Dzisiaj 13 w piątek i na dodatek baaardzo długi piątek. Po lekcjach mam kolejne szkolenie do 21. To drobna przesada. Czuję , jak zmęczenie i przesycenie narasta i dochodzi zniechęcenie. A przede mną bardzo długi tydzień i bardzo trudny tydzień. Muszę się sprężyć, bo przestaję ogarniać ogół spraw.
Wczoraj złapałam się na tym,że zaczęłam odkładać coś na jutro.Ups! Czuję, że mi się nie chce. Pewne sprawy wymykają się mi spod kontroli. Zapominam o nich, jakby nie były ważne. A patrząc ze strony urzędniczej - to przecież dokumenty, więc są ważne.
W to, co napisałaś, uwierzy tylko inna nauczycielka, bo zwykły cywil sądzi, że my się tylko obijamy i pracujemy po 3-4 godziny tygodniowo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
P.S. Jeśli dziś mamy piątek, to dlaczego nad postem masz napisane: Czwartek 12 kwietnia? Wiem, że blogi na bloggerze mają czas amerykański, ale to można przy każdym poście ustawić.
Już jest piątek. Jeszcze nie rozgryzłam tego bloga. Uczę się.
Usuń...wierzę, moja Ciocia jest emerytowaną nauczycielką...pamiętam ją siedzącą wiecznie nad zeszytami, skryptami itp. papierami, albo w bibliotece, albo gdzieś na jakimś szkoleniu,wykładzie...nawet niedziela nie była dla niej dniem całkowitego odpoczynku...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w piątek 13 -go:)
Ale o tym się nie mówi i nie pisze! Cóż! Można przeżyć! Jeśli praca przynosi ci satysfakcję, to jest całkiem, całkiem. Ja kocham swoją pracę!
Usuń...albo jak się mówi to słuchający puka się znacząco w czoło...
UsuńO rany! Mam dziś tak samo. Czuje się przygnieciona nawałem spraw...
OdpowiedzUsuńJutro będzie jeszcze ciekawiej! Damy radę!
UsuńA narzekałaś na nadmiar odpoczynku...No i masz! ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie narzekam. Zostałam wybita z rytmu, teraz muszę w niego wejść! Jestem padnięta!
Usuń