Coraz częściej zdarza mi się zastanawiać nad tym pytaniem.
Dzień goni dzień.Nim się obejrzę, już następny i następny.
Wiosna w pełnej krasie, a ze mnie siły witalne ulatują , niczym z dziurawego balonika.
Zatrzymać czas, chociaz na chwile? Może ktoś wymyśli jakiś sposób?
emerytura:)
OdpowiedzUsuńŻartujesz ?? :-)))
UsuńJa mam coraz więcej zajęć :-)))
Do emerytury jeszcze prawie 20 lat. Chyba,że znowu wiek emerytalny przesuną. W każdym razie już mam tyle planów.... hi, hi, hi
UsuńCały czas nad tym główkuję. :)
OdpowiedzUsuńGłówkuj , główkuj! Jak co wymyślisz, to się podziel z koleżanką!
UsuńZ upływem lat coraz częściej zadaję sobie takie pytanie. Dokąd tak ciągle pędzę i po co? Mam wrażenie, że omija mnie zbyt dużo pięknych chwil.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i życzę Ci Dorotko miłego dnia!
Staram się,aby nic mnie nie ominęło , więc ,jak wariatka, pędze w różnych kierunkach, hi, hi, hi...
UsuńZatrzymaj się i wdychaj aurę, ja tak robię, żeby zimą nie zwariować powracam z wydechu do wdechu - piękny jest świat :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Właśnie w tej chwili robię wdech, wstawiłam obiad i za godzinke znowu pędzę do pracy. Ale wdech i zerknięcie do bloga.... jest!
UsuńZadaj sobie pytanie:"Czy warto?" Jeśli ta gonitwa sprawia Ci przyjemność, daje satysfakcję, to pędź, goń i doganiaj. Jeśli zaś nie jest to Twój priorytet, to traktuj pracę jak pracę, a nie święty obowiązek. Bierz na siebie tyle, ile możesz unieść, zmieścić w ciągu ośmiu godzin przeznaczonych na pracę, a resztą sie nie przejmuj. Jest takie kolokwialne, dość ordynarne, ale niezwykle prawdziwe powiedzenie: "Nie przejmuj się rolą, bo i tak cię wy...lą."
OdpowiedzUsuńNie potrafię odwalać czegoś. Albo to robię całym sercem, albo w ogóle. Osiem godzin.... nierealne! Nierealne. Ale dzięki za radę - szczera i prawdziwa.
UsuńA kto mówi o odwalaniu roboty? Rób dobrze, ale tylko tyle, ile jesteś w stanie zrobić w ciągu CZASU PRACY. Mam wrażenie, że bierzesz na siebie za dużo, a potem miewasz kłopoty z czasem, ze zdrowiem - juz kiedyś na ten temat tu rozmawiałyśmy.Pamiętaj, że Ty oddajesz tej pracy całą siebie, czas, który mogłabyś poświęcić sobie i rodzinie, a jak przyjdzie co do czego, to nikt Ci nawet "dziękuje" nie powie. Nie daj Boże choroby, dłuższego zwolnienia, a przekonasz się, że na Twoje miejsce zatrudnią kogoś innego, a Twoje dokonania i zaangażowanie odejdą w niepamięć. Wiem, że to bardzo trudno odpuścić sobie, ale uwierz mi - naprawdę warto to zrobić.
UsuńJa nie biorę Halinko! To spada na mnie samo! Niby taka asertywna jestem, ale - guzik prawda nie potrafię odmówić, jeśli przychodzi co do czego. Przy tym niegdyś podjęte zobowiązania mają tendencje do pokrywania się w jednym czasie. Ach!
UsuńDorota! Samo nie spada. Dyrekcja Cię wrabia, bo wie, że nie odmówisz.A wiadomo, że w szkole wszystko się kumuluje przed końcem semestru. Dla własnego dobra musisz być asertywna, bo w końcu organizm powie "NIE". Dużo sił Ci życzę.
UsuńSpada! Bo ja nie tylko o szkole pisałam. Ot, tak czasami się dzieje...
UsuńNiestety w dzisiejszych czasach ,aby stać w miejscu ,
OdpowiedzUsuńto trzeba biec :/
O, rany.!
UsuńJa czasem się zastanawiam, ile mam lat ;)
OdpowiedzUsuńLat już sobie nie liczę. Zatrzymałam się na dwudziestu i tak mi dobrze!
UsuńTeż mnie takie pytanie nachodzi. Dla niektórych jest nadzieja- długi weekend, ale nie dla mnie, bo maturzyści wprowadzają mi się do biura 1 maja i słuchać nie chcą, że już wszysto wiedzą, a teraz jest czas na relaks i zbieranie sił.
OdpowiedzUsuńDla mnie też nie - idę do pracy, kolejna sterta dokumentów do opracowania!
UsuńNie chcę straszyć,broń Boże,ale mnie zatrzymały...dwie poważne choroby;jedna kilka lat przed czterdziestką,druga trochę później,ale też przed...Generalnie bliskie jest mi zdanie masakropka2-pytanie tylko,czy każdy organizm wytrzyma taką gonitwę...Nie jest psychicznie łatwo wylądować na rencie chorobowej mając trzydzieści kilka lat.Ale za to ma się czas i celebruje każdą sekundę życia...Jest to jeszcze kwestia charakteru.Ktoś nie znosi "stać w miejscu",ktoś inny lubi celebrowanie parzenia herbaty:)Ja nie wiem,jaki właściwie jest mój charakter,życie dość brutalnie zdecydowało za mnie,co lubię:)Serdeczności
OdpowiedzUsuńChyba należę do tch, co muszą być w ciągłym ruchu, chociaż lubię też nicnierobienie
UsuńJa też doceniłam swój czas, kiedy zachorowałam. Wtedy zrozumiałam, że pracuję, żeby żyć, a nie żyję, żeby pracować.Można nie stać w miejscu, ale to nie oznacza, że wszystko trzeba poświęcać pracy. Można pędzić celebrując parzenie herbaty, czytając książki, łowiąc ryby czy podziwiając kwitnące bzy. Trzeba na to znaleźć czas.Pozdrawiam:)
UsuńHm.. Bardzo mądre. Niesetty, czasami sa takie chwile,że jak spadaja na ciebie sprawy, to z każdej strony, nie tylko z pracy.
UsuńZwolnij, bo sie obudzisz z zawalem w szpitalu. Zdrowie i zycie masz tylko jedno i kto za Ciebie bedzie wnuki rozpieszczal? :)))
OdpowiedzUsuńNie mam czasu na chorowanie! Nie mam czasu! A skoro tak gonię, to i choroba mnie nie dogoni! hi, hi, hi
UsuńGonitwa jest szkodliwa, i zgadzam się tutaj z moimi przedmówczyniami. Wiosna powiadasz... ja na nią czekam :-)
OdpowiedzUsuńPiękna i słoneczna u nas się zadomowiła. Chce się żyć!
UsuńWiem, w poniedziałek było bosko!
UsuńDziś też bosko będzie. Słóneczko skoro świt mnie obudziło.
Usuńspokojnie, mega majówka przed Tobą :)
OdpowiedzUsuńPrze de mną powiadasz? Hm... Przed mężowskim i owszem. Ja do pracy ide w piątek , który na dodatek zapowiada się bardzo pracowity.
UsuńCo nieco zawsze można sobie odpuścić.
OdpowiedzUsuńTylko co? Oto jest pytanie.
UsuńTak samo mówiła moja cioteńka (nauczycielka, dyrektorka szkoły, działaczka polityczna, matka, babka, koleżanka et caetera), gdy wylądowała w szpitalu, nagle okazało się co jest ważne, a co można sobie odpuścić. To oczywiście drastyczny przykład, czasami wystarczy po prostu czegoś nie zrobić i zobaczyć co die stanie... zazwyczaj i tak nic się nie dzieje.
UsuńWiem, co się stanie. Nie będzie zrobione. A do mnie przylgnie łatka osoby nieodpowiedzialnej i niesłownej.
UsuńTeż bym chciała aby czas zatrzymać choćby na chwilkę:))))póki co odpuszczam:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńHm... a jesli nie mozna oduścić?
Usuń...jestem, a właściwie byłam osobą taką jak Ty, pędziłam...nie zważałam na siebie, wszystko wtedy było ważniejsze ode mnie , wydawało mi się, że gdy czegoś nie zrobię świat się zawali...aż kilka tygodni temu zostałam unieruchomiona w domu...jeden fałszywy krok i atak rwy kulszowej...i ..teraz patrzę nieco inaczej na pęd...tak naprawdę nic się wokół nie zawaliło...to co robiłam szybko robię wolniej...i wreszcie weszłam w siebie...pooglądałam swe życie z innej strony, z dystansu...i nauczyłam się pokory. DD, wyluzuj, choć trochę, zadbaj o siebie, Ty jestes najważniejsza dla siebie, niekoniecznie dla świata...świat sobie poradzi :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności i miłego majówkowego odpoczynku!
Pa:)
To wszystko prawda. Najświętsza prawda, ale.... niestety, zobowiązania podjęte - trzeba wykonać. Mądrzejsza będę następnym razem.
UsuńZauważyłem taką dziwną relatywność czasu. Gdy robię coś poważnego, np.: wykonuję jakiś projekt, oddaję książkę do druku, składam sprawozdanie, a nawet czekam w kolejce to czas oczekiwania niemiłosiernie się dłuży. Zupełnie odwrotnie jest, gdy zajmuję się codziennymi czynnościami: poranna toaleta, śniadanie, droga do pracy, "odbębnienie" dnia w pracy, czy to wszystko co robię wyjściu z pracy - wtedy czas zasuwa do przodu o wiele szybciej.
OdpowiedzUsuńU mnie zasuwa bez znaczenia, co robię. Przepraszam z jednym wyjąttkiem - kiedy na coś czekam - wtedy wlecze się niemiłosiernie.
UsuńZwolnij tempo ja też zawsze szybko ,szybko by było dobrze ale przyszedl czas by to zmnienić i Tobie radzę to samo latwo nie będzie ale można serdecznie i majowo pozdrawiam serdeczności
OdpowiedzUsuńWista wio, łatwo powiedzieć.
UsuńA ja się bardzo często zapominam daty urodzenia syna ;)
OdpowiedzUsuńA co do czasu, to i mnie przecieka przez palce w tempie ekspresowym. Dziś z niejakim zdumieniem odkryłam, że za dwa miesiące będzie połowa roku. I doszłam do smutnej konkluzji, ze czym starsza jestem tym ten czas zapierdziela szybciej.,
I ja to zauważyłam. Ale znajdę sposób na spowolnienie tego czasu! TYlko się wyrobię.
UsuńNiestety, czas ucieka zbyt szybko i ani się obejrzymy, już mija kolejny miesiąc.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Czas ucieka,życie przecieka:):) czasami tak bywa..mnie w biegu zatrzymałam choroba i zmienia mnie i moje życie, jak na razie w większości na plus mimo całego bólu i wielu trudnych chwil. zatrzymano mnie w czasie, biegu..stoję, czasami leżę:):) i odpoczywam .Mam czas na przemyślenia i skupienie się w końcu na sobie!!!
OdpowiedzUsuńSerdeczności!!!!