Dzisiaj w nocy wróciliśmy z wakacji na dobre. Mężowski rano poszedł do pracy, jak przystało ojcu rodziny. Kasię rano zaprowadziłam na warsztaty terapeutyczne. Bardzo przeżywała. Ja, zresztą, też przeżywałam. Rozpoczął sie dla nas zupełnie nowy okres, nowy etap.
Najpierw byliśmy u Starszej w gościnie. Matko jak to fajnie brzmi. W gościnie u córki. Ba, nie byle jakiej gościnie. Starsza zaprosiła nas na grilla do ich domu nad jeziorem na Kaszubach. Miejsce po prostu cudne. Fajnie tak było sobie posiedzieć, pogadać.....
Potem gościliśmy sie u mojej kuzynki w Gdańsku. Właśnie kończył się Jarmark Dominikański. Na jarmarku w zasadzie nic nowego. Może trochę mniej straganów niż w ubiegłym roku ( przynajmniej to zauważyła kuzynka), ale ludzi mnóstwo. Jak dla mnie to za dużo. Dlatego niedziele spędziliśmy na działce tuż za miastem. Miło było, cicho i przyjemnie.
W sobotę wieczorem załapaliśmy sie przypadkowo na koncert niemieckiego chóru w kościele św. Mikołaja. Poszliśmy tam z innymi zamiarami. Kuzynka powiedziała,że podczas jarmarku kościół otwiera katakumby i strych, a po owych przybytkach oprowadza o. dominikanin.
Zamiast zwiedzania, było słuchanie. Też fajnie.
Co dobre, to się szybko kończy, niestety.
Dzisiaj po wakacjach wspomnienie zostało.
Ja jarmark Dominikański uwielbiam...
OdpowiedzUsuńWiele się dzieje. Ale też trzeba za kieszeń się trzymać, bo kuszą, kuszą....
UsuńSuper wspomnienia- lato jest piękne!
OdpowiedzUsuńPiękne i zdecydowanie za krótkie!
UsuńTo, że wszystko się kończy, trzeba przyjąć jak normę, ale ważne, aby pozostały piękne wspomnienia. NIkt ich nie zabierze.
OdpowiedzUsuńLato można byłoby wydłużyć o jakieś dwa miesiące .
UsuńNie narzekaj. Na pewno świetnie wykorzystałaś ten czas. Gdańsk lubię, ale zbyt rzadko tam zaglądam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ależ od narzekania jestem daleko, daleko, daleko...
UsuńW gościnie u córki... Wierzę, że trudno się przyzwyczaić. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze jak trudno! Ale fajne uczucie!
UsuńMialas bardzo pasjonujace wyjazdy wakacyjne, duzo zobaczylas, poznalas nowe miejsca, odwiedzilas te juz znane, ale wszystko dobre ZA szybko sie konczy. Podobnie jak u mnie. Teraz juz tylko praca, ale nowych sil czlowiek zatankowal na urlopie, a co!
OdpowiedzUsuńAno...Mam nadzieję,że wystarczy na cały rok!
UsuńTrzeba wyjechac, aby kiedys przyjechac...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Ano...
UsuńSama tęsknią za jeziorami Raduńskimi, więc wpatrywałam się gdzie to zdjęcie było robione. Jarmark? Hm. A kościół Mikołaja? To jeden z nielicznych kościołów który prawie jako cały przetrwał wojnę. Dlaczego? Zapytaj jak kiedyś jeszcze tam wrócisz. Oprócz oryginalnego wyposażenia itp. ma świetną akustykę. Warto przyjść na jakiś koncert. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję się o tym przekonać. Wysłuchaliśmy koncertu. Ale zaciekawiłaś mnie tym "Dlaczego przetrwał wojnę?"
UsuńTo co dobre zostawia dobre wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńA lubię takie wspomnienia.
UsuńZawsze zostaje trochę pozytywnej energii:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że nie trochę, ale mnóstwo! Musi jej na cały rok wystarczyć.
UsuńDom na Kaszubach...echhh...;o)
OdpowiedzUsuńŚliczny dom nad samym brzegiem jeziora. Ta fotka jest zrobiona z tarasu.
UsuńMłoda była w tym roku na Jarmarku, dostałam drewnianą chochelkę,która zalotnie się do mnie uśmiecha. Lubię takie miejsca ;o)))
OdpowiedzUsuńZalotnie, powiadasz. To może chce być użyteczna... hi, hi, hi... Też lubię takie miesjca, tylko,żeby ludzi trochę mniej było.
Usuńwiesz, zawsze będą kolejne i oby gorsze nie były.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak Ci się udały, nabierzesz siły na kolejne wyzwanie...
Pozdrawiam serdecznie
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Ach te wyzwania.... jakoś tak się rozleniwiłam,że ...
UsuńKatakumby i strych? Toż my wszyscy i każdy z osobna żyjemy jak w katakumbach i na strychu lub prawie :-((((( Jasne, że koncert!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Loch Ness :-)
I los za nas zadecydował. Był koncert!
UsuńJak ja lubię takie intensywne wypoczynki :) To kwestia gustu w sumie jest, ale mój gust nie wyobraża sobie na ten przykład urlopu nad egipskim basenem pod parasolką gdy rzut beretem Asuan i Dolina Królów. Tudzież siedzenia w pensjonacie lub innym kurorcie, gdy obok zamki skałki lub muzea :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, ze tak owocnie urlop spęędziłaś :)
Do której pojechać nie można, bo trza w kurorcie siedzieć.... Pfi... to ja już polską plażę wolę.
UsuńBaterie naładowane, będzie pięknie :) Jarmark Dominikański, dawno temu, nawet miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Baterie naładowane, ale chyba nie do końca. Tak mi się wydaje...
UsuńZdjęcie z Kaszub bez pudła daje wyobrażenie tej sielanki, dobre ujęcie! - dyskretne, lecz wystarczająco przemawiające. Spokojne chwile tam spędzone to chyba fajna przeciwwaga dla Twoich wakacyjnych aktywności, czyż nie, DD? :)
OdpowiedzUsuńChwile tam spędzone, to chwile z córką, której już nie mam na co dzień. Serdeczności.
UsuńZrozumiałam, Dorotko. Przyjemnie tak posiedzieć z kochaną, wytęsknioną osobą w spokojnych i jakże pięknych okolicznościach przyrody, mając za sobą inne wyprawy, które wymagały nie lada energii i kondycji, prawda? :) Wspomnienie tego czasu nie zrekompensuje nieobecności, ale niechaj trwa i daje radość co najmniej do następnego Waszego spotkania. Buziaki.
UsuńDziękuję za ciepłe słowa i zrozumienie.
Usuńlato stanowczo jest zbyt krótkie
OdpowiedzUsuń