Za oknem pochmurno. Uśmiecham się na wspomnienie wydarzeń sprzed kilku dni. Słoneczna Hiszpania.... Zaczęłam tęsknić do tamtejszych upałów.
Wycieczka do Sewilli dała mi najbardziej w kość. Organizm nie był przygotowany, zatem przeżył prawdziwy szok termiczny. Dosłownie żar się lał z nieba. Do tego było bardzo duszno. Moje ciało nie wyczuwało najmniejszego drgnienia powietrza. Jednak wycieczka, to wycieczka- rządzi się swoimi prawami. Wybraliśmy ją świadomie.
Sewilla jest jednym z najpiękniejszych miast Hiszpanii, jest stolicą Andaluzji. Nie będę wypisywać danych, bo to każdy może znaleźć sobie w necie. Skupię się na moich spostrzeżeniach i odczuciach.
Jak już wspomniałam niemiłosierny upał zakłócił w pewnym stopniu mój osobisty odbiór piękna tegoż miasta. Myśli sunęły w kierunku "znaleźć cień", jedynie ręka trzymająca aparat odruchowo naciskała migawkę. Dzięki temu mam jakieś fotki.
Plac Hiszpański - jedno z piękniejszych miejsc, jakie widziałam ( oczywiście o miasta chodzi). Stworzono go na potrzeby Wystawy Ibero - Amerykańskiej w 1929 r. Jest natchnieniem filmowców. Nie dziwię się.
Jednakże mój zachwyt wzbudziły wąskie uliczki. Cieszyły oko, ale przede wszystkim dawały zbawienny cień.
Prawdziwe schronienie przed żarem oraz ucztę dla oka i ducha dała nam Katedra Najświętszej Marii Panny. Zaliczana jest ona do największych kościołów na świecie. Ponoć jest trzecia, co do wielkości. Powstała po wyburzeniu meczetu . Katedra zrobiła na mnie wrażenie jako obiekt muzealny. Niestety jako obiekt sakralny, według mnie, nie spełnia warunków. Nie czułam w niej określonej duchowości wynikającej z przebywania w domu bożym.. Nie czułam potrzeby przyklęknięcia przed ołtarzem( ołtarzy było mnóstwo- w zasadzie powinnam spacerować na kolanach), nie czułam potrzeby zadumy... Zwiedzałam natomiast, podziwiałam piękno dzieł sztuki .
Nie potrafiłabym się w takim kościele modlić.
Wejście do Katedry kosztowało 8 euro. Warto.
Wdrapaliśmy się na wieżę kościelną, ściślej mówiąc dzwonnicę zwaną La Giralda. Dodam,że nie ma tam mnóstwa schodów, ale są łagodne podjazdy, bowiem dzwonnica była niegdyś minaretem
Pokonanie 34 kondygnacji nie stanowi większego problemu, zważywszy, iż co krok były otwory okienne, przez które wpadał chłodzący wiatr. Owymi podjazdami za czasów meczetu wjeżdżano konno. Do minaretu dobudowano szczyt dzwonnicy i dzięki temu wieża wznosi się na wysokość 97,5 m.
Z wieży można podziwiać było takie widoki.
Arena walki byków
Alkazar - pałac królewski
![]() |
foto
Zmęczeni upałem przysiedliśmy w kafejce niedaleko miejsca zbiórki.
Przy stoliku obok siedziały dziewczyny z naszej wycieczki. A chichotały...
- Czego się napijesz? - zapytał Mężowski
- Może kawy mrożonej....
Stolik sąsiedni gruchnął śmiechem. Dziewczyny wpadły na ten sam pomysł, co ja.
Zamówiły po angielsku kawę mrożoną i otrzymały kawę z kostkami lodu .
Moją kawę zamawiał Mężowski po hiszpańsku.
Ja dostałam kawę z gałką lodów waniliowych.
Lepsza taka niż z kostkami lodu, hi, hi, hi..........
To taka krótka anegdota z Sewilli - warta zapamiętania.
|
...zdjecia niebiańskie, słoneczna pogoda sprzyja migawce:)
OdpowiedzUsuńMisto zaś...aż dyszy zabytkami i historią...i ztego względu chciałabym ją odwiedzić, może kiedyś, gdy stanie się cud i będzie chłodniej? ;)
Serdeczności:)
Zimą! Zimą tam temperatura wynosi 18 stopni. Hiszpanki futra wyciągają, hi, hi, hi....
Usuńo, 18!, jak dla mnie w sam raz:)
UsuńWidzisz... Mówisz, masz!
Usuń:)
UsuńTa waniliowa niespodzianka to jak nagroda za wybór najlepszego towarzystwa na wakacyjny wyjazd ;):))
OdpowiedzUsuńO tak... słodka i smaczna nagroda!
UsuńAch, ach, ach, jak mi dobrze zrobiłaś!!!
OdpowiedzUsuń:)))
Pławię się w rozkoszy.
A to dopiero początek! Dozuj rozkosz, dozuj... bo jeszcze cudeńka przed Tobą. Kocham Hiszpanię!
UsuńCo do mnie, na razie jej nie kocham, bo nie miałam możliwości pokochać. Może się coś we mnie ocknie w najbliższych dniach, choć śmiem wątpić. Hiszpanie podpadli mi raz na zawsze i trudno będzie to odkręcić. Ale zwiedzanie samo w sobie to poezja!
UsuńJa już trzeci raz byłam w Hiszpanii, ale za każdym razem w innym rejonie.
UsuńŚwietny fotoreportaż, w dodatku zakończony fajną anegdotką. To piękne miasto, nie miałam okazji zobaczyć więc z przyjemnością obejrzałam chociaż zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWarto wpisać je na listę miast wartych zobaczenia.
UsuńTam na zwiedzanie to raczej zima trzeba sie wybierac, klimat znacznie bardziej przyjazny czlowiekowi.
OdpowiedzUsuńSzczerze mowiac bardziej do mnie przemawiaja malenkie kameralne kosciolki niz pompatyczne katedry czy inne Lichenie. Ale dla napawania sie sztuka warto bylo wejsc do srodka.
Miasto sprawia wrazenie pieknego, uliczki sa urocze. Czy walki bykow nadal sa dozwolone? Mieli zabronic.
Walki byków zabroniono w Katalonii, w Andaluzji nie i nie zanosi się na zakaz. To ich rdzenna od dziada pradziada tradycja. Taki byczek zanim wyjdzie na arenę przez 4 - 5 lat żyje jak byczy książę. Potem ma walkę NA ŚMIERĆ I ZYCIE.
UsuńTyle tylko, ze na zycie to ten byczek nie ma najmniejszych szans :(((
UsuńOj tam, oj tam.... jak na arenie walecznie życia nie straci, to go do rzeźni zawiozą. Tak, czy owak jego los przesądzony.
UsuńTo piękne miasto, nie miałam okazji zobaczyć więc z przyjemnością obejrzałam chociaż zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie.SERDECZNIE POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńPiękne, naprawdę piękne!
Usuńprzepięknie!!! takie wąskie uliczki są bardzo klimatyczne i kryją wiele tajemniczych zakamarków. tam można naprawdę poznac miasto i mieszkańców. a kościół faktycznie bardziej do zwiedzania, ale większość tego typu budowli bardziej do tego nastraja. :)) nie zazdroszczę skwaru, bo zwiedzanie jest wtedy faktycznie mniejszą przyjemnością :D
OdpowiedzUsuńDokładnie tak.
UsuńPrzyznam, że zdjęcia mimo gorączki słonecznej :-) wyborne i klimat znakomicie oddają, a samo miejsce zaiste ciekawe, bo dwie kultury i dwie wielkie religie tam swojego czasu egzystowały i każda swoje ślady w architekturze i swoistym klimacie zostawiła.
OdpowiedzUsuńSerdeczności i Pozdrowienia z krainy Loch Ness :-)
oj przypomniała mi się Jerozolima i upał nie do wytrzymania:))) Piękną Hiszpanię pokazałaś:)))Ale ta głowa to jednak makabryczna...niby Jana Chrzciciela?
OdpowiedzUsuńJest tak piękna, że aż dech zapiera.
OdpowiedzUsuńTa biel, aż bije po oczach - letnie miasto w bieli.
Widzę, znajomość z miastem rozpoczęłaś od przełamania barier językowych.
Zdjęcia pierwsza klasa - w przyszłym roku Sewilla
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
zwiedzanie w takie upały jest trudne :))) ale spisałaś się dzielnie :))
OdpowiedzUsuń