Zupełnie nie rozumiem dlaczego ocenianie w szkole jest tak bardzo istotne. Jedni krzyczą - dołujące , inni motywujące. Ocena towarzyszy nam wszędzie. Rodzic nie zapyta swojego dziecięcia: Czego się nauczyłeś? Czego interesującego dowiedziałeś? Co ci się podobało? Pytaniem dominującym jest Co dostałeś?
Uczniowie również zadają pytanie - Czy to na ocenę? Bo jak nie na ocenę, to się starać nie będą.
I tak też przed końcem, roku ani dla dziecka, ani dla rodzica nie jest ważne, czego dziecko się nauczyło, ale jakie stopnie uzyskało. Od dawna wiadomo,że stopień nie odzwierciedla wiedzy (przynajmniej w Polsce) i umiejętności ucznia. Końcowa ocena jest jakąś średnią wypadkową. Ważne,żeby dobre stopnie zebrać, tj. jakieś prace dodatkowe ( zwykle robią rodzce lub zlecają komuś) - piąteczka, szósteczka za to wpadnie. Kartkówka/ klasówka/ test- nauczyć się ściągać i kłamać w żywe oczy, jeśli nauczyciel zauważy. Grunt dobrą ocenę dostać. Albo wykuć bezmyślnie i zaraz zapomnieć. Ćwiczenia - najlepiej niech matka wypełni, będą staranne i też ocena jakaś wpadnie. Zeszyt jako taki i mamy zestaw dobrych ocen, wiedzy żadnej. Końcowa ocena - 5 jeśli do piątki brakuje , zawsze wyjęczeć można, albo rodzic wyprosi lub wywalczy groźbą albo szantażem. Grunt mieć ocenę.
Ocena jest ważna również dla władzy. Oceny można zebrać, obliczyć średnią, stworzyć wykresy, analizy porównawcze, rankingi. Oceny uczniów są miernikiem oceny nauczyciela. Dobre oceny stawia - znaczy świetnie uczy i z rodzicami się dogaduje i same plusy. Dlatego niektórzy nauczyciele omotani wagą/ niewagą oceny, dla świętego spokoju stawiają, a co tam. Zawsze można powiedzieć, że motywują, a nuż się dziecię douczy.
A gdyby tak pozbyć się ocen. Wszak szkoła jest przywilejem. Nie powinno być przymusu chodzenia do szkoły. Do szkoły przychodzą ci, co chcą, a w szkole pracuja ci, którzy kochają ten zawód. Nie ma idiotycznych podstaw programowych. Nikt się nie spieszy, nie pędzi. Nikt nie jest rozliczany. Bez stresu, z przyjemnosci tworzy się, bada, eksperymentuje, ćwiczy. I jest fajnie.
Wymyślliłam, no nie?
Jestem za!!! Dobrze mówisz. Dla wielu rodziców liczy się by były piąteczki, a wiedza i umiejętności- nieważne.
OdpowiedzUsuńI gonią za nauczycielami z prośbą lub pretensjami!!!
Niestety.
UsuńPrzestałam pracować w szkole podstawowej 12 lat temu. Co do kwestii ocen, zgadzam się z Tobą. Ostatnio zbulwersowałam się bardzo, czytając na stronie mojej byłej szkoły tzw. wymagania na daną ocenę. Niby nic od tamtego czasu się nie zmieniło, a jednak... dowiedziałam się, że teraz oceny posiadają swoją wagę. Tak wagę. I czytam jej gradację: waga bardzo ważna, waga ważna, waga normalna. Przy każdym stopniu uwaga, jakich zachowań od ucznia się wymaga i za co dostaje uczeń ocenę w takiej wadze. Czytam i oczom nie wierzę- czyli jeszcze bardziej pogmatwano sprawę. Już nie tylko ocena, ale jeszcze waga tej oceny liczy się przy klasyfikacji. Owszem, ocena za duże wypracowanie była bardzo ważna, ale jak ktoś nie potrafił dobrze pisać( brak predyspozycji) to mógł nadrobić pięknym ustnym opowiadaniem i oczywiście ocenami z innych umiejętności, czy wiedzy. Dobry nauczyciel, który zna ucznia nie musi mieć dodatkowej "pomocy" w postaci takich wag, by go dobrze ocenić.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedna uwaga, co to znaczy waga "normalna". Czy waga ważna i bardzo ważna nie jest wagą normalną. To robił dyletant, który zupełnie nie zna się na metodologii i skalowaniu.Jak już, to powinno być: waga mało ważna, waga ważna, waga najważniejsza lub waga ważna, waga ważniejsza, waga najważniejsza.
Przepraszam, że się wcięłam, pozdrawiam :)
Cóż. czasami mam takie wrażenie, że szkoła zakochała się w cyfrach, a uczeń jest po to, aby mozna było przyporządkowac mu owe cyfry. Najwyższą wagę maja testy i klasówki. Nie zgadzam się z tym. I tyle mojego,że mogę się nie zgadzać.
UsuńLudzie do siebie mówią i tego należałoby uczyć, i to najwyżej oceniać. Paskudnego sposobu wyrażania się, wyrażania swoich myśli i opinii, nie poprawi żaden program komputerowy, co dzieje się podczas pisania. Zakładam, że jako dorośli będą, głównie, posługiwać się pismem komputerowym. Natomiast porządnie, poprawnie mówić powinni w każdym wieku. Dlatego, według mnie, najwyżej oceniane powinny być wypowiedzi ustne. A w ogóle, to oceniam ucznia, jego umiejętności i wiedzę biorąc pod uwagę jego możliwości i tak to powinno zostać. Ale ja jestem nauczycielem starej daty po porządnych studiach pedagogicznych, porządnych praktykach i z długim stażem pracy. Nie zazdroszczę młodym nauczycielom.
UsuńNo nie zupełnie się zgodzę,że rodzicom tylko na cyferkach zależy pomijając wiedzę.Z mojego osobistego podwórka-syn kl V język angielski poziom podstawowy-wie więcej niż klasa,w/g nauczycielki wiadomości na kl VII-piątki w I półroczu bo jakoś nauczycielka nie dodawała do kartkówek i sprawdzianów zadań na "6",po mojej interwencji w II półroczu już takie zadania są no i Młody pisze zawsze na "6".Pani wspomina o konkursie międzynarodowym z j.angielskiego [nazwy nie pamiętam],młody chętny,chodzi i męczy,że chce przystąpić-z jego inicjatywy pani zbiera odpowiednią ilość chętnych do tegoż konkursu z różnych klas-młody startuje z poziomu II ,choć klasa jest na poziomie I i zajmuje I miejsce w szkole,(95 w regionie,265 w kraju),szkoła po raz pierwszy bierze wogóle udział w takim konkursie i co...młody ma wystawioną "5" na koniec roku bo w/g nauczycielki ciutkę mu zabrakło do "6".Młody wraca ze szkoły rozżalony,bo mówi,że nie warto się starać skoro ci co nie brali udziału w konkursie też mają "5" na koniec roku.Mój syn w tym kontekście ma ocenę zaniżoną.Więc skontaktowałam się z wychowawczynią i dyrektorką z informacją ,że chcę by młody mogł stanąć przed komisją egzaminacyjną o podwyższenie oceny.Stanęło na tym że dziś ma pisać trudny [tak zapowiedziano]sprawdzian na "6".Mam żal do nauczycielki,że mu sama tego nie zaproponowała,tylko ja matka musiałam o to interweniować jak i o to by wogóle dostawał zadania na "6".Argumentacja -bo jest za mało aktywny na lekcji-ale przecież nie może siedzieć całe lekcje z łapą w górze bo wezmą go za kujona i lizusa.Teraz czekam na powrót młodego ze szkoły i wrażenia po tym sprawdzianie.To upominanie się o możliwość sprawdzenia wiadomości,umiejętności uważam za konieczne,bo nauczycielka nawet nie zapytała czy chce zawalczyć o tę"6".I to właśnie bardzo mi się nie podoba.
OdpowiedzUsuńSą różni rodzice, ale też sa różni nauczyciele. Zatem nie mozna generalizować. Ja podałam taki przykład dla zobrazowania problemu.Jak widać średnia, co dla niektórych, stała się wytyczną oceny pracy ucznia. Uczeń, gdzieś zginął w tym systemie. I z tym się nie zgadzam.
UsuńNie jestem przekonana.
OdpowiedzUsuńOceny są bardzo przydatne :)
Tutaj mogłybyśmy dyskutować. Piątka piątce nie jest równa.
UsuńJestem zdania, że obowiązek szkolny powinien się kończyć ok. 15 roku życia. Ale nie jest to rozwiązanie, które ucieszyłoby środowisko nauczycielskie.
OdpowiedzUsuńDlaczego? To całkiem sensowna propozycja, a bym nawet obniżyła wiek obowiązkowej szkoły. Nauczyć czytać, pisać i liczyć. Jeżeli masz ochotę pogłębiać wiedzę - uczysz się dalej, jęśli nie jesteś zainteresowany, twoi rodze nie sa zainteresowani - do nauki sensownego zawodu. Zawsze możesz do szkoły powrócić w systemie zaocznym już w dorosłym życiu.
UsuńW naszej szkole nie ma ocen. Jedni przychodzą do nas po wiedzę, inni po ratunek, jeszcze inni, bo mama kazała. Są rzeczy, które trzeba zrobić, czy to u szkole, czy u nas. Trzeba WYKONAĆ PRACĘ i ze zrozumieniem tego faktu jest największy problem. 'Nie nauczysz się oddychając tym samym powietrzem, co ja. Musisz zawalczyć, musisz sam sobie poukładać fakty, mysisz sam się z nimi zmierzyć'- tego ich uczymy. Myślisz, że wszyscy to rozumieją? 'Chciałabym dowiedzieć się, jakie postępy zrobił mój syn'- mówi mama do słuchawki. 'Adekwatne do włożonej pracy'- bezczelnie odpowiadam, a na podkładkę mam ocenę z programu do nauki słówek poniżej 3. W domu nikt nie sprawdza systematyczności, a program jest bezlitosny. 'Kochani wy płacicie- wy macie prawo wymagać, ja jestem tylko, żeby przekazać wiedzę'. Zbaraniałe miny mówią wszystko. To dorośli mają problem, nie dzieci.
OdpowiedzUsuńDorośli mają problem i zaszczepiają go dzieciom. W ten sposób kręci się to koło i kreci...
Usuńi po co te oceny...! no właśnie, Megan -a czy nie ważniejsze dla Ciebie,że Młody dużo umie? a juz średnia zocen -to dopiero masakrycznie głupi pomysł...szóstkowicz z "michałków" albo wyciągający na szóstkę u co bardziej litościwych belfrów (oj, bywa tak,bywa...)tryumfuje nad matematycznym geniuszem,któremu nie po drodze np. z w.f-em czy rysunkami:)Naprawdę, dopiero dorosłe życie weryfikuje te wszystko...
OdpowiedzUsuńReasumując- gdybyś Dorotko przeforsowała swój pomysł, to na pewno znalazłby szerokie poparcie u mądrych ludzi:)
Pozdrawiam i życzę dużo siły na ostatnim wirażu roku szkolnego!
Nie zgodziłam się z tezą,że rodzice wyjęczą,wyproszą,zaszantażują lepszą ocenę-przynajmniej nie wszyscy-jakiś sposób oceniania przyswojonej wiedzy musi być;nie ma ocen-nie ma motywacji,albo"moim zdaniem to ja już wszystko wiem".Zupełna inna historia to podstawa programowa i co ona właściwie zawiera-co tak naprawdę dzieci mają się nauczyć,co umieć,w jakiej formie to jest przekazywane itp,jak traktowane są dzieci ,które wiedzą więcej i zadają trudne pytania,albo dzieci ,które wymagają większego zaangażowania ze strony nauczycieli bo mają jakieś dysfunkcje.Widzę jak wielu nauczycieli wpycha dzieci w ramki-ten taki,ten siaki i często ocenia według tego jak bardzo lubi danego ucznia-tak było 40 lat temu tak jest i dzisiaj.
Usuńi jeszcze jedno:ja wiem,że Młody jest b.dobry z angielskiego i jestem z niego dumna,cieszy mnie to;ale to on poczuł się niedowartościowany przez nauczycielkę i miał żal,że mu nie zaproponowała dodatkowego testu na sprawdzenie wiadomości skoro zabrakło mu tylko "ciut" do "6".Całe Ipółrocze nie było ani jednego zadania na "6",w IIpółroczu musiałam wyprosić by nauczycielka była łaskawa dawać mu trudniejsze zadania,to ja zmusiłam nauczycielkę do większego wysiłku i ona chyba nawet nie zauważyła,że dała ciała w temacie.Młody zdał ten dzisiejszy test na "6",no i ma tę "6"na koniec roku.Mnie zaś pozostał lekki niesmak względem nauczycielki,że musiałam uciec się do "szantażu" o komisyjny egzamin,by była łaskawa zrobić mu sprawdzian spoza podstawy potwierdzający jego większą wiedzę niż podstawa ta przewiduje.Po prostu rutyna do kwadratu-choć przyznała na lekcji,że pierwszy raz ma tak uzdolnionego ucznia w swojej dotychczasowej karierze.Ja oczekuję,że nauczycielka pomoże rozwinąć Młodemu pasję do języków,a nie będzie mu podcinać skrzydła-tylko tyle i aż tyle.
UsuńTo prawda , Basiu - dorosłe życie weryfikuje wszyystko. Dlatego szkoła musi się zmienić
Usuńmegan41 obowiązkiem nauczycielki, jej misja nawet, jest pomoc w rozwinięciu skrzydeł. Jeśli zamiast rozwijac , podcina skrzydła uczniom, powinna odejśc z zawodu. Takie jest moje zdanie.
Usuńz ocenami jak z wypłatą ...nauczycielską )))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńoraz to by dopiero było, gdyby nie było obowiązku nauczania i dzieci by chodziły dla przyjemności, już teraz niektórzy nauczyciele robią siebie małpy, żeby dzieciaczki ich lubiły i ich lekcje i przedmiot...boż estrach pomyśleć.
Ależ NIE MA obowiązku nauczania! Jest przymus szkolny, dziecko ma do szkoły chodzić i choćby tam odchodziło od zmysłów to w/g urzędactwa całej rzeszy idiotów wszystko jest OK.
UsuńNo to Cię poniosła fantazja. My ogólnie rzecz biorąc lubimy mieć jakieś ramki, ryzy stawiane. Samodzielność w myśleniu nie zawsze na dobre wychodzi. Stąd wieczne nakazy, zakazy. Życzę dobrego odpoczynku
OdpowiedzUsuńSzacun!
OdpowiedzUsuńSam bym lepiej nie ujął tego co o ocenach szkolnych myślę. Niestety stanowiska decydenckie okupowane są przez miernoty które wszakże miały dobre oceny, pokończyły "dobre" szkoły i studia... A teraz innych rozpatrują w swoich własnych kategoriach.