Przyrzekam uroczyście,że od przyszłego tygodnia zwalniam.Ograniczma pracę zawodową i oddam się własnym przyjemościom, a między innymi blogowaniu.
Nie mogę już patrzeć na szkołę! Na samą myśl, dostaję trzęsawki. To sygnał - przegięłaś DD, przegięłaś.
Głową muru nie przebiję. Trzeba zaakceptować stan aktualny i żyć dalej.
A może od poniedziałku zdarzy się cud? Wszak wszystko może się zdarzyć!
Jutro znowu impreza. A ja nie mam ani siły, ani chęci!
W takich sytuacjach przydaje się szczera rozmowa ze starszymi stażem koleżankami z pracy i porównanie własnych pozycji. Szkoła to przecież jedyne miejsce, gdzie najszybciej przychodzi walec i wyrównuje poziomy.
OdpowiedzUsuńZe starszymi, powiadasz.... hi, hi, hi.... Jam do strszyzny już należę, niestety!
UsuńMasz rację, ogranicz pracę. Nie przesadzaj.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia!
Ograniczam. Buziaki!
UsuńCalm down!!!
OdpowiedzUsuń:***
Zdążysz odpocząć do jutra :-)
OdpowiedzUsuńMiłej zabawy...
I starczy tej cięzkiej pracy...
Masz rację, zwolnij...
Dodaję nową opcję pod postem i klikam z przekonaniem: ▢ lubię to (1). Twój nastrój w poniedziałek w dużej mierze zależeć będzie od weekendu, tak więc przede wszystkim wypoczywaj, DD. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńMój nastrój, oj....Ale pracuję nad nim. Dzięki.
UsuńSzybko Cię w tym roku dopadło. Przyznam, że Ci się nie dziwię, bo w tym, co teraz dzieje się w szkole, normalnemu nauczycielowi trudno się odnaleźć. Zwolnij, zacznij traktować pracę jak urzędnik - rób swoje, a potem zamykaj drzwi i za nimi zostawiaj sprawy zawodowe. Używając kolokwializmu powiem, że wyżej d... nie podskoczysz, a usiłowania tylko Cię zmęczą. Wiem, że teraz łatwo mi tak mówić, ale wiem też, że to jedyne mądre wyjście z sytuacji.
OdpowiedzUsuńA tak swoją drogą mnie szkołowstęt dopadał co roku gdzieś tak około kwietnia, dlatego martwi mnie to, co teraz przeżywasz. Trochę za wcześnie.
Odpocznij w czasie weekendu:) A przynajmniej się staraj.
Tak. Sama się dziwię,że tak szybko mnie dopadło. Zastosuję się do rad.Są bardzo cenne. Czasami się zapominam. Dzięki.
Usuń"oddam się własnym przyjemościom" - to tak jak moja żona... tylko niestety rzadko kiedy są to również moje przyjemności ;-)
OdpowiedzUsuńWłasne przyjmeności to własne przyjemności, a nie męża. Dlatego nazywają się WŁASNE.
UsuńSerdeczności.
I słusznie - dla dobra Twoich uczniów odpocznij, daj na luz.... Aby w poniedziałek stanąc przed nimi i być dla nich w 100 % momentami nawet więcej - bo tego od Ciebie wymaga ta praca - musisz mieć czas na "reset" - weekendy , popołudnia po pracy ( o te zdecydowanie trudniej), dni wolne. Ale Ty to wiesz - tylko tak trudno to zrealizować....
OdpowiedzUsuńWrzucam na pełny luz, przynajmniej wieczorem.
UsuńCzasami trzeba po prostu przystopować.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Trzeba przede wszystki nabrać dystansu.
UsuńSpraw sobie jakaś przyjemność, tak jaką najlepiej lubisz :) albo nawet dwie lub trzy :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie zrobię!
UsuńObiecuję sobie co jakiś czas, że wystopuję bo inaczej spalę się szybciej niż zapałka. I co? Stopuję i przyśpieszam, stopuję i znów przyśpieszam.... Całe szczęście, że hamowanie mam już opanowane :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie :)
Takie włąśnie jest życie. Dzięki temu przśpieszaniu i zwalnianiu życie nabiera dodatkowych barw i pikanterii.
UsuńDopiero początek października a Ty już masz dosyć? Do końca roku bardzo daleko, trzeba jakoś sie przystosować
OdpowiedzUsuńCóż... coraz starsza jestem, coraz mniej siły!
UsuńPostanowienia postanowieniami, a potem i tak wychodzi jak zwykle...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że wyjdzie, tak, jak ja będę chciała.
UsuńDorotko, a może tak się przyłączę, bo już się nosem podpieram! :)
OdpowiedzUsuńSzkoda nosa! Pzyłączaj się!
UsuńNie obiecuj, zrób to ;)
OdpowiedzUsuńMelduję posłusznie,że właśnie to czynię!
UsuńOdpoczywaj!Miłej niedzieli i spokojnego tygodnia;))
OdpowiedzUsuńTeż miałam taki odruch i poszłam na urlop zdrowotny. Pomaga. Polecam. :) Jest tylko jeden skutek uboczny. Urlop wyleczył mnie ze szkoły. :)
OdpowiedzUsuńHm... solidny skutek uboczny!
UsuńHm... solidny skutek uboczny!
UsuńPrzysięgam, że od przyszłego tygodnia przyśpieszam. No bo przecież ileż można chodzić z głową w chmurach i permanentnie olewać pracę???
OdpowiedzUsuńHa! To tak też można? Hi, hi, hi..
UsuńTo ja spokojnie poczekam :-))))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Loch Ness
:-)