Dawno nie byłam tak wściekła, jak dzisiaj. Rozgrzana do czerwoności -dosłownie. Emocje opadają, ale jeszcze gdzieś, coś ściska i ugniata boleśnie.
Dzieci potrafią być okrutne wzgędem siebie. Potrafią działać stadnie z pełnym wyrachowaniem. Wystarczy jedna gnida, a zło rozprzestrzenia się niczym zaraza. Dochodzi do stadium, kiedy wypływa na powierzchnię ku uciesze innych.
I stało się. Wybuchłam niczym wulkan. Niespodziewnie. Z ogromną siłą rażenia....
A dzieciarnia?
Otrząsnęła. Jakby ktoś, nagle,wybudził ją z letargu. Na szczęście.
Reakcja natychmiastowa. Na szczeście.
Potem rozmowa, poszukiwanie rozwiązania, poszukiwanie sposobu, jak radzić sobie z wpływem zła, jak stawić mu czoło.
Na koniec telefony do niektórych rodziców. Znalazłam wspracie.
Na szczęście.
Jutro ciąg dalszy "z posiłkami".
dzieci potrafią być w jednej chwili słodkie, a w drugiej okrutne... dobrze, że masz wsparcie, DD, a przede wszystkim doświadczenie, poradzisz sobie...
OdpowiedzUsuńmiłego popołudnia :)
Ja... ja w tym wszystkim jestem najmniej ważna. ja się z nimi żegnam. Szkoda mi tych dzieci. Jedynie rodzice mogą coś zdziałać na dłużej.
UsuńRodzice mówisz... pewnie tak, ale popatrzmy na to z innej strony - codzienna szkoła, zajęcia dodatkowe, odrabianie lekcji i ... dzieciak ma 10 godzin wyjęte i jednocześnie rodzic także - zostaje im godzina może dwie (pod warunkiem że uda się zgrać szkołę z pracą) i to poprzerywane posiłkami, obowiązkami domowymi itp. Nie oszukujmy się rodzice maja bardzo mało czasu na wychowywanie dzieci, zwłaszcza takich "gnid" które w domu są słodziutkie a w grupie rozrabiają, lub manipulują innymi.
UsuńRozrabianie przeżyję i spiszę na wiek dzieciństwa. Podłości i wyrachowanie NIE! I gówno mnie obchodzi jak sobie organizują życie rodzinne. To nie tłumaczy nikogo z obowiązku wychgowywania swoich dzieci. Jeśli dziesięciolatki zmawiaja się w grupie, aby skrzywdzić inne dzoiecko, Dla mnie to DNO! i nie będę stała z boku i udawała,że kwiatki pięknie pachną.Rodzice to wiedzą. NAZYWAM RZECZY PO IMIENIU. mam nadzieję,że zareagują, jak należy i dzieciaki wyprostują.
UsuńChociaż minęło tyle godzin,emocje jeszcze nie przeszły.
Jest dokładnie tak jak piszesz !
UsuńRodziców usprawiedliwiać nie zamierzam lecz... umywanie rączek przez szkołę także nie!
UsuńW końcu jest ktoś taki jak szkolny pedagog, są osoby z wykształceniem psychologicznym, na pewno lepiej pod względem teoretycznym przygotowane od 95% rodziców i co z tego? Nic!
Jestes doswiadczonym pedagogiem, wiec na pewno poprowadzisz sprawe optymalnie. Agresje nalezy dusic w zarodku, jednak nie wszyscy rodzice sa sklonni do wspolpracy ze szkola.
OdpowiedzUsuńNa szczęście Ci rozumieją powagę sytuacji. Oby byli skuteczni.
UsuńNajważniejsze żeby rodzice chcieli współpracować:z dziećmi już tak jest raz są mili innym razem coś niedobrego w nich wstępuje:)))Pozdrawiam serdecznie i dużo cierpliwości życzę:))
OdpowiedzUsuńNajbardziej zależy mi, aby powodzenie miały te dzieci i ich rodzice. Ja się z nimi żegnam. Z problemem zostaną oni.
UsuńJestem pewna, że sobie poradzisz. Z takim doświadczeniem na pewno.
OdpowiedzUsuńPowodzenia.
Haniu! już sobie poradziłam, tylko problem nie zniknął. Z nim będą musiały poradzić sobie rodzice i ich dzieci. Moim zadanim było im to uświadomić.
UsuńŻycie szkolne przynosi wciąż nowe niespodzianki. Trzeba wiele mądrości i spokoju, by nikogo nie skrzywdzić. Powodzenia...
OdpowiedzUsuńHm... z tym spokojem u mnie krucho. Nie potrafię być spokojna, jeśli widzę krzywdę. Cóż... i nie zamierzam być spokojna. Zło nazywam brutalnie po imieniu. Nie daję przyzwolenia spokojem.
UsuńOj tak dzieciaki potrafią być okrutne - znam to z autopsji i ryczę niczym lwica!
OdpowiedzUsuńCzasami krzywdę trzeba pokazać krzywdzącemu
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
I nie tylko pokozać. Napiętnować takie zachwoanie tak, aby poszło w pięty. Samo pokazanie to za mało. W dzisejszych porąbanych czasach to zdecydowanie za mało!
UsuńZ dziećmi trzeba rozmawiać... ale czasami dopiero reakcja wybuchowa może ustawić "Rumcajsa" na właściwy tor... Trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńZobaczymy, czy reakcja wybuchowa poskutkuje. Mam nadzieję,że zapamiętaja tę lekcję do końca życia, gdyż ten wybuch był precyzyjnie przygotowany i kontrolowany.
UsuńDorotko bycie nauczycielem to ciężki kawał chleba, moja córka uczy w szkole młodzież z ośrodka socjoterapii. Czasami wraca taka znerwicowana, że nie może się wyciszyć.
OdpowiedzUsuńJedyna pociecha dla Ciebie, że niedługo wakacje. Odpoczniesz , czego Ci życzę z całego serca.
Ale problem zostanie a z nim biedne, niepełnosprawne dziecko!
UsuńZ każdym Twoim komentarzem rysuje mi się w głowie obraz sytuacji, który Cię przyprawił o te silne emocje, Dorotko. W tym miejscu jeszcze bardziej rozumiem Twoją reakcję. Nie wiem, czy zapowiedziany ciąg dalszy odnosi się także do sprawozdania tutaj, ale cieszę się, że wspomniałaś o wszystkim - niech Twoja postawa będzie przykładem dla tych dorosłych, którzy tak często wolą „nie widzieć” lub bagatelizują problem. Moje wyrazy szacunku, DD.
UsuńCzekam na dalsze:)
OdpowiedzUsuńReakcja rodziców była natychmiastowa. Dzisiaj zachował się pięknie. Cała klasa zachowała się pięknie. Niestety pod koniec dnia wystrzeliło zło z innej beczki. Znowu sprawa i to większego kalibru. Ponownie z uszu para leci.... Ach te dzieci!
UsuńDzieci dorośli w miniaturze, tylko że je można jeszcze skarcić,
OdpowiedzUsuńa dorosłych już nie ...
Oj, to dzieciaki nieźle dały Ci w kość :(
OdpowiedzUsuńW kość...... hm, na dobrą sprawę mogłaby udawać,że pewnych spraw nie dostrzegam. Zaoszczędziłabym sobie nerwów. W kość to dostaną inni za kilka , kilkanaście lat, jęśli czegoś się z takimi postawami nie zrobi.
UsuńA wiesz co Dorotko, ja doszłam do wniosku słysząc opinie znajomych nauczycielek, ze najbardziej zepsute nie są dzieciaki z tzw"patologi", ale te z tzw "dobrych" domów. Najczęściej dorobkiewiczowskich, gdzie grosza nie brakuje. Mają wszystko, uważają, że mogą wszystko i że wszystko om się należy. Koleżanka podczas rozmowy z rodzicem, takiego własnie dzieciaka sześciolatka, które wyjęło bez pardonu z plecaka biednemu dziecku flipy i sok po czym skonsumowało, usłyszał: no przecież nic się nie stało. Odkupię. Gdy by zaistniała odwrotna sytuacja, matka ta najpewniej wszystkie"psy' by powiesiła na rodzicach i dziecku, które śmiało by zrobić to samo jej synusiowi.
OdpowiedzUsuńRęce opadają. I mają się tacy ze elyte.
To święta prawda! Mam podobne spostrzeżenia.
UsuńTak jest właśnie. Patrzcie jak zmieniły się relacje w rodzinach. Kto dawniej był najważniejszy w rodzinie - babcia/ dziadek . to ich się słuchało, to oni mieli honorowe miejsce przy stole , ich całowało się w rękę. A dzisiaj - w autobusie babcia sadza wnusia na krześle, a sama stoi, przy stole wszyscy milkna, kiedy brzdąc "musi" cos powiedzieć - jeszcze smiechem akceptuje się nie zawsze grzeczne wypowiedzi - bo " patrzcie jaki on inteligentny" Dziecko Bogu ducha winne - ma prawo wszak dopiero się uczy, ale reakcje dorosłych robia swoje..Przykłady można by mnożyć..Jeżeli do tego dołożymy fakt że wszystko dostają zanim jeszcze zdążą dobrze zamarzyć - czyli marzenia nie zdążą przekuć w cele do osiągnięcia - to mamy co widać choćby w opisanej przez Ciebie sytuacji.
UsuńNa szczęście są też inni...i tych należy ochraniać....
To prawda. dzisiaj dominuje wychowanie bezstresowe, co w rzeczywistości oznacza jedynie chów. Wielu rodzicom się wydaje, że jeśli wyposażą swoją pociechę w cudne zabawki, to znaczy zaspokajają jej potrzeby i wszystko jest ok. Tak naprawdę to dziecko jest dla nich zabawką. Pobawią się kiedy zechcą i odstawią na półeczkę. Ba, nawet zapomną wyjąć zawieźć do przedszkola i wyjąć z samochodu. Ostatni wypadek w Rybniku jakże potwierdza moją tezę. Zbliża się zmierzch naszej cywilizacji.
UsuńMuszę to przetrawić. Nie znoszę takich zachowań. To jest brutalne i przykre, jednak najczęściej występuje w wód dzieci właśnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Najpierw u dzieci, potem nasila się wśród młodzieży, a dorosłym życiu pojawia się brutalność, bezwzględność i podłóść w najgorszym wydaniu.
UsuńMiało być "wśród" , a nie jakieś "w wód".
Usuń;)
Dobrze, że zareagowałaś szybko i stanowczo. Pewne postawy trzeba zwalczać od małego bo potem może być już za poźno.
OdpowiedzUsuńTak. Trzeba reagować. Trzeba reagowac stanowczo i natychmiast.
UsuńPamiętasz ??"Chamstwu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom"
Usuń@Wasza Pani
UsuńKomentarz był do mnie?
I dlatego nie lubię dzieci. Słodkie są noworodki i niemowlęta, ewentualnie dzieciaczki we wczesnym stadium larwalnym, tj. przedszkolnym. Potem już nie, bardzo nie.
OdpowiedzUsuńDzieci są fajne, czasami znjadzie się ktoś wśród nich, kto zmąci czystą energię. Można ją jednak jeszcze odzyskać, w przypadku dorosłych już nie.
UsuńNiestety, specjalistką od dzieci w naszym domu jest moja córka. Ze mnie to już nic nie będzie w tej dziedzinie...
UsuńZaledwie parę godzin temu media podały o kolejnej fali dyskryminacji Romów w Polsce. Ale nie łudźmy się, mowa nienawiści, agresja i przemoc wobec słabszych (fizycznie, ekonomicznie i światopoglądowo) narasta z dnia na dzień. Czy można się temu dziwić? Przecież "o takie Polskie" - gdzie można gnębić żydów, komuchów, solidaruchów, mohery, kapelusze, i wszystko "co nie nasze" - podobno walczyliśmy, to i ją mamy. To jest przecież oficjalna polityka rządu III RP.
OdpowiedzUsuńDorotko, głową muru nie przebijesz, rozejrzyj się wokół, a potem spróbuj przenieść to dyskryminowane dziecko do innej klasy, szkoły ... albo daj sobie siana.
Głową muru nie przebiję, ale ukruszyć mogę. Tak też uczyniłam.
UsuńW przypadku małych dzieci jest jeszcze nadzieja. Przy mnie stanęli rodzice- WSZYSCY. Zatem mam skrytą nadzieję,że się udałó na dłuższą metę problem rozwiązać. Mam taka nadzieję!
"Głową muru nie przebiję, ale ukruszyć mogę" bardzo mi się podoba to stwierdzenie, gdyby większość z nas tak podchodzila do większości spraw świat byłby. Heh podłości nie znoszę, szczególnie wobec słabszych. Dobrze że rodzice rozumieją, w dzisiejszych czasach dużo daje praca z rodzicami, jestem w radzie rodziców przedszkola, mam znajomych nauczycieli i wychowawców, wiele się nasłuchałam i napatrzyłam. Niestety im starsze dzieci tym rodziców w szkole pojawia sie mniej i to mnie martwi.
OdpowiedzUsuńCiekawe dlaczego rodzice starszych dzieci mniej się interesują szkołą. Oto temat na następny post. Warto go poruszyć i przedyskutować.
UsuńMoże to gorzkie co napiszę, ale Dzieci swoje wzorce wzięły prawdopodobnie z Rodziców, więc Ich "stanięcie murem" trochę mi fałszem zalatuje...
OdpowiedzUsuńAle podobno "nadzieja" jest nieśmiertelna...;o)
Może i tak, a może wpływ jednego nadgniłego jabłka?
Usuń