Zawsze powtarzam, że nic nie dzieje się przypadkiem.
źródło foto |
Kolejka przy kasie posuwała się dosyć szybko. Wyłożyłam produkty z wózka na taśmę. Kasjerka zabrała się do pracy. Pik, pik, pik..... Ja przekładałam zakupy do wózka. Wreszcie koniec. Spojrzała na mnie i rzekła:
- 144 zł
- Ile? - Myślałam,że oczy to mi z orbit wyjdą. Według mojego liczenia wartość rzeczy w koszyku nie powinna przekroczyć 60 zł. A tutaj taka kwota.
- 144 zł - powtórzyła kasjerka nieco zirytowana.
- Niemożliwe. - dodałam - Co ja mam w tym wózku tak cennego?
- Tak wyszło. - powiedziała z trudem powstrzymując się od jakiegoś tam komentarza.
- To źle pani wyszło - upierałam się przy swoim - według moich obliczeń, kwota jest znacznie niższa.
Za mną stała młoda kobieta, którą ( złośliwa jestem), nazwę Pancia - Siksa. Nieproszona postanowiła wyruszyć na odsiecz kasjerce.
- Co się pani czepia kobiety? Ona pracę swoją tylko wykonuje!
Spojrzałam na Pancię - Siksę. Wzrokiem zeskanowałam, następnie zwróciłam się do kasjerki.
- Będzie musiała pani policzyć jeszcze raz.
Pancia - Siksa prychnęła i głośno skomentowała
- Wrzucają do koszyka , a potem nie mają czym zapłacić. Wszystko drogie przecież.
Nikt z kolejkowiczów w dyskusję się nie dał wciągnąć. Wszyscy jednak wnikliwie przyglądali się rozwijającej się akcji,
Spokojnie zaczęłam wyjmować produkty z wózka.
- Niech pani nie wyciąga - krzyknęła kasjerka.
- A w jaki sposób policzy pani jeszcze raz? - zapytałam nie przerywając pracy.
Kasjerka zaczęła studiować paragon, którego jeszcze nie oderwała z kasy.
- No przecież kupiła pani bluzę za 79 zł !
- Słucham? - oczy moje o mały włos wytrzeszczu nie dostały. - A gdzie pani widzi tutaj ( wskazałam na ponownie wyłożone produkty) bluzę. Niewidzialna jakaś, czy co?
Kasjerka wstała, zajrzała do wózka, za kasę - przecież mogłam tę bluzę gdzieś schować. Trochę głupio jej się zrobiło, kiedy odkryła, iż do torebki wiszącej na moim ramieniu raczej bluza się nie zmieści, a poza tym musiałabym być iluzjonistką, aby na oczach jej samej i klientów oraz ochroniarza jakimś cudem ową bluzę zaraz po skasowaniu upłynnić.
- Nie ma rady. Musi pani kasować jeszcze raz!
- No nie! - prychnęła Pancia - Siksa.
Do ludzi stojących w kolejce grzecznie się zwróciłam
- Przykro mi, drodzy państwo, ale nie zamierzam płacić za coś, czego nie kupowałam.
Ludzie pokiwali ze zrozumieniem głowami i dalej przyglądali się akcji.
Kasjerka zadzwoniła po panią z kluczykiem. Przyszła . Kobieta szeptem aktorskim rzuciła komentarz bardzo niegrzeczny, typu stawia się , nie chce za rachunek zapłacić.
Rachunek anulowano.
Zanim kasjerka rozpoczęła liczenie na nowo wydała mi rozkaz:
- Niech pani patrzy uważnie,żebym znowu kasować nie musiała.
- Patrzę, patrzę - zapewniłam.
- Ja też patrzę - dodała Pancia - Siksa, chociaż nikt jej o tę przysługę nie prosił.
Tym razem kasjerka swoje czynności wykonywała wolno. Po każdej nabitej cenie spoglądała na mnie w celu zatwierdzenia. Miała nadzieję , że udowodni mi swoją rację i zmusi do przeprosin.
Produkty trafiały do wózka, wszystko się zgadzało, aż do skasowania owej ściereczki kuchennej, co to miała 1,56 zł kosztować.
- Ho, ho ho.... - zareagowałam - coś droga ta ścierka. Z czego ona jest, chyba ze złota, że aż 79 zł kosztuje?
Kasjerka aż okulary przetarła ze zdziwienia.
Wezwała znowu panią z kluczykiem.
Oczywiście Pancia - Sikasa musiała ostatnie zdanie wypowiedzieć.
- Ja wczoraj taką samą ściereczkę kupowałam i wszystko było w porządku - (Czyli co? według Panci - Siksy to moja wina,że cena jest inna, a kod pokazuje inną - pewnie sobie sama "przemetkowałam"). Pani z kluczykiem ruszyła z tłumaczeniem ( o dziwota nie mnie , tylko Panci -Siksie)
- Wczoraj mieliśmy awarię -następnie zwróciła się do mnie - Bardzo panią przepraszamy.
Na te słowa Pancia - Siksa znowu prychnęła.
Zapłaciłam rzeczywistą cenę moich zakupów i wyszłam.
Wyciągnęłam wnioski, a jakże:
1. Jeszcze do niedawna mówiło się: "klient nasz pan" - teraz klienta traktuje się albo jak naiwnego, niemyślącego idiotę, któremu wszystko można wcisnąć ( tak wyszło!), albo jako potencjalnego złodzieja.
2. Trzeba liczyć w sklepie, co się wrzuca do koszyka i za ile.
3. Nic nie dzieje się przypadkiem - owe zakupy w Biedronce wyrobiły we mnie nawyk liczenia, i nie dałam się oszukać.
4. Pancie - Siksy ubarwiają nasz świat, aby nie był szary i monotonny.
...inna, acz nieco podobna sytuacja mnie spotkała...kiedyś na produkcie, który kupowałam, ktoś z żartu zapewne przemienił naklejony kod kreskowy. Produkt w prawdziwej cenie 30 zł przy kasie kosztował 2,39! Na szczęście kasjerka była rozgarnięta. Kasując zwróciła uwagę, że nazwa produktu się nie zgadza...i stwierdziła, że od dwóch dni, ktoś regularnie przemetkowuje niektóre produkty...wbiła poprawny kod na kasę i było po sprawie :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Ta raczej do rozgarniętych nie należała. W każdym razie odeszła mi ochota na zakupy.
UsuńGdybys tak zrobila bardzo duze zakupy na kilkaset zlotych, moglabys niechcacy zaplacic za te scierke blisko 80 i pewnie nawet bys tego nie spostrzegla.
OdpowiedzUsuńPanci troche sie nie dziwie, bo mnie tez szlag trafia, kiedy robi sie jakis zator przede mna w kolejce. Tyle, ze ja nie komentuje, a spokojnie czekam, bo jakie mam inne wyjscie.
W Polsce przyjelo sie traktowac wszystkich jak potencjalnych przestepcow, jest to wyjatkowo upokarzajace. Kiedy robie tam zakupy, zawsze jakis ochroniarz patrzy mi na rece, a kasjerka mierzy uwaznym spojrzeniem.
Gdzie sie jednak podziala uprzejmosc w stosunku do klientow?
Właśnie sobie to uświadomiłam,że przy dużych zakupach zapłaciłabym nie zwracając większej uwagi. Niestety dano mi odczuć - wprawdzie przepraszano, ale długo do tegoż sklepu nie pójdę. A jeśli się tak zdarzy, to każdy towar sprawdzę przy czytniku.
UsuńCiągle im nie wychodzi z cenami mi często w hipermarketach spotyka się że czas zabierają przy kasach przez swoje błędy lub inne.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNiestety. To świadczy o braku szacunku do pracy ( ktoś te towary metkuje i koduje) i szacunku do klienta.
UsuńTo masz nerwy Dorotko ze stali ja bym taką pancię siksę słownie zdemolowała , i posłała w diabły wraz z kasjerką jakby mi tam pod nosem marudziła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bojowo Ilona
I co to by dało? Byś się tylko zdenerwowała niepotrzebnie.
UsuńPrawdę mówiąc jak to czytałam i bym była na Twoim miejscu to już się zdenerwowałam , sama parę razy byłam w podobnej sytuacji ,całkiem niedawno miałam incydent taki że po dokonaniu zakupów ,kasjerce przeszkadzało że zbyt wolno pakuję towar w reklamówki i zakupy następnego klienta zaczęły mieszać się z moimi , klientowi za mną wcale się nie spieszyło tylko kasjerce a na moje grzeczne zwrócenie uwagi żeby zwolniła , nic sobie z tego nie robiła .
UsuńO, w takich sytuacjach tez włącza się moja złośliwość. Staję się wówczas powolna niczym żółw, niedomagam, wzrok mam słaby, ręce się trzęsą, a potem, reklamówka się rozrywa, życzę sobie drugiej, pani chce zapłaty, typu 5 gr, a ja nie zamierzam płacić, wzywają kierowniczkę, kierowniczka daje mi reklamówkę za darmo, A LUDZIE W KOLEJCE STOJĄ I SZLAG ICH TRAFIA - nie na mnie ( mam skrytą nadzieję) na kasjerkę. A ja odchodząc od kasy mówię: Czas nauczyć się szanować klienta.
UsuńTo się zdarzyło naprawdę....
Wszystko jest, niestety, winą "przedobrzenia" z komputeryzacją wszystkiego, co tylko możliwe. Czasami odnoszę wrażenie, że o wiele szybciej szło w czasach, gdy panie ekspedientki umiały liczyć i robiły to ołówkiem na papierze. Też już mam za sobą przygody z tej samej serii, jeśli chcesz, możesz sięgnąć:
OdpowiedzUsuńhttp://frau-be.blogspot.com/2012/11/103-fiskalne-zawracanie-wisy-kijem.html
http://frau-be.blogspot.com/2012/07/35-w-oparach-absurdu-opublikowany-na.html
Zajrzałam, poczytałam , głowa pokiwała i z owych groteskowych absurdów pośmiałam się.
UsuńOT - NASZA KOCHANA POLSKA RZECZYWISTOŚĆ
Nasza, nasza... Ale żeby zaraz kochana?! :))
UsuńJak nasza, to i kochana! cha cha cha
UsuńTeoretycznie powinno się sprawdzać rachunki, u nas w jednym hipermarkacie zaczęły się pojawiać jakieś dodatkowe zakupy, to musztarda, to masło, to napój. Mojemu tacie trafiła się kawa, kupował serek i masło a tu nagle 20 zł. Ekspedientka była też nie miła, ale jak byk kawa stała w paragonie.
OdpowiedzUsuńA paniusię to bym tą ściereczką. :)
Oj, na odchodne rzuciłam ( chyba nie byłabym ja, gdybym tego nie zrobiła)
Usuń- A za ściereczkę niechaj tamta pani zapłaci, skoro według niej wszystko było w porządku. - Ludzie w kolejce parsknęli śmiechem. Pańcia - Siksa spąsowiała.
Też robię, DD, zakupy w "Biedronce" i tak się sprytnie ustawiam przy wykładaniu towaru z koszyka, że uważnie śledzę monitor kasy fiskalnej. Jako pierwszy mówię panience "Dzień dobry" (uśmiech),potem "Dziękuję" (uśmiech), nastepnie "Miłej pracy" (usmiech) i wreszcie "Do widzenia" (uśmiech) Kasiarki mam zatem trafione i zatopione. Co do siks (jidysz: sziksa; pogardliwie o młodej dziewczynie, smarkula), to ich organicznie nie znoszę, ot, jakiś rodzaj alergii, choć nadal, mimo statcznego wieku, jestem beznadziejnie kochliwy i niezmiernie wyczulony na powab młodych, kobiecych krągłości. Jułelkam...
Usuńserdeczności XXL
Te zakupy robiłam w innym markecie - patrz fotka. Biedronka tyle mi pomogła,że nawyk wyrobiła, aby liczyć, za ile wkładam do koszyka. I jak się okazało słusznie.
UsuńCiekawa promocja ;D Dobrze że kupowałaś niewiele i podliczyłaś sama.
OdpowiedzUsuńOstatnimi czasy taż sama liczę zakupy ale zawsze przy kasie o jakąś połowe mniejszy rachunek mam niż ten z moich obliczeń ;)
Pozdrawiam
Szczęściara.
UsuńO rany , ale historia.
OdpowiedzUsuńBędę czujniejsza,
chociaż i tak zwracam uwagę ile co kosztuje jak płacę...
Tak, ale może się okazać,że zupełni co innego kupiłaś, a za co innego zapłaciłaś.
UsuńKurcze! A ja, nie dosć, że kiepsko liczę, to jeszcze zbyt nieśmiała jestem bym jak już się doliczę dała radę upominać upominać się o swoje...
OdpowiedzUsuńScenka świetnie opisana, Dorotko!Czytało się z rosnącym zainteresowaniem!:-)
Dziękuję Olgo za komplement.
UsuńA o swoje trzeba się upominać. Inaczej pójdziesz z torbami.
Ostatnio w Biedronce zapłaciłam za dwa mopy z kijem a kupiłam jeden i o tym dowiedziałam się jak przyszłam do domu. Teraz sprawdzam rachunki, zawsze trafia się takie siksy...Miłego weekendu. Czy doszedł tomik , bo już nie pamietam komu i kiedy wysłałam.
OdpowiedzUsuńAno właśnie. Ja najpierw wyliczam szacunkową kwotę. Jeśli się zgadza z liczeniem kasjerki, daje spokój, ale jeśli nie - nie płacę, każę wyjaśnić przed zapłatą.
UsuńZupenie sie zgadzam z Twoimi wnioskami - zwlaszcza z tym pierwszym, najbadziej mnie martwiacym
OdpowiedzUsuńNiestety... smutny to wniosek. Znowu zmierzamy donikąd.
UsuńWszak " ciemny naród wszystko kupi"
Ja ostatnio odkryłam na czym polega promocja a mianowicie na zasłonięciu starej ceny olbrzymią kartką z napisem promocja.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ryby a zwłaszcza tuńczyka w oleju słonecznikowym, tak więc pewnego dnia patrzę przy stoisku z rybami promocja na mojego ukochanego tuńczyka.
Podchodzę, ale nie ma mojej ukochanej rybki, więc pomyślałam, że skoro promocja to może chociaż z jedna puszka za tą olbrzymią kartką się uchowała , podnoszę tę wielgachną kartkę ze słowem promocja, ryby nie ma ale ukazuje mi się stara cena identyczna jak na owej promocji.
Pytam więc pani , która wykładała towar na czym polega owa promocja, skoro nie na obniżce ceny, w odpowiedzi usłyszałam ,że jestem bezczelna bo kto mi kazał kartkę z ceną podnosić. Pozdrawiam Magda
No, to super promocja! Ja bym to w gazecie opisała.
UsuńPodziwiam za cierpliwosc!!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznsoci
Judith
Uczę się cierpliwości.
UsuńChyba zacznę sprawdzać rachunki, ciekawe ile razy nacięłam się nie wiedząc o tym...
OdpowiedzUsuńNa pewno wiele razy.
Usuńnie wyobrazam sobie nawet takiej sytuacji, sa tam jacys kierownicy sklepow, ktos nad nimi?
OdpowiedzUsuńPewnie są kierownicy. Mnie szkoda było czasu. Wystarczająco dużo poświęciłam go na wyjaśnienie sprawy.
UsuńSprawdzam w sklepach ukazujące się cenny przy kasowaniu...wiele razy już spotkałam w sklepach że inna jest cenna towaru na półce a inna przy kasie....tłumaczenie zawsze takie same....to źle wprowadzono dok komputera. Pozdrawiam. Dziękuję za odwiedziny
OdpowiedzUsuńNie każdy sklep ma taką możliwość.
UsuńA owa cena wraz z kodem był nalepiona na ściereczkę. Cena się zgadzała, jeno kod był od bluzy.
***
Ale dlaczego klient ma płacić za błąd pracownika?
Gdzieś to napisali, że 'Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma.'
OdpowiedzUsuńJakby nie patrzeć z każdej strony nas doją; zbroić się trza i bronić!;)
I mieć oczy otwarte i czujnym być trzeba...
Usuństaram się zapamiętywać ceny produktów (bo raczej nie robię wielkich zakupów) i zawsze śledzę licznik przy kasie więc raczej niespodzianki się nie trafiają :) ale bardziej wkurzające są właśnie te "Pańcie" niż kasjerki bo one, tak naprawdę, nie są niczemu winne... no chyba, że są nieuprzejme..
OdpowiedzUsuńWłaśnie, chyba,że są nieuprzejme. A często są, bowiem uważają się za nieomylne.
UsuńKtoś jednak jest winny. Przecież towary się same nie metkuje, nie kodują,a dane same nie wskakują do komputera.
Poza tym zostałam narażona na dyskomfort psychiczny, posądzona ( może nie bezpośrednio) o kradzież i matactwo - na tym ucierpiała moja godność osobista i mogłabym tak jeszcze wymieniać i wymieniać.
Na szczęście potrafię spoglądać na różne sytuacje z dystansem...
Czytając, oj mocno wkurzała mnie Pańcia-siksa. Podziwiam Twoją delikatność w stosunku do siksy...
OdpowiedzUsuńKupuję w Biedronce, mają tam KILKA dobrych jakościowo towarów, ale panie też czasem źle kasują. Kupowałam 2 grahamki a miałam policzone 5 chlebów. W domu się zorientowałam. Przy wydawaniu pieniędzy też należy uważać...Szczególnie gdy kasjerka prosi od drobne...Teraz staram się być bardzo uważna. Ceny na towarach są inne a w kasie zawsze wyższe. Zawsze idę do informacji o zwrot różnicy. Żądam takiej ceny jak jest na półce. Mam wypłaconą.
Serdecznie pozdrawiam.
W końcu to są nasze pieniądze, ciężko zarobione zresztą.
Usuńbardzo dobrze, że nie dałaś się oszukać a "pancie" niech sobie prychają nie ma się co nimi przejmować, bo dam sobie rękę uciąć, że postąpiły by dokładnie tak samo jak Ty..... no chyba, że nie potrafią liczyć
OdpowiedzUsuńI nie zamierzam się przejmować tego typu osobami. Wręcz przeciwnie. Bawią mnie.
UsuńA tu u mnie na północy i kasjerki/ kasjerzy i klienci są bardzo powolni. Stanie w kolejce do kasy jest ćwiczeniem cierpliwości. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej są zdrowsi psychicznie.
UsuńSpotyka się takie sytuacje a mnie tez podobnego ,,takie coś spotkało'' w Castoramie kupowałam doniczke a metka wskazywala wiertarkę a że to była tylko jedna rzecz więc zaraz była zauwazona ale cuda sie zdarzają pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAno!~Ktoś przecież te towary metkuje, koduje, wklepuje dane do komputera...
Usuńoj tak, tak...ja kiedys kupilam w A....n zamiast majtek za 13 komplet bielizny za 34... roznica byla spora. ja ZAWSZE sprawdzam paragon po odejsciu od kasy, ale stojac jeszcze w jej poblizu. Niestety, musialam z tym udac sie do punktu reklamacji i swoje odstac bo takich nabitych w butle bylo wiecej z innymi rzeczami.
OdpowiedzUsuńA takie madre inaczej PANCIE czy PINDY - echh zwal jak chcial, to tylko ...
pozdrawiam
ania
Zaczynam sobie zdawać sprawę,że niemal każdy klient może być oszukany. Może nie na tak wielką kwotę, ale ...
UsuńTeraz będę sprawdzać dosłownie wszystko.
I tak miałaś dużo cierpliwości, że nie wygoniłaś tej gówniary z kolejki. Niestety, w niektórych marketach nie widać nabijanych na kasę produktów. Przeważnie patrzę na kasę, bo nie przy wszystkich towarach jest cena, a chciałabym ją znać, aby w razie czego zrezygnować z kupna. Dobrze, że nie odpuściłaś i nie kupiłaś tej bluzy- ścierki.
OdpowiedzUsuńOj, miałam ochotę odmalować jej prawym sierpowym. Miałam ochotę. Ale w ostateczności uznałam,że nie mój poziom! Odpuściłam.
UsuńAle finansów pilnuję. Inaczej poszłabym z torbami. Tak bogata nie jestem,żeby za ściereczkę do kuchni płacić 79 zł.
Jak dobrze zrobiłaś! Zazdroszczę Ci tego samozaparcia, ja głupia pewnie bym to zapłaciła i się nie zastanawiała, bo nie chciałabym znosic właśnie uwag takich Panci !
OdpowiedzUsuńŻartujesz! Moje zakupy razem wzięte mniej kosztowały niz ta bluza- ściera. Na pewno byś nie zapłaciła.
UsuńPouczająca przygoda. Robię zakupy raz na dwa miesiące na sporę kwotę, sprawdzam albo nie w domu. Muszę to zmienić:))
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę i dobre słowo:))
Dalo mi to do myslenia, bo rzeczywiscie nie zwracam uwagi na to co mi kasuje, a za kazdym razem drozej i drozej wychodzi. a zauwazylas, jak szybko zazwyczaj kasjerki przesuwaja te produkty, ze trzeba byc akrobata by nadazyc je do koszyka z powrotem wkladac, nie mowiac juz , zeby miec czas na ten rachunek doglebniej rzucic okiem. zawsze mnie to bardzo stresuje przy ladzie sklepowej i probuje z tym walczyc spowalniajac pakowanie, taki sabotaz :)
OdpowiedzUsuńa mnie wprawia w zdumienie szacunek jaki okazujesz DD komentatorom; odpowiadadasz na każdą refleksję;
OdpowiedzUsuńszacun DD;