foto |
Mężowski lubi filmy wojenne. Poza tym przyjechała kuzynka, która również wyrażała chęć pójścia do kina. Przeczytałam nawet artykuł na temat tegoż filmu. Zaciekawił, zaintrygował. I jeszcze miejsce - jakże dobrze mi znane, często odwiedzane...
Wczoraj, zamiast śledzić przelot androidy poszliśmy do kina.
Film Pawła Chochlewa wciągnął mnie i zapomniałam o czasie. Przyznaję, że miałam wiele obaw. Bałam się skrajności - nadmiernego patosu, albo brutalnego obdarcia obrońców Westerplatte z bohaterstwa. Bałam się nudy - bo cóż tam mogło się dziać oprócz walki?
Niepotrzebnie.
Film podobał mi się. Zainteresował i zmusił do refleksji. Zaciekawił na tyle,że zaczęłam szperać w necie w celu poznania kolejnych faktów historycznych. A to, według mnie znaczy,że spełnił moje oczekiwania.
Przeczytałam nawet różne recenzje krytyków na temat tegoż filmu. Większość z nich była krytyczna. Ja, na szczęście, krytykiem filmowym nie jestem. Film oceniam w kategoriach podoba mi się lub nie podoba mi się; zaciekawił - znudził.
Nie zgadzam się zupełnie z Tomaszem Raczkiem, który napisał
" Reżyser Paweł Chochlew chciał zrobić film odmitologizowujący legendę o bohaterskich obrońcach skrawka ziemi w Gdańsku, którzy musieli jako pierwsi zmierzyć się z impetem rozpoczynającej II wojnę światową III Rzeszy. Żeby jednak coś zmienić, poprawić, odkłamać, trzeba najpierw nauczyć się rzemiosła. Tymczasem Chochlew poprawił nam na ekranie historię walki o Westerplatte tak niewprawnie jak 81-letnia staruszka z Borja pod Saragossą, która niedawno postanowiła odświeżyć fresk przedstawiający Jezusa i zamieniła go w bohomaz".
Pan Raczek polecał film "Drogówka", zaliczył go wręcz do filmów, których nie można przegapić. Najwyraźniej, to co podoba się krytykowi, dla mnie jest nie do przyjęcia. I odwrotnie zresztą.
Inny krytyk Kamil Śmiałkowski napisał: "No i po raz kolejny przegraliśmy pod Westerplatte. Tym razem jednak nie tylko w zbrojnej walce z przeważającymi siłami niemieckimi. Przegraliśmy też filmowo - scenariuszowo, obsadowo a przede wszystkim realizacyjnie".
Na szczęście były też pozytywne opinie krytyków, które pozwoliły mi utwierdzić się w przekonaniu, iż ze mną jeszcze nie jest tak źle.
Hm..."Tajemnica Westerplatte" - może arcydziełem filmowym nie jest, ale film mnie się osobiście podobał. Podobał się również mężowskiemu i kuzynce. Czas w kinie się nie dłużył. Akcja trzymała widza w napięciu. A emocje podsycał spór pomiędzy bohaterstwem i honorem a rozwagą i odpowiedzialnością.
Jak na mój gust, aktorzy spełnili moje oczekiwania swoją grą lepiej niż się spodziewałam. Temat trudny, ale zrealizowany ciekawie. Duch polskiego myślenia został uchwycony i zestawiony z brutalną rzeczywistością. Jest doskonałym punktem wyjścia do dyskusji i refleksji. I tak też sie stało w naszym przypadku po wyjściu z kina.
Musze przyznaqc ze zachecilas mnie do obejrzenia!
OdpowiedzUsuńWarto!
UsuńZachęciłaś mnie do obejrzenia filmu.Pozdrawiam serdeczności zostawiam i zycze pieknej niedzieli
OdpowiedzUsuńNie wybieram sie... Nie moge chodzic na wszystkie filmy, ktore warto obejrzec... i to jest SMUTEK!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Ojej! Szkoda!
Usuń...nie oglądałam, ale wiem jedno, skoro wzbudził w Tobie ciekawość szperania to zdał egzamin na najwyższą notę...! Nie pozostał bez echa...
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Rozbudził ciekawość historyczną. To na pewno.
UsuńBardzo dawno już w kinie nie byłam, ale lubie polskie filmy i tematykę wojenna, jak Twój mąz. Moze wiec kiedyś uda mi sie obejrzeć ten film w TV?
OdpowiedzUsuńCzasem warto cos zrobic wbrew krytykom filmowym. Oni nie sa w kazdym przypadku wyroczniami.
OdpowiedzUsuńNie są w żadnym wypadku wyroczniami. Przynajmniej dla mnie!
UsuńA ja tak bardzo chcę ten film obejrzeć, a nie mogę! Myślałam, że to w naszych kinach puszczą, ale jak przewidywałam - nic z teg! I jestem niepocieszona! O! Muszè czekać na DVD . Pa, dobranoc.
OdpowiedzUsuńZapewne nie będziesz musiała długo czekać. Życzę cierpliwości.
UsuńUważam, że ludzie, którym świadomość historyczna nie jest obojętna, wręcz nie powinni kierować się opiniami zawodowych krytyków, ale samodzielnie wyciągnąć wnioski z treści i przesłania takich filmów. A już na pewno nie rezygnować z obejrzenia, skoro żyjemy w czasach, gdy zaczęto kombinować z liczbą godzin lekcji historii w szkołach i nie tylko. Wiedziałam o tej produkcji i na pewno obejrzę, gdy tylko będę miała taka możliwość. Póki co, cieszę się na widok wzmianki o niej na Twoim blogu, DD. Miłej niedzieli!
OdpowiedzUsuńNie wybierałam się na ten film, ale kto wie...? :)
OdpowiedzUsuńKto Wie???? Ja też się nie wybierałam cha cha cha....
UsuńFilmu nie znam - dotychczas w Polsce panowała narracja wańkowiczowska, pozyskana od Sucharskiego tuż po jego uwolnieniu z oflagu, powiedzmy sobie szczerze, że Wańkowicz wybitnym reportażystą był... ale...
OdpowiedzUsuńNo jeszcze mamy "czwórkami do nieba"
(swoją droga to niebo pod piórem socjalisty i ateusza, to nieco dziwnie wygląda)
i cały ten kram termopilsko (bo jeszcze się broni) - odwetowo (bo ciężkie straty zadali) - propagandowy (bo to taki bardziej honorowy punkcik na tle czarnej plamy klęski wrześniowej, głupoty politycznej i bajzlu totalnego)
O tym samym mówiliśmy przed obejrzeniem filmu i po obejrzeniu filmu. Odsłonięto tajemnicę, może tajemnice... Hm... jeszcze nie dotarłam do źródeł, aby się przekonać o prawdziwości. Tak czy owak, warto obejrzeć, aby móc potem podyskutować.
UsuńRecenzja zachęcająca. Nie oglądam takich filmów. Zbyt mocno się denerwuję. Eryk zazwyczaj idzie sam. Bardzo marudzi, że idzie sam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Osobiście też za wojennymi nie przepadam. Ale zostałam przegłosowana.
UsuńO Boże, wieki nie byłam w kinie! Dobrze, że dzięki twoim recenzjom wiem co w filmowej polskiej trawie piszczy. Jakoś twoim recezjom ufam bardziej, niż tym w gazetach :)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że to ze mną jest coś nie tak. Zauważyłam ostatnio taką prawidłowość - im bardziej mi się jakiś film podoba tym więcej ma w mediach recenzji negatywnych. Może krytycy mają inne oczekiwania niż przeciętny oglądacz? Tajemnicy Westerplatte nie widziałam ale po takim komentarzu kto wie? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAno właśnie. Czasami zaczynam myśleć,że ze mną jest coś nie tak. Potem prostuję swoje myślenie. Przecież idę do kina, aby się oderwać od rzeczywistości, zabawić, poznać ... I wiesz co? Takimi kryteriami cechuje się kino amerykańskie tworzone dla pospolitego odbiorcy. A my szukamy nie wiadomo czego, a potem dziwimy się,że nasze kino nie jest dostrzegane w Europie i na świecie.
UsuńWitaj Kobieto :)) dziękuje za odwiedziny.... u ciebie też bardzo interesująco :))
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki. Miło mi Cię gościć.
Usuń