Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozgrzana do czerwoności

Dawno nie byłam tak wściekła, jak dzisiaj. Rozgrzana do czerwoności -dosłownie. Emocje opadają, ale jeszcze  gdzieś, coś ściska i ugniata boleśnie.

Dzieci potrafią być okrutne wzgędem siebie. Potrafią działać stadnie z pełnym wyrachowaniem. Wystarczy jedna gnida, a zło rozprzestrzenia się niczym zaraza. Dochodzi do stadium, kiedy wypływa na powierzchnię ku uciesze innych.

I stało się. Wybuchłam niczym wulkan. Niespodziewnie. Z ogromną siłą rażenia....

A dzieciarnia?
Otrząsnęła. Jakby ktoś, nagle,wybudził ją z letargu. Na szczęście.
 Reakcja natychmiastowa. Na szczeście.
Potem rozmowa, poszukiwanie rozwiązania, poszukiwanie sposobu, jak radzić sobie z wpływem zła, jak stawić mu czoło.

Na koniec telefony do niektórych rodziców. Znalazłam wspracie.
Na szczęście.
Jutro ciąg dalszy "z posiłkami".


46 komentarzy:

  1. dzieci potrafią być w jednej chwili słodkie, a w drugiej okrutne... dobrze, że masz wsparcie, DD, a przede wszystkim doświadczenie, poradzisz sobie...
    miłego popołudnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja... ja w tym wszystkim jestem najmniej ważna. ja się z nimi żegnam. Szkoda mi tych dzieci. Jedynie rodzice mogą coś zdziałać na dłużej.

      Usuń
    2. Rodzice mówisz... pewnie tak, ale popatrzmy na to z innej strony - codzienna szkoła, zajęcia dodatkowe, odrabianie lekcji i ... dzieciak ma 10 godzin wyjęte i jednocześnie rodzic także - zostaje im godzina może dwie (pod warunkiem że uda się zgrać szkołę z pracą) i to poprzerywane posiłkami, obowiązkami domowymi itp. Nie oszukujmy się rodzice maja bardzo mało czasu na wychowywanie dzieci, zwłaszcza takich "gnid" które w domu są słodziutkie a w grupie rozrabiają, lub manipulują innymi.

      Usuń
    3. Rozrabianie przeżyję i spiszę na wiek dzieciństwa. Podłości i wyrachowanie NIE! I gówno mnie obchodzi jak sobie organizują życie rodzinne. To nie tłumaczy nikogo z obowiązku wychgowywania swoich dzieci. Jeśli dziesięciolatki zmawiaja się w grupie, aby skrzywdzić inne dzoiecko, Dla mnie to DNO! i nie będę stała z boku i udawała,że kwiatki pięknie pachną.Rodzice to wiedzą. NAZYWAM RZECZY PO IMIENIU. mam nadzieję,że zareagują, jak należy i dzieciaki wyprostują.
      Chociaż minęło tyle godzin,emocje jeszcze nie przeszły.

      Usuń
    4. Jest dokładnie tak jak piszesz !

      Usuń
    5. Rodziców usprawiedliwiać nie zamierzam lecz... umywanie rączek przez szkołę także nie!
      W końcu jest ktoś taki jak szkolny pedagog, są osoby z wykształceniem psychologicznym, na pewno lepiej pod względem teoretycznym przygotowane od 95% rodziców i co z tego? Nic!

      Usuń
  2. Jestes doswiadczonym pedagogiem, wiec na pewno poprowadzisz sprawe optymalnie. Agresje nalezy dusic w zarodku, jednak nie wszyscy rodzice sa sklonni do wspolpracy ze szkola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście Ci rozumieją powagę sytuacji. Oby byli skuteczni.

      Usuń
  3. Najważniejsze żeby rodzice chcieli współpracować:z dziećmi już tak jest raz są mili innym razem coś niedobrego w nich wstępuje:)))Pozdrawiam serdecznie i dużo cierpliwości życzę:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej zależy mi, aby powodzenie miały te dzieci i ich rodzice. Ja się z nimi żegnam. Z problemem zostaną oni.

      Usuń
  4. Jestem pewna, że sobie poradzisz. Z takim doświadczeniem na pewno.
    Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu! już sobie poradziłam, tylko problem nie zniknął. Z nim będą musiały poradzić sobie rodzice i ich dzieci. Moim zadanim było im to uświadomić.

      Usuń
  5. Życie szkolne przynosi wciąż nowe niespodzianki. Trzeba wiele mądrości i spokoju, by nikogo nie skrzywdzić. Powodzenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... z tym spokojem u mnie krucho. Nie potrafię być spokojna, jeśli widzę krzywdę. Cóż... i nie zamierzam być spokojna. Zło nazywam brutalnie po imieniu. Nie daję przyzwolenia spokojem.

      Usuń
  6. Oj tak dzieciaki potrafią być okrutne - znam to z autopsji i ryczę niczym lwica!
    Czasami krzywdę trzeba pokazać krzywdzącemu
    Pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie tylko pokozać. Napiętnować takie zachwoanie tak, aby poszło w pięty. Samo pokazanie to za mało. W dzisejszych porąbanych czasach to zdecydowanie za mało!

      Usuń
  7. Z dziećmi trzeba rozmawiać... ale czasami dopiero reakcja wybuchowa może ustawić "Rumcajsa" na właściwy tor... Trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, czy reakcja wybuchowa poskutkuje. Mam nadzieję,że zapamiętaja tę lekcję do końca życia, gdyż ten wybuch był precyzyjnie przygotowany i kontrolowany.

      Usuń
  8. Dorotko bycie nauczycielem to ciężki kawał chleba, moja córka uczy w szkole młodzież z ośrodka socjoterapii. Czasami wraca taka znerwicowana, że nie może się wyciszyć.
    Jedyna pociecha dla Ciebie, że niedługo wakacje. Odpoczniesz , czego Ci życzę z całego serca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale problem zostanie a z nim biedne, niepełnosprawne dziecko!

      Usuń
    2. Z każdym Twoim komentarzem rysuje mi się w głowie obraz sytuacji, który Cię przyprawił o te silne emocje, Dorotko. W tym miejscu jeszcze bardziej rozumiem Twoją reakcję. Nie wiem, czy zapowiedziany ciąg dalszy odnosi się także do sprawozdania tutaj, ale cieszę się, że wspomniałaś o wszystkim - niech Twoja postawa będzie przykładem dla tych dorosłych, którzy tak często wolą „nie widzieć” lub bagatelizują problem. Moje wyrazy szacunku, DD.

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Reakcja rodziców była natychmiastowa. Dzisiaj zachował się pięknie. Cała klasa zachowała się pięknie. Niestety pod koniec dnia wystrzeliło zło z innej beczki. Znowu sprawa i to większego kalibru. Ponownie z uszu para leci.... Ach te dzieci!

      Usuń
  10. Dzieci dorośli w miniaturze, tylko że je można jeszcze skarcić,
    a dorosłych już nie ...

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, to dzieciaki nieźle dały Ci w kość :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kość...... hm, na dobrą sprawę mogłaby udawać,że pewnych spraw nie dostrzegam. Zaoszczędziłabym sobie nerwów. W kość to dostaną inni za kilka , kilkanaście lat, jęśli czegoś się z takimi postawami nie zrobi.

      Usuń
  12. A wiesz co Dorotko, ja doszłam do wniosku słysząc opinie znajomych nauczycielek, ze najbardziej zepsute nie są dzieciaki z tzw"patologi", ale te z tzw "dobrych" domów. Najczęściej dorobkiewiczowskich, gdzie grosza nie brakuje. Mają wszystko, uważają, że mogą wszystko i że wszystko om się należy. Koleżanka podczas rozmowy z rodzicem, takiego własnie dzieciaka sześciolatka, które wyjęło bez pardonu z plecaka biednemu dziecku flipy i sok po czym skonsumowało, usłyszał: no przecież nic się nie stało. Odkupię. Gdy by zaistniała odwrotna sytuacja, matka ta najpewniej wszystkie"psy' by powiesiła na rodzicach i dziecku, które śmiało by zrobić to samo jej synusiowi.
    Ręce opadają. I mają się tacy ze elyte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To święta prawda! Mam podobne spostrzeżenia.

      Usuń
    2. Tak jest właśnie. Patrzcie jak zmieniły się relacje w rodzinach. Kto dawniej był najważniejszy w rodzinie - babcia/ dziadek . to ich się słuchało, to oni mieli honorowe miejsce przy stole , ich całowało się w rękę. A dzisiaj - w autobusie babcia sadza wnusia na krześle, a sama stoi, przy stole wszyscy milkna, kiedy brzdąc "musi" cos powiedzieć - jeszcze smiechem akceptuje się nie zawsze grzeczne wypowiedzi - bo " patrzcie jaki on inteligentny" Dziecko Bogu ducha winne - ma prawo wszak dopiero się uczy, ale reakcje dorosłych robia swoje..Przykłady można by mnożyć..Jeżeli do tego dołożymy fakt że wszystko dostają zanim jeszcze zdążą dobrze zamarzyć - czyli marzenia nie zdążą przekuć w cele do osiągnięcia - to mamy co widać choćby w opisanej przez Ciebie sytuacji.
      Na szczęście są też inni...i tych należy ochraniać....

      Usuń
    3. To prawda. dzisiaj dominuje wychowanie bezstresowe, co w rzeczywistości oznacza jedynie chów. Wielu rodzicom się wydaje, że jeśli wyposażą swoją pociechę w cudne zabawki, to znaczy zaspokajają jej potrzeby i wszystko jest ok. Tak naprawdę to dziecko jest dla nich zabawką. Pobawią się kiedy zechcą i odstawią na półeczkę. Ba, nawet zapomną wyjąć zawieźć do przedszkola i wyjąć z samochodu. Ostatni wypadek w Rybniku jakże potwierdza moją tezę. Zbliża się zmierzch naszej cywilizacji.

      Usuń
  13. Muszę to przetrawić. Nie znoszę takich zachowań. To jest brutalne i przykre, jednak najczęściej występuje w wód dzieci właśnie.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw u dzieci, potem nasila się wśród młodzieży, a dorosłym życiu pojawia się brutalność, bezwzględność i podłóść w najgorszym wydaniu.

      Usuń
    2. Miało być "wśród" , a nie jakieś "w wód".
      ;)

      Usuń
  14. Dobrze, że zareagowałaś szybko i stanowczo. Pewne postawy trzeba zwalczać od małego bo potem może być już za poźno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Trzeba reagować. Trzeba reagowac stanowczo i natychmiast.

      Usuń
    2. Pamiętasz ??"Chamstwu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom"

      Usuń
    3. @Wasza Pani

      Komentarz był do mnie?

      Usuń
  15. I dlatego nie lubię dzieci. Słodkie są noworodki i niemowlęta, ewentualnie dzieciaczki we wczesnym stadium larwalnym, tj. przedszkolnym. Potem już nie, bardzo nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci są fajne, czasami znjadzie się ktoś wśród nich, kto zmąci czystą energię. Można ją jednak jeszcze odzyskać, w przypadku dorosłych już nie.

      Usuń
    2. Niestety, specjalistką od dzieci w naszym domu jest moja córka. Ze mnie to już nic nie będzie w tej dziedzinie...

      Usuń
  16. Zaledwie parę godzin temu media podały o kolejnej fali dyskryminacji Romów w Polsce. Ale nie łudźmy się, mowa nienawiści, agresja i przemoc wobec słabszych (fizycznie, ekonomicznie i światopoglądowo) narasta z dnia na dzień. Czy można się temu dziwić? Przecież "o takie Polskie" - gdzie można gnębić żydów, komuchów, solidaruchów, mohery, kapelusze, i wszystko "co nie nasze" - podobno walczyliśmy, to i ją mamy. To jest przecież oficjalna polityka rządu III RP.
    Dorotko, głową muru nie przebijesz, rozejrzyj się wokół, a potem spróbuj przenieść to dyskryminowane dziecko do innej klasy, szkoły ... albo daj sobie siana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głową muru nie przebiję, ale ukruszyć mogę. Tak też uczyniłam.
      W przypadku małych dzieci jest jeszcze nadzieja. Przy mnie stanęli rodzice- WSZYSCY. Zatem mam skrytą nadzieję,że się udałó na dłuższą metę problem rozwiązać. Mam taka nadzieję!

      Usuń
  17. "Głową muru nie przebiję, ale ukruszyć mogę" bardzo mi się podoba to stwierdzenie, gdyby większość z nas tak podchodzila do większości spraw świat byłby. Heh podłości nie znoszę, szczególnie wobec słabszych. Dobrze że rodzice rozumieją, w dzisiejszych czasach dużo daje praca z rodzicami, jestem w radzie rodziców przedszkola, mam znajomych nauczycieli i wychowawców, wiele się nasłuchałam i napatrzyłam. Niestety im starsze dzieci tym rodziców w szkole pojawia sie mniej i to mnie martwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe dlaczego rodzice starszych dzieci mniej się interesują szkołą. Oto temat na następny post. Warto go poruszyć i przedyskutować.

      Usuń
  18. Może to gorzkie co napiszę, ale Dzieci swoje wzorce wzięły prawdopodobnie z Rodziców, więc Ich "stanięcie murem" trochę mi fałszem zalatuje...
    Ale podobno "nadzieja" jest nieśmiertelna...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak, a może wpływ jednego nadgniłego jabłka?

      Usuń

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.