Czas na zmiany!
Wakacje dobiegają końca.
Kończy się lato.
Trochę zaczyna powiewać smutkiem. U mnie na dobre rozgościło się "NICMISIĘNIECHCE" ( wyprowadziło się od Młodszej). Hm...
- Mamo, a może poszłabym do fryzjera - powiedziała wczoraj Młodsza, kiedy wracałyśmy z zakupów z cyklu " czas do szkoły".
No i poszłyśmy do fryzjera. Wybór salonu należał do Młodszej. I tak jakoś w odwiedzanych salonach coś jej nie pasowało, że nawet zdołałam pomyśleć "nici z fryzjera" . Trafiłyśmy, nieświadomie, do salonu matki jednej z moich byłych uczennic. Ta poznała mnie i ciepło powitała. W jej ręce oddałam Młodszą. Zajęto się nią jak księżniczką. Mnie poczęstowano kawą i czas mijał....
Na koniec i mama ( to znaczy ja) sobie fryzurkę wg. gustu i zamysłu fryzjerki trzasnęła. A co! Jak mam coś zmieniać, to zaczynamy!
A że NICMISIĘNIECHCE towarzyszyło mi nawet u fryzjera, więc w lustro nie patrzyłam. Raz,że bez okularów nie widzę, dwa, że wisiało mi w danym momencie, jak będę wyglądać. Gorzej przecież być juz nie mogło.
***
Dzisiaj rano patrzę w lustro, co u licha?! Co to za baba po tamtej stronie! Patrzę jeszcze raz! NICMISIĘNIECHCE wyrwało do przodu. Zatrzymało się na wszelki wypadek przy drzwiach i zerka. A ja znowu do lusterka. Hm...
Ta babka, to ja!
Dotykam na wszelki wypadek włosów, twarzy.
To ja! To ja w nowym wydaniu.
***
Pa, pa NICMISIĘNIECHCE!
Trzasnęło drzwiami!
Drastyczna zmiana? Najwazniejsze ze dobrze sie w nowej fryzurze czujesz... a kazda taka zmiana jakos dziwnie dodaje energii:)
OdpowiedzUsuńCzy dobrze się czuję? Tego jeszcze nie wiem. Przyzwyczajam się!
UsuńRozumiem, że fryzura rewelacja? :) To super:)
OdpowiedzUsuńInna. Sama nigdy bym się na coś takiego nie zdecydowała!
UsuńZastanawiam się natomiast czy zawsze chodzisz w okularach przeciwsłonecznych? ;-)
OdpowiedzUsuńJa zawsze poddaje się woli fryzjerki, nie zawsze na dobre mi to wychodzi, ponieważ tak jak Ty bez okularów ślepa jestem :-D
Pozdrawiam
...no, ładna babeczka z Ciebie, idealna fryzura!
OdpowiedzUsuńŚwietnie mi się czytało ten post :) Nic tak nie poprawia humoru kobiecie jak zadowolenie po wizycie u fryzjera :)
OdpowiedzUsuńPośmiałam się:-)) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFryzura super! Widzę, że obie przywitamy nowy rok szkolny w nowych fryzurkach:))) B.
OdpowiedzUsuńja widzę bez okularów, ale nie zmienia to faktu, że też poddaje się fryzjerowi, bo po prostu zasypiam, kiedy ktoś robi mi coś we włosach.
OdpowiedzUsuńno popatrz jakie to dziwne... kiedy nam dopiekł już "udany" urlop to OSTATNIEGO dnia przed wyjazdem zdecydowałyśmy z Młodą, że pójdziemy do fryzjera (!)... jako, że miejsce obce,to wybór na chybił trafił :) ... obie wyszłyśmy zadowolone... tylko, że ja mniej bo po kieszeni szarpnęło, oj szarpnęło :)
OdpowiedzUsuńO tym nie myślę. Kieszeń rzecz nabyta!cha cha cha
UsuńKobieta zmienna jest;)
OdpowiedzUsuńA fryzjer poprawia samopoczucie -zazwyczaj;))
Po wizycie u fryzjera możemy się czuć w dwojaki sposób: albo płaczemy albo jesteśmy zachwycone;) Druga opcja napędza nas do wielu upragnionych działań, a nawet mobilizuje do spełniania marzeń. Kobieta bowiem ma już taki charakter, że nic jej nie potrafi tak polepszyć humoru, jak ładna fryzura :)
OdpowiedzUsuńOj, tak, tak!
OdpowiedzUsuń