Dzisiaj był dla mnie bardzo wyjątkowy dzień. Wprawdzie Kasia skończyła szkołę dwa tygodnie temu, ale cały czas chodziła jeszcze do szkoły. Wychowawczyni wyszła z taką propozycją, że i tak musi być w szkole, więc.... Nie musiała tego robić. WIELKIE I OTWARTE SERCE! Chciała, aby jeszcze ci młodzi ludzie mieli jakiś cel w życiu, mogli się spotkać, mogli pobyć razem. Wiedziała,że później czeka ich izolacja społeczna w domach ( na warsztatach terapii zajęciowej brak miejsc).
Były to niesamowite dwa tygodnie. Dwie wycieczki, imprezy klasowe, filmy, wspomnienia... Nie muszę chyba pisać, jakaż jest moja wdzięczność dla wychowawczyni i szkoły!!!!!! Tego słowami wyrazić nie można.
Zaangażowałam się w zakończenie roku. Skrzyknęłam matki pozostałej trójki dzieci. Zrobiłyśmy skromną składkę ( klasa Kasi liczyła czworo uczniów), dzięki której zakupiłam drobny upominek dla pani i zostało mi 40 zł na kwiaty. Wprawdzie byłam głównym sponsorem ( rodziny dzieci tej klasy , to biedne rodziny, ja byłam jedyną pracującą matką). Chciałam i tak to zrobić od siebie, ale co za różnica - może być od klasy. Przygotowałam pamiątkową kartkę - podziękowanie, które oprawiłam w antyramę. Inne mamy zobowiązały się przynieść po kawałku ciasta. Kupiłam kawę, herbatę. Zostały do kupienia tylko kwiaty. Miałam zaraz po swoich lekcjach pojechać do zaprzyjaźnionej kwiaciarni. Plany planami - a życie pisze własne scenariusze.
Ksiądz poprosił mnie o pomoc ( bardzo dobry i mądry człowiek) - zatem zostałam w pracy dłużej. Niestety nie zdążyłabym już pojechać na drugi koniec miasta po kwiaty i wrócić do szkoły Kasi na określoną godzinę. Pojechałam więc do kwiaciarni znajdującej się w sąsiedztwie szkoły.
Co za różnica, gdzie kupię kwiaty - pomyślałam i weszłam do kwiaciarni. W progu serdecznie się przywitałam i z wielkim, serdecznym uśmiechem powiedziałam:
- Mam tylko 40 zł. Chciałabym, aby pani zrobiła mi bukiet. Ma być piękny, okazały, wyrażać przeogromną wdzięczność.
Kwiaciarka przystąpiła do pracy.
- Dla kogo ma być ten bukiet? Pewnie dla lekarza?
- Nie - odpowiedziałam.
- Chyba nie dla nauczyciela? - dopytywała takim tonem,że mnie zmroziło.
- Tak! Dla nauczyciela! - odpowiedziałam ciepło z uśmiechem.
- Dla nauczyciela? Przecież im za to płacą? Po co taki okazały!?
Mnie zamurowało na chwilę. Obudził się we mnie drzemiący "generał" i natychmiast przejął kontrolę nad moim umysłem.
- Lekarzom też płacą i to często podwójnie! - odpaliłam.
- No, tak, tak.... - burknęła kwiaciarka. - Mam złe doświadczenia ze szkoła, więc...
Nie pozwoliłam jej skończyć.
- Ja jestem wdzięczna za serce, dobroć za ...
I zaczęłam opowiadać za co. Każda najdrobniejsza myśl zamieniała się w potok wyszukanych słów. Ja mówiłam, kwiaciarka dokładała najdroższe kwiaty do bukietu i płakała. Opowiadałam o wszystkim, co pięknego spotkało moje dziecko w szkole. Ja mówiłam , a ona dokładała kwiaty. Powstał przeogromny bukiet - naręcze z wszystkich rodzajów kwiatów w tej kwiaciarni ( jakby tak zliczyć, to za same kwiaty przyszłoby mi zapłacić przeszło 150 zł. )Trochę się przeraziłam, gdyż nie miałam takiej kwoty w portfelu.
- Tyle ciepłej energii pani wniosła do mojej kwiaciarni - powiedziała kwiaciarka przez łzy. - Tak pięknie pani opowiadała o pracy nauczyciela.... ja nie miałam pojęcia, ja nie wiedziałam , ja....
- Trzeba tylko otworzyć serce - powiedziałam - Ludzie o otwartych sercach przyciągają ludzi o wielkich, otwartych sercach. Ludzi dobrej woli jest więcej - proszę o tym pamiętać. Żaden kwiat nie jest w stanie wyrazić wdzięczności za doświadczane dobro.
- Ja nie wiedziałam,że .... - zaczęła kwiaciarka.
Przerwałam jej.
- Proszę mnie teraz podliczyć. Coś mi się wydaje ,że przekroczyłyśmy budżet.
- Ach, proszę pani! Tyle dobra i pozytywnej energii przyniosła mi pani,że reszta jest od firmy. Może i do mnie kiedyś szczęście się uśmiechnie.
- Już się uśmiechnęło - powiedziałam - Właśnie w tej chwili otworzyła pani serce i teraz samo dobro będzie do niego wpływać. Dobro zacznie pani również dostrzegać wokół siebie.
- Bóg mi panią zesłał! - dodała.
Nie byłabym chyba sobą, gdybym na zakończenie nie wypaliła
- Też jestem nauczycielką!
Nic w życiu nie dzieje się przypadkiem. Miałam pojechać gdzie indziej - nie pojechałam, bo pomogłam komuś innemu. Podświadomie wiem,że musiałam właśnie w danym momencie trafić do tej kwiaciarni, do tej zgorzkniałej kobiety - tak widoczne musiało być.
Cieszę się,że tak się stało.
Wychowawczyni Kasi na pożegnanie upiekła blachę przepysznej szarlotki. Bała się, że owe mamy nie dopiszą i jej uczniowie będą siedzieć przy pustym stole. Mamy spiasły się na medal. Zasłodziliśmy się różnymi ciastami aż do mdłości.
Jutro koniec roku szkolnego! Wakacje, znów mamy wakacje!
no i ja się uśmiechnęłam :)
OdpowiedzUsuńI ja teraz płakałam. Wiem jak to jest bo też znałam takich nauczycieli którzy oprócz wiedzy i swojego czasu włożyli mnóstwo serca w moją edukację. I dziękuje im za to.
OdpowiedzUsuńJak miło....
UsuńNie ma wielu TAKICH nauczycieli.
OdpowiedzUsuńNie ma wielu TAKICH ludzi.
Tym bardziej zapadaja w serce i w pamiec ci, ktorzy swoja prace traktuja jak misje, daja calych siebie i ksztaltuja wartosciowych ludzi. Trudny to zawod, ale jesli otworzy sie serce dla dzieci lub mlodziezy, oni beda juz jako dorosli, dozgonnie wdzieczni.
Wzruszajaca historia, ale tak jest zawsze, dostajemy z powrotem to, co dajemy i tyle, ile dajemy. Warto otwierac serca.
Sciskam.
Oj warto!
UsuńJa miałam WIELU TAKICH NAUCZYCIELI,którzy zapadają w pamięć i w serca.
U mnie roznie bywalo, kilku pamietam dobrze do dzisiaj, o innych staralam sie jak najszybciej zapomniec.
UsuńMialam tylko dobrych nauczycieli!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
I dlatego jesteś Takim CUDOWNYM, CIEPŁYM, MĄDRYM CZŁOWIEKIEM.
UsuńSerdeczności.
Najzwyczajniej w świecie mnie wzruszyłaś.
OdpowiedzUsuńCoś podobnego! Taką złą Frau Be...!
Coś ostatnio często Cię wzruszam.... Może nie taka zła ta Frau Be... Serdeczności.
UsuńWidocznie masz talent do chwytania za serce!
UsuńPozwól że Cię wyściskam. Czy mówiłam Ci, jak bardzo Cię lubię?!
UsuńWątpię. Ale zgadzam się na lubienie mnie. Bardzo :)))
Usuńna swojej drodze spotkałam okropna nauczycielkę...zgorzkniała,niesprawiedliwa,która ukarała mnie za prawdomówność...swoim postępowaniem jakby mnie uczyła..kłam a będzie wszystko dobrze...na szczęście potem miałam mnóstwo wspaniałych nauczycieli..choc ograniczonych te nie brakowało:))) wśród moich przyjaciół jest wielu nauczycieli i bardzo sobie cenię ich pracę...zwłaszcza dziś w tak trudnych..ach te wspomnienia:))czasach,
OdpowiedzUsuńHm... są ludzie i ludziska. Moja matka uczyła, aby wszystkim okazywać wdzięczność. Sianie dobra, uśmiechu, dostrzeganie nawet małych rzeczy i okazywanie za nie wdzięczności - to jak rzucanie ziarna w ziemię, które wkrótce kiełkuje i owocuje.
Usuńps.przepraszam ,ale nawala mi klawiatura i trochę bzdury mi wychodzą:))
OdpowiedzUsuńTo prawda, dobro powraca. Dzisiaj tego doświadczyłam:)))Beata
OdpowiedzUsuńTak, powraca. Umieram z ciekawości. Chcę cieszyć się z Tobą.
Usuń...piękna historia!
OdpowiedzUsuńPozwól na odrobinę prywaty...Nieco, po perypetiach z pewną blogowiczką, uwierzyłam, że Dobro jest! Dzięki temu wpisowi...potrzebny mi widać był:)
Wiele, wiele radości w dniu dzisiejszym, kwiatów dywanu, uśmiechu i kryształowych łez szczęścia!
Serdeczności:)
Dobra, kochana Meg! Ślicznie dziękuję. Serdeczności przesyłam. Pędzę się szykować!
UsuńPraca nauczyciela to trudna praca, ale zrozumiałam to chyba tak naprawde niedawno.
OdpowiedzUsuńAż sie człowiekowi serce otwiera przy czytaniu;)
Ostatnio trwa nieustanna nagonka na nauczycieli. Ogromna część społeczeństwa przestała samodzielnie myśleć i oceniać fakty. Jeden fatalny - wszyscy jeszcze gorsi. Przy niektórych wypowiedziach, czy komentarzach ludzi odkrywam, jak niewiele wiedzą na czym polega nasza praca. Nauczyciele milczą. kulą ogony pod siebie i robią swoje.... dla dzieci. Jednakże czasami mam dość milczenia. Wiele jest wspaniałych ludzi w każdym zawodzie. Szkoda,ze postrzegamy tylko tych, którzy minęli się z powołaniem i wszystkich wrzucamy do tego samego wora!
UsuńSerdeczności.
otóż to! wszędzie się znajdą osoby, które nie są na swoim miejscu, ale cóż... nie warto uogólniać. a wspaniała jest Twoja opowieść. baaardzo mnie poruszyła. chyba jesteś aniołem ! :))
UsuńHi, hi hi... Dzięki serdeczne, muszę sprawdzić, czy mi skrzydła zaczynają rosnąć u ramion.
UsuńMiłó mi Cię gościć i zapraszam częściej!
Doskonały post!
OdpowiedzUsuńZapędzeni w dniu codziennym, często zapominamy o innych ludziach, o wielu ważnych sprawach, niekoniecznie dotyczących nas samych.
Za ogrom serca wkładanego w to co robią, wielu należy się dobra pamięć. Kwiaty są tego symbolem!
Pozdrawiam:)
ostatnio się poprzestawiało. kiedyś pamiętam na koniec roku to jakiś prezent kupowaliśmy dla wychowawcy, a teraz rzadko kiedy daje się kwiatka, chociaż niektórzy zasługują na więcej.
OdpowiedzUsuńpiękne to, co napisałaś ale dla mnie nierealne... wśród nauczycieli moich dzieci jest 1 (słownie: JEDNA) osoba, której się chce, która JEST pedagogiem z powołania, reszta - normalnie ... a Ty masz ogromne serducho i potrafisz się nim dzielić, jesteś wspaniałym człowiekiem, ja jestem od jakiegoś czasu bardziej zgorzkniała i zamknięta, tak wyszło ... pozdrawiam cieplutko :)))))
OdpowiedzUsuńSzkoda Życia na zgorzknienie i zamykanie się w sobie. Każda chwila może być niepowtarzalna. Fryteczko! Wysyłam Ci promień takiej dobrej energii. Niechaj otworzy Cię. Świat nabierze zupełnie innych barw, zobaczysz!
UsuńCzytając Twój post, ryczałam jak bóbr...
OdpowiedzUsuńJesteś wyjątkową osobą...Wiem, że dobro zawsze powraca i to jeszcze ze zdwojoną siłą...
Nadszedł czas wakacji!!!
Z serca Ci życzę abyś wypoczęła, zrelaksowała się...Trzeba Ci tego po całorocznej harówce!
Pozdrawiam:)
Właśnie wróciłam ze szkoły i poryczałam się. Otworzyłam niespodzianki od moich dzieci i ich rodziców i .... poryczałam się ze wzruszenia!
OdpowiedzUsuńMilych wakacji zycze, a swoja droga masz wiele pomyslow i sil...- moze moglibyscie wraz z pozostalymi rodzinami waszej 4 sprobowac stworzyc jakis cykl spotkan, morze niezbyt czesto ale np. raz w miesiacu- jakies wspolne zajecia, nauka, zabawa...- moze to dobry pomysl i moze nie spelni roli warsztatow terapii zajeciowej , ale zawsze to lepsze niz nic...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ania
Na to już wpadliśmy! Te dzieciaki są razem ze sobą od przedszkola.
UsuńNajwiększym przekleństwem jest pracowaćbez odrobiny serca. Praca bez pasji to mordęga, a robić to co lubisz to prawdziwe błogosławieństwo ... i jeszcze Ci za to płacą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://kadrowane.bloog.pl/
Wzruszyłam się. Piękny i bardzo pouczający wpis. Ja też jestem nauczycielem
OdpowiedzUsuńDD tym razem zasiadłam z pudłem chusteczek , co prawda Docent dziwnie na mnie sie gapi ale nic to .
OdpowiedzUsuńDOBRO WRACA DO CZŁOWIEKA Z DWOJAKĄ SIŁĄ
macham komarowo
:o) Czaronico! :o) Ja też...
OdpowiedzUsuń*mialo być czarownico :D
UsuńZawód nauczycielski, DD, zawsze był mi bliski, szkoda, ze praktykowałem go tylko dzwadzieścia parę lat. Oby więcej takich szkół!
OdpowiedzUsuńuściski