Wiosna w pełni. Czas pomyśleć o lecie. Latem zrzucam moje okulary i zakładam soczewki. Raz -wygodniej, dwa - można wystroić się w okulary przeciwsłoneczne. I wszystko byłoby cacy, gdyby nie te oczy. Coś im się ( klasycznie i książkowo) tam poprzestawiało, że kiedy włożę soczewki, to nie mogę czytać. Muszę wspierać się okularami do czytania. I to jest cholernie wkurzajace. Kiedy noszę okulary, do czytania muszę je zdejmować. I to też jest cholernie wkurzające.
Na szczęście mamy XXI wiek i nowości. Ostatnio przeczytałam coś o soczewkach progresywnych. Zaczęłam szperać w Sieci. Oczy mi się zaświeciły.... Toż to rozwiązanie moich problemów. Kiedy przeczytałam opinie internautów, wiedziałam,że chcę koniecznie wypróbować takie soczewki.
Udałam się zatem do zakładu optycznego, który świadczy mi usługi już dwadzieścia lat. Dodam, usługi na najwyższym poziomie. Nawet mam swoją stronę w zeszycie szefa, gdzie wpisane są wszystkie informacje dotyczące noszonych szkieł przeze mnie i moje córki. Jego rady zawsze były trafione, więc ... więc udałam się do tegoż optyka.
Trochę zdziwiłam się, iż zamiast znanych mi ludzi, zobaczyłam nową twarz. Ale, co tam. Powiedziałam w czym problem. Panienka za głowe się złapała, na zegarek popatrzyła i powiedziała błagalnym głosem:
- Gdyby pani zechciała poczekać 5 minut. Zaraz przyjedzie kolega. Ja na soczewkach w ogóle się nie znam.
Faktycznie, kilka minut później pod zakład podjechał młody człowiek na rowerze, a dziewczyna w euforii, że ją wybawi z kłopotu zawołała:
- Już jest! Już jest!
- Ale to nie jest pan, który mnie zawsze obsługuje - napomknęłam.
- Oj, szefa nie ma. Jest na urlopie. Za tydzień będzie.
Cóż! Mówi się trudno. W końcu młody człowiek, specjalista od soczewek może mi udzielić odpwiednich informacji. Nie muszę się koniesznie upierąć przy szefie.
I to był mój błąd. "Soczewkowy specjalista" najpierw zrobił mi solidny wykład na temat soczewek. Kiedy w końcu udało mi się coś powiedzieć, a raczej wtrącić,że interesują mnie soczewki progresywne,i że szef ma tam w zeszycie...
Młody człowiek mi przerwał i niezwykle poważnie powiedział:
- Musi pani iść do lekarza okulisty, który przyjmuje przy optyku,Wówczas dostanie pani soczewki za darmo na wypróbowanie.
- Proszę pana, ale ja nie chcę iść do waszego lekarza, ponieważ jestem zadowolona ze swojego i mam aktualne badania, i w tym zeszycie....
- To nie dostanie pani soczewek za darmo.
- Ale ja nie chcę darmowych soczewek, ja chcę kupić parę soczewek, aby wypróbować, czy mi pasują.
- To musi pani kupić 6 sztuk.
Zważywszy, iż na każde oko mam inne parametry, to musiałabym kupić tych soczewek 12 i to jeszcze nie wiadomo, czy pasowałyby mi.
- Proszę pana. Jestem stałą klientką zakładu. Kiedyś szef sprzedał jedną soczewkę, bo miałam taką potrzebę - zasugerowałam
Mężczyzna zirytował się i zaczął na mnie krzyczeć!
- Co mi pani tu wciska! Nie uwierzę,że szef sprzedał pani soczewkę progresywną?
- Progresywnych soczewek nigdy nie używałam. Właśnie w tym celu przyszłam, Chciałabym wypróbować, dlatego chcę kupić parę soczewek.
- Musi iść pani do naszego lekarza, to dostanie pani za darmo u nas te soczewki.
- Ale ja chcę kupić soczewki i nie chcę iść do waszego lekarza.
- To musi pani kupić 6 i 6 razem dwanaście.
- To ja chcę dwie soczewki jednodniowe.
- Tych musi pani kupić 30 i 30 razem 60.
Uznałam,że dalsza rozmowa jest bez sensu.
- Dobrze, przyjdę za tydzień, kiedy będzie szef.
Wróciłam do domu i zamówiłam trzy soczewki polecane przez Internautów przez Internet. Dzisiaj kurier przyniósł do domu. Włożyłam i .... Eureka! To jest to!
A za tydzień wrócę do optyka i powiem, że zmuszona zostałam do skorzystania z usług innego sklepu, gdyż w tym potraktowano mnie...
A szkoda!
Jesuuu, co za tluk! Powiedz szefowi, niech przyjmie kogos innego, bo ten zupelnie sie nie nadaje. Niech tez wymieni te cizie, ktora sie na niczym nie zna. ;)
OdpowiedzUsuńPodobnie pomyślałam, kiedy wyszłam z tego sklepu.
UsuńMimo pewnego zrozumienia dla tego marsjanina (specjalnie małą literą) nie zazdroszczę i sama też pewnie więcej bym do takiego sklepu nie poszła!
UsuńJa tam wrócę za tydzień i opowiem o zaszłej sytuacji szefowi. Powinien zwrócć uwagę na spsoób komunikowania się z klienami. W dzisiejszych czasach to bardzo ważne.
UsuńMłody dostał od szefa wytyczne i musi się ich trzymac, żeby nie dostać bury. On, jako pracownik, nie ma prawa ani udzielać rabatów, ani sprzedawać na sztuki tego, co zwykle sprzedaje się w pakiecie. Poza tym nie zna Cię i nie wie, jakie masz relacje z szefem.
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o soczewki czy okulary progresywne, to muszą być bardzo precyzyjnie dobrane przez lekarza, bo mogą (oprócz fantastycznego skutku w postaci widzenia bliży i dali) spowodować paskudne skutki uboczne, np. w postaci mdłości, zaburzeń równowagi, zaburzeń w ocenie odległości, migren.
Wbrew pozorom w optyk potraktował Cię właściwie i nie sądzę, żeby szef był z jego postawy niezadowolony.
Życzę Ci radości z korzystania ze szkieł i soczewek progresywnych. Używam ich od lat i za nic bym z nich nie zrezygnowała.
Jeżeli podnoszenie głosu na klienta uważasz za właściwe, to chyba się nie rozmumiemy. Ton rozmowy, narzucanie mi czegoś, a wszczególności lekarza ... nie... nie czułam się dobrze. Przywykłam do innego sposobu rozmowy ze sprzedawcą. Poza tym móg spokojnie ywjasnić, iz posiadaja soczewki tylko w takich pakietach, a jeśli chcę, mogą sprowadzić mi inne itp... Tak czy siak, kupiłam soczewki gdzie indziej. I coś mi się wydaje,że tak będę czynić nadal. Jeśli w moje ślady pójdą inni, to nie będzie pracy dla takich młodych ludzi.
UsuńNa stałe owych soczewek nosić nie będę, ale latem jak najbardziej.
Powiem Ci, jak to wygląda z drugiej strony lady: Ekspedient też człowiek i też ma prawo się wkurzyć na klienta. Szczególnie, kiedy nie ma pola menewru, a klient chce przeforsować swój pomysł. Klient ma prawo żądać, pracownik nie ma prawa udzielać rabatu, w zasadzie nie powinien sprzedawać tak specjalistycznego produktu jak soczewki progresywne bez lekarskiego wskazania i robi się nieprzyjemnie. Powinien zaproponować Ci wizytę za tydzień i jasno powiedzieć, że nie może samodzielnie podjąć decyzji o takiej sprzedaży, jak Tobie odpowiada. Ciekawa jestem, czy wizyta u polecanego Ci okulisty była darmowa czy musiałabyś za nią zapłacić. Mój optyk ma takie badanie w pakiecie - idę na badanie, dostaję receptę i u nich robię okulary. Próbne soczewki progresywne też dają po takim badaniu za darmo.
UsuńA tak w ogóle to lepiej się nie denerwować, bo to nikomu w niczym nie pomaga. Szkoda życia na takie incydenty. Pozdrawiam:)
Zgadza się - sprzedwaca też człowiek. Wchodząc do sklepu zakładam, iż jest kompetentny, tzn. potrafi udzielić stosownej rady, jest grzeczny, spokojnie potrafi przedstawić warunki sprzedaży i zaproponowac ofertę najlepszą dla klienta . Przyszłam do zakładu, ponieważ chciałam się przede wszystkim poradzić w sprawie soczewek, zorientować jakie są najlepsze i ewentualnie zakupić na wypróbowanie. A Młody człowiek, po pierwsze- nie dał mi dojść do głosu, nie pozwolił sobie powiedzie, o co mi chodzi, zakrzyczał mnie swoją teorią - gadaniec jak z automatu, następnie próbował mi wcisnąć wizytę u znajomej młodej okulistki , która za badanie bierze 80 zł i na dodatek nie cieszy się renomą w mieście - stąd pewnie na nadmiar pacjentów nie narzeka. Moja okulistka za wizytę pobiera 60 zl, a w przypadku leczenia dłuższego za kolejne nie pobiera. Do niej są zawsze kolejki i żaden optyk nie musi odsyłać do niej swoich klientów.
UsuńPo drugie, gdyby ów pan spokojnie wyjaśnił mi, iż takie badanie jest w pakiecie itp... zapewne też inaczej podeszłabym do sprawy. Ale on wychodził z założenia ,że ON WIE LEPIEJ, A KLIENT JEST GŁUPI. Cóż... w takim przypadku klient wychodzi urażony, idzie do konkurencji i tam zoastawia swoje pieniądze. Jeśli to zrobi kolejny i kolejny stały klient zakładu, to dla młodego wszechwiedzącego nie będzie pracy. Szkoda,że tego nie bierze pod rozwagę. Ale to nie jest mój problem. Ja mam wybór.W dobie Internetu i ofert o wiele korzystniejszych niż w zakładach optycznych ,to on powinien starać się, aby mnie zatrzymać, nieprawdaż?
Oczywiście o sprawie już zapomniałam, nie jest i nie była dla mnie wielkim powodem do zdenerwowania, ale postanowiłam opwiedzieć o niej szefowi zakładu. I tyle. Serdeczności.
Masz rację, że naciąganie klienta na wydawanie kasy jest największym błędem sprzedających. Gdyby okulistka przyjmowała nie biorąc pieniędzy od pacjenta (płaci jej w takim przypadku optyk), to może z czasem zyskałaby więcej pacjen tów, którzy by poszli do jej prywatnego gabinetu, optyk miałby więcej klientów, a ludzie mieliby zaufanie i do lekarza, i do optyka. A tak kicha.
UsuńJeśli chodzi o to mądrzenie się optyka, to jest to teraz bardzo typowe. Tak rodzice i szkoła wychowują, że młodzi są pewni siebie i swojej wiedzy. Co Ty możesz wiedzieć o soczewkach? On wie więcej, bo przecież napisał na ten temat kilka sprawdzianów, a może nawet zdał jakis egzamin i duma go rozpiera. Ale przecież to my wpajamy młodym, że powinni być pewni siebie, przebojowi, prawda? Nie ma się co dziwić, że młodzi i niedoświadczeni ludzie czasem mylą pewność siebie z natarczywością. Ja w takich sytuacjach się wyłaczam, pozwalam, żeby ten ktoś się wygadał, a potem pytam o to, czego chcę się dowiedzieć. Najbardziej mnie bawi, kiedy jakiś młodzian czy panienka daje mi dobre rady dotyczące moich dziedzin.
Miłego dnia:)
Dokładnie tak samo chciałam zrobić. Wysłuchałam i... i nie dane mi było powiedzieć. Na szczęscie to już przeszłość. Buziaki!
UsuńCo do młodego człowieka na zastępstwie zapewne naprawdę nie mógł udzielać rabatów pod nieobecność szefa.
OdpowiedzUsuńOstatnio mam coraz większe problemy z oczami, okulary chyba będę musiała zmienić, bo soczewek się boję nosić i chyba się nie przekonam. :)
Życzę, żeby nowe soczewki przyniosły Ci oczekiwane efekty!
I dziękuję za dobrą energię! :)
Nie wiem, czy był na zastępstwie. Ale mógł powiedzieć,że nie może udzielac rabatów, gdyż, że obecnie maja szkła pakowane po 6, mniejszych nie ma, ale może sprowadzić itp....Ja powinnam się czuć komfortowo, a wyszłam z tego sklepu wkurzona.
UsuńTeż noszę okulary i nie raz miałam problem, z lekarzem albo z optykiem. Szkoda słów.
OdpowiedzUsuńDo tej pory problemów nie miałam, stąd mój naprwdę potęzny niesmak.
UsuńCzasami też się dziwię, skąd biorą się tacy pracownicy. Niby bezrobocie...
OdpowiedzUsuńTo inne pokolenie. Jemu się należy, ono nic nie musi. NIe wiem, naprawdę nie mam pojęcia.
UsuńNo to miałaś szczęście w internecie i pecha u "swojego" optyka. Chociaż z oczami trzeba ostrożnie, i tutaj "spec od gumowych dzwonków na gaz elektryczny" miał trochę racji. Przed KAŻDĄ zmianą okularów, czy soczewek warto zajrzeć do okulisty, bo czasami kłopoty mogą być natury somatycznej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ba, o tym to ja doskonale wiem. Problem w tym,że jemu nie chodziło o lekarza, tylko o danego lekarza, który prywatnie przyjmuje w owym zakładzie optycznym. Na szczęście soczewki nie są wieczne, w moim przypadku miesięczne i zawsze można je wyjąć, jeśli czujesz,że jest coś nie tak.
UsuńJa też nie myślałem o tym przyzakładowym lekarzu ... Tak to jest jak nie ma szefa, to pracownicy grasują. :)
UsuńNajgorsi na świecie są niby specjaliści:))Ty widzę jesteś mądrą kobietą,ja po takiej rozmowie wróciłabym zapewne z 30 soczewkami:)))nie wiem czemu sprzedawcy nie słuchają co się do nich mówi:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńTo zbyt drogi interes, abym tak w ciemno dała sobie wcisnąć.
UsuńCo za ćwok....
OdpowiedzUsuńco do okularów, to czasami żartujemy z mojej mamy ;) wiek sprawia, że oczy pracują inaczej i mimo, że do chodzenia ma lekki minus, to do czytania ma inne (ręce się jej zrobiły za krótkie;) ) Normalnie w pracy ma dwie pary i zmienia, w razie potrzeby. Ale do sklepu to już nie zawsze jej się chce zabierać i zmieniać przy półce z produktami. I z tegoż właśnie tytułu ostatnio wyrażała wątpliwości, jakież to małe teraz te brzoskwinie w puszcze robią.. takie inne, dziwne... Wyjaśnienie: przyniosła do domu morele. Był to drugi taki przypadek. Od tej pory chodzi do sklepu z okularami :D
Sama zrozumiesz, jaki to problem, kiedy będziesz po czterdziestce.
UsuńDD, nie muszę być po 40 :) zresztą, daleko nie mam. Ja noszę duże minusy, więc jak mam coś obejrzeć z bliska, np. obciąć paznokcie (taka prozaiczna czynność), to zdejmuję okulary. Bo całkiem z bliska, z 20 cm, widzę lepiej bez okularów. Z tej odległości oko w okularach się nie akomoduje i nie widać wyraźnie. Do czytania, patrzenia w komputer mam słabsze minusy.
UsuńTo tak samo jak ja! Hi, hi, hi.... A wszystko te nasze oczy....
Usuńchyba tez bym się wkurzyła. nie lubię, kiedy ktoś niekompetentny swój brak wiedzy nadrabia tupetem. może faktycznie idź jak będzie szef i wyjaśnij sprawę.
OdpowiedzUsuńOn po prostu chciał postawić na swoim i tyle.
UsuńRany, co za kretyn. Koniecznie musisz wrócić jak szef się wyurlopuje, co by go uświadomić, że młody klientów odstrasza.
OdpowiedzUsuńZ soczewkami miałam przygody. Nosiłam swego czasu często. Po jednych, po dwóch godzinach miałam oczy wampirze, czerwone. Nawet tęczówki. Z internetu brałam, ale takie fikuśne, co tęczówkę lub źrenicę zmieniły kolorystycznie. Po kilku razach zrezygnowałam, bo kiepsko się w nich czułam - ból - pewnie jakieś dupne były. Teraz okulary noszę, jakoś się tak przyzwyczaiłam , że bez to jak nie ja ;)
Też nie mogę nosić wszystkich soczewek. Wypróbowałam rózne firmy i wiem jak różny jest komport noszenia. Mnie podpasowały tylko jednej firmy - niestety drogie. Alekiedy włożę inne , to oczy natychmiast czerwone. Ważny też jest płyn do soczewek. Niby tylko płyn, a jednak ma ogromne znaczenie. Kiedyś zmieniłam płyn i reakcja oczu natychmiastowa.
UsuńDlatego w soczewkach zwykle chodzę latem i okazjonalnie na imprezy.
Młody wykształcony z dużego miasta... kretyn...
OdpowiedzUsuńMyślę,że ignorant.
UsuńTen handlowiec to na kursach dla domo-krążców się zatrzzymał i dalej nie przeszedł...
OdpowiedzUsuńCo to za sprzedawca, który nie wsłuchuje się w potrzeby klienta, toż on do ruiny samego szefa doprowadzi!!!
Pozdrawiam serdecznie i znakomicie wybrnęłaś z tej dziwnej i nie mającej nic wspólnego
ze sprzedażą sytuacją!!!
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Proszę o odwiedziny u mnie ... potrzebuję wsparcia w ważnej, aczkolwiek miłej sprawie :-)
OdpowiedzUsuńByłam, smsa wysłałam. Trzymam kciuki!
UsuńTak to jest jak po znajomości się przyjmuje ludzi do pracy.
OdpowiedzUsuńTraci się wtedy klienta i kasę...
Wyjątkowo nienadający się do tej pracy chłopak...
Nie wiem, czy to po znajomości ten młody człowiek został przyjęty. Fakt faktem zirytował mnie bardzo i zniechęcił do kupowania w tym sklepie.
UsuńSame słowo "musi" i to wypowiedziane krzykliwym tonem, może człowieka zirytować. No nie był to profesjonalny sprzedawca.
OdpowiedzUsuńPrawdą jest też, że na rynku jest spora konkurencja, i nie tylko w tej materii, więc tam gdzie jest walka o klienta, a właściwie o wzrost wskaźników sprzedaży, to bywają sprzedawcy agresywni, którzy za wszelką cenę chcą przeforsować swoje, nie myśląc o dobru i zadowoleniu klienta. Sztuka się liczy...
Pozdrawiam :)
A żebyś wiedziała! Musi - cholerne irytuje. Od razu nasuwa mi się opór - że ja nic nie muszę. Nie muszę również kupowac soczewek w tym sklepie.
OdpowiedzUsuńA więc to od tego sa soczewki progresywne?
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam.
Chyba muszę iśc do okulisty, bo mam podobny problem co ty. W soczewkach nie umiem nawlec igły i czytać książki z normalnej odległości (ale nie mam okularów do czytania - jestem krótkowidzem, musze prowadzić samochód w okularach albo soczewkach do dali).
Z tym, że badałam się ostatni raz wieki temu a od roku mam problem w widzeniem bliży w soczewkach.
Bez okularów czytam książkę w odl. ok. 30 cm pod warunkiem, ze druk nie jest zbyt drobny (na komputerze nie przeczytam NIC).
Soczewki nosze -5,25 i -4,75.
Może z wiekiem wzrok się tak zmienia ... że teraz w soczewkach widzenie w bliży jest nieostre. Ale przed czterdziestką? :P
To o takich ludziach mówi się „wykształcony cham”... Bardzo współczuję Ci tego spotkania, Dorotko, tym bardziej, że postrzegam Cię jako osobę wrażliwą. Tyle dobrze, że Twoja wrażliwość idzie w parze z asertywnością - tak trzymać!
OdpowiedzUsuń