Tegoroczna wigilia przejdzie do humorystycznych wspomnień rodzinnych. Piszę to i gęba śmieję się od ucha do ucha.
Wszystko przebiegało zgodnie z planem. Wręcz idealnie, uroczyście i podniośle. Wszystkie potrawy wyszły znakomicie. Wyrobiłam się z czasem. Uczestnicy przybyli planowo.
Oczywiście punktem kulminacyjnym dla dzieci jest wizyta Świętego i prezenty. Starszego Niuniusia rozpierała energia związana z wyczekiwaniem na tę wizytę. Biegał z góry na dół, z dołu do góry. Sprawdzał pod choinką. A tam nic .Adrenalina rosła. Mały znowu na górę. Nie chciał przegapić najważniejszego momentu wieczoru. Potem na dół i szok. Pod choinką prezenty. Skąd się wzięły? Znaczy, zrzucił je Święty i za chwilę wejdzie i wręczy osobiście. I faktycznie .Dzwonek do drzwi. Biegnie Niuniuś podekscytwowany do drzwi. Trzy pokolenia dorosłych z aparatami wycelowanymi w wejście czeka na ten moment, aby go uwiecznić po wsze czasy.
Wbiega Niuniuś i krzyczy.
- Fałszywy alarm to dziadek, a nie Mikołaj. To oszust. Nie Mikołaj.
Z trudem powstrzymaliśmy śmiech .Ale kiedy zgarbiony Mikołaj przekroczył próg i zawołał:
- Ho, ho, ho! Czy są tu grzeczne dzieci? - ryknęliśmy niepohamowanym śmiechem. Otóż ujrzeliśmy przebierańca w przyciasnym kubraku, w kapciach z brodą wyliniałego karła i obok małego chłopca, który krzyczał głośno
- To oszust, to nie jest Mikołaj. To oszust.
Mikołaj zdawał się nie słyszeć oszczerstw, tylko dalej odgrywał swoją rolę. Usiadł na wcześniej przygotowanym krzesełku przy choince.
- Potrzebuję małego elfa do pomocy.
Niuniuś był lekko zdegustowany, że my myślimy, że to prawdziwy Święty chce rozdawać prezenty i zachęcaliśmy go, aby został elfem. Postanowił ostatecznie zdemaskować oszusta.
- Zaraz wam udowodnię, że to mój dziadek, a nie żaden Mikołaj.
I w tym momencie pociągnął Mikołaja za wyliniałą bródkę urywając połowę i ściągnął czapkę Mikołajowi.
Popłakaliśmy się ze śmiechu. Ale Mikołaj dalej odgrywał swoją rolę. Mały bronił niczym prawdziwy elf dostępu do prezentów. Bowiem te mógł rozdać tylko ten prawdziwy. Jednakże obrona nie trwała zbyt długo. Nuniuś zdecydował, że najlepszym rozwiązaniem będzie, jak sam rozda prezenty i oszustowi nie pozwoli żadnego dotknąć.
Nie udało się nikomu zrobić przyzwoitego zdjęcia, tak się rechotaliśmy.
No cóż... Dziadek dał plamę na całego, ponieważ wcześniej nie przymierzył nowego kostiumu kupionego w Biedronce za 19 zł. Żeby chociaż tę brodę zobaczył.
Ale dzięki temu to będzie niezapomniana wigilia .
A bylo wynajac profesjonalnego Mikolaja? Jak juz wmawiac dziecku Mikolaja, to chociaz z sensem, a nie podstawiac jakiegos uzurpatora. :)))))
OdpowiedzUsuńGdyby to było takie proste z tym wynajęciem, to pewnie byśmy to zrobili. W ubiegłym roku mały nie rozpoznał dziadka. Ale też kostium był lepszy. W tym roku, no cóż. Widać bystrzejszy i bardziej spostrzegawczy.
Usuńachachachhahaha Dorota dziecko was zdemaskowało )))))))))))
OdpowiedzUsuńa prezenty sie Niuniusiowi spodobały? choć tyle
Podobały się, podobały tak bardzo, że szybko o fałszywym Mikołaju zapomniał.
UsuńJuż niedługo a Niuniuś będzie wytykał wszystkie " kłamstewka" :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda.
UsuńTakie wspomnienia zostają na całe życie:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńAno, wesoło było.
OdpowiedzUsuńDzielny Niunius ze bronił prezentów ,to musiało być wspaniale .Oj szkoda ze nie ma z tego filmiku .Zloty medal murowany.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla całej Rodzinki w nowym roku życzy Marta uk