W tym roku przyszedł czas na Kaszuby. W dzieciństwie miałam okazję uczestniczyć w świętach po kaszubsku. Niektóre zwyczaje pamiętam z opowieści ojca lub ciotek. Wszystko to jednak takie jakieś rozmazane, więc postanowiłam uporządkować i uzupełnić wiedzę na ten temat.
foto |
Wyglada na to, że Wielkanoc na Kaszubach w porównaniu z innymi regionami wypada bardzo mizernie pod każdym względem.
foto |
Kaszubi byli bardzo pobożni. Pościli przez 40 dni żywiąc się żurem i solonymi śledziami. Po 40 dniach owa potrawa stała się znienawidzona, a zatem Kaszubi urządzali jej huczne pożegnanie , zwane "pogrzeb żuru i śledzia" . Ceremonia odbywała się w sobotę rano. Rybę zatykano na gałązkach, a żur wylewano, najlepiej na pole nielubianego sąsiada.
foto |
Kaszubi nie przywiązywali wielkiej wagi do pisanek. U nich funkcjonowały kraszanki, jajka barwione jednolicie w naturalnych barwnikach, jak: łuski cebuli, źdźbła trawy, buraki ćwikłowe, jagody, pokrzywa, kwiart kaczeńców, łupiny orzecha. Można było uzyskać barwy: brązowe, zielone, granatowe i bordowe.
Nie wykonywali również pięknych palm. Idąc do kościoła, zrywali gałązki wierzbowe. Nie wolno ich było wcześniej wnosić do domu, dopiero po poświęceniu. Gałązki - palmy wielkanocnej miały niezwykłą moc. Zatykane były zawzwyczaj za świętymi obrazami. Taka palma miała chronić domostwo przed nieszczęściem. Wcześniej, gospodarz gładził nią zwierzęta, aby były zdrowe przez cały rok.
Po roku taka palma była palona, a popiół z niej stanowił lekarstwo - niestety, nie wiem na co, pewnie było uniwersalne.
Święconka na Kaszubach to zwyczaj bardzo młody. Wcześniej nikt ze święconką nie chodził do kościoła.
A śniadanie wielkanocne - najuboższe ze wszystkich regionów.
Tradycyjnie była to jajecznica na boczku. Ha! Dla nich - to było królewskie danie, zważywszy,że przez 40 dni jedli żur i śledzie. Obecnie wygląda to już inaczej. Podczas świątecznego śniadania jajko jest dzielone na tyle części, ile domowników siedzi przy stole.
Tradycyjnie była to jajecznica na boczku. Ha! Dla nich - to było królewskie danie, zważywszy,że przez 40 dni jedli żur i śledzie. Obecnie wygląda to już inaczej. Podczas świątecznego śniadania jajko jest dzielone na tyle części, ile domowników siedzi przy stole.
foto |
Oto inne zwyczaje i obrzędy kaszubskie.
W Wielki Piątek, to dzień oficjalnego płaczu zwany Płaczebóg. Wedle przekazów Jezus płakał , to i ludzie w tym dniu płakać powinni.
W Wielki Piątek, to dzień oficjalnego płaczu zwany Płaczebóg. Wedle przekazów Jezus płakał , to i ludzie w tym dniu płakać powinni.
Młodzi chłopcy chodzą dookoła kościoła i kołaczą kołatkami. Tym kołataniem mają odstraszyć złe duchy od grobu Chrystusa.
W Wielką Sobotę, krótko przed liturgią, rozpalano ognisko, do którego wrzucano węgiel. Następnie rozżarzone węgle przenoszono do domu i rozpalano pod kuchnią -miało to zapewnić szczęście domowi. A popiół z tych węgielków spalonych w ognisku rozrzucano wokół domu, jako ochronę przed piorunami.
W wielkanocny poranek Kaszubi biegli do jeziora, albo pobliskiej rzeki, aby obmyć twarz. Ten obrządek miał zapenić im urodę, piękną cerę oraz chronić przed chorobami, szczególnie gardła i skóry. Idąc do wody i z powrotem człek nie mógł rozmawiać ani oglądać się za siebie.
Matki przed rezurekcją kazały boso biegać dzieciakom po trawie, żeby się zahartowały i nie chorowały cały rok.
Matki przed rezurekcją kazały boso biegać dzieciakom po trawie, żeby się zahartowały i nie chorowały cały rok.
foto |
W Wielkanocny Poniedziałek Kaszubi nie lali wody, ale "chłostali" się rózgami. Najczęśiej to były rózgi z jałowca. Chłopaki zbierali się przed domem panienek o świcie, następnie zakradali się i... po nogach... Za tę usługę żądali zapłaty w jajach. Rzekomo było to przekazywanie sobie sił witalnych przyrody. Osobiście przeżyłam taki dyngus. To wcale nie jest miłe i przyjemne dostać taką kłującą rózgą.
Wyobraźcie sobie,że intensywność "dyngusowania" świadczyła o powodzeniu, dlatego panny chętnie poddawały się temu rytuałowi i poddają do dnia dzisiejszego, gdyż zwyczaj ten przetrwał i ma się dobrze.
Wyobraźcie sobie,że intensywność "dyngusowania" świadczyła o powodzeniu, dlatego panny chętnie poddawały się temu rytuałowi i poddają do dnia dzisiejszego, gdyż zwyczaj ten przetrwał i ma się dobrze.
Wtorek po świętach był dniem rewanżu. W tym dniu dziewczyny dyngusowały chłopaków.
Na Kaszubach chodził zając , który rozdawał dzieciom jajeczka - cukierki. Tylko dzieciaki musiały najpierw gniazdko dla zająca przygotować.
Tak mało wiemy o zwyczajach naszego kraju. A są tak różnorodne, tak barwne, tak ciekawe. Szkoda by zginęły. Warto je ocalić od zapomnienia.
Natchnęłaś mnie do poszukiwań. Koniecznie muszę sprawdzić, jakie zwyczaje były na Kociewiu, bo mieszkam tutaj od niedawna. Podejrzewam jednak, że mogą być bardzo podobne do zwyczajów kaszubskich, bo te tradycje funkcjonowały obok siebie.
OdpowiedzUsuńHa! Super! Poszperaj. Może wspólnymi siłami zbierzemy tradycje różnych regionów w jednym miejscu.
UsuńCiekawe zwyczaje :-)
OdpowiedzUsuńCo region to inne :-)
Wesołych, Pogodnych i Zdrowych Świąt !
Dokładnie tak. Mamy się czym pochwalić przed światem.
UsuńMasz rację, bardzo ciekawe obyczaje i tak odmienne od innych. Bicie rózgą to śmigus- od śmigania- szybkiego uderzania. W większości Polski dominuje tylko dyngus.
OdpowiedzUsuńWesołych świąt!
Na Kaszubach jest nie śmigus, ale dyngus (dingus / dëgus).Zwyczaj się nazywa dyngowanie.
UsuńChłopcy, czyli dëgownicë chodzili od domu do domu, smagając gałązkami brzozowymi lub z jałowca po nogach dziewcząt. O śmigusie nic nie znalazłam.
Powiem tak. Nie zważaj na wszystko i rób swoje! To ważne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ano!
UsuńTe czerwone jaj cudne są :)
OdpowiedzUsuńWesołych świąt :)
Wesołych Świąt!
Usuń...regionalne! To jest to...niestety, nie każdy region Polski takowe ma...mój nie...u nas wszystko pomieszane i poplątane...a szkoda...
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Wielkiej Nocy!
Serdeczności :)