Żyję
w takim pędzie, że czasami nie wiem jak się nazywam. Od kilku tygodni nie miałam
nawet niedzieli wolnej. I wiecie co? Skrzydła rosną mi u ramion, a jakaś
niewidzialna energia pcha do przodu. Nawet choroba miała problem z dotrzymaniem
mi kroku. Odpuściła sobie. Bo cóż to za przyjemność wiecznie gonić za
delikwentką, która ani myśli przycupnąć chociaż na chwilę?
Głowa
pełna fantastycznych pomysłów, które, jakbym miała mało do roboty, codziennie
wcielam w życie, ku uciesze moich uczniów.
Wczoraj
miałam zebranie z rodzicami. Tryskająca ze mnie pozytywna energia sprawiła ,że
było to zapewne spotkanie godne zapamiętania. Nie ma, jak zarażająca działaniem
zakręcona nauczycielka.
Na
koniec wspomniałam o sponsorach ( wkrótce
festiwal teatralny, duża zewnętrzna
impreza). Ba, wcale nie wspomniałam. Ryknęłam niczym przywódca na wiecu
przedwyborczym ( to wszystko przez
wiosnę, która obudziła mnie z letargu i zamieszała w
głowie).
-
Chwytajcie za telefony! Uruchamiajcie wszystkie swoje znajomości. Festiwal
wzywa! ( dodam, że powiedziałam to z
wyjątkowo wyszukanym humorem, ba nie powiedziałam , ale zagrałam trzymając
gazetową włócznię wojownika, wcześniej wykonaną przez mojego ucznia do zajęć
teatralnych).
Efekt!
Ciekawe jesteście efektu? Zaczarowana gazetowa włócznia wojownika z bajkowego
lasu uruchomiła ojców ( na zebraniu było
ich około 60%). Chwycili za telefony i wyszli z klasy. W przeciągu kilku
minut miałam sponsorów na cały festiwal. Czyż to nie jest
cudowne?
JESTEM
DZIECKIEM SZCZĘŚCIA! WIERZĘ W TO
OGROMNIE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.