Za kilka dni wyjeżdżam do ciepłych krajów, a zatem szykuję się. I.... zaczyna się wszystko plątać.
Najpierw zamówiłam wizytę u fryzjera. Jadę, a tam kartka: "Przepraszamy dzisiaj nieczynne". O, nie! Przecież ja się umówiłam, przecież ja się nastawiłam. Fe! Tak się nie robi.
Poszłam do innego, wyszłam zadowolona. Cóż... ktoś na tym stracił.
Wróciłam do domu. Wołam Kasię. Nie schodzi. Pędzę na górę i....
Mało serce z klatki piersiowej nie wyskoczyło. Zobaczyłam monstrum z opuchniętymi wargami.
- Co jadłaś? - wrzasnęłam. I tak mogłabym sobie wrzeszczeć do zasranej śmierci i nie dowiedziałabym się.
Trzeba było ratować, a w domu nic przeciwalergicznego. Czym prędzej do apteki. Podałam wapno, posmarowałam medykamentem i czekam, uważnie przyglądając się, czy nie trzeba będzie do lekarza jechać. Serce wali jak oszalałe. Młodszą, co chwilę wołam, aby oceniała sytuację. Ta się wścieka, bo ponoć, co minutę ją wołam. Sama, co minutę sprawdzam i utwierdzam się w przkonaniu, że opuchlizna zmniejsza się. Mam nadzieję,że całkiem zniknie.
- Co jadłaś Kasiu? - zapytałam spokojnie.
- Truskawki - powiedziała w swoim języku i zaprowadziła mnie do nich.
- Umyłaś je dziecko?- milczenie było odpowiedzią. A zatem wszystko stało się jasne.
Wyrzuty sumienia jednak zostały. Zamiast zająć się dziećmi, to ja sobie do fryzjera pojechałam. Myślałam,że wrócę nim wstaną. Kasia wstała wcześniej i mam za swoje!
Mam nadzieję,że za dwie godziny wszystko wróci do normy.
Wszyscy się uczymy ... na błędach. Miejmy nadzieję, że i Kasia wyciągnie z tego wnioski.
OdpowiedzUsuńCóż, nadzieja zawsze pożądana. Przy Kasi jednak muszę wziąć poprawkę i przewidywać.Dawno już nic się nie działo, więc uspiłam czujność. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńSamo życie... każdy ma takie dni! Wszystko musimy pokonać i nie mówię tego z powietrza...
OdpowiedzUsuńWiem. Już jest dobrze, odetchnęłam.
UsuńDD, kto opiekuje się Kasią, gdy Wy wyjeżdżacie?
OdpowiedzUsuńTeściowie i Młodsza.
UsuńKurczę, tak sobie uświadamiam, jaki Ty masz ogrom pracy - szkoła + opieka nad Kasią, musisz być z żelaza czy chcesz, czy nie... Podziwiam Cię.
UsuńWszystko zależy od dobrej oragnizacji. Rzadko odkładam coś na później. Czas mam wyliczony, aby znaleźć go na swoje przyjemności, np na bloga. Z żelaza - powiadasz. Nie mam miejsca na roztkliwianie się i użalanie. Jest jak jest. Cieszmy się z tego ,że jest tak a mogło być gorzej. Użalanie się nad sobą nie pomaga, wręcz odbiera siły i energię, którą można spożytować inaczej, przyjemniej, owocniej, pozyteczniej. Serdeczności.
UsuńWiem, to wszystko jest dla mnie oczywiste... Ale mimo wszystko tylko w teorii. Dlatego piszę o podziwie, bo wydaje mi się, że ja bym nie podołała.
UsuńGdybyś musiała, to by dała radę.
UsuńTo też prawda...
UsuńZawsze tak jest, że jak człowiek się do czegoś szykuje, to wszystko się plącze. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że się już odplątało. Czary wykonałam, licho odegnałam!
UsuńA ja dwupunkcik wykonuję codziennie rano i droga zawsze mi się ściele. To moje czarowanie już mi weszło w krew i sprawia, że nawet tam gdzie zwykle korki straszą, ja mam zawsze "zielone światło". I tak ze wszystkim Dorotko, pozdrawiam i życzę udanego wypoczynku
OdpowiedzUsuńNa czym polega ten dwupunkcik? Proszę o instrukcję!
UsuńDorotko, nie jestes istota nadprzyrodzona, a czlowiek to istota omylna. Nie rob sobie wyrzutow, pracujesz ciezko i nalezy Ci sie chwila oddechu, tylko dla Ciebie. Nie jestes w stanie przewidziec absolutnie wszystkiego, moze tylko na przyszlosc zaopatrz domowa apteczke w wapno, zeby czasu nie tracic.
OdpowiedzUsuńSkoncentruj sie na czekajacym Cie wypoczynku, musisz nabrac sil przed nowymi wyzwaniami. :))
Ha! Mądry Polak po szkodzie. Już zaopatrzyłam apteczkę, jak należy.
UsuńNie można przewidzieć wszystkiego i nad wszystkim panować. Szkoda ale tak już w życiu jest. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Wkrótce odpoczniesz i nabierzesz dystansu do problemów - czego serdecznie Ci życzę Dorotko. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję.
UsuńNo to się najadłaś strachu! Teraz pewnie będziesz miała w domu nadmiar stosownych leków. Twoja przygoda przypomniała mi, że powinnam pójść po receptę na ampułko-strzykawkę z adrenaliną, bo już zaczęły się pojawiać osy. Niestety, przyroda nas atakuje:(
OdpowiedzUsuńMiłych wakacji w ciepłych krajach:)))
Oj, najadłam się jak nic!
UsuńAlergia na truskawki?
OdpowiedzUsuńRaczej na to, czy zostały spryskane.
OdpowiedzUsuńJa nie pryskam, właśnie po to by nie musieć się obawiać że chłopcy zjedzą nieumyte.
UsuńNiesety nie mam truskawek w ogrodzie i kupiliśmy kobiałkę . Umyte jadła i nic się nie działo.
UsuńNie da się zapobiec wszystkiemu,i wcale nie znaczy że to Twoja wina:)))Pozdrawiam i udanych przygotowań do wyjazdu życzę:))))
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale.... matczyne serce zawsze siebie skarcić musi. Dzięki serdeczne.
UsuńEhhh. Tak to czasem bywa, a czasu człek nie odwróci. Wyrzuty sobie robi, że przecież mogł się zapokiekować, mogł nie wychodzić, mogł zrobić lepiej...
OdpowiedzUsuńNa szczęście wszystko skończyło się dobrze :)
Udanego wypoczynku i pozdrówka dla dzielnych cór :)
To prawda. Serdeczności.
UsuńUff, dobrze, że dobrze się to skończyło! Dorotko, jesli do cieplych krajow, to domyslam się, ze nie jedziesz do Szwecji? Dobrze zgadalam? ;)
OdpowiedzUsuńDoskonale zgadujesz Joasiu.Klimat śródziemnomorski mi jakoś bliższy. serdeczności.
Usuń...życie...często tak jest, że diabełek jakiś nam miesza, na szczęście u Ciebie zamieszał nieskutecznie! :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Więcej już mieszać nie będzie! Serdeczności.
UsuńRaz na moscie, a drugim razem pod mostem! Samo zycie! Najwazniejsze, ze poradzilas sobie!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci i dobrego wypoczynku
Judyta
Ale co się strachu najadłam, to moje. Serdeczne dzięki. Buziaki.
UsuńMoje zjadło kukurydzę.... dziadek chciał dziecku zrobić przyjemność i kupił kukurydzę. DD!!! Co ja się miałam!!! Młoda przez 2 dni wyglądała, jak żywcem obdarta ze skóry. Plamy miała dosłownie wszędzie, a do tego duszący kaszel. Kupa leków w końskich dawkach, ale i tak szpital musiałam zaliczyć i bolesny zastrzyk w tyłek. Wszystko na kilka godzn przed wyjazdem na chorwację :( Na szczęście minęło.
OdpowiedzUsuń