Przelało się wszystko, co mogło się przelać i wylać. Próbowałam wycierać, porządkować itp. Efekt jeszcze gorszy. Jestem pozbawiona energii, a wszyscy dookoła winią przedwiośnie.
Całą noc sypało śniegiem. Pług na wzgórze nie przyjechał jeszcze. Słońce oświetla świeżutki śnieżek, a mnie jeszcze gorzej.
Telewizji nie oglądam w ogóle. Myślałam , że jakoś odetnę się od tego gówna. Nic z tego. Włazi przez komputer i osobisty telefon. Chyba odstawię.
Wszystko mnie wkurza. W szkole sytuacja napięta. Szykują się zmiany na dyrektorskim stołku. Obawiamy się, że konkurs to tylko proforma. Wybraniec już jest. A to mnie jeszcze bardziej nakręca i wkurza.
Burza emocji i zero wyciszenia. Wybucham niczym wulkan.
Kasia zakatarzona. Położyłam ją do łóżka, ale poprawy nie widzę.
Jestem zmęczona. Bardzo zmęczona.
Współczuję. Wydaje mi się, że na przedwiośniu nasza koncentracja i odporność na wszystko co wkoło nas beznadziejne jest mniejsza. Mam nadzieję, że te gorsze dni u Ciebie szybko miną. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie...dużo siły i zdrowia życzę..
OdpowiedzUsuń"Dziecko szczęścia" ma mały kryzys. :-)
OdpowiedzUsuńWińmy przedwiośnie, ono ma tę zaletę, że się skończy, więc można zakładać , że będzie lepiej.
Trzymaj się, pomimo wszystko. Pozdrawiam Agniecha