazano mi również: żebym po tych lekach z łóżka nie wstawała.Ulubiony pielęgniarz majestatycznym krokiem opuścił salę.
Zapowiadało się, że zaraz mnie zawiozą na blok i tam film mi się urwie. "Oby tylko na chwilę" - pomyślałam. Spoważniałam i faktycznie odleciałam do krainy Morfeusza.
Obudziłam się z nadzieją,że już po wszystkim - trele morele. Coś tam się przeciągnęło i...... dalej czekać musiałam. Tym razem głupawiska wylazły gromadnie, na zydelku mnie posadziły i ..... Sama się śmieję z min lekarzy i pielęgniarek wchodzących do sali, hi, hi, hi......
- Dlaczego pani siedzi na tym stołku pod oknem? -
- Pokutuję. Może ktoś sobie o mnie przypomni i na zabieg zaprowadzi.
Albo do pokoju wchodzi lekarz ( bo w szpitalu prywatnym dosłownie, co kilkanaście minut ktoś zaglądał do sali i sprawdzał,czy wszystko w porządku)
- Dlaczego pani siedzi na tym stołku pod oknem?
- Czekam na pana, doktorze. Szybciej mogę wstać i powitać.... Czas zabiegu przyspieszyć...
Tak, czy owak doczekałam się. Przyszła po mnie ekipa. Do szpitalnej sukni wręczyła mi szpitalne dodatki: pantofelki z zielonej ceraty na gumce i i nakrycie głowy w formie niezwykle strojnego czepka. Wystrojona poszłam na bal. Przed wejściem do sali balowej polecono mi jeszcze usiąść na chwilę na zielonym tronie i głupawa kolejna mnie dopadła. "Co ty wyprawiasz DD" - krzyczał mój wewnętrzny generał- Przecież oni muszą być skoncentrowani. Ty na stole operacyjnym zaraz się położysz! Uspokój się dziewczyno!" Dotarło do mnie,że to o moje ciało i zdrowie chodzi, więc,........
- Doktorze! - zawołałam - proponuję,aby pan się poszedłjeszcze przewietrzyć na kilka minut!
Przesadziłam. Dostałam kobylasty zastrzyk i odfrunełam!
Dzisiaj czuję się już dobrze. Jeno, jeszcze słabiutka jestem. Ale klikać już mogę, więc klikam! Bo ja bez klikania żyć nie mogę. Serdeczności!
Blog kobiecy o życiu, podróżach, pracy, rodzinie. "JEŚLI COŚ CI SIĘ NIE PODOBA, ZMIEŃ TO; A JEŚLI NIE MOŻESZ TEGO ZMIENIĆ, ZMIEŃ SPOSÓB MYŚLENIA O TYM." M. Engelbreit
Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.
- Vernon Wolfe
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
DD, to nie głupwka, to Twój system obronny działa. Pięknie działa!!! Moja Mama takim podejściem do życia pokonała guza mózgu. Dajesz radę, a ja Cie wspieram i przytulam :***
OdpowiedzUsuńdzielna dziewczyna! szybkiego powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuńMiesiąc temu przeżyłam podobną głupawkę,miałam krojony brzuch ,jest tam niestety oponka
OdpowiedzUsuńa do tego była ona fioletowa od zastrzyków z heparyny , które musiałam brać 7 dni przed operacją i kiedy leżałam na stole do tortur z umywalni wyjrzał p.dr operator,dostrzegłam go kątem oka i proszę wyciąć to co zaznaczyłam na fioletowo ,usłyszałam jeszcze tylko ,że fioletowego nie wycinają i film się urwał.Niestety oponka została .Powrotu do zdrowia i dalej dobrego humoru.krystyna
Buziaki przesyłam w odpowiedzi!
UsuńDobrze że głupawka a nie co innego:))) Bo różnie to bywa.
OdpowiedzUsuńA jak...dochodzisz do zdrowia oczywiście to jest nadzieja na piękne jutro!
pozdrawiam cie i śmieję się bo przypomniałaś mi moją głupawkę:))
Jest nadzieja i innej myśli nie dopuszczam, wszak DZIECKIEM SZCZĘŚCIA JESTEM!
UsuńGrunt to pozytywnie myśleć.
Usuńgłupawka, nie głupawka ale działa !!! i nie wiedziałam, że to tak poważnie.. trzymaj się najgorsze za Tobą, zdrówka i odpoczywaj ))))
OdpowiedzUsuńZakładm,że tak, że już za mną. Mam nadzieję. Dzięki.
UsuńWracaj do zdrowia i nie przejmuj się głupawką. Oni tam nie takie numery widują po kilka razy dziennie.
OdpowiedzUsuńNie przesyłam uścisków, coby Cię nie skrzywdzić;) Zdrowiej!!!
Buziaki!
Usuńściskam i posyłam dobre myśli <3
OdpowiedzUsuńChwytam i nie puszczam!
Usuńwariatka.. :)))))))))
OdpowiedzUsuńbędzie dobrze, ściskam :***
Musi być. Wszak taka wariatka na tym świecie jeszcze jest potrzebna! buziaki!
UsuńTo nie głupawka, czasami tak reagujemy odruchowo.
OdpowiedzUsuńZdrówka. :)
Dobra głupawka nie jest zła! Trzymaj się cieplutko i myśl pozytywnie, myśl pozytywnie, myśl pozytywnie, myśl pozytywnie!!!!!! Myśl pozytywnie, bo jest dobrze :)
OdpowiedzUsuńTak własnie myślę. Wszak DZIECKO SZCZĘSCIA JESTEM. Nie może być inaczej!
UsuńTo chyba taka reakcja na stres, ja też na sali operacyjnej przed cc się hiholiłam i rośmieszałam personel;) w sumie to lepsza taka reakcja niż zawodzenie i łzy;) zdrowiej szybciutko, niech ten etap już będzie definitywnie za Tobą!
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała.Dziękuję Stokrotko!
UsuńWszystko dobre co się dobrze kończy.
OdpowiedzUsuńDobra jestes :))) Mam nadzieje ze to nic powaznego, ta operacja.... Ostatnio mam
OdpowiedzUsuńodwyk od netu wiec nie jestem na biezaco
trzymaj sie !!!
Fajnie, że już po...najgorsze jest czekanie! Zdrówka!
OdpowiedzUsuń