Dzisiaj ostatni weekend trudnego maratonu. Już się cieszę na samą myśl. Wszystko wróci do normy.
Mężowski wyjechał na grzyby.Może dzisiaj znowu posmakuję jakiego rydza.
A teraz zmykam, ostatni wykład!
Blog kobiecy o życiu, podróżach, pracy, rodzinie. "JEŚLI COŚ CI SIĘ NIE PODOBA, ZMIEŃ TO; A JEŚLI NIE MOŻESZ TEGO ZMIENIĆ, ZMIEŃ SPOSÓB MYŚLENIA O TYM." M. Engelbreit
Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.
- Vernon Wolfe
A u mnie ... grzybów brak. Już dwa razy byliśmy z mężem i tylko tyle nazbieraliśmy co kot napłakał...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Oj, smażone rydze, smak dzieciństwa... mniam... chociaż grzybów nie lubię specjalnie :))) Trochę energii podsyłam :)
OdpowiedzUsuńrosół z kurkami, ach! I powodzenia w tym, co realizujesz.
OdpowiedzUsuńJak to? Rosół z kurkami??
Usuńja też nie wiem o co chodzi???;)
Usuńhttp://kuchnia.o2.pl/przepisy/obiekt.php?id_o=1192 a ot, sa rosołki z kurkami :D
UsuńAch, rydze - najlepsze grzybki - oby faktycznie upolował!
Światełko w tunelu :)))) Perspektywa odpoczynku dodaje skrzydeł
OdpowiedzUsuńdla mnie jesteś gwiazdą i wzorem do naśladowania w tym co robisz i w jakim tempie:))
OdpowiedzUsuńA ja mam wrażenie, że walki z tym maratonem nawet jeszcze nie zaczęłam...ufff trudno się zebrać, ale póki co w życiu prywatnym już się prawie poskładałam, więc teraz musi być tylko lepiej:P
OdpowiedzUsuń