Oj, praca mnie po prostu kocha.
- Jak się pokazuje, co się umie, to teraz trzeba robić! - powiedziała żartobliwie szefowa zlecając mi nowe zadanie.
Znowu ugrzęznę... hi, hi, hi.... Ale...
Wyobraziłam sobie dzień, właściwie przypomniałam sobie czas, kiedy dopadło mnie wypalenie zawodowe i z obrzydzeniem szłam do pracy. Brrr..... Byłam jak żywy trup, który robił coś automatycznie i czekał, kiedy koniec, a potem drżał, że jutro znowu trzeba będzie.
Okropność!
Każdy dzień był tak samo szary i przygnębiający. Wówczas powiedziałam sobie DOŚĆ! Przecież nie mogę tak funkcjonować jeszcze przez kolejnych 20 lat do emerytury. BRRR.... Szukałam ratunku w mojej duszy. Znalazłam!
Trzeba było obudzić w sobie DZIECKO. Kiedy pracuje się z dziećmi, nauczyciel musi czuć dziecko w sobie.
Hm... Łatwo powiedzieć, kiedy to dziecko gdzieś się zapodziało w natłoku różnych spraw świata dorosłych.
Znalazłam i pilnuję, aby nigdy nigdzie się nie zapodziało, bowiem tylko dziecko do wszelkiej działalności podchodzi z pasją, odwagą, z energią.
Obecnie prowadzę swój edukacyjny eksperyment. Zbliżam się do końca pierwszego etapu i gęba się śmieje, kiedy widzę efekty. Wkrótce położę wisienkę na torcie. Już nie mogę się doczekać. Dzieciarnia również.
Szefowa chce, abym zaprezentowała moje dzieło na konferencji. Zatem trzeba spisać, złożyć, przygotować materiał. Jak mi wyjdzie, to się pochwalę, a co!
Witaj
OdpowiedzUsuńNie ma nic gorszego, jak z niechęcią przemierzony każdy krok do pracy. Coś wiem na ten temat. Nie jest jeszcze dobrze, ale wytrzymuję, jestem silna !
Pozdrawiam najserdeczniej i powodzenia życzę :)
Oj, to prawda!
UsuńUmieram z ciekawosci, co znow wymyslilas. :)))
OdpowiedzUsuńCoś fajnego!
UsuńZatem powodzenia! A konferencja w ramach WDN? Zakładam w ciemno, że warto by było i na większą skalę.
OdpowiedzUsuńZobaczymy , czy w ogóle się uda! Hi, hi, hi.... Wszak z maluchami pracuję!
UsuńNauczycielem byłem kilka lat, t.j. od 1974 do 1976 r. i od 1992 do 1994 r., i stąd znam ten "ból wypalenia zawodowego", gdzie nagle nad głową pojawia się "szklany sufit". Na szczęście sufitu tego nie było w PRL, więc szybko awansowałem pionowo oraz poziomo, i mogłem się sprawdzać na nowych odcinkach. Na początku lat 90' ub.w. dopadło mnie to wypalenie zawodowe (znajomi króliczka zbudowali sufit), i wtedy zacząłem doceniać podstawową rolę pedagoga, czyli kształtowanie osobowości ucznia. Jak widzę Ty też to już dostrzegasz. Nie jest więc źle, nie możemy przecież tkwić w tym bagnie przez cały czas. Może nad edukacją polską pojawi się wreszcie błękitne niebo, czego Ci życzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Andrzej Rawicz (Anzai)
Chwal się chwal aż przyjemnie czyta się takie wpisy :-)
OdpowiedzUsuńDobra rada również dla mnie ;-)
OdpowiedzUsuńOd kilku już lat czuje się wypalona zawodowo. Nie jestem w stanie się "odpalić" na nowo, bo do tego potrzebna jest motywacja. A jeżeli ani praca, ani płaca, ani traktowanie pracownika nie dają satysfakcji, to motywacja jest poniżej poziomu morza.
OdpowiedzUsuńGratuluję, jak jest motywacja, to eksperyment się uda. Powodzenia. I proszę się pochwalić.
OdpowiedzUsuńZ nami się też podziel :) A mówiłam, że powinnaś innych "szkolić" ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Trzeba się innym pochwalić. Koniecznie!
OdpowiedzUsuńGrunt to wyjście ze stagnacji, raz jest lepiej, raz gorzej, ale przytłacza jedynie myśl, że jest nijako.
OdpowiedzUsuńChwal się ! Chętnie poczytam. Dobra jesteś w tym co robisz i wiem, że się nie zawiodę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Filmiki świetne! Klasowy blog baaaaardzo interesujący :) jestem pełna podziwu dla Twojego twórczego zapału, którym zarażasz swoich podopiecznych :)
OdpowiedzUsuń