Wróciłam, ale za kilka dni znowu wybywam. Lato w tym roku piękne, więc ciągnie mnie w świat.
Życie pisze takie scenariusze,o jakich się zwykłym ludziom nawet nie śniło. Gdyby ktoś mi powiedział jeszcze wczoraj, że po bardzo długiej, męczącej podróży zamiast do łoża, pobiegnę na wiejską zabawę, to puknęłbym go w czoło i wysłała do lekarza od głowy. Tak byłoby wczoraj. Dzisiaj... - dzisiaj powiedziałabym,że wszystko może się zdarzyć.
Wróciliśmy późnym wieczorem cholernie zmęczeni. Szczególnie zmęczony był Mężowski, gdyż on prowadził samochód. Na rogatkach miasta spotkaliśmy szwagra z rodziną. Kiwałam do nich radośnie i szczerze. Może za radośnie i za szczerze, gdyż Męzowski raczył mnie zbesztać słowami:
- Nie kiwaj tak mocno, bo jeszcze zrozumieją,że mają do nas przyjechać, a ja jestem dzisiaj padnięty. Chcę się wcześniej położyć.
Hm... jasne, zrozumiałe.... więc kiwałam mniej radośnie, ale szczerze. Szwagrowscy skręcili na cmentarz ( taki mieli zapewne zamysł, miesiąc temu zmarła mama mojej szwagierki), a my udaliśmy się do domu. Pies oszalał na nasz widok, a my na widok psa. Fajnie, jak ktoś tak serdecznie cię wita.
Byliśmy tak zmęczeni,że nie mieliśmy siły rozpakować walizek. " Co się odwlecze, to nie uciecze" - pomyślałam i .... wskoczyłam pod prysznic, następnie w nocnym stroju cedziłam drineczka (aby dobrze się spało), ogladając jakiś tam program w tv. Mężowski poszedł spać na górę.
Wieczór piękny. Z oddali słychać było muzykę, typu " Majteczki w kropeczki..." Na mnie nie robiła żadnego wrażenia. Ot, grają gdzieś, może wesele jakieś...
Nagle....
Z góry zbiegł Mężowski.
- Słyszysz? Spać nie można przez tę muzykę. - powiedział.
Chciałam mu dać dobrą radę, aby sobie zatkał uszy watą, ale nie zdążyłam.
- To pewnie wiejski festyn i zabawa.
- Pewnie tak - odpowiedziałam bez większego entuzjazmu, gdyż tego typu imprezy w ogóle mnie nie interesują.
- Pójdziemy zobaczyć?
- Słucham????? - nie dowierzałam, znam mojego chłopa..., chyba wydawało mi się,że go znam.
- Chodź! - zachęcał, a nogi same mu dygały w rytm dobiegającej muzyki.
- Ale ja już w stroju nocnym, do spania jestem uszykowana.
- Jest lato, ile tam czasu trzeba by się ubrać!
Pięć minut później szliśmy w kierunku głośnej muzki i.... wylądowaliśmy na wiejskiej zabawie. Tańcowaliśmy niemal do białego rana.
Skoro zabawa miała nam przeszkadzać, to trzeba się było do niej przyłączyć.
I w ten oto sposób po raz pierwszy byłam na zabawie wiejskiej pod gołym niebem.
Ale było fajnie.
Blog kobiecy o życiu, podróżach, pracy, rodzinie. "JEŚLI COŚ CI SIĘ NIE PODOBA, ZMIEŃ TO; A JEŚLI NIE MOŻESZ TEGO ZMIENIĆ, ZMIEŃ SPOSÓB MYŚLENIA O TYM." M. Engelbreit
Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.
- Vernon Wolfe
Wy macie zdrowie! :)))
OdpowiedzUsuńNajwazniejsze jednak, ze bylo fajnie.
Mamy zdrowie i fantazję. hi, hi, hi.... Wszak "młodość" rządzi się swoimi prawami.
Usuńno no no, DD, że tak "zaśpiewam", wpisując się w trend: jesteeeeś szalooonaaaaa, mówię Ciiiii....
OdpowiedzUsuńsuper, zazdroszczę :)
Skoro tak mówisz, to pewnie tak jest, hi, hi, hi...
UsuńFajny to jest Twój Mężowski, że ma takie pomysły i tak młodo się trzyma:-)
OdpowiedzUsuńPochwal go od koleżanki blogowej!!!!!
A w życiu nie pochwalę! jeszcze mu woda sodowa do głowy uderzy... hi, hi, hi...
UsuńPrzeważnie tak bywa, że nieplanowane, spontaniczne imprezy sprawiają nam dużo więcej radości. Brawo! Serdeczności przesyłam
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
UsuńNo proszę, to się nazywa wyciskanie jak cytrynę. Co tam zmęczenie i krzepiący sen- pfff, wyspać można się jutro :D
OdpowiedzUsuńA pewnie,że tak! Wszak kiedyś zaśniemy na zawsze. hi, hi, hi....
UsuńUrocza jest taka spontaniczność! Z doświadczenia mogę powiedzieć że najlepsze są imprezy na które zupełnie nie mam ochoty pójść.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Gdyby nie głośna przeszadzająca muzyka, nie wiedzielibyśy o tej imprezie,hi, hi, hi.... Ano widocznie tak miało być!
UsuńFantastyczna sprawa :-)))
OdpowiedzUsuńExtra masz Mężowskiewgo :-)
Odrobina fantazji jest wskazana.
Obydwoje pasujecie do siebie :-)))
Uzupełniamy się. Może dlatego tyle lat jesteśmy razem. Już za kilka dni stuknie nam 28 rocznica ślubu.
UsuńJak to mówią: nie możesz pokonać wroga, to się do niego przyłącz. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Serdeczności,
UsuńTo są wakacje właśnie.... Tak trzymać..
OdpowiedzUsuńKocham wakacje,kocham lato, kocham słońce.
UsuńTakie zabawy na świezym powietrzu i spontaniczne sa najfajniejsze !!!
OdpowiedzUsuńTo prawda. Człowiek jest taki na luzie. Super!
Usuń...wiejskie zabawy są przefantastyczne:)
OdpowiedzUsuńA taki spontan popieram, w całej rozciągłości :)
Serdeczności :)
Mnie też się podobało!
UsuńW 1978 r. zaprosiłem do Polski znajomą kelnerkę (z narzeczonym) z hotelowej restauracji w Tbilisi. W zamian zostałem zaproszony na jej wesele, które miało odbyć się następnego dnia. Gdy uraczono mnie jak honorowego gościa, po kilkugodzinnych toastach, zaprosiłem kelnerkę/pannę młodą do tańca. Po tańcu elegancko podziękowałem i po odprowadzeniu do stolika ... pocałowałem ją w rękę. Wtedy za mną zrobił się dziwny ruch, okazało się, że ojciec pana młodego zamachnął się na mnie kindżałem. Szybko wyprowadzono mnie do innego hotelu i wytłumaczono, że popełniłem najgorszą zbrodnię tańcząc i całując w rękę zamężną kobietę. Od tej pory z Gruzinkami nie tańczę ... ;)
OdpowiedzUsuńWniosek - trzeba poznawać zwyczaje innych narodów. Hi, hi, hi....
Usuń"Wszystko się może zdarzyć" :-)
OdpowiedzUsuńWszystko.
UsuńNajlepszy sposób na przeszkadzającą nam imprezę to przyłaczyć się. Ja o tańcu pojęcia nie mam, ale wiejskie festyny uwielbiam!!! Ty chyba tez je polubisz;)
OdpowiedzUsuńNa to wskazuje. Podobało mi się.
UsuńHahaha, takie spontaniczne zrywy są najfajniejsze :D
OdpowiedzUsuńO, tak! Najfajniejsze.
UsuńNo i właśnie dlatego życie jest tak ciekawe, że wciąż są nieprzewidziane, fajne sytuacje
OdpowiedzUsuńDlatego kocham życie nad życie.
UsuńSuper! Mężowski bardzo mnie zaskoczył - pozytywnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mnie też, hi, hi, hi....
UsuńI tak trzymać..korzystać z chwili:)
OdpowiedzUsuńAleż to jest genialna zasada. Jak coś Cię wkurza, możesz się wściekać, albo przyłączyć ;)))
OdpowiedzUsuńDzieki spontaniczności nie musialas pół dnia dumać nad wyborem kreacji, fryzjerem i czym tam jeszcze. Luz i dobra zupelnie nieplanowana zabawa! Świetnie!
OdpowiedzUsuńHa, znam takie zmęczenie. To z tych zmęczeń, co to męczą do jakiegoś czasu, a potem już, się go nie czuje. W efekcie takiego ciurkiem na nogach 35 byłam ;)
OdpowiedzUsuńI cieszę się, że zabawa przednia była iw wyskakałaś się :)