Młodsza potrafi zaskakiwać i to jeszcze jak!
- Mamo, czy masz coś przeciwko,żebym oddała krew?
- ????
Ha, cóż ja mogę mieć przeciwko, jeśli dziecię z własnej, nieprzymuszonej woli chce ratować życie innych. Dumna jestem i tyle. Zdziwiona również, bowiem Młodsza od maleńkiego na widok igły i krwi miała odlot. A teraz takie heroiczne wyzwanie.
No, no.... z podziwu wyjść nie mogłam do dzisiaj.
Dzisiaj rano zawiozłam ją do Stacji Krwiodawstwa. Dzielnie dziewczę na fotelu usiadło. Pozwoliło się wkłuć i.....
By, by.... odlot.
***
- Ach, mamo, jaki wstyd! Powiedzieli,że to się zdarza,że może w styczniu się uda, bo krew mojej grupy jest bardzo poszukiwana.
Brawo za inicjatywę. To nie wstyd, organizm czasami tak reaguje, będzie dobrze następnym razem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMojtyswiecie! Dzielny dzieciak!
OdpowiedzUsuńMysle, ze z czasem sie przyzwyczai. :)
Nic sie nie stało żaden wstyd,takie rzeczy się zdarzają.Na pewno następnym razem się uda:))))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńMiałam tak samo. Lata trwało zanim ta reakcja ustąpiła. Wyrośnie z tego. Ważne, że rozumie ideę krwiodawstwa. Pozdrów młodszą ode mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Chce pomóc, walcząc z własnymi słabościami - to piękne :)
OdpowiedzUsuńBrawo , brawo, zuch dziewczyna, a wstyd to jest kraść...
OdpowiedzUsuńNajważniejsze są dobre intencje :)
OdpowiedzUsuń)) zuch dziewczyna i szkoda jej. nie wiem czy sie uda. i żaden to wstyd.
OdpowiedzUsuńŻaden wstyd! Wstyd to tego nie robić!
OdpowiedzUsuń