źródło |
Przepiękne tereny: wzgórza, lasy, jeziora. Kto był choć raz, będzie chciał wracać ponownie. Region ten charkteryzuje się odrębną kulturą i językiem. Bogaty jest w najróżniejsze tradycje, obrzędy i przesądy.
Kaszubi - lud niezwykle pobożny. Jednakże w ich kulturze obok chrześcijańskich zwyczajów równolegle występowały zwyczaje pogańskie wywodzące się z kultuwody, ognia, ziemi, roślin i zwierząt. Kaszubi potrafili rzucać uroki i je odczyniać. Mieli swoją magię, swoje czarownice i swoje diabły. Mieli też własną medycynę ludową.
Temat zainteresował mnie tak bardzo, iż postanowiłam poświęcić mu cały cykl postów. Ciekawostki pochodzą z książki dr Nadmorskiego z 1892 roku zatytułowanej "Kaszuby i Kociewie".
Wszystko się zaczyna od dnia narodzin.
- Położnica
Czasami zdarzało się, że rodząca miała problemy. Wówczas uważano, że to urok złej czarownicy. Trzeba było schwytać czarnego kota ( biedne kociaki, ja najbardziej lubię właśnie czarne) , zabić go, wyjąć mu serce i włożyć w gliniany dzbanek, który należało szczelnie zakleić gliną i powiesić w kominie. Serce zacznie usychać. Natychmiast zachoruje czarownica, która ów urok zadała. Serce uschnie - czarownica umrze. Straszne, nieprawdaż? Mam nadzieję,że nikt już teraz czegoś takiego nie czyni?
Matka, która już urodzi ( szczęśliwie) musiała jak najszybciej włożyć chłopską koszulę,żeby nikt na nią uroku nie rzucił.
- Dzieci nowonarodzone
Duże znaczenie miało pierwsz ubieranie dziecka. Ubieranie trzeba było zaczynać od prawej ręki, w przeciwnym razie dziecko będzie leworęczne.
Nie obcinano dziecku włosów do pierwszego roku życia, aby nie bolała je głowa, a paznokci, aby nie zostało złodziejem ( Już wyobrażam sobie te maleństwa podrapane do krwi. Pewnie związywali im rączki w beciku.... Tego nie doczytałam). Dopóki ndziecko nie zostało ochrzczone z jego domu nie wolno było niczego pożyczać, aby nie odebrać mu szczęścia.
Uważano również,że nieochrzczone dzieci, które nie mają medalika na szyi z kołyski może ukraść diabeł. I tutaj - uwaga, ciekawe - dziecko samo mogło się uratować przed porwaniem poprzez głośne kichnięcie.
Niezwykle ciekawe były rytuały związane z chrztem. Dziecko chrzczono krótko po urodzeniu. Podawało się je przez okno, aby uchronić przed krośniętami, czyli tymi krasnoludkami. Przy tym należało wypowiedzieć formułkę trzy razy: bierzemy niechrześcijanina, a przyniesiemy chrześcijanina. Po powrocie z kościoła również trzy razy należało powiedzieć: wzięliśmy niechrześcijanina, a przynieśliśmy chrześcijanina.
Ogromną rolę przypisywano rodzicom chrzestnym, którym nie wolno było myśleć o zmorach i innych dziwadłach w drodze do kościła. To, czy myśleli, czy też nie mialo się okazać w przyszłości, bowiem dziecko moglo stać się zmorą. Ha! To było zadanie dla chrzestnych, nie tak, jak teraz.... hi, hi, hi....
Przed wyjściem do kościoła na chrzest , roidzice chrzestni wkładali dziecięciu do poduszki różaniec i modlitewnik, aby było pobożne i pojętne. Po chrzcie wkładali pieniądze, aby było bogate.
Jeżeli zabobony pomagają to się zgadzam na nie :-)))
OdpowiedzUsuńNa rytuały też się zgadzam :-)
Nawet na mordowanie biednego kota????
UsuńOczywiście wszystko jest dopuszczalne, ale w granicach zdrowego rozsądku. Serdeczności.
Bardzo lubię poznawać ludowe zwyczaje:))pod choinkę dostałam właśnie książkę o obrzędach świątecznych:))))z przyjemnością i ciekawością będę czytać Twoje posty:))))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńJa też. Wręcz uwielbiam, dlatego ciągle gdzueś szperam. Mam nadzieję,Reniu,że podzielisz się z nami obrzedami z owej książki?
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńDo dziś ludzie odprawiają różne zabobony i nie tylko na Kaszebach :)
Nie wiem skąd mi się wzięło , a pamiętam to ,że w dzieciństwie strasznie się bałam chyba gnomów, a najbardziej tych krasnali ogródkowych , były dla mnie złe , a u nas raczej nie było takiego zwyczaju żeby straszyć dzieci nimi, więc nie wiem skąd mi się ten lęk wziął :))
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli :)
Gnomy, kraśnięta, , krasnoludki - w wierzeniach należą do grupy żywiołków ziemi. Zaciekawiłąś mnie. Dowiedz się więcej na ten temat od rodziców. Może odkryje się przed Tobą ciekawa historia?????
UsuńKiedy moje dziecko sie urodzilo, kazali mi wiazac czerwona kokardke na lozeczku, niby od uroku. Nie zawiazalam! I jakos nikt dziecka nie zauroczyl. :)))
OdpowiedzUsuńA ja zawiązałam, na wszelki wypadek, hi, hi, hi..... Wedle wierzeń nie każde dziecko musi być zauroczone i nie kazdy uroki rzuca. Hi, hi, hi....
UsuńI z tego wszystkiego najmocniej się utrwaliło wkładanie pieniędzy ;)
OdpowiedzUsuńA tak serio, ciekawy temat. Wiele takich przesądów wciąż mocno tkwi w naszej kulturze, nie tylko na Kaszubach. Pamiętam jakie pomysły miały moje babcie, myślę, że niezłą książkę można by napisać :D
O pieniadzach też słyszałam. Nawet moim dzieciom dziadkowie pieniądze w prezencie pod poduszkę wkładali na szczęście.
UsuńNiech mi ktoś powie jak to wszystko zapamiętać ??
OdpowiedzUsuńSpisać. Oto sposób! Spisać i przekazać potomnym jako ciekawostkę.
UsuńKiedyś tę wiedzę przekazywało sie z pokolenia na pokolenie. Znane to było pewnie jak modlitwy. dzisiaj to już w wiekszości część zapomnianego folkloru.Czasem na mojej wsi słyszę powtarzane szeptem gadki o urokach...Są tacy, co wciaz wierzą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło Dorotko! Ciekawy zaczęłaś cykl!:-))
Olga! Błagam zainteresuj się tym i napisz. Warto swpisywać takie działania folkloruystyczne. Z góry dziękuję.
UsuńWszystkie zabobony mają jakieś uzasadnienie. Pierwszym jest chyba życzliwość rodziców i chrzestnych, którzy na dobrą wróżbę wkładali dziecku pieniądze, różaniec i inne ważne rzeczy, żeby zapewnić nowemu członkowi rodziny powodzenie w życiu. Wtedy nie było jeszcze polis ubezpieczeniowych:) Chorobom też trudno było zapobiegać w czasach, gdy nie było szczepionek, więc odczyniano je okadzając izbę, wieszając wianki ziół, zamykając drzwi w określony sposób, żeby nie wpuścić diabła, a przy okazji dezynfekowano pomieszczenie, wietrzono krótko, lecz intensywnie itp. Gdzieś czytałam, że kolor czerwony ma taką długość fali, która ma działanie bakteriobójcze i stąd wiara, że czerwona wstążka przy wózku, łóżeczku lub na rączce niemowlaka ma odganiać złe moce. Nawet w tym niemyśleniu o zmorach coś jest, bo niemowlęta są bardzo intuicyjne i wyczuwają nastroje dorosłych - zdenerwowanie, strach, radość - i przejmują je.Przez stare ludowe obrzędy przemawia wielka mądrość i tysiącletnie doświadczenie, dlatego uważam, że "coś" w nich jest. Oby tylko na tych obrzędach nie poprzestawać. Szczególnie, gdy chodzi o zdrowie. Miłych ferii:)))
OdpowiedzUsuńTo prawda! Potrzeba matką wynalazków. Serdeczności.
UsuńDziałanie bakteriobójcze ma nadfiolet, a nie spectrum widzialne, stąd pomieszczenia na oklicznośc magii winny być nasłonecznione, jeśli już :-)
UsuńFaktycznie, coś w nich jest. Dawno temu, trochę na ten temat czytałam i było to podobnie opisane. Wytłumaczenie takie, jak napisała "maskakropka2". Czyli wśród zabobonów, dobre, sensowne porady. Zabobon nie zaszkodzi a porada pomoże.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Byle nie mordowanie niewinnych zwierząt. Serdeczności.
UsuńWiele z tych zwyczajów wiąże się z katolicką religią, zabobony to kultura przodków. Pokazują czego ludzie się bali i jak radzili sobie z tymi lękami
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorotko
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
To prawda. Serdeczności.
Usuń"Wiele z tych zwyczajów wiąże się z katolicką religią" - a konkretnie które?
UsuńNiefortunne okeślenie, raczej powinno brzmieć: ""Wiele z tych zwyczajów ŁĄCZONO z katolicką religią"
Usuń- CHRZEST
- ŚWIĘTY MEDALIK NA SZYI DZIECKA
- WKŁADANIE POD PODUSZKĘ RÓŻAŃCA, MODLITEWNIKA -
A tak to owszem. ludowy synkretyzm religijny.
UsuńDokładnie!
UsuńKultura wielu nacji jest przeogromnie ciekawa.
OdpowiedzUsuńPrawda? Dlatego warto spisywać, opowiadać.... szkoda, by zginęła bez śladu.
UsuńNajbardziej żal mi tych kotów, w innych kulturach zabijano niemowlęta ...
OdpowiedzUsuńOj mimo wszystko cieszę się, że żyję w obecnych czasach, które bardziej mi odpowiadają.
Pozdrowienia :)
Mnie też żal kotów. Najbardziej lubię te czarne. Na przekór, to włąsnie te czarne mi przynoszą szczęście
UsuńTo tak jak z moim wujkiem - przechodził pod drabina choć wiedział że to przynosi pecha i ... wtedy młotek wypadł mi z ręki - do dziś nie ustaliliśmy czy to pech, celowe działanie, czy przypadek ;-)
OdpowiedzUsuńCelowe działanie bym wykluczyła, przecież nie zmierzałeś pozbawić wujka życia. Zostaje pech, albo przypadek. O przechodzeniu pod drabiną i pechu z nim związanym pierwszy raz słyszę! Nieświadoma, tyle tarzy przechodziłam pod drabiną. pecha nie miałam. Może dlatego,że jestem dziecko szczęścia?????? Hi, hi,hi....
Usuń