Miałam szczęście. Nie było interesantów i zdążyłam przed dwunastą, bo od tej godziny,osoba prowadząca tę kancelarię ma przerwę.
Weszłam do niedużego pomieszczenia. Przywitała mnie sędziwego już wieku, przemiła siostra zakonna.
W sali panował idealny porządek. Żadnych zbędnych papierów, ksiąg, żadnych materiałów biurowych, brak komputera, ksero, faksu, drukarki, brak telefonu nawet.
Kilka starannie zamkniętych szaf, biurko i nic więcej.
I cisza. Taka cudowna cisza.
Źródło foto |
Siostra zapytała o rok urodzenia córy i udała się do jednej z szaf. Otworzyła ją , a tam..... idealnie poukładane księgi oprawione w identyczne oprawki. Takiego porządku nie widziałam w żadnym biurze.
Wyjęła odpowiednią księgę, potem drugą. Odnalezienie nazwiska starszej trwało dosłownie minutę.
Następnie z szuflady wyjęła odpowiedni druczek i zaczęła wypisywać piórem atramentowym ze złotą stalówką. Czynność tę wykonywała z takim namaszczeniem, że nie mogłam oderwać od niej wzroku. Każda litera niemal wykaligrafowana. Następnie obejrzała swoje dzieło, sprawdziła kilka razy i podała mi.
Nie wiem, dlaczego tak mnie zafascynowała ta wizyta. Poczułam w tej sali wyciszenie, błogi spokój. Patrzyłam na pożółkłe kartki ksiąg i miałam wrażenie,że czas się tam, w tej właśnie salce, zatrzymał.
Do rzeczywistości brutalnie sprowadził mnie zegar, który roztrzaskał ciszę, wybijając godzinę dwunastą.
... rzadko zdarza się takie poszanowanie dokumentu poświadczającego chrzest...najważniejszego wszak dokumentu...
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem...
Serdeczności!
Ja mam wrazenie, ze wiekszosc zakonnic miala cos z kaligrafia wspolnego. One wszystkie pisza tak starannie i tylko piorem, przez co te odpisy metryk urodzenia wszedzie wygladaja podobnie wykaligrafowane.
OdpowiedzUsuńHm.... Może masz rację!
UsuńGgy umarl nagle moj najmlodszy Brat, Piotr bylam w kancelari parafialnej i dowiedzialam sie, o ktorej sie urodzil, w jaki dzien tygodnia... To samo moglam wyczytac o sobie z tejze ksiegi chrztow... I bylam zaskoczona, choc wiem, ze Te Ksiegi sa prowadzone bardzo skrupulatnie i mozna z nich dowiedziec sie bardzo wielu rzeczy...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Zawsze w kancelariach parafialnych jest taki porządek. A przy okazji można w spokoju czekać nawet jak jest kolejka, tam jest zawsze taki klimat. Przynajmniej tak było w i jest w mojej parafii.Pozdrawiam serdecznie, miłego weekendu
OdpowiedzUsuńCzuję i rozumiem, co Cię tak urzekło.
OdpowiedzUsuńOj, nie zawsze. To zależy, kto taką kancelarią się zajmuje. Byłam w kilku, więc mam porównanie.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, też byłam zaskoczona.
OdpowiedzUsuńBardzo szybko i sprawnie zostałam załatwiona.
Inaczej było w Urzędzie...
Pozdrawiam
Dziwne, dlaczego?
UsuńTo się chwali wszystko na swoim miejscu oby tak było wszędzie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHa... Oby! Pozdrawiam
UsuńZawsze uważałam i dalej uważam, że komputery wcale nie usprawniają i nie przyspieszają pracy biurokratycznej.
OdpowiedzUsuńUsprawniają, pod warunkiem,że urzędnik umie z nich biegle korzystać.
UsuńCzułam to samo, gdy zmarła mama i trzeba było wszystkiego dopilnować...
OdpowiedzUsuńHm...
UsuńWcale się nie dziwię, że to miejsce i cały ten rytuał wydawania dokumentu zrobiły na Tobie takie wrażenie.
OdpowiedzUsuńDo urzędów nie ma co porównywać. To zupełnie inny klimat. Zresztą on zależy od parafii i ilości interesantów- tak myślę,
Pewnie tak jest , jak piszesz.
Usuńw mojej parafii jest poodobnie, tyle że jest tam ksiądz....
OdpowiedzUsuńNo, proszę!
UsuńOpowieść niczym z dzieła Umberto Eco;) Tak rzadko możemy trafić na miejsca, w których zatrzymał się czas i pewnie dlatego tak one nas fascynują;)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię klimat takich miejsc
OdpowiedzUsuńPięknie to opowiedziałas, obrazowo! wręcz ujrzałam jak zegar roztrzaskuje te nieziemska ciszę i spokój sali parafialnej... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń