OBRAZEK MOJEJ MAMY |
Grudzień powitał nas mokrym śniegiem. Jest okropnie! Chlapa i błoto. Brrr.
W kominku trzaska ogień. A w mojej duszy tak się jakoś ckliwie zrobiło.
Wyruszyłam w sentymentalną podróż wspomnień. A wszystko przez koleżankę, która zwróciła uwagę na pewien obrazek wiszący w moim domu.
Każdy z nas miał, albo ma jakąś rzecz, do której jest niezwykle przywiązany. Pamiątkę, z którą wiąże się jakaś historia i wyjątkowe wspomnienia.
Obrazek ten należał do mojej mamy. Miał nawet swoją półkę. Obok obrazka stały kwiaty. Mama dbała, aby zawsze były świeże. Miała taki swój mały ołtarzyk, który towarzyszył jej przez całe życie. A wszystko zaczęło się tak.
fot. internet- MATKA BOSKA BIENISZEWSKA |
W klasztorze kamedułów odbywał się wówczas odpust. Przy wyjściu z kościoła, mnisi rozdawali wiernym obrazki. Jeden z nich trafił do rąk mojej mamy.
Mama była wówczas młodziutką dziewczyną. Nie przywiązywała większej wagi do obrazków, zatem włożyła go do książeczki od nabożeństwa i zapomniała o nim.
fot. internet KLASZTOR KAMEDUŁÓW |
Mamę przyjęto gościnnie. Wieczorem, kiedy kładła się spać, ciotka powiedziała:
- Dobrze zapamiętaj, co ci się przyśni na nowym miejscu. To będzie wróżba na Twoje nowe życie.
Mama miała sen. Przyśniła jej się postać kobiety ( w domysłach była to Maryja) , która najpierw czyniła wyrzuty mamie,że obrazek, który dostała w klasztorze, trzyma w ukryciu, a Ona kocha kwiaty.Potem powiedziała jej, co powinna zrobić z obrazkiem. Instrukcja podana we śnie była tak szczegółowa i obrazowa, że nie sposób było o niej zapomnieć.
Rano mama opowiedziała sen ciotce. Obie postanowiły sprawdzić, czy objawienie we śnie znajdzie swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Znalazły opisane we śnie wejście na strych. Drzwi były zamknięte na klucz, a klucza nie było. Ciotka musiała je wyważać (czego się nie robi dla zaspokojenia ciekawości).
Faktycznie pod oknem stała komoda z szufladami. Dokładnie taka sama, jak Maryja opisywała we śnie mojej mamie. W komodzie były szuflady. Mama miała otworzyć dokładnie trzecią z góry. Serce jej zabiło z emocji, kiedy zbliżyła się do komody. Otworzyła szufladę i zobaczyła w niej ramki różnej wielkości. Wśród nich była tylko jedna, która wymiarami idealnie pasowała do tegoż obrazka z klasztoru. Mama wzięła ją, a ciotka załatwiła szybkę do tego obrazka.
Od tamtej pory oprawiony w ramkę obrazek towarzyszył mamie w codziennym życiu.
A kiedy umarła, wzięłam go ja.
Wisi w miejscu, gdzie często zasiadam sama, aby pomyśleć. Wówczas patrzę na ten obrazek.
Koleżanka powiedziała mi, że to nie jest godne miejsce dla takiego obrazka.
Dało mi to do myślenia i przypomniała mi się ta historia.
W kazdej rodzinie sa pamiatki, ktore przechodza z pokolenia na pokolenie. Z wieloma z nich zwiazane sa ciekawe rodzinne legendy, a te drogie sercu drobiazgi staja sie czyms w rodzaju relikwii. To piekne, jesli mamy cos, co laczy nas nierozerwalnie z przeszloscia, tradycja, sentymentem, a co dajemy dalej naszym dzieciom, ktore staja sie dalszymi straznikami rodzinnego skarbu.
OdpowiedzUsuńMilego, DD.
Oj, tak! A cenny to skarb!
UsuńPrzepiekny post ! Lezka sie zakrecila...bo i Ja mam podobna historie i obrazek...Bede tu wracac z przyjemnoscia...
OdpowiedzUsuńMoc pozdrowien posylam
Piękne wspomnienie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
eh...wspomnienia, cenne pamiątki w pewnym sensie nas kształtują, przywiązują nas do korzeni...niedługo i ja otworzę swoją skrzyneczkę wspomnień...co do snu...w pokoju mojej babci wisiał obraz Matki Bożej, duży, olejny, w drewnianych ramach, potem, po śmierci babci zawisł nad łóżkiem mojej Mamy...na kilka dni przed wyprowadzką Mama zdecydowała, aby ten obraz sprzedać, był naprawdę duży, w nowym M3 nie byłoby gdzie go zawiesić, znalazła kupca. W noc przed sprzedażą przyśnił mi się ten obraz...Matka Boża patrzyła na mnie i pokiwała groźnie palcem...Była tak realistyczna, że przebudziłam się ze strachem ...Rano opowiedziałam sen Mamie...Przejęła się, postanowiła nie sprzedawać go, a oddać zakonnicom, które mieszkały w Domu Zakonnym tuż przy parafii...Myślę, że uczyniła słusznie...po wielu latach, gdy Mama już odeszła, przyśnił mi się ten obraz...Matka Boża uśmiechała się...
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Ps...powieś obrazek tam, gdzie czujesz, że wisieć ma! Kieruj się sercem, nie radami koleżanki...
Dziękuję. Ale i ja czuję,że powinien wisieć gdzie indziej. Tylko nie wiem jeszcze gdzie.
Usuń...przyjdzie czas, jakieś (nagłe) olśnienie, i miejsce samo się znajdzie, zobaczysz...
Usuń...a ja jestem pewna:)
UsuńI jak przy takich sytuacjach mówić, że się nie wierzy? Nie można nie wierzyć...
OdpowiedzUsuńMożna. Wiara jest darem. Nie każdemu jest dany.
UsuńKiedy czytam takie posty o snach i spełnieniach snów a dodatkowo z Bogiem, Jezusem czy Maryją mocniej wierzę. Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńJa też. Ale na co dzień bywa różnie.
UsuńPiękna historia, aż mnie dreszcze przeszły ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Byłam dziś na Mszy Świętej polowej o 17tej. Kupiłam u kapucynów pyłek pszczeli. Rozmawiałam z br. Władysławem i zajrzałam nawet do Jego celi. Ucieszyłam się bardzo gdy dowiedziałam się od Niego, że mają 4 młodych adeptów, bo wcześniej czytałam w internecie , że jest ich 4 mnichów i mają być przeniesieni do eremu w Krakowie. Chwała Bogu, że zostają na naszych ziemiach, gdyż są z nią związani z historią 5 braci męczenników w Kazimierzu Biskupim i z klasztorem kamedulskim w Bieniszewie od 350 lat.
OdpowiedzUsuń...a i jeszcze kupiłam 6 obrazków do obdarowania 5 osób,takich małych do książeczki z wizerunkiem uśmiechniętej Matki Bożej Bieniszewskiej i po przyjeździe obdarowałam po jednym dwie córki, które właśnie przyjechały rowerami do nas i czekały na mnie pod drzwiami klatki schodowej w momencie , w którym i ja podjechałam wracając z Mszy Świętej odpustowej z Bieniszewa. ...a teraz ta wizyta pierwsza u Ciebie na blogu w temacie związanym z Maryją i jej obrazkiem. Maryjo rozraduj nasze serca w ten wieczorny czas a ja zanucę Ci pieśń, którą lubię "Zapada zmrok..."
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=ajqdk5jzAzw ze wspomnieniem o Janie Pawle II.