Mamy pełnię lata. W naszych lasach ponoć kurki obrodziły. Myślę sobie: Mieszkam pod lasem, to co będę grzyby kupować. Pójdę i nazbieram pojemniczek na dwa słoiczki marynaty.
Wzięłam psa, pojemnik po lodach i poszłam. Lasek mój jest nieduży, to dlatego spaceruję po nim sama. Do innego bym się nie odważyła. Mam tendencję do gubienia się.
Pamiętam, jak kiedyś koleżanka opowiadała mi swoją przygodę w lesie.
Pojechała do siostry i obie poszły na grzyby. I.... nie trudno się domyślić - zabłądziły. Ściemniać się zaczyna, a one chodzą w kółko. Na szczęście koleżanka miała telefon komórkowy. Zadzwoniła do męża:
- Słuchaj, zabłądziłyśmy w lesie.
- A gdzie jesteście?- pyta zatroskany małżonek
- Ja to gdzie ? W lesie. - odpowiedziała podirytowana
- Ale w którym miejscu?
- Gdybym ja wiedziała, w którym jestem miejscu, to bym nie dzwoniła do ciebie , tylko wyszła z tego pieprzonego lasu.
- Nie denerwuj się. Rozejrzyj się i powiedz co widzisz charakterystycznego?
- Co widzę? Drzewa wiedzę. Wszędzie są drzewa i wszystkie są takie same.
I pewnie ta rozmowa mogła trwać i trwać. Na szczęście namierzono jej komórkę.
Ze mną w lesie pewnie byłoby tak samo. Ale ja mam psa! Biorę mojego czworonoga na smycz, chwytam pojemnik po lodach i do lasu. Ledwie wchodzę, a tu już przy samiuśkiej drodze zółciutko. Aż w ręce klasnęłam. Schylam się... a pies w inną stronę ciągnie. Mówię do niego:
- Stój! Kurki są, muszę pozbierać. - Oj, psiur nie był zadowolony z takiego stanu rzeczy. Na spacerze zwykle zatrzymuje się wtedy, kiedy on chce. A tutaj pancia serwuje mu przystanek, gdzie nic ciekawego do wąchania nie ma.
Psa nie spuszczam ze smyczy. Ponoć u nas grasowały bezpańskie psy. Całe watahy napadały na zwierzęta itd.... Dalej w okolicy pojawiły się wilki. Dalej w telewizji oglądałam program, że w lesie pies czuje naturalny dziki zew... A mój przecież wilk- lepiej nie ryzykować ( chociaż wcześnie biegał sobie po lesie luzem).
Prawda jest taka,że zbyt duże już skupisko ludzi mieszka pod naszym lasem i lepiej trzymać psa na smyczy.
I tak sobie z moim wilkiem po lesie chodzę, to przystaję . Wilczysko ciągnie w inną stronę, ja w inną. Aż wreszcie nie wytrzymałam i do psiny mojej przemawiam tonem belfra.
- Wiesz,że niektóre psy potrafią wyszukiwać trufle. W telewizji widziałam taki program. I ty mógłbyś pomóc w grzybobraniu. Powąchaj! - tu podsunęłam mu tych kilka znalezionych kurek, następnie wydałam komendę - Szukaj!
A pies? Patrzył na mnie szelmowskimi ślipiami, ogonem merdał, po czym z nosem przy ziemi do swoich, ulubionych zapachów powrócił. I zaczęło się znowu siłowanie. Bo to dla kogo w końcu miał być spacer? Nie ma dwa w jednym. Albo spacer, albo kurki.
Kapitulacja! Hm... To było wczoraj. Dzisiaj powtórzyć muszę - to może te dwa słoiczki marynaty zrobię.
Nie potrafię sobie nawet przypomnieć kiedy ostatnio jadłam kurki. Na grzybach się nie znam, a te są jedyne, jakie rozpoznaję :)
OdpowiedzUsuńNo to czas na wycieczkę do lasu!
OdpowiedzUsuńJuż wsiadam w jakiś środek lokomocji i pędzę do Ciebie. Sosowe będą do obiadu :D
OdpowiedzUsuńCzekam!
UsuńZnam ten ból, nie da się spokojnie chodzic po lesie z psem na smyczy. Dobrze, że mój Rufi to taka psia pierd...a, bo mogę go spokojnie puścić:)
OdpowiedzUsuńTak codziennie po troszeczku wkońci uzbrrasz te grzyby ;-)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję.
UsuńFajnie, że masz las blisko, bo to doskonałe sąsiedztwo.Ja kurki kupuję, bo do lasu daleko i czasu na takie wyprawy nie mam.
OdpowiedzUsuńJak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma, nieprawdaż?
Usuń...a ja najbliższy las mam ok. 10 km. , niby nie jest daleko, ale ....czasu Mojemu brak, a bez niego nie ruszę w las...gubię się po kilku krokach! Kurki w marynacie uwielbiam, ale też uwielbiam smażone na masełku ze śmietaną...aleś mi smaczka narobiła!
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Zawsze można jeszcze kurki kupić. Smacznego.
UsuńUwielbiam kurki , nie mieszkam blisko lasu , nie mam z kim pojechać na grzyby , niestety został mi zakup. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBywa i tak! Ale zdradzę Ci,iż czy kupne, czy własnoręcznie zbierane po przygotowaniu smakują tak samo!
UsuńJa uwielbiam chodzić po lesie, zbierać grzyby... Zainspirował mnie Twój post, jutro z rana jadę na kurki:) Dzięki i pozdrawiam:) Ella
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
UsuńCoś Ci powiem-ale w sekrecie...NIGDY nie jadłam kurków (kurek ?)
OdpowiedzUsuńCoś TY! To może najwyższy czas spróbować?
UsuńDziś mój mąż był z córką na rowerach w lesie. Znaleźli kilka kurek, chyba nawet nie starczy na jajecznicę z kurkami na jedną osobę. Uwielbiam kurki, ale już od wielu lat u nas nie chcą rosnąć.
OdpowiedzUsuńTylko raz zgubiłam się w moich Borach Dolnośląskich, ale doszłam do torów kolejowych i dalej nie było problemu.
Pozdrawiam.
A ja myślałam,że tego grzyba jest pełno we wszystkich lasach?
Usuńoj uwielbiam kurki...z historyjki psiapsiólki sie uśmiałam:))
OdpowiedzUsuń