Bronię się. Uciekam. I co?
Ona dopada mnie, otacza niczym pajęczyna.
A ja ciągle stoję na krawędzi. A tak chciałabym się cieszyć, że żyję.., że jest jesień ( bzdura – z jesieni nie cieszę się wcale), że jest piękna pogoda, że…
Zła energia nie daje.
I jedyne, co mi pozostaje to bezsilność. Cholerna bezsilność na ogrom ludzkiej podłości i nienawiści. Cholerna bezsilność na znieczulicę i zachowawczość. „ A ja z daleka, bo tak lepiej i w razie czego nie tracę nic”.
Hm…. Nie rozumiem, dlaczego ludzie nie mogą żyć w spokoju i cieszyć się chwilami. Zawsze znajdzie się gdzieś w pobliżu jakiś karaluch lub wesz, który bruździ i....sieje chwasty, sieje, sieje…. Siewca się znalazł.
- Przecież ciebie to nie dotyczy – powiedziała znajoma –Po co się mieszasz?
No tak- dzisiaj, jeszcze w tej chwili może nie dotyczy bezpośrednio, ale … i na mnie przyjdzie kolej. To tylko kwestia czasu. Poza tym nie mogę patrzeć z boku na krzewiące się zło. Nie potrafię i tyle. Kto stoi z boku i przygląda się złu, daje na nie ciche przyzwolenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.