żródło |
Nigdy mi nie przeszkadzał.
Wiadomo, ludzie nieszkający w mieście, często słyszą ten dźwięk. Mieszkałam niegdyś w pobliżu szpitala. Sygnał karetki był na porządku dziennym, wpisany był w cały wachlarz dźwięków miasta: warkot samochodów osobowych, ciężarówek, czy motorów, nawet odgłosy pociągów.
Zdziwiłam się, kiedy przeczytałam w lokalnej prasie skargę jednego z czytelników mieszkającego w pobliżu pogotowia ratunkowego,że przeszkadzają mu karetki jeżdżące na sygnale w nocy. To niedopuszczalne, aby jeździły na sygnale i jaśnie panu spać przeszkadzały. Że też ludzie w nocy karetki wzywają, że też wypadki w nocy bywają...., że też śmią chorować, mieć ataki i to na dodatek w nocy.
Hm...
Ponoć w Poznaniu to jest niedopuszczalne. Karetki w nocy nie włączają sygnału.
Hm...
Ciekawa jestem, jak sprawa pojazdów uprzywilejowanych jeżdżących w nocy do nagłych wypadków jest rozwiązana w innych miastach.
Nie wiem...u nas jeżdżą na sygnale. W życiu nie przyszłoby mi do głowy żeby się skarżyć... A czasem mnie to obudzi chociaż nie mieszkam w centrum. Człowiek człowiekowi wilkiem jednak!
OdpowiedzUsuń"Tylko ja i nikt poza mną się nie liczy". Odnoszę wrażenie,że takich ludzi jest coraz więcej.
UsuńA ja mam wrazenie, ze w Polsce karetki i radiowozy naduzywaja syren. Tutaj karetka wlacza sygnal jedynie, kiedy np. dojezdza do skrzyzowania i ma czerwone albo musi jechac pod prad. Jadac na wezwanie, maja wlaczone wylacznie swiatla stroboskopowe i sa przez innych uzytkownikow drog doskonale widoczni. W Polsce natomiast juz w bazie wlacza syrene i wylacza dopiero po dojechaniu na miejsce, czy trzeba czy tez nie, nawet w nocy na calkiem pustych ulicach. Nie dziwie sie ludziom mieszkajacym w sasiedztwie, ze maja dosc halasu.
OdpowiedzUsuńNie wiem, gdzie jest "tutaj", ale myślę, że polscy kierowcy karetek muszą uwzględniać ogólną mentalność polskich kierowców, dla których np. jazda na suwak czy zwalnianie, gdy widzi się przy krawężniku jezdni pieszego jest w większości nadal wiedzą tajemną.
UsuńPantera ma rację. U nas nadużywa się używania sygnału dźwiękowego czy trzeba czy nie trzeba. I nie chodzi o to, że "jaśnie pan" ma fochy w nosie, tylko, że zwykły człowiek normalnie chce spać, a ma nieszczęszczenie mieszkać koło pogotowia. Myślę, że łatwo można zmienić zdanie jak się co noc budzi kilkanaście razy, a tak jak pisze Pantera ulice są puste i nic nie uzasadnia używania sygnału.
UsuńMieszkałam w pobliżu szpitala. Szło się przyzwyczaić. Czy nadużywają.... tego nie wiem. Zakładam,że jadonca na sygnale karetka jedzie do ciężko chorego. Jak ciężko nie mnie oceniać.
UsuńCynia - dokładnie tak. Poza tym u nas są pewne procedury używania koguta i sygnału. Jeśli go nie właczysz, nie jesteś wozem uprzywilejowanym. A na polskich drogach bywa różnie.
UsuńAniu! Ja takiego wrażenia nie mam. Mam za to inne,że są problemy z wysyłaniem karetek do chorych ludzi. Karetki jadące na sygnale, to karetki systemowe i mają Kod 1. Zanczy życie zagrożone. Kierowcy karetek nnie mogą sobie włączać sygnału, jak im się chce. Nie oni o tym decydują, ale dyspozytor.
UsuńNo cóż, ludzie są coraz bardziej roszczeniowi. Jeszcze 40 lat temu pana boga po nogach całowali, że dostali zameldowanie w mieście, a teraz chcą, żeby było ciszej, bo inni ludzie im przeszkadzają. A w Bieszczadach nadal cicho.
OdpowiedzUsuńJa z kolei mieszkam na wsi i nie mogę wytłumaczyć sąsiadom, którzy sprowadzili się do nas z miasta, że powinni wyprowadzać psa na smyczy, bo zagryza koty. Ot, też ofiary własnych wyobrażeń o rzeczywistości.
Czytałam też artykuł, kiedy miastowy przeprowadził się na wieś i mu pianie kogutów przeszkadzało. Wniósł nawet sprawę do sądu. A z psami u nas jest podobnie. Próżne gadanie, ale roszczenia ogromne!
UsuńU nas jeżdżą na sygnale...cały czas , w nocy też...
OdpowiedzUsuńUważam ,że słusznie...
Inne obyczaje inny kraj...
Niech jeżdżą i ratują.
Krysiu, nasi tez ratuja i to jak! Ale nie wyja bez potrzeby. Szanuja po prostu uszy i sen mieszkancow miasta.
UsuńKierowcy karetek nie zawsze włączają sygnał po to żeby ratować. Byłam świadkiem kiedy karetka na sygnale przecisnęła się przez zakorkowane skrzyżowanie tylko dlatego, że "jaśnie panom" nie chciało się czekać. Za chwilę wyłączyli sygnał i kilka kilometrów jechaliśmy na sąsiednich pasach z taką samą, umiarkowaną, szybkością jak pozostałe samochody.
UsuńB.
Zapomniałam dodać, że tu gdzie mieszkam w nocy używane są sygnały świetlne. Dźwiękowe sporadycznie.
UsuńB.
Bywa różnie. Jednak dla mnie sygnał karetki znaczy - życie zagrożone, człowiek umiera.
UsuńAha też mam blisko aż 2 szpitale...
OdpowiedzUsuńPierwszy raz w życiu spotykam się z czymś podobnym! Po prostu mnie zatkało ze zgrozy. To już naprawdę absurd goni paranoję i odwrotnie...
OdpowiedzUsuńA co do spania w nocy, to... po prostu śpię i nie słucham, co mi pod oknami jeździ. A mieszkam przy ruchliwej ulicy, w pobliżu pogotowia ratunkowego i straży pożarnej.
Jak ma się za dobrze, to wszystko zaczyna uwierać. W czasach PRLu nikt nawet nie wpdłby na pomysł narzekac na karetkę pogotowia , czy straż pożarną.
UsuńU nas często w nocy jeżdżą tylko na sygnalizacji świetlnej, syreny włączają, kiedy "natężenie ruchu" wymaga tego...Z tego co wiem tak nawet mają w procedurach...:o)
OdpowiedzUsuńGordyjka! U nas. to znaczy gdzie?
UsuńNo to ja w tym mini plebiscycie jestem "za, a nawet przeciw". Zauważam, że straż i częściowo policja mają w d... ciszę nocną. Natomiast karetki (w Łodzi jeździ ich ok. 170) wykazują znacznie większą kulturę. Na trasach zabezpieczonych (obwodówki, wielopasmówki, okolice wiaduktów, podjazdów, itp.) jeżdżą tylko na światłach, na drogach jednokierunkowych używają jednego sygnału, "pełny full" słychać tylko przy skrzyżowaniach i na gęsto zatłoczonych ulicach. Myślę, że tu decyduje rozsądek.
OdpowiedzUsuńI procedury. Karetka jest wówczas pojazdem uprzywilejowanym, jeśli jednocześnie ma właczony sygnał świetlny i dźwiękowy.
UsuńNo tak, ale jak jest sama na drodze, to i bez sygnałów jest uprzywilejowana. ;)
UsuńW nocy, w mieście czasem wystarczy sygnał świetlny, bo ruch na ulicach jest mały. Nie powiem, żebym była zadowolona, kiedy o 2 w nocy karetka na sygnale odwoziła moją sąsiadkę z dializy do domu. Uważam, że nie było to niczym usprawiedliwione. Do tego samego wniosku doszli też pewnie kierowcy karetki, bo dziś nas nie budzą "kogutem". Co innego środek dnia, duży ruch i pośpiech, bo jadą na ratunek, co innego noc, cisza, dwa auta na krzyż w mieście i wyjazd do zmarłego, żeby potwierdzić zgon.
OdpowiedzUsuńI z nieco innej (choć podobnej ) beczki. Mieszkam ok. 50 m od kościoła, więc dźwięku dzwonów już nie rejestruję, ale nasz proboszcz zrezygnował z dzwonienia na pierwszą poranną mszę, żeby ludzi nie stawiać na baczność o 6.30, skoro wstawać o tej porze nie muszą.
Wszystko jest kwestią dobrej woli obu stron.
Miłego dnia:)
Ładny gest ze strony proboszcza. Również mieszkam koło kościoła. Dzwony poranne dzwonią, a mnie to w ogóle nie przeszkadza.
UsuńSą różne sytuacje. Jednak dla mnie sygnał karetki znaczy - życie zagrożone, człowiek potrzebuje pomocy i mam nadzieję że według swojego sumienia postępuje .....serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodobnie myślę.
UsuńW każdym miejscu i w każdym czasie i każdy człowiek powinien kierować się rozsądkiem i myśleć również o innych...
OdpowiedzUsuńdokładnie tak
UsuńU mnie na sygnale do późnego wieczora, potem tylko do 'poważnych wypadków'. Ale nawet gdyby, to jak inaczej niż dźwiękiem, dac znać, że jest naprwadę źle?
OdpowiedzUsuńW polskim prawie mamy określone procedury. Karetka jest pojazdem uprzywilejowanym tylko wtedy, gdy ma włączony sygnał świetlny i dźwiękowy. W niższym komentarzu pięknie to wyjaśniała Zante.
UsuńSygnał karetki i we mnie budzi emocje , zawsze mam kłucie w okolicy serca. Ratując ludzkie życie inaczej nie można, czy one w nocy jeżdżą na sygnale nie wiem, bowiem mieszkam w oddalonym od centrum osiedlu. Pozdrawiam i serdeczności zostawiam.
OdpowiedzUsuńMieszkam obecnie niedaleko drogi krajowej, którą suną bardzo często karetki na sygnale. Mi to nie przeszkadza.
UsuńOby ten, co narzeka, nie miał okazji potrzebować karetki, szczególnie w nocy.
OdpowiedzUsuńPewnie nie miał okazji. Gdyby miał, może gadałby inaczej.
UsuńMieszkam przy drodze wylotowej z miasta, a więc często karetki przejeżdżają do pobliskich wiosek lub wracają z chorym czy rannym.
OdpowiedzUsuńPolacy niewłaściwie pojmują demokrację i stąd takie fanaberie.
Serdecznie pozdrawiam.
Może i tak.
UsuńTrudno zrozumieć niektórych ludzi:))podobnie jak wiele osób sygnał karetki budzi we mnie niepokój i nigdy nie przyszłoby mi do głowy skarżyć się z tego powodu:dodam jeszcze że moja córka studiuje ratownictwo medyczne:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńMnie też.
UsuńKaretka pogotowia, wg polskich przepisów, jest pojazdem uprzywilejowanym tylko wówczas, gdy równocześnie słychać dźwięk i widać błyski. Tylko razem. Inaczej musi się stosować do przepisów drogowych jak wszystkie inne pojazdy. Myślę, że nawet nocą, gdy ulice puste i tak może się na drodze karetki pojawić ktoś, kto uniemożliwi szybki przejazd, złamie przepis o drodze podporządkowanej na przykład. Nie ma rady. Karetka nocą też musi używać sygnału, choćby prewencyjnie, żeby nikt, korzystając z pustych ulic nie wyskoczył na drogę, nie wlazł na jezdnię pieszy itd.
OdpowiedzUsuńInna sprawa, jak opowiadał znajomy lekarz, że jego szefową często odwozi do domu karetka właśnie, na sygnale jak najbardziej.
Hm... stąd zapewne mieszane uczucia innych. Bez powodu o nadużywaniusię nie gada. Serdeczności.
UsuńA jeszcze jedna kwestia. Jak taki ciagly i dlugotrwaly sygnal dziala na chorego? Chyba niezbyt dobrze, sadze, ze wplywa ujemnie... w bardzo skrajnych przypadkach to chyba nie ma wiekszego znaczenia ani pospiechu juz nie ma. Moze sie myle. Oby.
OdpowiedzUsuńMylisz się, tak sądzę.
UsuńBiorąc pod uwagę polska kulturę jazdy, a raczej jej brak, to ja się nie dziwię, że nadużywają. Nocą gdy ruch mniejszy może faktycznie nie ma aż tak palącej potrzeby używania. Nie wiem. Ale i nie rozumiem protestów mieszkańca okolic pogotowia. A on tylko jeden się skarżył, czy może w inicjatywie obywatelskiej pozbierał jakieś głosy protestu?
OdpowiedzUsuńWłaśnie dziś o 3-ej w nocy zostałem wyrwany ze snu przez przeraźliwie wyjącą, korzystającą z bardzo irytujących, szybko zmieniających się sygnałów kartekę pogotowia. Dla zwiększenia efektu pan kierowca co chwilę włączał tzw. pneumatyki. Do 7-ej rano podobnych przejazdów było jeszcze 5, o śnie mowy nawet nie ma. I tak jest w zasadzie co noc. Praktycznie każdemu przejazdowi karetki towarzyszy wyjąca syrena. Dodam że nie mieszkam przy szpitalu czy też stacji pogotowia. Co najciekawsze o tej porze ulice miasta są zupełnie PUSTE!!! a karetki poruszają się drogami jednokierunkowymi z pierszeństwem przejazdu więc nie rozumiem czemu te wyjące syreny mają służyć, do tego używanie penumatyków o tej porze wg mnie to już jawne nadużycie. Rozumiem że są ludzie chorzy, wymagający pomocy, ale trudno mi zgodzić się z tym że Pogotownie Ratunkowe wypełniając swe statutowe zadania ma jednocześnie teroryzować życie miasta szczególnie w sytuacji kiedy nie jest to konieczne. A wiara autorki że jak wyje to jedzie ratować życie jest najzwyczajniej naiwna. Mogę podać mnóstwo przykładów gdy na kogutach wozi się pacjentów między szpitalami do najzwyklejszych planowych badań, albo jedzie do schorzenia gdzie nie ma ŻADNEJ pilności tylko po to żeby było szybciej i wygodniej. Tak więc nadużywanie pozycji pojazdu urprzywilejowanego to inny temat. Są stacje PR gdzie wszystkie wyjazdy realizuje się jako alarmowe z wszelkimi możliwymi trąbkami całą dobę. Kolejna kwestia to włączanie tzw. pneumatyków przed szlabanem szpitalnym, bez względu na porę dnia i nocy, ot tak, żeby podnieśli szlaban przed panem kierowcą, bez względu w jakim trybie jest przejazd. No nikt mi nie powie że jest to konieczne i że te sygnały właśnie do tego służą. Zdarzało się mieszkać w wielu wielkich miastach i nigdzie nie zetknąłem się z tym problemem, który w Polsce występuje nawet w małych miasteczkach. Zapewniam że nocą potrafi być cicho, nawet w wielkich aglomeracjach!!! Karetki jeżdżą na mrugających światłach i tam jakoś to wystarcza!!! I z pewnością nie gorzej i nie mniej skutecznie działają!!! A okolica szpitala to jest STREFA CISZY, nawet tabliczki wokół są powywieszane!!! Oczywiście że się da!!! Tylko trzeba wykazać minimum kultury, zrozumienia dla innych. Najlepszy dowód że na naszym podwórku nie do końca wszystko jest OK to odpowiedź kolegi z pogotowia na moje pytanie. Powiedział tak: Nie wiesz czemu tak jest? Mamy w pogotowiu powiedzenie "My nie śpimy więc i inni niech nie śpią" po czym zaśmiał się radośnie. Temat jest jak najbardziej do przedyskutowania, czerpmy wzorce z krajów o wyższej kulturze,a tam nocą...karetki naprawdę nie wyją. A jak trzeba zmienić przepisy, aby uwzględniały w pewnych sytuacjach możliwość posługiwania się jedynie sygnałami świetlnymi, to trzeba to zrobić i coś czuję że nikomu krzywda się z tego powodu wcale nie stanie, a korzyść dla mieszkańców będzie znaczna.
OdpowiedzUsuńW warunkach zabudowy osiedlowej same sygnały świetlne nie wystarczą. Nawet jeśli karetka porusza się po ulicach z pierwszeństwem, to robi to tak szybko iż ewentualny samochód na kursie kolizyjnym nie zdąży ustąpić pierwszeństwa.
UsuńW/g przepisów uprzywilejowany jest pojazd z sygnałem i na światłach. Z drugiej strony w warunkach dobrej widoczności prxy szerokich ulicach w nocy spokojnie można z sygnału dzwiękowego zrezygnować. Ale to zawsze uznanie kierowcy. Owszem niektórym mogą przeszkadzać. Ale to generalnientyp ludzi którym przeszkadza wszystko najbardziej chyba ich własne gęby w lustrze.
OdpowiedzUsuńTutaj (w Japonii) z karetki słychać daleko niosący się głos uprzejmie proszący, aby inni kierowcy raczyli ruszyć swoje 4 kółka i przepuścili ją, zachowując przy tym ostrożność.
OdpowiedzUsuńCzasem i mnie to przeszkadza, karetki,straż pożarna, którą mam dwa przystanki dalej. Jednak często muszą używać sygnałów dźwiękowych. Polscy kierowcy mają siebie za jedynych na drodze. Nie ustąpią! Kultura jazdy, to dla nich terra incognita! Uważam, że życie ludzkie jest najważniejsze. Nadużywanie sygnałów dźwiękowych jest sporadyczne. Przezyjemy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)