Tak się rozmiłowałam w podróżach, że dzisiaj znowu wyjeżdżam, ale na krótko.
Najpierw do Starszej, potem do kuzynki do Gdańska.
A wieczorami....
Wieczorami z Mężowskim śmigamy na rowerach po okolicy. A co się namarudzę przy tym ( z kondycją u mnie słabiutko, słabiutko...), to moje. Chłop cierpliwie słucha.
Mężowski zakupił do mojego roweru odpowiednie oprzyrządowanie, abym mogła zobaczyć, ile kilometrów przejechałam, czas jazdy, nawet temperaturę powietrza.
- Pokażę ci piękną trasę rowerową. Spodoba ci się. Przez las, droga bezpieczna , cudna....
Zgodziłam się, bo tak zachęcał. Gdybym ja wiedziała,że on mnie po górkach pagórkach ciągać będzie, to bym się zapewne nie zgodziła. Na dodatek drogę rozmyły wcześniejsze ulewy, więc dodatkowe przeszkody miałam do pokonania.
Teraz... patrzę na te "górskie" zmagania z rowerem już przychylniejszym okiem. Pojadę jeszcze raz! I jeszcze raz!
Mowie Ci, Dorotka, jak tam nad Morzem Polnocnym jest praktycznie, rowno jak na stole, ani nawet metrowego pagorka. Tam dopiero mozna sie wyszalec na rowerze bez zadyszki i nie trza przy przerzutkach majstrowac.
OdpowiedzUsuńTylko pi*****dzi trochu, ale nie mozna miec wszystkiego :)))
I takie trasy równiutkie, to ja rozumiem, a nie po górkach, dolinach mnie ciągać! hi, hi, hi...
UsuńNie byłam nigdy nad Morzem Północnym - może kiedyś....
Szczęśliwej drogi, Dorotko!
OdpowiedzUsuńA rower - kurcze, ale fajnie... Z uwagi na japońskie tropiki do późna w noc ja przesiadłam się na stacjonarny, lecz to nie to samo. Zazdroszczę :* i gratuluję zapału! Mężowi zaś siły przekonywania :)
Już wróciłam...
UsuńUdanego wyjazdu życzę Dorotko :)
OdpowiedzUsuńA swoją drogą Mężowski dobrze zrobił , że Cię zaopatrzył w takowy licznik , nie ma to jak motywacja , wczoraj przejechałam tyle i tyle , to dziś nie będędzie gorszy wynik , tylko lepszy :))
Buziaki ślę :))
Ilona
Dzięki. Wyjazd był udany! Już jestem!
Usuńja to ostatnio rowerkiem głównie po ulicach....a żeby było ciekawiej to w spódnicy...no i porwałam jedną:)))))dobrze ,ze miałam halkę..a w torbie przybornik do szycia- bo bym d......świeciła:)))
OdpowiedzUsuńPrzezorny , zawsze ubezpieczony - jak mawiają. Serdeczności.
UsuńZazdroszczę Ci troszke zapału Twojej połowki do rowera ja nie wiem co bym miała zrobić zeby zachęcić meża na rower bardzo lubię rowerowe wędrówki mnie ciągle kusi pojechać czy tu to tam rowerem(nie samochodem)dużo przez lato jeżdżę na skuterze wolałabym rower i kumpla obok siebie miłego weekendu pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHa, żeby to jeszcze u mnie był ten zapał!Serdeczności!
Usuń...cudownej podróży DD!
OdpowiedzUsuńOczywiście liczę na jakąś krótką lub długą relację z Gdańska:)
Serdeczności:)
Dzięki Meg!
UsuńFajny facet ten Twój Mężowski. Warto go doceniać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajny, fajny!
UsuńLubię wyprawy rowerowe :)
OdpowiedzUsuńKiedyś lubiłam. Teraz mniej!
UsuńWpadam tylko się przywitać i zmykam - na cały weekend nie mam dostępu do komputera i Internetu.
OdpowiedzUsuńJutro wrócę do Twojego postu o Dreźnie, też tam byłam w tym roku, choć na krótko.
Fajnie mieć takiego wyrozumiałego męża. Ja tez marudzę, ale ciiiii :)
OdpowiedzUsuńFajnie....Fajnie!
Usuńi jeszcze raz i jeszcze raz i.... się rozruszasz, a potem nie będziesz chciała schodzić z roweru ;))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję!
UsuńTak tak dbajmy o kondycję, ja też po piachach, przez las, w pokrzywy - żeby kości nie bolały i struga
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Prawda prosta i oczywista! Dzięki!
UsuńMężowski wiedział co robi :))
OdpowiedzUsuńWiedział!
UsuńUwielbiam rowerem jeździć :)
OdpowiedzUsuńPaszcza mi się ładnie podgoiła, to od razu siadłam :) Od nie jeżdżenia bezpieczniejsza nie będę, a co mam sobie odmawiać skoro tyle radochy mi to sprawia :)
A kondycji nabierzesz szybciutko :)