Najtrudniejszą walką, jaka mnie czeka, jest walka z samą sobą. Najtrudniej jest pokonać swoje słabości i wytrwać w postanowieniach, trzymając się przy tym wcześniej ustalonego planu. Życie ma to do siebie,że lubi pisać różnorakie scenariusze i rzucać kłody pod nogi. A każda trudność, niepowodzenie potrafi solidnie zniechęcić do działania. W moim przypadku jestem silna i wytrwała, jeśli idzie o innych. W przypadku siebie samej - pełna kompromitacja.
Cóż, przynajmniej tyle wiem o sobie samej. Mogę nie robić nic, dalej ulegać swoim słabościom do woli , a potem płakać rzewnymi łzami nad skutkami. Owe skutki stają się coraz bardziej odczuwalne, a organizm nie tylko wysyła sygnały ostrzegawcze, ale włączył już syreny alarmujące - SOS.
W tym roku czeka mnie prawdziwa, mozolna wspinaczka na niezwykle stromą i zdradliwą górę, słynącą z niezwykle dokuczliwych wichrów i zawirowań pogodowych.
Czy dam radę?
Oto jest pytanie.
W każdym razie podjęłam wyzwanie.
W tym roku będę dobra przede wszystkim dla siebie samej i swojego zdrowia. Takie mam postanowienie.
***
Dzisiaj mamy kolędę. I dobrze. Będę miała ten obowiązek za sobą.
Dziwne, a jeszcze niedawno na kolędę czekałam.
Nowy proboszcz nie zyskał mojej sympatii.
Dlaczego?
Jest człowiekiem wykształconym, ostatnio nawet habilitację obronił. Jest świetnym mówcą. Piękne kazania głosi. Jest świetnym menedżerem, w bardzo szybkim tempie wykonał prace remontowe przy kościele i dobudował plebanię i to byłoby na tyle pochwał. Reszta to pycha, pycha, pycha i pogarda dla człowieka.
"Po czynach poznają, żeście moi" powiedział Jezus. Po czynach naszego księdza nie poznaję sługi Chrystusa. Czuję ogromny dystans i najchętniej omijam go z daleka.Wstyd się przyznać, ale niechętnie chodzę na mszę do naszego kościoła. Powtarzam sobie "Oddaję Bogu, co boskie". Uff.... I idę. Idę do tegoż kościoła, bo to parafia, bo.... bo chcę mieć święty spokój i nie chcę być wytknięta palcem publicznie, gdyż mam jeszcze dziecko w szkole. Nie - wiem ,że to absurd, ale... ale tak jest!
Tęsknię za dawnym proboszczem, który był dla ludzi i z żył z ludźmi. Szanował ludzi, rozumiał ich, wychodził do nich, rozmawiał, pomagał. Był człowiekiem wiary. Prawdziwej wiary. Niestety Pan Bóg powołał go do wieczności.
Ten nowy , światowiec ( wiele lat pracował na misjach a Afryce) zachęca - przychodźcie do mnie z problemami. Jednak kiedy ktoś odważy się pójść, lub ma potrzebę załatwienia sprawy, zastaje drzwi zamknięte na cztery spusty. Jeśli się uda zastać księdza - to się musi nasłuchać (w najlepszym razie), albo zostaje wyrzucony w bardzo brzydki sposób. Ksiądz wydaje rozkazy, a ludzie.... ludzie je olewają. Więc ten się złości i miota. Przypomina mi trochę kwokę z wiersza Brzechwy.... Ale to temat na inny, odrębny post
Cóż, ksiądz jest tylko człowiekiem. I nie mnie go oceniać.Wolę jednak mieć z nim jak najmniej do czynienia.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego napisałaś, że nie Tobie oceniać księdza? On ma pełnić posługę wśród wiernych, a skoro nie robi tego we właściwy sposób, to trzeba mu to powiedzieć wprost. Wszak jest tylko człowiekiem i może myśleć, że ten sposób zachowania podoba się parafianom, koro nie protestują. Ja do kościoła chodzę sporadycznie i to najczęściej wtedy, gdy nie ma tam księdza. Tak sobie myślę, że najważniejsze są przykazania boskie, a nie kościelne, bo te wymyślili duchowni dla swojej wygody, pomnażania majątku kościelnego czy dla polityki. Bóg i Kościół to dziś dość odległe pojęcia. Niestety.
OdpowiedzUsuńCoraz częściej łapię siebie na podobnym myśleniu. Jednakże ktoś o te kościoły musi zadbać. Ktoś też musi sakramentów udzielać.
UsuńNam kilka lat temu zmienił się probosz, dostaliśmy też nowego wikarego. Proboszcz też nie budzi naszej sympatii, jednak młody wikary, jest świetny. Był u nas w listopadzie na kolędzie.
OdpowiedzUsuńCo do postanowień, życzę Ci wytrwałości. Ja również często coś postanawiam, ale nieczęsto trwam w tych postanowieniach:)
zagubiona
Ślicznie dziękuję za wsparcie.
UsuńNie mam postanowień noworocznych, o kręgosłup zaczęłam dbać w listopadzie, na okoliczność prezentu imieninowego od małżonka. Tak bardzo mi sie ten prezent spodobał, że zostałam stałą pacjentką rehabilitantki, do której mnie umówił. Jeżeli chodzi o kolędę, odbyła się 28 grudnia. Przyszedł nasz ulubiony ksiądz, z którym Młoda przygotowywała się do wszystkich najważniejszych uroczystości- bardzo się ucieszył na widok Młodej, Ona na Jego i zadziedział się tak, że Mu ministranci delikatnie musieli przypominać, że trzeba iśc dalej ;D Ale gdyby przyszli młodzi, też byłoby dobrze, bo fajni są, sympatyczni, wychodzą do ludzi. Znowu w święta zorganizowali żywą szopkę i zamiast paść brzuchy przy stole pilnowali osiołków, koni, owieczek i tupiąc z zimna rozmawiali z każdym, kto przyszedł.
OdpowiedzUsuńOch! Jak fajnie. U nas jest jeden jedyny proboszcz, który ma muchy w nosie i .... Ach, szkoda gadać. Przeżyję tę chwile i tyle!
Usuń...a ja zycze Ci duzo zdrowia i radosci z pracy i bloga- duzo dyskutantow i dobrych tematow do dyskusji!!!! Szczesliwego 2014!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWarto mieć osobę, która wspiera nas w jakichś naszych poczynaniach. Kopie nas w tyłek, gdy widzi nasze zwątpienie, zamiast z nami płakać i się użalać. Mam kogoś takiego i przez ostatnie kilka lat udało mi się więcej osiągnąć niż przez pozostałe 30.
OdpowiedzUsuńOj, warto. Mam nadzieję,że Wy będziecie mnie wspierać.
UsuńZ tym proboszczem, to słabo. Może jak dostanie to, co sam włożył w relacje - pogardę i brak szacunku - to troszeczkę mu się pod kopułą zresetuje. Chociaż takie typy bywają niereformowalne. Ego jak stodoła, przekonanie o własnej wielkości i roszczeniowa postawa do świata i ludzi. Ehhh.
OdpowiedzUsuńJedyna rada nie zwracać na niego uwagi ;) Nic tak nie boli jak ignorowanie.
No coś Ty! Doktor habilitowany ma się zniżyć do wieśniaków? Raczej nierealne.
UsuńNo właśnie tak to jest że kiedyś dzień kolędy był prawie świętem,dzisiaj to czasem przykry obowiązek,który chcemy mieć za sobą:i nie oznacza to słabej wiary tylko to jak nas traktują:Życzę Ci z całego serca abyś wytrwała w swoich postanowieniach:))niestety własne potrzeby i zdrowie odkładamy na potem:))))aż włączy się alarm,dobrze to znam:)))Pozdrawiam bardzo serdecznie
OdpowiedzUsuńReniu, bardzo bym chciała wytrwać. Na dobre by mi to wyszło!
UsuńTacy ksieza tylko odstreczaja ludzi od kosciola. Parafianie powinni sie umowic i chodzic na msze gdzies indziej, moze to by go otrzezwilo, gdyby kasa z tacy zniknela?
OdpowiedzUsuńAch, bardzo mi sie podoba ten Twoj nowy "piekielny" wystroj :)))
UsuńPiekielny? Hi, hi, hi.... a miał symbolizować ogień domowego kominka i ciepło domowego ogniska! Hi, hi, hi.....
UsuńHm, niektórzy tak czynią właśnie, ale ksiądz ma na to swoją teorię. W końcu wszelkie formalności trzeba w parafii załatwiać, no! Niejednego odesłał z kwitkiem do kościoła, do którego rzekomo chodzą i jeszcze głośno o tym opowie w kościele. Dorze,że nazwiskami nie rzuca,hi, hi, hi...
UsuńNowa miotła zawsze ostro wymiata ,oswoi się ,przywyknie jak wy do niego tak on do was ,innego obycia nabrał tam na misjach gdzie o wszystko trzeba walczyć i wszystkiemu sprostać ,ja nie bronie go ,ale staram się zrozumieć ,pozdrawiam serdecznie ,dziękuję za wpis u mnie ,w pierwszych komentarzach widzę też -zagubioną -to nie ja ,ktoś ma ten sam podpis .Zapraszam częściej,Bogusia:)
OdpowiedzUsuńTeż próbuję zrozumieć, co nie znaczy,że nie znika dystans. A szkoda.
UsuńSerdeczności.
A to szkoda ...
OdpowiedzUsuńPozostaje tylko mieć cieprliwość...
I tego się trzymajmy. Jestem już po kolędzie. Obyło się bez bólu.
UsuńDD i ja chcę być snobistyczna dla siebie , ale to się nie uda.
OdpowiedzUsuńAż poleciałam do balkonu zobaczyć czy sąsiedzi furtek nie rozwarli przed czarniawym kolędnikiem .
a Coś taka ognista się zrobiłaś DD
z centrali aż do morza
Muszę zadbać o siebie, bo inaczej będzie źle! Trzeba zawczasu.
UsuńA ognista, bo chcę ogień w sobie rozpalić, aby sprostać trudnym wyzwaniom.
Zasadniczo jestem przeciwna postanowieniom tak z okazji Nowego Roku, ale o zdrowie dbać trzeba. Trzeba zawsze więc trzymam kciuki. Co od Twojego proboszcza: papież Franciszek wspominał o klerykaliźmie w Kościele. Bo tu nie chodzi o zestaw reguł i sztywnych praw, ale o coś więcej.
OdpowiedzUsuńbyleśmy nie zapomnieli, że ten Kościół tworzymy wszyscy, a nie tylko kler ;-)
Usuńprawda eNNka- Kościół to ludzie, zaś księża są częścią wspólnoty, ważną, ale nie jedyną
UsuńKażdy czas jest dobry,żeby zacząć. Najtrudniej zacząć. Zaczęłam od dziś.
Usuńkażdy z nas nosi jakąś 'biedę' w sobie... może jeszcze do tej cierpliwości zasugerowanej przez Jasną dodać czasem odrobinę modlitwy za tego człowieka... cóż, w sumie chyba tylko tyle możemy
OdpowiedzUsuńżyczę wytrwałości w realizacji postanowienia :)
Tak tyle możemy zrobić. To na pewno nie jest zły człowiek.
UsuńA co do postanowienia, to od dziś działam. Żeby tylko wytrwać.
Ja od kilku lat księga w progi domu mego już nie wpuszczam.Bo już jak jakiś przyszedł to tylko o tym mówił,że trzeba pieniądze dać-na nowy kościół.Nikt się nie pytał czy mam.
OdpowiedzUsuńHm... tak tez bywa. U mnie obyło się bezboleśnie i całkiem miło.
UsuńKsiądz też człowiek ...
OdpowiedzUsuńNie każdy się na księdza nadaje...
Albo się czasami może pogubić! Serdeczności.
UsuńŻyczę Ci więc byś trwała w swoich postanowieniach i wszystkiego co sobie zamarzysz w tym Nowym Roku! Dla mnie on zapowiada się dość burzliwy, ale mam nadzieję, że i pozytywny!
OdpowiedzUsuńCo do Księży... Ja spotkałam tylko jednego zaufanego z powołania. Nie każdy idzie tam gdzie chce jego dusza....
Miałam więcej szczęścia , bo spotkałam kilku kapłanów z powołania. Serdeczności.
UsuńJa wychodzę z założenia, że ksiądz jest dla ludzi, nie odwrotnie. I zwyczajnie parafianie mają prawo oceniać, zwrócić uwagę...U nas też jest nowy ksiądz. Wielu osobom się nie podoba jego zachowanie. Mnie trudno cokolwiek powiedzieć, bo nie chodzę do kościoła i mnie ta sprawa nie dotyczy, ale wiem, że wiele osób chodzi z tego powodu na msze w innych parafiach. Musza dojeżdżać, i robią to. Być może da to coś księdzu do myślenia, że jego parafia pustoszeje...
OdpowiedzUsuńNasz wczoraj zauważył,ze nawet na pasterce było pustawo. Był zdziwiony. Może zacznie myśleć.
UsuńOj tak, życie pisze najbardziej niesamowite scenariusze...
OdpowiedzUsuńPostanowienia noworoczne - banalnie brzmi ale Nowy Rok naprawdę jest szansą by coś zmienić w naszym życiu...Bo jednak gdy zmienia się ta ostatnia cyfra przy ostatniej dacie...jest jakoś łatwiej coś sobie postanowić...A nasze powodzenie zależy głównie od silnej woli lub jej braku...
A Twoje postanowienie jest wspaniałe...Bo skoro coś w swoim życiu zmieniamy, to tylko po to, aby nam było lepiej...A dbanie o siebie, szacunek i miłość do samej siebie jest niezwykle istotny....Skoro nie doceniamy siebie, nie dbamy o siebie - to inni też mogą tego nie czynić....Warto uwierzyć we własne siły...Najlepiej jest przekonywać się o tym podejmując konkretne działania....Codziennie nowe zadanie do zrealizowania... Początkowo taki zupełnie drobne…A efekty na koniec tego roku będą zadowalające ;)
WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM ROKU no i wytrwania w swoim postanowieniu ;)
pozdrawiam
Mam taką nadzieję. Dzięki za miłe słowa.
Usuńnie jestem katoliczką...i staram się nie brać w takich dyskusjach udziału....bardzo miłe zmiany widzę na blogu:))-pozdrawiam
OdpowiedzUsuń