Takie licho mnie dopadło. Walczyć z nim nie zamierzam. Ponoć każdy ma gdzieś tam wewnątrz świadomości, podświadomości ( jak zwał , tak zwał) takie ukryte demony( lęki, obawy, nałogi, zazdrość, itp...) , które rosną w siłę, kiedy człowiek próbuje z nimi walczyć.
Coś w tym jest.
Kiedy tylko pomyślę o odchudzaniu, natychmiast chce mi się jeść. Jestem tak głodna,że konia z kopytami bym zjadała, a apetyt mam wówczas na najbardziej kaloryczne dania. Kiedy zamierzam nie palić, bez dymka wytrzymać nie mogę. Wszędzie czuję papierosy. Na niczym innym skupić się nie mogę.
Kiedy walczę sama z sobą - jestem cholernie nieszczęśliwa, zgryźliwa, kąśliwa, itp.... Otoczenie na tym cierpi. Zwykle przegrywam - tłumaczę to brakiem silnej woli.
Gdzieś wyczytałam, że te wewnętrzne "demony" trzeba oswajać i nakarmić pozytywną energią. Jest to starożytna metoda rozwiązywania wewnętrznych konfliktów. O ile pamiętam, wiąże się z buddyzmem.
Najpierw trzeba te demony sobie wyobrazić...., potem oswajać.
Jakiś nurt psychologii się tym już zajął i nawet opracował metodę pięciu kroków. Muszę bliżej się zapoznać i wypróbować.
Życie wówczas stanie się o wiele łatwiejsze.
Demon to nieoswajalna dzika natura, ciezko bedzie go oswoic.
OdpowiedzUsuńJak dzikiego kota, u ktorego zawsze pozostanie ten pierwiastek dzikosci... ;)
Ponoć trzeba go nakarmić porządnie. I tak przez wiele dni. W końcu przestaje być "demonem" i staje po Twojej stronie. Hm.... Muszę koniecznie wypróbować!
UsuńJa nie walczę, po prostu przypominam sobie negatywne skutki. Palenie - rak płuc, tłuste i słodkie jedzenie - otyłość i choroby, alkohol i kawa - wypłukiwanie minerałów, itd., itd., ... Działa! Nie palę i nie piję od ponad 30 lat, dietka, czasami czekolada, jak mózg potrzebuje.
OdpowiedzUsuńNa mnie nie działa! Jak widać, moje demony silniejsze..... hi, hi, hi....
UsuńA może w tej walce mają pomóc tzw. postanowienia noworoczne czy wielkopostne? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO to chodzi,zeby walki nie było. Kazda walka dodaje siły owym '"demonom" Jakiś czas wytrzymujesz, a potem wszystko wraca z podwójną siłą. Wszelkie postanopwienia już dawno sobie odpuściłam bo i tak nic warte nie były. Serdeczności.
Usuń...gdzieś czytałam, że aby być szczęśliwym, żyć w harmonii ze sobą trzeba te demony poznać i oswoić...okazuje się, że i one są nam potrzebne, że istniejemy dzięki dobrym duszkom i złym, tylko trzeba to jakoś wypośrodkować...i tu zaczyna się sztuka, sztuka pogodzenia :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Trudna sztuka. Ale, komu się uda, ten..... Serdeczności.
UsuńMoja koleżanka mówi, że człowiek zawsze spotka na swojej drodze takiego diabła, jakiego się boi. Może i coś w tym jet? On ma świra (ale takiego rzetelnego, patologicznego) na punkcie zdrowia, zwłaszcza dzieci - i urodziła syna z rzadką chorobą genetyczną. Inni boją się utraty pracy - i tracą ją.
OdpowiedzUsuńNajlepiej chyba jest niczego się nie bać :)
Tak....I to on blokuje jego wewnętrzną energię.
UsuńCiekawa jestem, jak wygląda demon słodyczy, bo chyba nie w postaci tortu;)
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam.
Musisz go sobie wyobrazić. A wyobraźnia nie zna granic! Potem trzeba mu nadać imię i czule z nim rozmawiać. To jest najtrudniejsza część. Autorka książki " Nakarmić swoje demony" LAMA TSULTRIM ALLIONE powiada,że na początku wyglądają paskudnie, z czasem zaczynają się wuśmiechac i przyjmują całkiem przyjemną postać. Wówczas Ty przestajesz miec problem. Brzmi fantastycznie, ale... Trzeba wypróbować, i tyle!
UsuńJa myślę, że najgorzej za wiele myśleć o demonach. Ja mam podobnie jak Ty w przypadku kiedy próbuję zdrowego odżywiania. Jak stwierdzam licho z tym, mam niezłe wyniki. Oczywiście nie polecam metody omijania każdemu, ale na mnie działa "nie budź licha, niech śpi"
OdpowiedzUsuńMoje licho chyba w ogóle nie sypia. Budzi mnie nawet w nocy....
UsuńTo faktycznie musisz próbować wizualizacji. Ja umiem swoje uśpić na bardzo długi czas
UsuńA po co walczysz sama z sobą, a właściwie przeciwko sobie? Nie lepiej polubić siebie taką, jaką jesteś? Ostatnio na fb widziałam taki napis na koszulce: "Schudłabym, ale szkoda mi cycków." Może warto pójść tą drogą, zamiast się męczyć?Miłej niedzieli:)
OdpowiedzUsuńNiestety - zdrowie daje sygnały, a ścislej mówiąc kręgosłup.
UsuńCzyli nie masz wyjścia. W takim przypadku trzeba zmienić sposób myślenia o odchudzaniu. Wymyśl sobie fajny jadłospis, dzięki któremu zrzucisz nieco kilogramów, a który zapewni Ci dobry humor i uczucie sytości.Odchudzanie nie będzie wtedy katorgą, a może stać się poszukiwaniem nowych smaków. Powodzenia:)
UsuńNie mam wyjścia. Nie mam wyjścia... muszę... Ach,zeby to było takie proste....!
UsuńTrzymam kciuki za Twoje kroki :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj! Potrzebuję wsparcia.
UsuńTo ja chyba też powinnam te swoje demony oswoić. :)
OdpowiedzUsuńTo zdaje się, że już pierwszy krok zrobiłaś.. Ja swoje oswajam podczas biegania - wymęczam je- skraplają się i znikają
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Z tym jest jak z dziećmi... naprawdę, najlepsza jest metoda przeczekania - tak owszem zapalisz sobie...wieczorem... u mnie pomogło. choć faktycznie ten wieczorny dymek jest mi bardzo miły, ale przez dzień nie palę wcale.
OdpowiedzUsuńprzyjdzie czas..przyjdzie czas ..po prostu przyjdzie....:):)
OdpowiedzUsuńJa to dopiero tych demonów muszę w sobie mieć, aż strach pomyśleć...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ciekawy post serdecznie i wiosennie pozdrawiam wiosna
OdpowiedzUsuńDorotko, życzę Ci więc konsekwencji - niezależnie od tego, jaki sposób wybierzesz, aby sobie pomóc. Ale też wyrozumiałości dla siebie samej, ponieważ wyrzuty sumienia paradoksalnie potrafią blokować motywację. Kibicuję w ciemno :*
OdpowiedzUsuńMam podobnie, jak tylko pomysle o odchudzaniu to z automatu mysle tylko o żarciu. I to nie dietetycznym bynajmniej.
OdpowiedzUsuńNatomiast z fajami udalo mi sie rzucić metoda ze niby nie rzucam, bo jak naprawde chce to moge, ale zebym sie mocno zastanowiła przed kazdym zapalonym fajkiem, czy napewno jest mi niezbędny. I udalo sie !
Tak już jest, gdy czegoś nie możemy mieć, staje się to dla nas bardziej pożądane:) co do demona, zapewne są jakieś sposoby, żeby go zwalczać:)
OdpowiedzUsuń