Uleciało ze mnie wszystko, co piękne, budujące, optymistyczne. Ogarnęły emocje i trudno o racjonalne spostrzeganie. Tak. Jestem wkurzona na maksa. Czuję się upokorzona i wykorzystywana.
I dlatego mówię stop. To już jest koniec robienia za friko, za oklaski, za dyplom, za dziękuję.
Mam rok na dopięcie pewnych spraw, dopełnienie zobowiązań. Nie zostawię ludzi na lodzie. Ale mam też rok na określenie kierunku, który chcę obrać. Na podjęcie bardzo odważnych decyzji.
I chyba dorosłam, dojrzałam do zmian. Już czas.
Daję upust swoim emocjom. Muszę, bo inaczej się zagotuję, a za chwilę mam konferencję on-line z partnerkami. Nie chcę, aby zobaczyły kipiącą, zgorzkaniałą babę na ekranie.
Jeszcze rok szkolny się nie zaczął, a ja już mam dość szkoły. Z zazdrością patrzyłam na koleżanki, które dzisiaj żegnaliśmy, bo odchodziły na emeryturę. Szczęściary.
Witaj w klubie :-(
OdpowiedzUsuńByłam dziś w pracy, jeszcze wzięłam robotę do domu i już mi się odechciało, a jeszcze dobrze nie zaczęłam...
To jest właśnie nasz sytem.
Usuńi ja odchodzę...
OdpowiedzUsuńNareszcie zajmiesz się tym, co kochasz. "Zazdraszaczam".
UsuńTak pomyślałam, że jesteś po Radzie...ja już wśród tych szczęściar- 1 IX- tradycyjnie( od trzech lat) kierunek morze:).
OdpowiedzUsuńAle jak się spotkasz z dziećmi...? Będzie lepiej!
No, nie! Kolejna szczęściara. A ja zaraz do sprzątania klasy jadę. Ha, tylko nauczycielowi za etat sprzątczki nie płacą.
UsuńTrudno mi się wypowiedzieć nie jestem nauczycielką.Bardzo szkoda że Twój entuzjazm przepadł,Ale nie można pozwolić na wykorzystywanie i upokarzanie.Pozdrawiam serdecznie i siły życzę:))
OdpowiedzUsuńGdybym jeszcze raz miała wybierac zawód nigdy, przenigdy nie zostałabym nauczycielką. Doskonale rozumiem moje córki.
UsuńMoja koleżanka- przedszkolanka z 2 fakultetami i 3 podyplomówkami rozważa właśnie pracę w sklepie, bo kasa podobna, a odpowiedzialność, stres i radzenie sobie z bezsensownymi wymaganiami znacznie mniejsze. Za chwilę nie będzie miał kto dzieci uczyć. Przykre to.
OdpowiedzUsuńTak będzie. Tak będzie.
UsuńTak to jest jak się w szkołach lansuje pozytywistyczny stereotyp Siłaczki, a przemilcza lub zgoła wyszydza "dorobkiewiczów"... w efekcie mamy albo osoby twórcze bezlitośnie eksploatowane (Ty) albo miernoty które bezlitośnie eksploatują dzieci (bo wymagają coś czego same nie od siebie nie dają).
OdpowiedzUsuńPodobnie jest np. z posłami, urzędnikami ministerialnymi itp. Jedyne mądre słowa Bieńkowskiej (które odwróciły się przeciw niej... kto mieczem wojuje od miecza ginie): "za sześc tysięcy będzie pracował tylko idiota..."
Cóż mam odpowiedzieć. Minęło już kilka dni, a mnie wciąz trzyma, i bardzo mocno.
UsuńJa też od jakiegoś czas mam więcej odwagi mówić w pracy wprost: a co JA z tego będę miała? Nie chodzi o interesowność. Lubię angażować się w różne projekty, wydarzenia itp, nie migam się od pracy, jestem aktywna i mocno oddana sprawom zawodowym, ale nie znoszę wykorzystywania. Raz człowiek pokaże dobrą wolę, bezinteresowność i szybko otoczenie - szczególnie w pracy - wkłada go w ramki "ona to zrobi, bo umie/lubi" - a guzik!
OdpowiedzUsuńZ tego wniosek,że lepiej maja ci, co nie potrafią, bo im sie nic nie zleca i mają czas na zarabianie pieniędzy. szkoda,że dopiero teraz poszłam po rozum do głowy.
UsuńUuu no to kicha jak przed rozpoczęciem roku taki nastrój. Wierzę, że Ci się odmieni, bo jak już wpadniesz w ten wir, to sukces będzie gonił sukces i będzie z tego dużo satysfakcji. Szkoda tylko, że zbyt dużym kosztem to musisz okupić.
OdpowiedzUsuńNo cóż, ja przynajmniej nie robiłam sobie żadnych nadziei, że ten rząd zreformuje szkolnictwo, a przynajmniej wprowadzi dobre zmiany, doceni i usprawni pracę nauczyciela, stworzy mu warunki rozwoju i nauczania, dofinansuje szkoły. Ech...
Dzieciom nie dam poznać , ale sama szukam innej pracy. I jeśli znajdę coś , co będzie mnie satysfakcjonowało, nie będę się nawet chili zastanawiać.
UsuńRoksano, tutaj nie o rząd chodzi, ale o posunięcia bezpośredniego nadzoru. Rządy były, zmieniały się, a tu na dole życie toczyło się, toczy i toczyć będzie swoim tokiem.
Usuń