Opieńki rosną najczęściej wokół pni starych drzew. Są pasożytami. Wyglądają jak pospolite "trujaki". Ponoć mają na surowo lekko cierpki smak. W necie wyczytałam,że są jadalne pod warunkiem,że jemy młode egzemplarze i odlejemy wodę z pierwszego gotowania ( 5 minut) i poddajemy je ponownej obróbce termicznej. Ups - ciotka mojego męża tak je zachwala.
Dla chętnych podaję przepis
młode opieńki (6 litrowych słoi)
2 łyżki soli
10 łyżek octu spirytusowego
5 goździków
1 łyżka pieprzu ziarnistego
5 laurowych liści
5 ząbków czosnku
Grzyby obrać, umyć, obgotować w lekko osolonej wodzie. Odcedzić Potem ponownie zalać wodą tak, by je przykrywała. Dodać wszystkie pozostałe składniki. Gotować na małym ogniu około 20 minut. Gorące przekładać do sterylnie czystych słoi, szczelnie zamknąć.
Żródło foto
Ja, podobnie, jak Ty, zbieram wylacznie grzyby z "gabka" pod spodem. Te z blaszkami sa dla mnie tabu, az tak bardzo sie nie znam, wiec nie ryzykuje, zwazywszy, ze co rusz slyszy sie o ciezkich zatruciach. A zjadlabym sobie kanie, robiona na kotlet schabowy. Jednak nie ryzykuje, boje sie.
OdpowiedzUsuńJa zbieram blaszki, np kanie, gołąbki,. Jeno, co do opieńków nie jestem pewna!
UsuńTutejsze ciągną jak gąbka fuku-dodatki, bardzo okrężną drogą ;) przepis posłałam więc do Polski, dziękujemy :)
OdpowiedzUsuńStarsze też można jeść, tylko że są po prostu twardsze, robią się jakby zdrewniałe. Mimo że wyglądają jak "psiury", są niesamowicie smaczne!
OdpowiedzUsuńMuszę uwierzyć na słowo. Może kiedyś się odważę sporóbować.
UsuńJestem z rewizytą blog bardzo ładny komentarze będę dodawać a tym bardziej że o grzybach- co do postu ja robię zalewę do grzybków taką jak do ogóerk(mam bardzo dobrze sprawdzony przepis i bardzo dobry to w Czechach kupione ,,deko;lub ,,nako;dodaje się tylko ocet wodę i troszke cukru)grzybki mogą nawet miesiąc być tylko zakręcone w słoiku i się nie zepsują serdecznie pozdrawiam miłej soboty
OdpowiedzUsuńDziękuję Różo.
Usuńestem z rewizytą blog bardzo ładny komentarze będę dodawać a tym bardziej że o grzybach- co do postu ja robię zalewę do grzybków taką jak do ogóerk(mam bardzo dobrze sprawdzony przepis i bardzo dobry to w Czechach kupione ,,deko;lub ,,nako;dodaje się tylko ocet wodę i troszke cukru)grzybki mogą nawet miesiąc być tylko zakręcone w słoiku i się nie zepsują serdecznie pozdrawiam miłej soboty
OdpowiedzUsuńMiło mi Różo!
UsuńU mnie też sezon na opieńki, ale ja boję się je zbierać:(
OdpowiedzUsuńNo widzisz! To jesteśmy dwie!
Usuńopieńki zbierał mój dziadek. Niestety, nie nauczyłam się od niego, nie zdążyłam, jak je odróżniać od innych "psiaków". Dziadek z opieniek robił sosowe, z koperkiem, masełkiem - po prostu miodzio i niebo w gębie. Mogłam wcinać je namiętnie z samymi ziemniaczkami :) Robił również marynowane. Dziadek to w ogóle wiele potrafił :) jego gotowany przez 3 dni bigos nie miał sobie równych :)
OdpowiedzUsuńKiedy wymrze starsze pokolenie, odejdą wraz z nimi przepisy i sztuka kulinarna!
UsuńUwielbiam te grzybki. Jeśli kiedyś zrobisz to zaproś mnie :-)
OdpowiedzUsuńU nas Wujek robi poprostu pyyyyyszne.....
Pozdrawiam
Grzybow bardzo duzo, ale ja ich w lesie... nie widze! Zrobilam wczoraj zdjecie muchomorowi za przyczyna Hani, ktora byla przy mym boku... Grzyby pod wszelkimi postaciami lubie jesc. Z przyrzadzaniem gorsza sprawa...
OdpowiedzUsuńSedecznosci
Judith
Przyrządzanie jest prostsze niż zbieranie. Trza tylko spróbować.
UsuńNie zbieramy, nie jadamy. A dzisiaj (i w tygodniu)bylismy własnie na grzybach. Kilka podgrzybków brązowych,kilka borowików i cala masa "czerwonych"podgrzybków. W tygodniu w 1,5 godz pół kosza, dzisiaj prawie 2 koszyki w 2 godz ;) Zbieramy tylko i wyłącznie gąbki ;)
OdpowiedzUsuńI tego się trzymajmy!
Usuńmnie zbierania, a co za tym idzie - odróżniania grzybów, nauczyli mój ojciec i teściowa, która, jak dla mnie, ma wszczepiony gdzieś, podskórny, "grzybowy radar". na co dzień coraz gorzej widzi, ale w lesie z kilometra dostrzega grzyby i z kilometra wie, jaki to gatunek. co więcej, nagle przechodzą jej codzienne reumatyczne itp., bóle i nagle ona- ta teściowa moja wspina się jak kozica po prawie pionowej wydmie, by zerwać tkwiący na jej szczycie grzyb (podczas gdy ja po raz kolejny osuwam się ze skarpy). Dzięki niej umiem rozpoznawać: kozaki, zielonki, sarenki, rydze. odróżniania kurek, maślaków, podgrzybków i prawdziwków nauczył mnie mój śp. ojciec. moja teściowa zbiera też co roku opieńki i czyni z nich zupy i marynatę. mnie smakowo jakoś ten grzyb nie przekonuje i jakoś podświadomie, chyba, się go obawiam - boję się, że pomylę go ze zwykłą "psiarą".
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja!
UsuńJa jestem grzybiara, ale opieniek nie znam i nie zbieram. Ale wszystkiego najlepszego z okazji DEN życzę:) Ella
OdpowiedzUsuńDzięki kochana za życzenia!
Usuń...nie lubię, nie zbieram, za to Mój uwielbia:)
OdpowiedzUsuńNajserdeczniejsze życzenia z okazji Twego nauczycielskiego Święta!
Kreślę pozdrowienia!
Oj ja o grzybach mało wiem i na chwilę obecną jeszcze się boję wiedzieć więcej;P
OdpowiedzUsuńTrza sie,szkolić! Wszak życie ciągłą nauką jest!
UsuńZbieramy, jadamy, uwielbiamy. Kiedyś nawet przechowywałam zasolone w kamiennym garnku w lodówce. Wystarczyło potem opłukać z soli i były jak świeże. Pycha!
OdpowiedzUsuńZatem muszę przyjść do Ciebie po nauki!
Usuńopieńki też jakoś mnie nie kuszą. Zresztą odstręcza mnie myśl, że żeby coś zjeść trzeba długo gotować i odlać pierwszą wodę... Nie będę sprawdzać, czy na mnie nie szkodzą :)))
OdpowiedzUsuńopieńki można fajnie ususzyć, pokruszyć i dodawać do sosów lub zup jako przyprawę - wtedy odpada problem długości gotowania.
OdpowiedzUsuńUwielbiam opieńki :) Pochodzę z "grzybiarskiej" rodziny i dokładnie pamiętam, jak jako pięciolatka czekałam na pobudkę o 3 w nocy, żeby udać się do lasu przed świtem i ruszyć na opieńkowe zbiory :) U nas robi się je w marynacie octowej i solnej, obie opcje bardzo smaczne :) nawet ostatnio przywiozłam sobie z Polski jeden słoiczek, żeby mieć na trudne czasy tęsknoty :)
OdpowiedzUsuń