„Kiedy stajesz na rozstaju dróg i nie wiesz w którą iść
stronę, wróć do korzeni” – nie wiem kto to powiedział, czy napisał. W obecnej
chwili to nieistotne. Ważna jest moc tych słów!
Babci Agnieszki nigdy nie znałam. Nie zachowało się jej
zdjęcie. Wiedziałam, że była matką mojego ojca i tyle. Ojciec nigdy jej nie
wspominał, bo nie miał wspomnień. Umarła, kiedy był niemowlęciem. Jedyne, o czym kiedyś mówił, to że umarła
trzymając go w ramionach. Ciężko jej było odchodzić. Zostawiła dziesięcioro
dzieci, w tym niemowlę – mojego ojca.
Osierocone rodzeństwo połączyła niesamowita więź, miłość
bratersko – siostrzana, odpowiedzialność za siebie wzajemnie. Motorem napędowym był właśnie mój ojciec, który nie zaznał matczynej miłości i dobroci. Siostry i
bracia, chcieli mu to wynagrodzić. Trzymali się razem do końca swoich dni. Tyle szacunku i miłości, tyle wzajemnego wsparcia było w tej rodzinie.
Pielęgnowali te uczucia i więzi. Każde z nich założyło własną rodzinę. Zwykle
były to rodziny wielodzietne (
wyłączając mojego ojca – miał tylko mnie). Organizowali spotkania rodzinne:
chrzty, komunie, rocznice, wesela. Zjeżdżali się wszyscy. A było nas trochę.
Taka skromna uroczystość – lekko 100 osób. W organizacji pomagali wszyscy.
Jeszcze uśmiecham się na wspomnienie tych imprez.
Potem spotykaliśmy się na pogrzebach. Kilka lat temu umarł ostatni z rodu i rodzina
rozpierzchła się w różne strony świata..
Takie życie.
Dwa miesiące temu zadzwoniła do mnie kuzynka:
- Pomnik babci Agnieszki się rozpadł. Rodzice nasi pomarli, więc wnuki muszą się tym zająć. To
nasz obowiązek. Co ty na to?
***
***
Jest nas spora grupa, zatem zrobiliśmy składkę, aby babci
nowy pomnik wystawić. Z tej to okazji
zorganizowaliśmy zjazd kuzynostwa.
Przyjechali niemal wszyscy. Przyjechali ze swoimi rodzinami: dziećmi, wnukami.
Zaczęliśmy mszą za naszą rodzinę w małym zabytkowym
kościółku ufundowanym niegdyś przez naszych przodków. Jest tam piękna barokowa
ambona, na której widnieje oryginalny herb naszego rodu. Pierwszy raz go
zobaczyłam.
Kościółek też zrobił na mnie ogromne wrażenie.
A jeszcze większe, kiedy
wypełniła go moja rodzina ok 60 osób. Czułam też obecność tych , co pomarli. Byli
tam z nami .
Mszę celebrował kuzyn. Był bardzo przejęty. Kazanie ,
właściwie mowa, którą wygłosił do swoich poruszyła nasze serca. Pięknie mówił o
losach naszej rodziny, o tradycjach, o miłości i wzajemnym szacunku dziesięciorga rodzeństwa.
Łezka w oku się zakręciła.
Potem poszliśmy na cmentarz i wreszcie nadszedł czas na
nieoficjalną część – spotkanie przy kawie. Mieliśmy uczucie ,że towarzyszą nam
ONI, że są zadowoleni, że tego właśnie chcieli.
***
***
Chłonęłam opowieści o mojej rodzinie niczym gąbka. Tak
niewiele wiedziałam. Umówiliśmy się, że zapoczątkowaliśmy nową tradycję.
Będziemy spotykać się co roku.
Wróciłam z tego zjazdu silna wewnętrznie. Dawno nie czułam
takiej siły.
to jest po prostu piękne:)gdzieś tam łza się w oku zakręciła:)Swietnie, ze kuzynka zadzwonila i się przejęła;)
OdpowiedzUsuńZakręciło się we mnie, bo też mam dużą rodzinę. Spoiwem, które nas łączyło byli moi dziadkowie, rodzice mojego ojca i to oni byli tak ciepłymi kochanymi osobami, że łączyli wszystkich razem,rodzinę sąsiądów, klientów (babcia krawcową była:) Dziś nasze drogi sie rozchodzą, dom dziadków dostała kuzynka i przerobiła go nie do poznania, zjazdów rodzinnych się już nie organizuje. Ale wiesz co? gdzieś tam w kościach czuję, że może jeszcze się odbędzie:)
Oby!:)
Zadzwoniła, bo tylko ona miała ze mną kontakt. Pomysł zrodził się u innych kuzynek. I w ten sposób starą metodą rodzinnego alertu zawiadomiono wszystkich kuzynów.
UsuńCudowne jest to, że wszyscy odpowiedzieli na apel!
Ciesz się kochana, rodziną, że ją masz i na nowo odkryłaś. Moja rodzina nie jest skonfliktowana, ale każdy żyje swoim życiem i spotkań rodzinnych brak. Próbowałam coś robić, ale nie wyszło. Piękne miałaś spotkanie:) Pozdrawiam. Ella
OdpowiedzUsuńNie na nowo. Ona zawsze była niezmienna. Do niedawna inicjatywy spotkań wypływały od naszych rodziców. Teraz przyszła kolej na nas. Cudowne jest to,że ktoś się tego podjął!
UsuńNiesamowite, że udało się utrzymywac bliskie kontakty. Rodzina mojej mamy to 10 rodzeństwa, ona jedenasta. Nigdy nie było spotkania wszystkich razem. Owszem, na pogrzebach pojawiało się wielu ale nigdy nie było wszystkich. Znam swoim wujków i ciotki, kuzynostwo trochę ale nie utrzymujemy kontaktów-może to rożnica wieku?Moje kuzynki mają dzieci niewiele młodsze ode mnie.
OdpowiedzUsuńAle co jakiś czas, gdy groby wymagają gestu żywych rodzina robi składkę-dzwnią, piszą i jakś udaje sie uzbierać. Poprzednim razem proponowałam mamie, żeby ruszyć do wnuków i że ja moge sie tm zająć ale pomysł upadł...
Wspaniale, że przeżyłaś swoje spotkanie z bliskimi żywymi i zmarłymi..
Oj. tak! Mam w sobie teraz tyle siły, że mogłabym góry przenosić. Głowa znowu tryska pomysłami i znowu wszystko przychodzi mi łatwo!
UsuńO takiej rodzinie zawsze marzyłam. Nie musiałaby być duża, ważne, żeby była zgrana i tak, że spotkania byłyby przyjemnością. Nigdy tego nie zaznałam. Cudownie, że możecie kontynuować tradycję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nasza jest ogromna, dlatego bardzo trudno nam utrzymywać te więzi. Na dodatek rozjechaliśmy się po całym świecie!
UsuńŚwietnie, że udało się Wam zorganizować taką rodzinną imprezę. Babcia połączyła Was gdzieś tam ponad przestrzenią i czasem:)
OdpowiedzUsuńZnam swoje kuzynostwo i w miarę często się spotykamy - przynajmniej kilka razy w roku. Im łatwiej, bo mieszkają blisko siebie, ale i mnie się udaje nie tracić kontaktu, bo są telefony i maile. W pokoleniu naszych dzieci jest już inaczej, bo nie wszyscy czują potrzebę kontaktu z rodziną, korzenie nie budzą w nich emocji.Taki świat?...
Ja też się cieszę! Ale najbardziej się cieszę, że udało mi się tam pojechać, że udało mi się przełożyć wykłady,że.... że wszytscy czekali właśnie na mnie!
UsuńBardzo się cieszę!
Wspaniałe! Wręcz cudowne! Cieszę się że postanowiliście utrzymywać tradycje. Takie chwile wśród rodziny są najcenniejszym skarbem, a gdy jest Was tak wiele to jest to cała wyspa skarbów :-)
OdpowiedzUsuńWszystko idzie w dobrym kierunku :-) Tak trzymaj!
Pozdrawiam
Poczucie przynalezenia gdzies jest bezcenne. Tak samo pielegnowanie tradycji.
OdpowiedzUsuńTo prawda! BEZCENNE! Zagubiona, tam się odnalazłam i zrozumiałam, co jest tak naprawdę ważne!
UsuńNie znam uczuć, o których piszesz. Moja rodzina była mała. Teraz został brat mojego ojca ( w permanentnym konflikcie) i mój przyrodni brat (mieliśmy wspólnego ojca. Mieszka na stałe w USA). Po śmierci mamy (w lipcu tego roku) poczułam, że jestem prawdziwą sierotą, więc tym bardziej to, o czym piszesz wywołało ścisk w żołądku. Nie mam rodziny (mówię o tej wstępnej) więc całkiem obce jest mi poczucie więzi rodzinnej. Jesteś szczęściarą. Bogatą szczęściarą
OdpowiedzUsuńTak! Teraz sobie to uświadomiłam!
UsuńWięzi rodzinne są ponadczasowe.
OdpowiedzUsuńW tym roku też miałam dwa smutne spotkania rodzinne.
Spotkałam się z kuzynami po wielu latach, ale nasze wzajemne relacje były jak byśmy rozstali się kilka miesięcy temu.
To są właśnie te więzi krwi!
UsuńPięknie to wymyśliliście! Jeśli wytrwacie, Wasze dzieci będą z tej tradycji czerpać siłę w tych bezdusznych czasach.
OdpowiedzUsuńWytrwamy! Następne spotkanie ma być przy muzyce. Moja kuzynka jak już się tym zajmie, to na pewno wyjdzie, jak trzeba! Każdy ma wyszperać jakieś pamiątki i odkurzyć kolejne wspomnienia. Ja też postanowiłam coś zrobić. Ale to będzie dla nich niespodzianka!
UsuńWyobrażam sobie, że ten wyjazd dostarczył Ci wiele wzruszeń. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAniu! Ten wyjazd dostarczył mi wewnętrznej siły. Dostarczył mi niesamowitej mocy. Zagubiłam się, ale tam się odnalazłam!
UsuńŻYCZE CI ,.ABY DOSZŁO DO KOLEJNYCH SPOTKAŃ:))))...BO ZYCIE POTRAFI PŁATAC FIGLE POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńPotrafi, potrafi!
OdpowiedzUsuńRodzina... tak wiele sie dzisiaj o niej mowi... Kto ma Rodzine, Rodzine prawdziwa to przetrwa wszystkie burze, nauczy sie cenic zycie, kochac i dawac...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Prawda!
Usuńw mojej rodzinie nikt nie pielęgnował więzi rodzinnych... odkąd wyjechałam z mojego rodzinnego miasta, nie utrzymuję żadnych stosunków z kuzynostwem (chociaż wcześniej też nie były za bogate...), ani bliższym ani dalszym... nie znam dzieci mojego ciotecznego rodzeństwa a spotkania odbywają się tylko przy okazji pogrzebów... smutne ale dla mnie normalne... może dlatego często czuję się taka samotna?... a więc ciesz się tym "bogactwem" :)
OdpowiedzUsuńCieszę się! To skarb w dzisiejszych czasach!
UsuńWzruszyłam się czytając Twoją relację :) Nie dość, że kościółek jest cudnej urody, uwielbiam takie zabytki, to Wasze więzi - pozazdrościć i pogratulować jednocześnie :)
OdpowiedzUsuńNie doceniamy tego, co mamy! Takie spotkania nam to uzmysławiają.
UsuńCudowna inicjatywa..:) Przypomniałaś mi o tym, że czas wybrać się na cmentarz i odwiedzić najbliższych...
OdpowiedzUsuńHa! A co z żywymi! Może ich też czas odwiedzić?
UsuńJa nie mam takiej RODZINY, mam tylko rodzine. Sama jedynaczka, corka jedynaka, poslubilam jedynaka. Co tu duzo mowic? Nasze spotkania sa niezwykle kameralne. Takie spedy rodzinne zawsze wzbudzaly we mnie uczucie lekkiej zazdrosci. Sama mam trojke dzieci, wiec jest nadzieja, ze sytuacja sie poprawi. ;))
OdpowiedzUsuńNo, to jest nadzieja!
OdpowiedzUsuń...mama mojego Taty, a miała na imię Tacjanna, umarła, gdy Tato miał roczek i dwa miesiące...dziadek szybciutko ożenił się ponownie, na świat przyszły niemal jedna za druga jego dwie przyrodnie siostry...niestety były oczkiem w głowie swojej mamy, a mój Tato dzieckiem z pierwszego małżeństwa. Owszem nowa mama dbała o niego, ale miłością zbyt wielką, a nawet myślę, że żadna go nie darzyła...Tato jednak miał wielkie oparcie i wory miłości od dziadka...póki żył dziadek relacje między całą tą rodziną, czyli moim Tatą, dziadkiem, macochą i siostrami były poprawne...po śmierci dziadka rozluźniły się całkowicie, mimo usilnych starań mego Taty nie dane im było zbudować więzi...Gdy pojechały do miejsca swego (i Taty) urodzenia, pod Lidę nawet nie odwiedziły grobu jego matki, chociaż grób jest, chociaż Tato prosił...smutne...przyrzekłam sobie, że ja kiedyś pojadę...dwa lata temu złapałam kontakt z ks. , który jest proboszczem w kościele, gdzie chrzczony był mój Tata i ten wysłał mi zdj. grobu mojej babci...opiekują się nim białoruscy uczniowie szkoły podstawowej, jak wieloma innymi, zapomnianymi grobami w tej parafii...
OdpowiedzUsuńWasz gest Droga DD, piękny...i wzruszyłam się...
Kreślę pozdrowienia!
Dziękuję!
UsuńWięzy rodzinne to bardzo ważna rzecz. Ludzie tak wychowani w naturalny sposób lgną do innych i nie mają poczucia izolacji w kontaktach. Nawiązywanie znajomości czy przyjaźni jest u nich proste. Że nie wspomnę bardziej przyziemnych korzyściach z posiadania licznej zgranej rodziny :). Ciekawi mnie ten drewniany kościółek. Możesz napisać gdzie się znajduje?
OdpowiedzUsuńDziękuję. Widzę że mam sporo do nadrobienia w północnej Polsce :). Pozdrawiam.
Usuńbardzo ładna historia, ciepła i wywołująca uśmiech. Nigdy nie miałam tak zjednoczonej rodziny i chętnej do spotkań. Jeśli już, to spotykamy się sporadycznie i w podgrupach :))) Takie zjazdy zawsze robiły na mnie ogromne wrażenie.
OdpowiedzUsuńI na mnie robią wrażenie, wierz mi!
UsuńDobrze, że był ktoś, kto jeszcze mial numery do wszystkich i mógł przyczynić się do tego rodzinnego zlotu i zapoczątkować/przywrócić rodzinną tradycję...
OdpowiedzUsuńKażdy w naszej rodzinie ma z kimś kontakt.Inaczej nie mogłaby działać poczta alertowa! To zasada, którą wprowadzili nasi rodzice. Bardzo tego pilnowali i my mamy to we krwi. Poza tym na święta wymieniamy się życzeniami. To miłe.
UsuńKomentarze z onetu
OdpowiedzUsuń~Slavvomir
14 Wrzesień 2012 o 08:47
Jesli chcesz,to ja Ci doradzę co zrobić. Jestem znawcą kobiet i blogów, mam dwie statuetki za blog roku na półce w pokoiku komputerowym i doradziłem już tysiącom kobiet. Napisz proszę na sskk@op.plPomogę, doradzę, będziesz zadowolona. Pozdrawiam słonecznie.Slavvomir K. Częstochowa
Odpowiedz
DD
14 Wrzesień 2012 o 13:35
Co chcesz mi doradzać? Nie mam ambicji konkursowych.
Odpowiedz
~bb
14 Wrzesień 2012 o 10:52
fatalnie się czyta, kiedy są z sobą połączone wyrazy…..brrrr
Odpowiedz
DD
14 Wrzesień 2012 o 13:36
Zgadza się! Usterka została poprawiona!
Odpowiedz
~aga
14 Wrzesień 2012 o 11:07
Ze wzruszeniem czyta się takie historie o zgodzie i mocnych więzach rodzinnych. Mało jest takich ciepłych tekstów pomiędzy horrorami o zdradach, biciu, łzach,kłamstwach.
Odpowiedz
DD
14 Wrzesień 2012 o 13:37
Ponoć piękno, miłość, zgoda i szacunek nie sprzedają się! A zatem bombardują nas tym horrorami. A to,ze myśli lubią się materializować , to mamy zdrady, morderstwa, kłamstwa.
Odpowiedz
~Veeinee
14 Wrzesień 2012 o 11:11
Zazdroszczę silnej i zwartej rodziny No i życzę wytrwałości w organizacji corocznych spotkań kuzynostwa.Pozdrawiam
Odpowiedz
DD
14 Wrzesień 2012 o 13:38
Ślicznie dziękuję!
Odpowiedz
~eliza
14 Wrzesień 2012 o 11:12
Piękne i wzruszające – pozdrawiam!
Odpowiedz
~lol
14 Wrzesień 2012 o 11:17
Bardzo dziwna pisownia! Po co tak utrudniać sobie i czytelnikom? To wcale nie jest „cool”, co najwyżej nieudaczne.
Odpowiedz
DD
14 Wrzesień 2012 o 13:40
Przykro mi, miałam trudności techniczne. Usterka została naprawiona. Mam nadzieję,że teraz jesteś usatysfakcjonowany.
Odpowiedz
~szpuleczka
14 Wrzesień 2012 o 11:32
GRATULUJĘ! Rodzina jest najważniejsza! Miłe i wzruszające!
Odpowiedz
OdpowiedzUsuń~slodkaaa
14 Wrzesień 2012 o 11:37
w tamtym roku umarl moj ojciec mama dawno umarla siostra blizniacza tez juz dawno nie mam nikogo jestem dzieckiem adoptowanym brat moj byl z tata bardziej zwiazany>> zagarnal wszystko>. w dniu pogrzebu nawet nie zagadal smutno mi jest od 30 lat dbam o mamy teraz i taty pomnik >> mam 4 groby na etacie rodzice siostra 2 dzieci i tesc>> dbam o nich co niedziela przed obiadem jade do nich czuje ich obecnosc >.mam 4 córki sa wspaniale a ja marze zeby sie szanowaly byly ze soba wspieraly jak mnie zabraknie zeby ich nic nie rozłaczylo z bratem nie utrzymuje kontaktu jak zapytalm ze nie mam mamy foto powiedzial TRZEBA BYLO BRAK>.. ale przeciez najwazniejsze to rozmowa kontakt znac swoje korzenie dla mnie byli rodzicami wspanialymi przekazuje to teraz swoim dzieciom
Odpowiedz
DD
14 Wrzesień 2012 o 13:43
Oczywiście,że tak! Trzymaj się, tego, co czujesz!
Odpowiedz
~ona
14 Wrzesień 2012 o 11:40
To mi sie bardzo podoba,ja równiez od lat chcę wprowadzić taka tradycję i zapewniam że mi się to uda. Pozdrawiam
Odpowiedz
~ona
14 Wrzesień 2012 o 11:42
To mi sie bardzo podoba,ja równiez od lat chcę wprowadzić taka tradycję i zapewniam że mi się to uda. Pozdrawiam
Odpowiedz
~krystyna
14 Wrzesień 2012 o 12:12
Masz problemy ze spacją,no cóż,ale nie o tym chciałam.Fajnie ,że opisałaś jaka może być rodzina.U mnie odwrotnie,gdy trzeba było zapłacić za utrzymanie grobu babci i mój mąż zwrócił się kilka lat temu do jej syna czy będzie uczestniczył w kosztach,odparł,że nie jest zainteresowany.Umarł ten wuj w zeszłym roku,ale ja nie potrafię mu tego zapomnieć.Mówią,że o umarłych albo dobrze albo wcale,ale ja tego nie potrafię zrozumieć.Może podła jestem?
Odpowiedz
~DD
14 Wrzesień 2012 o 12:32
Próbowałam usterki uzunąć, ale onet nie akceptuje moich poprawek. Mogę tylko grzecznie przeprosić.
Odpowiedz
DD
14 Wrzesień 2012 o 13:44
POPRAWIŁAM! DZIĘKI ONECIE!
Odpowiedz
~Gosia
14 Wrzesień 2012 o 12:23
Piękna opowieść. Masz racje, człowiek bez korzeni jest jak piórko na wietrze. Musi mieć jakaś wieź z przodkami. Ja też ostatnio zaczęłam szukać moich korzeni na Kresach Wschodnich. Poszukuje informacji o moich prapradziadkach. Interesuje mnie to tym bardziej, że oni mieli bardzo znane nazwiska. Chciałbym się dowiedzieć skąd to się wzięło.
Odpowiedz
~Ula
14 Wrzesień 2012 o 12:30
Dziękuję. Ważny temat – wzajemna miłość, więź i odpowiedzialność:)
Odpowiedz
DD
14 Wrzesień 2012 o 13:46
Najważniejszy!
Odpowiedz
~fala
14 Wrzesień 2012 o 12:40
fajna historia. u mnie bylo podobnie, dziadkowie mieli mnostwo rodzenstwa i uroczystosci rodzinne to bylo to, zwlaszcza dla dzieciakow! teraz wszyscy sie rozpierzchli a kontakty utrzymujemy w duzo mniejszych gronach. smiem za to twierdzic ze sa bardziej szczere, choc tamtej atmosfery czasem brakuje…
Odpowiedz
~podobna
14 Wrzesień 2012 o 13:09
Fajne są takie zjazdy. Ja ostatnio byłam na zjeździe dzieci moich pradziatków ze strony taty. Dopiero w takich sytuacjach widać jak szybko się rodzina rozrasta i jak czasami szybo traci się więzy rodzinne
Odpowiedz
DD
14 Wrzesień 2012 o 13:45
Oczywiście,że tak i dlatego trzeba pilnować, aby więzi się nie rozprysły niczym bańki mydlane!
Odpowiedz
~Autor
18 Wrzesień 2012 o 11:47
Zapraszam do siebie. Współnie zdecydujmy, co stanie się z bohaterem: http://historiapewnegoczlowieka.blogspot.com/
Odpowiedz
agnieszka_maciejewska@poczta.onet.pl
22 Wrzesień 2012 o 12:23
Ja muszę przyznać, że nie przepadam za takimi zdjazdami dalszej rodziny, zwlaszcza takiej, z którą prawie wogóle się nie znam. Denerwuje mnie takie uśmiechanie się na siłę na zasadzie „bo wypada”, bije taką sztucznością.Zapraszam do siebie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl
Odpowiedz
mami2@onet.pl
25 Wrzesień 2012 o 18:37
chyba na starość stałam się bardziej sentymantalna.Właśnie tego mi dzisiaj potrzeba – rodziny.Pozdrawaiamzapraszam do siebiehttp://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Odpowiedz