W Krakowie zakochałam się będąc jeszcze dzieckiem. Pojechaliśmy tam na wycieczkę szkolną. Cudowną wycieczkę. Miasto to urzekło mnie swoją barwnością. Kiedy wyjeżdżaliśmy, przewodnik powiedział, żeby się odwrócić. Bo kto się odwróci, ten do Krakowa powróci. Na wszelki wypadek odwróciłam się trzy razy.
Tak. I wracam do Krakowa w miarę możliwości. Kiedy jesteśmy w pobliżu
( często pobliże - to ok. 200 km) musimy zahaczyć, chociaż na godzinkę. Mężowski pomarudzi, pomarudzi, ale zawsze do tego Krakowa skręci i zajedzie. Bo lepiej drogi nadrobić niż humorzastą babę mieć przy sobie, hi, hi, hi....
W tym roku pojechaliśmy do samego serca Krakowa na dłużej ( znaczy na tydzień). Wynajęliśmy pokoje w holeliku na Starym Mieście i....
Kocham Kraków. A moją miłość podzieliła nawet Młodsza ( zwykle ma odmienne zdanie) i Mężowski ( jemu się wydawało,że Kraków to Wawel i Rynek oraz korki).
Oprócz Karkowa byliśmy również w Ojcowskim Parku Narodowym. Wędrówka szlakami, drobne wspinaczki, jaskinie, zameczki.... Och To był cudowny urlop.Urlop, kiedy RODZINA była tak naprawdę razem. A wszystko dzięki temu,że ten Kraków taki magiczny i czarowny.
Na krakowskim Rynku uczestniczyliśmy w lekcji śpiewu pieśni patriotycznych. Dołączył do nas prezydent Komorowski.
Oprócz obowiązkowych zabytków:
Zwiedzaliśmy podziemia Rynku. Trasa rewelacyjna. Koniecznie trzeba to zobaczyć.
Oczarował nas Kazimierz. Miasto w mieście. Próbowaliśmy żydowskich potraw, słuchaliśmy żydowskiej muzyki.
Nie powiem,że kuchnia żydowska przypadła mi do gustu, ale warto było spróbować.
Źródło - Internet |
Wieczory spędzaliśmy na Starym Rynku . To były bajeczne wieczory.
Ach Kraków!
Będę tęsknić.
Kurczę, Kraków mam o rzut beretem nieomal i byłam w nim setki razy (bo mam tam rodzinę), ale od zawsze go nie cierpię... Mamy całkiem inne doznania.
OdpowiedzUsuńBo ja mam Kraków bardzo daleko i dostrzegam tylko jego zalety.
Usuńuwielbiam te lekce śpiewania, wiele razy o nich pisałam ale wiem, że jeśli ktoś w nich nie uczestniczy to nie zrozumie że wszystkim nagle "raduje się serce raduje się dusza"
OdpowiedzUsuńI każdy chce śpiewać, co tch w piersi!
UsuńDla mnie Kraków to jednak głównie Kazimierz. Gdy byłam tam pierwszy raz w tzw. "normalnej" dzielnicy, nie za bardzo mi przypadł do gustu.
OdpowiedzUsuńKażdy coś dla siebie w Krakowie znajdzie.
UsuńAch....Kraków... Serce moje... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
UsuńKraków:) wielka miłość:) a śpiewy...to trzeba przeżyć...ja w tym roku na Placu Piłsudskiego, powstańczo..Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo trzeba przeżyć.
UsuńTen Krakow jest mi tak bardzo nie po drodze, a tak chetnie wrocilabym do niego. Tyle tam sie pozmienialo od czasu, kiedy goscil mnie po raz ostatni, czyli ponad 50 lat temu...
OdpowiedzUsuńWypiękniał. Warto drogę na Kraków nastawić.
UsuńNie wiem czemu, ale Kraków stawiam na drugim miejscu (po Gdańsku) w moim rankingu. Podejrzewam, że duży wpływ na taką ocenę miał fakt, że w dzieciństwie czytałem dużo książek o tych miastach - urzekła "Panienka z okienka", "natomiast nudą wiało z "Historii żółtej ciżemki", i nawet ciekawsza "Szwedzi w Warszawie" nie zmieniła moich poglądów. Jako dziecko byłem w tych trzech miastach i wszędzie znalazłem miejsca opisywane w książkach ... i chyba to zaważyło.
OdpowiedzUsuńGdańsk kocham całym sercem, ale jest numerem 2 na mojej liście. Może dlatego,że nie ma rynku.?
UsuńNa przeciwko hotelu Ariel/Kazimierz/stoi kamienica w której mieszka moja Koleżanka.Od kilku lat, rok w rok,bywam u niej z tygodniową wizytą,która zaczyna się koncertem Pieśni Żydowskiej na Szerokiej.Chodząc po uliczkach Kazimierza czuję przez skórę klimat lat,które dawno minęły.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam:)
Potwierdzam. Czuje się ten klimat.
UsuńMnie również z sentymentu zdarzało się wpadać do Krakowa „na chwilę”, lecz przyznam, że trochę mnie zniechęca to, iż jest tak popularnym turystycznie miastem. Podziemia Rynku obejrzałam sobie przed chwilą na oficjalnej stronie internetowej, dziękuję za rekomendację, faktycznie interesujące miejsce. A co Tobie najbardziej wpadło tam w oko, DD?
OdpowiedzUsuńZa każdym razem co innego wpada mi w oko. Tym razem trasa podziemna oraz fabryka Schindlera. Jakoś jestem w obecnej chwili historycznie nastawiona, może dlatego.
UsuńHe he :) W sobotę stamtąd wróciliśmy i z niewielkimi różnicami, zdjęcia z wakacji mogłyby być moje :) Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńMoże nawet przechodziłyśmy obok siebie, hi, hi, hi....
UsuńTylko raz byłam w Krakowie i to dość dawno, ale chyba to miasto na wszystkich turystach wywiera jednakowo duże wrażenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Na mnie zrobiło i robi ogromne wrażenie.
UsuńPrzyjemnie jest mieć coś co się lubi.
OdpowiedzUsuńSzczególnie jak jest to miasto i można je odwiedzać :-)
...a ja nigdy nie byłam w Krakowie :(
OdpowiedzUsuńZazdraszczam :)
Serdeczności :)
To trzeba koniecznie pojechać! Nic straconego jeszcze.
UsuńUwielbiam Kraków, ostatnio byłam tam, ja Młoda miała 5 lat. Trzeba to powtórzyć ;)))
OdpowiedzUsuńZatem nie jestem odosobniona. Serdecznosci.
UsuńKraków piękny jest, to prawda. :)
OdpowiedzUsuńJest cudny i magiczny!
UsuńCzasami "wpadam" do Krakowa, ale zawsze służbowo. Kazimierza nie zwiedzałam. Może czas nadrobić?
OdpowiedzUsuńKoniecznie. Koniecznie. Serdeczności.
UsuńMi też się bardzo Kraków podoba i jest się w czym zakochać. Miałam okazję być w tym mieście dwa razy ale to już dawno było, gdy dziewczęciem jeszcze byłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Trzeba się wybrać ponownie i dojrzałym okiem spojrzeć. jest jeszcze piękniejszy niz kiedyś.
UsuńPierwsza wycieczka po powrocie - Kraków... Wybieram się już tak długo, a chciałabym chociaż na chwilę- Pozdrawiam Dorotko
OdpowiedzUsuń:)
eksperyment-przemijania.blog.onet.pl
Zatem powodzenia życzę. Może się uda!
UsuńFajnie Ci, że masz spokój. :) Krakowski Kazimierz jest wspaniały latem, gdy można wieczorem posiedzieć na dworze!
OdpowiedzUsuńOj, tak!
UsuńPodzielam Twoją miłość do Krakowa:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńNo no hotelik na Starym Mieście musiał kosztować majątek. Z drugiej strony takiej atmosfery wieczorów nigdzie indziej nie ma.
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom, nie kosztował aż tak wiele. Oczywiście, nie wybieraliśmy pięciogwiadkowego.
UsuńKto zawita do Krakowa to wraca jak bumerang śliczne fotki serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńja się wyłamię z ogólnego nurtu... pierwszy raz widziałam Kraków będąc w piątej klasie podstawówki, ze szkolną wycieczką, i niewiele pamiętam... drugi raz pojechałam tam w zeszłym roku i .... jestem rozczarowana... wydawał mi się brzydki, szary, ponury i niezbyt gościnny... jedynie spacer nad Wisłą zapadł mi w pamięć...
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam w Krakowie!
OdpowiedzUsuńNa wycieczkę szkolną nie pojechałam, bo byłam chora. Kismet!
Pa:)
Tak, Kraków ma decydowanie swój urok, jest naprawdę przepiękny, spędziłam tak wspaniałe dni:)
OdpowiedzUsuńKraków to także mój nr jeden wsród polskich miast. I pomyśleć, że wczoraj spacerowałam po krakowskim Rynku , a kawę wypiłam w Jamie Michalika przy Floriańskiej.
OdpowiedzUsuńKorzenie mojego męża to podkrakowska wieś. Bywamy tam bardzo często,....Kocham to miasto wiosna, latem, jesienią i zimą...
ohhh cudnie! mam nadzieje, że niebawem odwiedze Kraków :)) zapraszam również do siebie, miło będzie mi zobaczyć pozytywny komentarz, który zmotywuje mnie bardziej do dzielenia się moimi inspiracjami :))
OdpowiedzUsuńKazimierz krakowski uwielbiam. Pasjami :)
OdpowiedzUsuń