Moja mama do Słupska przyjechała zaraz po wojnie. Miasto w pośpiechu opuścili Niemcy. Zatem Armia Radziecka nie miała, co wyzwalać. Rozłoszczeni i żądni walki żołnierze zniszczyli jedno z piękniejszych zabytkowych miast na Pomorzu. Może nie całe, ale przynajmniej jego najpiękniejszą i najstarszą część - Stare Miasto.Trudno zrozumieć taki wandalizm.
Skorzystam z okazji i zamieszczę kilka fotek wygrzebanych w necie z tamtych lat:
Po tym widoku pozostały jedynie fotografie i obrazy.
Zaraz po wojnie ta ulica nosiła nazwę - Dworcowa, obecnie Al. Wojska Polskiego.
Jeszcze po wojnie w Słupsku jeździły tramwaje. Kiedy utworzono nowy podział administracyjny Polski, Słupsk włączono do woj. koszalińskiego i od tego momentu miasto zaczęło podupadać., a Koszalin rozwijał się . Zlikwidowano również tarmwaje, gdyż Koszalin takiej komunikacji nie posiadał. O to między innymi słupszczanie mają żal do Koszalina do tej pory.
Tak wyglądało centrum miasta zaraz po "wyzwoleniu" przez Armię Radziecką.
Wrócę do tematu.
Mama przyjechała do miasta w 1946r. jako młodziutka, 18 letnia dziewczyna. Zasiedleńcy byli mile widziani. Zgłosiła się do kwaterunku. Przdzielono jej mieszkanie w jednej z poniemieckich kamienic. Wyobraźcie sobie szczeście młodej dziewczyny. Otrzymała największe mieszkanie w kamienicy po samym właścicielu. Długo się nim nie nacieszyła, bowiem szybko zorientowano się , że młodziutka samotna kobieta zajmuje tak wielką powierzchnię. Natychmiast zabrano jej dwa największe pokoje ( przeznaczono je na sklep z magazynem, pozostawiając powierzchniowo najmniejszy pokój i ciemną kuchnię. Cóż, dla mojej mamy dobre było i to .
Niemcy opuszczali Słupsk w pośpiechu licząc,że wkrótce do niego powrócą. Wśród osiedleńców krążyły niesamowite historie o ukrytych przez nich skarbach,:biżuterii, pieniędzach, czy innych bogactwach. Według opowieści najczęstszym schowkiem były zamurowane skrytki w ścianach.
Nadsłuchała się mamcia opowieści i postanowiła sama sprawdzić ich prawdziwość. Opukała wszystkie dostępne jej ściany w swoim małym mieszkanku. Serce mocniej zabiło, kiedy w jednym miejscu dźwięk opukiwania był inny. W wyobraźni zobaczyła tajemniczą skrytkę. Natychmast zabrała się do rozwalania ściany. Nie miała jednak odpowiednich narzędzi, więc poprosiła o pomoc sąsiadów.
Jakież było ich zdziwienie!
Zamiast skrytki i skarbów odkryli zamurowane pomieszczenie. Pokój bez wejścia, z zamurowanym oknem.
Tym oto sposobem mamcia powiększyła metraż sowjego mieszkanka.
Dlaczego ktoś zamurował ten pokój? Co tam się wydarzyło,że postanowiono ukryć go przed światem? Tego nigdy się już nie dowiemy.
A pokój zapewne krył i kryje swoje tajemnice.
Odczułam na własnej skórze, bowiem wiele lat później ja go zasiedliłam. Ale to już inna historia z cyklu Nie z tego świata.
Bardzo chętnie przeczytam dalszy ciąg tej opowieści. No, no, no. Już mnie z ciekawości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
W swoim czasie! Serdeczności.
UsuńTen pokój może faktycznie kryć niesamowitą historię. Szkoda, że nie można jej odkryć.
OdpowiedzUsuńTeż żałuję. Mama już nie żyje, pewnie starsi od niej poprzedni lokatorzy też nie żyją, chyba,że przekazali tajemnicę potomkom. Kto wie?
Usuń...pięknie przed wojna było. oj pięknie! Ale Sowieci, co u nich normą było, dokanali "dzieła" zniszczenia...moje miasto również spotkał taki los, bo walk także o nie nie było...
OdpowiedzUsuńTajemny pokój...może był po prostu miejscem gdzie Ktoś Kogoś ukrywał...stąd brak okna, stąd ściana...nie wiem ...ale to możliwe.
Serdeczności:)
Tylko którędy tam wchodził, skoro drzwi też zostały zamurowane?
Usuń...a może zamurowano je później, po wojnie, celem ukrycia śladów? Trudno wyczuć...intrygujące to i to bardzo!
UsuńWszystko jest możliwe.
UsuńMag moze miec racje, pewnie ten pokoik sluzyl do ukrywania kogos, tylko dlaczego zostal pozniej calkiem zamurowany? Ot, tajemnica bez rozwiazania...
OdpowiedzUsuńWłaśnie to jest najciekawsze. O tym pokoju jeszcze napiszę z cyklu nie do wiary.
UsuńLubię czytać Twoje opowieści:)))niezwykła historia:)))stare domy wiele wiedzą i może dobrze że o tym nie mówią:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńAno... może dobrze,że mióć nie potrafią.
Usuńniezwykła historia, choc po wyzwoleńczej armii radzieckiej wszędzie pozostawały zgliszcza...u mnie też....
OdpowiedzUsuńprzedwojenny Słupsk był piękny jak widać to na starych fotografiach...
czekam na dalszą relację
http://leptir-visanna6.blogspot.com/
Ponoć Niemcy nazywali go Paryżem Północy. Dzisiaj też jest piękny, ale niestety, na Starym Mieście mamy obrzydliwe bloki z wielkiej płyty. Cóż archtektutra socjalistyczna!
UsuńA ściany w tym pokoju opukałaś ?? ;o)
OdpowiedzUsuńKiedy poznałam tę historię, to dokładnie opukałam. Poza tym wcześniej był remont kapitalny i nic nie znaleziono!
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńIle domów starych, tyle tajemnic nieodkrytych, może i dobrze...
Pozdrawiam mile :)
Może i dobrze.... ciekawie na pewno! Serdeczności.
UsuńCiekawa opowieść.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie z tramwajem i wspaniałymi willami.
Pozdrawiam.
Witaj, świetna historia. A ten dodatkowy pokój...tajemnica za ścianą...Chciałoby się napisać - Proszę o ciag dalszy...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa historia i nie omieszkam przyjść na inne historie, podobne...
OdpowiedzUsuńA stare fotki zawsze dla mnie mają swój urok, urok niepowtarzalny.
Pozdrawiam serdecznie.
Ślicznie dziękuję.
UsuńBardzo lubię takie wspominkowe, historyczne posty. Zdjęcia i miasto przepiękne. Dowodzą, że przedwojenna Polska nie stała jedynie jak by chciała bolszewicka propaganda, kurą chatą i analfabetyzmem.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na historię o zamurowanym pokoju. Wiele takich z terenów odzyskanych słyszałam, ta będzie kolejna :)
To mnie zaciekawiłaś! Może wiesz dlaczego te pokoje były zamurowywane. Czy w którejś z zasłyszanych historii została odkryta do końca tajenica? Anno! Nie masz wyjścia! Musisz się teraz wiedzą podzielić! Serdeczności.
UsuńDD o cierpliwość proszę. Historii było dużo przez lata, muszę odkurzyć pamieć :)
UsuńCierpliwie czekam. Aż mam wypieki z ciekawości.
UsuńTak kombinuje jak koń pod górę, bo bo pokój Twojej mamy za nic nie wpisuje się w schemat tych o niewadzeniu, czy miejscu ukrycia czegokolwiek (bywało, że zamordowanych ludzi zamurowywano w pokoju). Jedyne co przychodzi mi na myśl to podatek. Kiedyś bywało, że podatek od domu naliczano do ilości okien ( najczęściej liczono te od frontu) - czym więcej okien tym większy dom. Mieszkańcy zamurowywali wiec okna, czasem wraz z pokojem. Jak nie wiadomo o co chodzi, z reguły chodzi o pieniądze ;)
OdpowiedzUsuńHa! realne rozwiązanie. Ale czy prawdziwe? he, he.... W tym mieszkaniu mieszkał sam właściciel,który miał kilka dużych pokoi. Czy sensownym działaniem było zamurowywać pokoik dziewięciometrowy? Już lepiej mógł salon zamurować.
UsuńZelży gdzie salon był ;) Może ten pokoi na skraju był, a okno frontowe. Bo nie z metrażu liczyli, tylko ilości okien na ścianie, głownie frontowej frontowej budynku.
UsuńWiesz generalnie ten podatek funkcjonował w Anglii ;) Ale myślę, że powody mogły być podobne :)
Ty by się zgadzało. Okno faktycznie było na frontowej ścianie budynku. Tylko aż trudno uwierzyć,żeby właściciel wielkiej kamienicy takich oszczędności szukał. Jeśli to było powodem zamurowania pomieszczenia, to widać, iż Niemcy tacy uczciwi i praworządni nie byli. Hi, hi, hi...
UsuńSowieci niszczyli wszystko... bo taki był ich charakter- dla Niemców i Sowietów to była wojna totalna, prowadzona po to by zniszczyć wszystko i zabić wszystkich.
OdpowiedzUsuńA zamurowane pokoje? Wcale nie są takie rzadkie. Często po prostu właścicielowi, czy mieszkańcowi dodatkowy metraż nie był potrzebny, więc murowano pomieszczenie - bo kiedyś mogło stać się potrzebne ale na dzień dzisiejszy wymagało by np. ogrzewania.
pienkne miasto Słupsk jest, szkoda że tak zadłużone, po co akwapark, władza nie odpowiada za to co wyprawia
OdpowiedzUsuń