Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

poniedziałek, 12 maja 2014

O polskiej emigracji

Pisząc poprzedni post, wsadziłam kij w mrowisko. Bardzo dobrze się stało, iż dzięki temu postawiono mnie do pionu i dostarczono wiedzy, jakiej nie miałam. Gdybym nie poruszyła tegoż tematu, dalej byłabym powielała stereotyp myślenia i tkwiłabym w błędzie. Zatem biję się w piersi i tych wszystkich, których dotknęłam, o wybaczenie proszę.

Jak wiadomo, nic nie dzieje się bez przyczyny. Toteż moje hipotezy również z kosmosu się nie urwały.

W dzisiejszych czasach nie ma człowieka, który nie miałby kogoś bliskiego, bądź znajomego za granicą. Ot, takie czasy nastały.

Spora grupa mojego kuzynostwa emigrowała do Niemiec, niektórzy na Wyspy Brytyjskie, inni do Irlandii albo Szwecji,Norwegii czy Francji.  Kontakt mamy ze sobą okazjonalny, ale jest i dzięki temu płyną do mnie informacje, które pochłaniam niczym spragniona wody gąbka. Są one bardzo różne.

Zacznę od Niemiec, bowiem tam obecnie mieszka spora część mojej dalszej rodziny. Wyjechali całymi rodzinami szukać szczęścia. Otrzymali mieszkanie socjalne od państwa, ciężko pracują fizycznie w fabrykach, albo sprzątają domy i biura ( moja kuzynka w Polsce była księgową - w Niemczech jest sprzątaczką), albo opiekują się starszymi osobami. Koleżanka mojej córki skończyła dwa fakultety, biegle posługuje się czterema językami , we Francji przez trzy lata na zmywaku pracowała, teraz awansowała na kelnerkę. Muszą pracować,żeby się utrzymać.
Zarabiają niewiele, jednakże utrzymać się z tego mogą i czasami z oszczędności nawet domek w Polsce postawić (z myślą o starości).Bowiem niemal wszyscy moi krewni na starość chcą wrócić do Polski, więc w Polsce inwestują.
Wakacje zawsze spędzają za granicą, czyli w Polsce. O ile w Niemczech żyją  bardzo oszczędnie, w Polsce wielu z nich szpanuje. Niechaj rodacy zadroszczą, niechaj widzą. (oczywiście, nie wszyscy, ale są też tacy). I to właśnie oni działają mi na nerwy.
Nie wiem, jak się zachowują '"u siebie", ale kiedy przyjeżdżają do Polski wywyższają się. Kto ma pieniądz, ten pan. Przy tym  krytykują wszystko jednocześnie podkreślając , jak im tam ( za granicą) dobrze. Po czym pakują pełne bagażniki polskiego  jedzenia i wracają. Pamiętam, kiedyś nie wytrzymałam, widząc jak upychają  w bagażniku bochenki chleba:
- Rozumiem,że kiełbasy,że ryby wędzone, ale chleb? Czyżby w Niemczech chleba nie było?
- Oj, jest, ale tam wszystko takie bez smaku.
- Przecież ten chleb się wam zeschnie?
- Zamrozimy.
Hm ...

Niewielu  moim bliskim i znajomym, pomimo wykształcenia, udało się znaleźć pracę  zgodną z ich kwalifikacjami . Wiekszość pracuje fizycznie za marne grosze. Ale tam, na emgracji, znaleźli swoje miejsce na ziemi i tam chcą być. Osobiście szanuję ich decyzję, chociaż nie zawsze rozumiem. Bo gdyby bezrobotnej księgowej w Polsce zaproponowano pracę sprzątaczki - oburzyłaby się, albo pani magister historii pracę salowej w szpitalu - obraza majstatu  też by była. A tam, na emogracji podejmują każdą pracę,  dumę i wykształcenie głęboko chowając do kieszeni. Taki wybór. Żadna praca nie hańbi, każda jest ważna i potrzebna. Grunt,zeby zarobić na chleb.
.
Dzięki szczerym rozmowom z wieloma osobami wiem, jak  wygląda życie wielu Polaków na emigracji. Wiem również, że nie zawsze jest rózowo i pięknie. Wiem również, jak niektórzy nasi emogranci się zachowują. Wiem ,że nie zawsze przynoszą chlubę swoim rodakom.
Ostatnio jakoś tak wiele się rozmawiało  wróżnych kręgach o Europie i polskich emigrantach, zapewne moje obecne myślenie poszło w takim, a nie innym kierunku.

Ale już zostałam ustawiona do pionu! Biorę poprawkę i zapraszam do dyskusji. Serdeczności.

85 komentarzy:

  1. Chleb można upiec samemu, a i kiełbasę zrobić ;)
    Co do tego wywyższania, to chyba od charakteru zależy. Jak ktoś normalny, to i się z niego panisko za obcą kasę nie zrobi. Tym bardziej, że na tamtejsze warunki szału nie ma, a z reguły wręcz przeciwnie. Zatem nie bardzo rozumiem tego leczenia kompleksów na ojcowiźnie, kosztem rodaków. Ot słoma. Na szczęście wielu moim znajomym poza granicami sodówka nie uderzyła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też nie rozumiem, ale wierz mi nie jest to odosobniony przypadek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie odosobniony, obserwuję rodaków na obczyźnie i trohę mi za nich wstyd niekiedy.
      Nie wspominając rodaków po sąsiedzku, którzy mi po chamsku uszkodzili samochód, ale to dłuższa historia...

      Usuń
    2. Ot, człowiek w swojej małości jest wszędzie. Serdeczności.

      Usuń
  3. ... Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma... i w Polsce i na emigracji. Właściwie to każdy przypadek emigranta jest inny i zmienia się z czasem ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak jest, jednakże opinie ujęte w jakieś sztywne ramy tak szybko się nie zmieniają.

      Usuń
  4. Ja sama byłam zaskoczona tym, co zobaczyłam na emigracji.
    To jest właśnie to ,że niektórzy nie mogą wrócić,
    bo wszystko zostawili i zlikwidowali w Polsce.
    Niektórym jest po prostu głupio wracać,
    a niektórzy naprawdę mają bardzo źle.
    Każdy z nas ma znajomych, rodzinę zagranicą.
    Wystarczy czasami uważnie się przyjrzeć, by stwierdzić,
    że nie wszyscy mają lepiej na emigracji.
    A co poniektórzy bardzo szpanują jak przyjeżdżają :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie jestem w swoich spostrzeżeniach taka odosobniona.

      Usuń
    2. Opisalam w grudniu zeszłego roku historię z samolotu do Ojczyzny... Nie ma jak szpan :P

      Usuń
  5. Mój brat wyjechał wiele lat temu do Anglii,mam wrażenie że się nie zmienił i nie zauważyłam szczególnego szpanerstwa:)))trzy lata temu zaprosił mnie i moją córkę do siebie pokrywając wszystkie koszty naszego pobytu:)))żyje zwyczajnie,nie jest ani biedny ani bogaty i nigdy nie narzeka:))))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jak ktoś nie był zakompleksiony, to normalnym zostaje. Tak myślę.

      Usuń
  6. Od wieków powtarzam, że na emigracji pracować trzeba, żeby się utrzymać. Tak samo jak w Polsce.
    Różnica jest tylko taka, że w Polsce jesteśmy u siebie.
    Natomiast szpanerstwa nie rozumiem, Może jak ktoś jest zakompleksiony, bądź niedowartościowany musi sobie podbudować własne ego, w nad wyraz wątpliwy sposób.
    Jestem przykładem (jednym z bardzo wielu), że na emigracji nie ma lekko. Manna z nieba nie pada. Oraz nic nie rozdają za darmo.
    Po wielu, (ponad połowę swego życia) latach spędzonych na emigracji, szczerze mówiąc nie chce mi się wracać. Ale przyczyna jest prosta. Tutaj umiem żyć, wiem gdzie, co, jak i z czym się je i nie mam ochoty zaczynać wszystkiego od nowa w Polsce, tylko dlatego, że Polska jest moją ojczyzną. Oraz uważam się za patriotkę, ale z tego co zauważyłam parę lat temu, zupełnie inaczej rozumiem patriotyzm, niż chciałaby większość.
    Ale prawda jest też taka, że emigracja to temat rzeka. A jak wie zapewne większość emigrantów, poza granicami Polski, żyje się zwyczajnie, jak wszędzie. RAz lepiej, raz gorzej, raz jest lżej, raz ciężej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Też uważam,iz szpanują najbardziej Ci zakompleksieni. Szpan jeszcze bym przeżyła, ale pogardy i wywyższania się nie jestem w stanie przełknąć. Budzi się we mnie od razu chęć odwetu i często nie potrafię jej powstrzymać. Wychodzę z założenia,że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.

      Usuń
  7. Mysle, Dorotko, ze nadal operujesz stereotypami Polaka na zmywaku, zaopatrujacego sie w polskie produkty i szpanujacego dularami przy kazdej mozliwej okazji. Albo po prostu masz pecha znac lub byc spokrewniona jedynie z takimi ludzmi. Piszesz o degradacji spolecznej ksiegowej na sprzataczke lub o wyksztalconej pannie, ktora awansowala na kelnerke. Z Twoich slow przebija lekcewazenie polaczone z politowaniem. Tylko czy bezrobotna ksiegowa miala dalej siedziec w Polsce, nie majac z czego utrzymac rodziny, a absolwentka dwoch fakultetow na garnuszku rodzicow? Jesli beda ambitne, z cala pewnoscia beda sie piely w gore i nie poprzestana na tych wyszydzanych przez Ciebie zawodach.
    Ja tez w swoim zyciu kelnerowalam, moje corki po szkole rowniez dorabialy sobie na ciuchy. Ja osobiscie nie widze nic zdroznego w tym, ze ludzie w desperacji uciekaja z tego kraju tam, gdzie z kelnerowania da sie przezyc i to w miare godnie. Ciesz sie tylko, ze Ty masz prace. Jeszcze, bo nic nie jest pewne.
    Coraz mniej ludzi chce w ogole wracac do ojczyzny, skonczyly sie tanie czasy, skonczyla sie tam normalnosc i ktos, kto tej normalnosci doswiadczyl zyjac za granica, nie chce zyc w kraju, gdzie wszystko postawione jest na glowie. Nasza znajoma, po smierci meza pojechala z zamiarem zostania na stale. Jak pojechala, tak szybko wrocila z zamiarem dokonania zywota na obcej ziemi, bo w Polsce nie umiala sie odnalezc.
    Nie wykpiwaj wiec emigrantow, bo nie wiesz, co Ciebie jeszcze w zyciu moze spotkac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...podobnie i ja chcialam sie wypowiedziec-wiec poprostu zgodze sie z cala wypowiedzia powyzej...

      Usuń
    2. A tak faktycznie to właśnie rodzina powoduje, że ostatecznie człowiek czuje się emigrantem. Rodzice umierają, rodzeństwo zabiega o schedę... I te pretensje, że wam nawet na 'zmywaku' lepiej niż nam w Polsce. Często nie ma odwrotu, mosty spalone przez siebie lub innych. A emigracja to obecnie tak jak z gór przenieść się nad morze, ze wsi do miasta (i odwrotnie).

      Usuń
    3. Aniu!
      Bo takie obrazki, niestety, często widuję. I tutaj możemy mówić o faktycznym pechu. Na szczęście nie wszyscy się tak zachowują, więc ten stereotyp nie jest ugruntowany.
      " Piszesz o degradacji spolecznej ksiegowej na sprzataczke lub o wyksztalconej pannie, ktora awansowala na kelnerke. Z Twoich slow przebija lekcewazenie polaczone z politowaniem. " - Aniu mnie po prostu żal tej dziewczyny oraz kuzynki - ale taką drogę wybrały. O lekceważeniu mowy nie ma. Chociaż, gdyby w Polsce ktoś księgowej zparoponował pracę sprzątaczki - pewnei czułaby się urażona i oburzona. A tam na emigracji, każdą pracę by podjęła, bo przecież z czegoś żyć trzeba.
      "Tylko czy bezrobotna ksiegowa miala dalej siedziec w Polsce, nie majac z czego utrzymac rodziny, a absolwentka dwoch fakultetow na garnuszku rodzicow? " Praca kelnerki jest i u nas, sprzątaczki też, tylko osoby wykształcone w kraju takiej pracy nie podejmą, bo przecież to wstyd.
      "Jesli beda ambitne, z cala pewnoscia beda sie piely w gore i nie poprzestana na tych wyszydzanych przez Ciebie zawodach." - Młoda dziewczyna może i tak, moja kuzynka raczej o emeryturze już myśli.
      "Coraz mniej ludzi chce w ogole wracac do ojczyzny, skonczyly sie tanie czasy, skonczyla sie tam normalnosc i ktos, kto tej normalnosci doswiadczyl zyjac za granica, nie chce zyc w kraju, gdzie wszystko postawione jest na glowie." - i tutaj się z Tobą całkowicie zgadzam. Wierzę jednak,że i my doczekamy kiedyś tej normalności.
      "Nie wykpiwaj wiec emigrantow, bo nie wiesz, co Ciebie jeszcze w zyciu moze spotkać" - NAWET MI TO W GŁOWIE. ŻE TEŻ O TYM POMYŚLAŁaŚ! ? Żadnego zawodu nie wyszydzam i z nikogo nie kpię. Pokazuję jedynie fakty. Szanuję każdą ludzką pracę.

      Usuń
    4. Dodam jeszcze,że chcę aby również moje stanowisko i zdanie szanowano. Bo to,że żyję w swoim kraju i borykam się z wieloma absurdalnymi przepisami i niekiedy z okrutną wręcz rzeczywistością, że jeżdżę po drogach z fatalną nawierzchnią, że to i tamto... - nie upoważnia nikogo do traktowania mnie jako obywatelki Europy gorszej kategorii, naśmiewania się z mojego gustu, zwyczajów, tradycji itp. A tak, niestety, czasami się dzieje. Dalej, nie sztuka zwiać z tonącego okrętu, ale sztuka utrzymać go na powierzchni i dopłynąć do brzegu. Dlatego pracuję dla mojego kraju i pragnę, aby rozkwitał. Jako młoda dziewczyna dorabiałam sprzątaniem klatek schodowych. Nie wstydzę się tego. Zastanawia mnie tylko,dlaczego sprzątanie w Polsce nie jest dla jednych pracą godną podjęcia, a sprzątanie w Niemczech wręcz pożądaną. Tego nie rozumiem. Ale nie muszę wszystkiego rozumieć. Szanuję decyzje życiowe ludzi i nie mnie oceniać, gdyż nie wiem, co w życiu może mnie jeszcze spotkać. Rozmawiać jednak można, nieprawdaż? Serdecznie całuję Was Dziewczyny i nie czujcie urazy. Ludzie są różni. Emigranci również.

      Usuń
    5. Nie rozumiesz? To Ci odpowiem.
      Niemiecki pracodawca traktuje sprzataczke jak czlowieka, polski natomiast jak niewolnika. Zreszta nie tylko sprzataczki sa traktowane niegodnie, a kazdy sprzeciw kwitowany uwaga, ze jesli sie nie podoba, tysiace czekaja na to miejsce. Dlatego wlasnie ludzie chetniej sprzataja za granica.
      O jakim Ty zwiewaniu z tonacego okretu piszesz? Piszesz z pozycji osoby sytej, majacej prace. Postaw sie w sytuacji rodzin od lat bezrobotnych, ktore sie zadluzaja, by moc wyjechac. Nie na wczasy, jak Ty, ale za chlebem.

      Usuń
    6. A angielski pracodawca w 90% przypadków traktuje jakiegokolwiek polskiego pracownika jak śmiecia - veni, vidi, niestety...

      Usuń
    7. Aniu!
      "Niemiecki pracodawca traktuje sprzataczke jak czlowieka, polski natomiast jak niewolnika." - poosługujesz się stereotypami. O tym , jak ktoś kogo traktuje zależy od tego, jakim jest człowiekiem. Podłych pracodawców jest mniejszosć. Tyle samo można znaleźć takiw w Niemczech. Osobiście słyszałam o takim traktowaniu Polaków ,że aż włos się na głowie jeży łacznie z " wyp...., jak ci się nie podoba" . Faktycznie to jest wyjątkowy szacunek pracodawcy do pracownika. Ludzie chętniej sprzątają za granicą, bo mają złudny przelicznik, przeliczają na złotówki. Tam pracują w Polsce kupują i mogą szpanować, że ich stać. I bardzo dobrze, niechaj pracują , gdzie chcą, kupują , gdzie chcą , tylko niech się nie wywyższają i Polaków w kraju mieszkających nie poniżają w taki lub inny sposób.
      "Postaw sie w sytuacji rodzin od lat bezrobotnych, ktore sie zadluzaja, by moc wyjechac. Nie na wczasy, jak Ty, ale za chlebem." - znowu stereotyp. Takich emgrantów to raczej nikły procent. Większośc w POlsce nie umierała z głidu, ale chce się szybko dorobić, zdobyćtzw. dobra materialne. Chcą sobie po prostu ułatwić życie. Ich sprawa, nie mnie oceniac. Fakt jest faktem.Opiszę rozmowę z jedną z tatkich osób.

      Tonący okręt to nasza Ojczyzna , która wymaga pracy i wsparcia. Jeśli wszyscy wyjedziemy, to kto zostanie? - ot, takie na koniec retoryczno - patriotyczne pytanie. Serdeczności Aneczko. Mam nadzieję,że jak sobie tak dyskutujemy, to nie zaważy na naszych kontaktach?

      Usuń
    8. Pozwólcie, że się dopiszę pod tą wymianą zdań. Osobiście nie widzę drugiego dna w tym, co napisała DD, po co doszukiwać się podtekstów? Ze smutkiem czytam zwłaszcza ostatni akapit komentarza Anny Marii. Moja emigracja nie jest zarobkowa (wyjechałam za Mężem), lecz wiem z własnego doświadczenia, że utrzymanie dobrej pracy w Polsce oraz ogólnie zadowalającego poziomu życia to nie jest bułka z masłem. Można to robić na różne sposoby, sporo jest kombinatorstwa i postaw w stylu „jak zarobić, byle się nie narobić” - ale moim zdaniem niesprawiedliwe jest zwracanie się z takim komentarzem do DD, o której wiemy z Jej bloga, że pracę ma niełatwą, bardzo odpowiedzialną, wykonuje ją rzetelnie, choć gratyfikacja finansowa w polskiej oświacie nie zwala z nóg. Takie będą Rzeczpospolite, jak jej młodzieży chowanie, tymczasem wielu wspaniałych pedagogów wyjeżdża z kraju właśnie z powodu zarobków (i innych z oświatą związanych). DD nie i za to należy się Jej szacunek.
      ___________________

      Wybacz, Dorotko, wiem, że nie potrzebujesz adwokatów, ale zależało mi, aby wyrazić w tym miejscu własną opinię.

      Usuń
    9. Dzięki N za wsparcie. Ale my tutaj tak sobie przyjacielsko gwarzymy. Wszak punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Serdeczności.

      Usuń
    10. Wiem, wiem :) Anię Marię znam od dawna na tym blogu, podoba mi się, że jesteście szczere w Waszych rozmowach i że Wasz - oraz z innymi Twoimi Czytelnikami - kontakt trwa pomimo nierzadkiej różnicy zdań. Po prostu czułam potrzebę wypowiedzenia się w tym konkretnym miejscu. Pozdrawiam.

      Usuń
    11. różnica w zarobkach - w kraju za sprzątanie zarobi 1000 zł a za granicą 1000 euro

      Usuń
    12. Klarko, w obydwu przypadkach zbyt mało aby utrzymać dom 120 metrów kwadratowych lub większych. Bierz poprawkę na koszty utrzymania. Zarabiać za granicą a żyć w Polsce to co innego. Mam wrażenie, że wkrótce się te różnice wyrównają, tylko czy to poprawi sytuację sprzątaczki? E.

      Usuń
    13. Ano... prawda. Tylko tam też życie inaczej kosztuje. Zarabiać tam, a żyć u nas. To się dopiero opłaca.

      Usuń
    14. Może i stereotyp z tymi co "na ojczyzny łono" wracają żeby kupić tańszą wódkę i kiełbasy. Jak ktoś nie wierzy niech zerknie do sklepów zwłaszcza w małych miastach i na peryferiach dużych - czyli stamtąd skąd najwięcej jest emigracji zarobkowej - te sklepy nawet zainwestowały w sprzęt do pakowania próżniowego wędlin, serów, chleba itp! Bo jest tak jak Dorota pisze.
      Zreasumujmy to nie stereotyp to statystyka!

      Usuń
    15. Ja widać, nie tylko ja mam takie spostrzeżenia, które nie są wymysłem bujnej wyobraźni.

      Usuń
  8. Dobra księgowa nie musi wyjeżdżać z Polski, bo ma bardzo dobre zarobki.
    Też mam rodzinę w Stanach , znajomych we Francji i podobnie, jak w przypadku Twojej rodziny mają nieciekawe zajęcia i wielu chciałoby wrócić, tylko ich połówki i dzieci nie chcą.
    Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w Polsce założyć firmę. Jej prowadzenie też nie jest proste, łatwe, wymaga poświęcenia i ciężkiej pracy.
    W Polsce jestem u siebie, w każdej chwili mogę zająć się rodzina, która wymaga pomocy..
    Nie umiałabym żyć na obczyźnie ze świadomością, że moi rodzice pozostawieni są sami sobie....
    Tutaj też można żyć, tylko trzeba mieć pomysł na to życie, zakasać rękawy i ciężko, ale konsekwentnie realizować swoje zamierzenia.
    Pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasmi i dla dobrych księgowych brakuje pracy, ale są inne zajęcia. Chcieć, to znaczy móc.

      Usuń
  9. Dorotko wielu utrzymuje się tam dzięki wsparciu rodzin w Polsce i ich "kiełbachom". Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Co do pracy sprzątaczki, którą w Polsce księgowa przyjąć nie chce a za granicą i owszem wynika z możliwości. Niskie ubezpieczenie i możliwość kombinacji z podatkiem oraz łatwość w otworzeniu firmy stwarzają możliwość dla sprzątaczki ze stażem księgowej...
    Wierz mi Dorotko, też wolałabym nie opuszczać Polski ale państwo nie robi nic z wysokimi ZUS-mi, podatki płacimy ogromne i z pracą ciężko...
    To przykre że tyle osób szuka domu z dala od domu, ale wychodzi na to, że polskie bociany wygania sam gospodarz!!!!
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo przykra prawda. Dlatego coś musimy zrobić w tym naszym kraju, aby ten zaklęty krąg przerwać!

      Usuń
    2. Coś??
      Dorotko, rząd krzyczy, że nam się wspaniale żyję, że tak wiele zawdzięczamy Unii?
      Wiesz komu się żyje ?
      Urzędnikom w placówkach rządowych!
      Płacimy tak ogromne podatki i zabrano nam prawo korzystania z ulg!
      Tam już po roku otrzymujesz dotacje- dlatego ludzie nie wracają!
      Wybraliśmy rząd, który krzyczy, że Brytyjzycy pragną się pozbyć Polaków- co jest totalną bzdurą. To nie jest sposób na zatrzymanie tej odpływajacej fali!
      Wystarczy nie zabierać Polakom co im się należy!

      Pozdrawiam Dorotko

      Usuń
    3. Widocznie mamy taki rząd na jaki zasłużyliśmy. Przeciez sami nasze władze wybieramy. Sia! płakać się chce. Po prostu płakać się chce!

      Usuń
    4. Najgorsze Dorotko, że wybieramy, dajemy i sporą pensję, prestiż, a oni własny naród traktują, jak bandę baranów.

      Usuń
    5. I to mnie wkurza! Doprowadza do szału.

      Usuń
  10. maskakropka212 maja 2014 20:18

    Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. W Polsce, z braku lepszych możliwości, wiele osób pracuje poniżej swoich możliwości - podobnie jak za granicą. Tyle tylko, że tu powodem jest bezrobocie, a tam najczęściej słaba znajomośc języka i fakt bycia emigrantem (bo dobra praca jest przede wszystkim dla swoich). W Polsce znam np. Ukrainki - lakarkę i nauczycielkę, które pracują jako opiekunka do dzieci i sprzątaczka - widać taki los emigrantów.
    Niewielu rzeczy w życiu jestem pewna, ale jedno wiem - nie wyjadę z kraju. Może kupię dom na wsi tuż za granicą, bo tam taniej, i mogę sobie za tę granicę rowerem pojechać, ale nie wyobrażam sobie, że sprzedam to, co mam,wezmę tobołek na plecy i pojadę do "raju". Rozumiem, że ktoś może mieć inne priorytety, inny system wartości i wygoda, dobre zarobki bardzo się dla niego liczą, ale to nie moja bajka. Wolę "ubogo, ale chędogo" i u siebie.Żeby mnie nikt nie traktował jak obywatela drugiej kategorii, żeby mi nikt nie powiedział, że zabieram mu pracę, żebym nie musiała tęsknić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Żeby mnie nikt nie traktował jak obywatela drugiej kategorii" - i tutaj dotknęłaś sedna mojej osobistej bolączki - POLSKA DUMA I GODNOŚĆ.Ale to moje podejście, moje odczucie. Jeśli komuś na tym nie zależy - jego sprawa, Tylko niech nie próbuje traktować mnie w moim własnym kraju z góry i niech ne próbuje się wywyższać, bowiem wyciągam wówczas pazury i po łapach. Niestety - doświadczam bardzo często takich sytuacji. Serdeczności

      Usuń
  11. "Sia", trafiła w sedno!
    Radziłabym, niektórym krytykantom zamilknąć. Dorota ma rację i tyle. W Polsce być sprzątaczką to fuj, za granicą przeciwnie?
    Podajcie mi swoje adresy to Wam młoteczki powysyłam. Nie , nie obrażam z Was nikogo, jak Wy nie obraziliście Doroty.
    To na tyle, bo mnie szlag trafi.
    Pa:)

    OdpowiedzUsuń
  12. O rany julek, ominęło mnie, przegapiłam, lecę czytać!!!

    Ja właśnie wracam do Polski po ponad 8 latach...

    OdpowiedzUsuń
  13. Poczytałam wpisy i komentarze. Osobiście na emigrację wyjechałam z jedną myślą: że wrócę do Polski, jak już mnie będzie stać na dom i trochę ziemi. Cel osiagnęłam, wracam w tym roku bo życie w obcym kraju to nie dla mnie - zresztą nie jestem nastawiona na dobra materialne jak nowszy samochód czy nowszy telefon - ja nawet nie mam wody bieżącej :DDD

    OdpowiedzUsuń
  14. Kilka lat pracowałem w UE,ale zatęskniło mi się za:"www.youtube.com/watch?v=IsUxZC9dUgo"
    Narody słowiańskie powinny zorganizować swój festiwal,bo Eurowizja jest wielką manipulacją.
    Regulamin ma napisany drobnym druczkiem,tak żeby nikt go nie przeczytał.
    "www.youtube.com/watch?v=j-DSpG67M84"
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj, bardzo trudnego tematu sie podjelas. Nic tu nie jest jednowymiarowe anie czarno-biale. Po pierwsze, jest wielu ludzi, ktorzy wcale nie wyjezdzaja, bo musza (np. nie moga znalezc pracy w kraju). Sama do takich naleze i mam wielu takich znajomych. Swiat sie zglobalizowal, sa mozliwosci zwiedzenia wielu zakatkow swiata i poznania innych kultur, pracujac i zarabiajac jednoczesnie. Dlaczego nie skorzystac z tej okazji? Ja tez przywoze sobie z odwiedzin w kraju sporo jedzenia - rowniez chleba, bo nigdzie nie spotkalam drugiego takiego dobrego a nie dlatego, ze mnie za granica nie stac na kupienie sobie bohenka. Na pewno jest ciezko za granica - obca ziemia, obce zwyczaje, obcy jezyk i tesknota za ojczyzna. Czasem wracajac do kraju i rozmawiajac z ludzmi (na szczescie nie z najblizsza rodzina) mam wrazenie, ze nie mam z kim o takich problemach porozmawiac i nie spotykam sie ze zrozumieniem, a raczej nastawieniem "jak chcialas tak masz", wiec lepiej przyjac poze typu "wszystko jest cudownie". Idac za tym tokiem rozumowania, wszyscy mamy tak jak chcielismy. Nie widze powodu, zeby dzielic sie na tych wyjezdzajacych i zostajacych. Wszyscy jestesmy Polakami - nigdy nie wyparlam sie skad jestem i uwazam, ze godnie reprezentuje swoj kraj. Mysle ze takiego typu emigranci robia wiecej dla promocji Polski niz np. taka Eurowizja. Szanuje Twoje zdanie i doswiadczenie, ale to juz drugi z rzedu Twoj post bazujacy na uogolnianiu i stereotypach. Rodacy w kraju tez nie zawsze przynosza chlube naszej Ojczyznie, ale to co zle zwykle bardziej rzuca sie w oczy niz dobro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. B, To wszystko prawda. Ludzie są różni: od fantastyczny do obrzydliwie podłych i to w każdym narodzie i w kazdym kraju. Pisząc o emigrantach takich doświadczeń nabrałam w większości. Takie są moje obserwacje, chociaż nie chcę ani oceniać, ani rozliczać. Nie moja to sprawa. Każdy powinien żyć wedle własnego scenariusza i tam, gdzie chce. Więc nie mnie rozliczać. Jednakże zaobserowałam pewne zjawiska i to o nich głównie napisałam. Czy to stereotyp? W jakimś stopniu na pewno tak i na pewno nie dotyczy wszystkich. Ale pewne postawy występują, sama ich doświadczyłam - dlatego napisałam mając cichą nadzieję,że wasze liczne wypowiedzi zatrą nieprzyjemne doświadczenia i sprawią,że moja wizja będzie zupełnie inna, szersza, pełniejsza. Serdeczności.

      Usuń
    2. to ja dla oslody dodam, ze moja Vicki ur.2004 w Niemczech pisze , mowi, spiewa i czyta po polsku...- bez zadnych szkol- to ja i moj maz domorosli nauczyciele ksztalcimy nasza Mysz...♥♥♥

      Usuń
    3. Kocham Cię cube-home! Bo dzieci mojego kuzynowstwa ( nie wszystkie) niestety nie znaja polskiego jezyka. Nad czy bardzo ubowlewam.

      Usuń
    4. Moze jeszcze sie naucza kiedys. Zdarzylo mi sie uczyc jezyka polskiego grupke Amerykanow polskiego pochodzenia (np. dziadkowie byli Polakami) - bardzo to cieszy, ze sa ludzie, ktorzy chca wiecej stycznosci, ze swoimi korzeniami:) Do tego jednak trzeba dojrzec czasem.

      Usuń
  16. Po raz n-ty wciskam okienko, by napisać Ci komentarz, pod tym lub poprzednim postem. Nie wiem, czy warto jest przekonywać kogoś, kto ma tak wyrobione zdanie o polskiej emigracji, kto za granicą nigdy nie żył, a swoje wnioski wyciąga na podstawie swoich obserwacji znajomych przebywających w Polsce na wakacjach.
    DD, spróbuj porzucić swój schemat myślowy, wykształcony przez polskie media i znajomych. Spójrz na Polaków za granicą z szerszej perspektywy. Myślę, że potrafisz to zrobić, jesteś wykształconą, inteligentną kobietą, wspaniałą nauczycielką. Proszę Cię, spróbuj podejść do poniższych zdań bez uprzedzeń.
    Mieszkając w Norwegii, w każdym (powtarzam: w każdym) urzędzie i instytucji, w której byłam, spotkałam pracujących Polaków na różnych stanowiskach. Gdybym uparła się załatwiać wszystko po polsku, nie miałabym z tym żadnego problemu. W różnych miejscach, do których trafiałam, pracowali Polacy - inżynierowie, lekarze, adwokaci, nauczyciele, księgowi, tłumacze, kucharze, muzycy, artyści. Oni tam przyjechali i robili to samo, co w Polsce. Po jakimś czasie, gdy się zorientowałam, że tak jest, gdziekolwiek nie byłam, pytałam, czy wśród nich jest ktoś z Polski. Był. Niektórzy Norwegowie nawet nauczyli się już trochę języka polskiego.
    Nie wiem, czy tak jest też w Irlandii, ale dotychczasowe moje doświadczenia wskazują, że niewiele mniej. Nawet jak ktoś zaczyna od sprzątaczki czy zmywaka, a zna lub nauczy się języka, ma kwalifikacje i zawód, chce pracować w swoim zawodzie, ma trochę ambicji, to osiągnięcie takiego samego, albo wyższego statusu społecznego jest kwestią czasu.
    To w Polsce panuje przekonanie, że jak ktoś zna 2 lub 3 języki obce, to należy mu się lepsza praca. Znajomość języków obcych to norma, nie wyróżnik. Z umiejętnościami językowymi, to za granicami Polski dzieci kończą szkołę. W Norwegii np. po angielsku mówi każdy, naprawdę każdy. Od dzieci po staruszków.
    Moja praca, umiejętności, wykształcenie i kompetencje wszędzie spotykają się z szacunkiem, a nawet podziwem. I zdumieniem, że w Polsce z takim CV nie mogłam znaleźć pracy.

    Droga DD, nie wierz, we wszystko, co słyszysz. Za granicą nie ma kilku milionów zmywaków i posad dla sprzątaczek, żeby wystarczyło dla wszystkich emigrujących.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie moge uwierzyc ze osoba wyksztalcona, za jaka sie uwazasz, plecie takie bzdury.
      Bezmyslnie powtarzasz stereotypy, cos co gdzies tam uslyszalas, zaobserwowalas na podstawie malej grupy znajomych ci ludzi.
      No coz.., masz pecha ze masz rakich a nie innych znajomych i rodzine.
      Nie daje ci to prawa do oceny polskiej emigracji, bo nie masz o niej pojecia moja droga.

      Usuń
    2. Nie tu gdzie trzeba umiescilam komentarz, przepraszam.
      To nie do Ciebie Rozo, z Toba zgadzam sie calkowicie:)

      Usuń
    3. Różo!
      "DD, spróbuj porzucić swój schemat myślowy, wykształcony przez polskie media i znajomych. Spójrz na Polaków za granicą z szerszej perspektywy." - zamierzam spojrzeć szerzej, stąd ten post. Najwięcej wiem o emigrantach z Niemiec i Wysp Brytyjskich. Cieszę się,że w innych karajach jest inaczej. Nie pisałam o milionach ,a le o grupie znanych mi ludzi.

      Usuń
    4. toya
      Napisałaś ( domyślam się,że to było bezpośrednio do mnie) "Nie moge uwierzyc ze osoba wyksztalcona, za jaka sie uwazasz, plecie takie bzdury.
      Bezmyslnie powtarzasz stereotypy, cos co gdzies tam uslyszalas, zaobserwowalas na podstawie malej grupy znajomych ci ludzi. " - mam wrażenie,że nie zrozumiałaś mojego tekstu. Wyjaśniam w nim skąd się wzięły moje poglądy. Nikogo nie posądzam i nie oceniam. Tyś mnie za to surowo oceniła, wręcz nawet zaatakowała. Ale cieszę się, że zabrałaś głos w dyskusji. Każdy pogląd jest cenny. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    5. ...ale w Niemczech tez nie jest tak jak piszesz..., jest podobnie jak w opisanej powyzej Norwegii. Post poprostu powinien miec inny tytul- moze cos w stylu "ZYCIE MOICH ZNAJOMYCH NA EMIGRACJI"... W Niemczech pracuja polscy lekarze, inzynierowie, cale mnostwo innych zawodow- takze pracownicy fizyczni np. budowlancy, ogrodnicy, sprzedawcy, poprostu jak wszedzie na swiecie... Nie tylko sprzataczki i opiekunowie osob starszych (absolutnie nie ujmujac tym ciezkim pracom). Pozdrawiam a.

      Usuń
    6. Pewnie masz rację. Tytuł zupełnie nietrafiony. Ale nie będę go już zmieniać. Poszło w eter.

      Usuń
  17. DD musze ogarnac ten twoj post, bo poprzeplatalas mnostwo watkow, z jednymi sie zgadzam i na rekach bym cie nosila za to, ze tak myslisz ( np. to o mlodziezy howaniu, o pracy dla Ojczyzny na miejscu, i o trudzie jaki Polacy podejmuja zostajac w kraju a nie wyjezdzajac ), ale z drugiej strony faktycznie popelnilas mnostwo sterotypow i zaszufladkowalas nasza emigracje na zmywaki - to jest wypaczony nieprawdziwy obraz, posluchaj ludzi piszacych zza Ojczyzny..,.
    Tez do nich naleze, pracuje od poczatku w swoim zawodzie , wykorzystuje moje studia ekonomiczne i mam odpowiednia do tego prace....
    Ta rzesza tysiecy , milionow emigrantow to taki sam przekroj zawodowy i spoleczny, jak w Polsce, taki sam przekroj charakterow, dobrych i zlych, chamskich i podlych, oraz szlachetnych i uczciwych. Tacy jestesmy wszedzie - tacy sami.
    Pozdrawiam Gina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Gino
      Napisałaś: "zaszufladkowalas nasza emigracje na zmywaki" - nic takiego nie zrobiłam przedstawiłam tylko znane mi fakty osób mi bliskich. Tym razem starałam się nie uogólniać.
      Bardzo się cieszę,że Tobie się udało. Cieszę się,że wyrażasz swój pogląd. Jest da mnie bardzo cenny, gdyż poszerza moją wiedzę. Serdeczności.

      Usuń
  18. 1. Właśnie, opieracie się na krajach (Anglia/Brytania ogólnie, Niemcy, Francja), na krajach, które są blisko Polski, kraje w których emigracja za pracą dotyczy nie tylko Polaków, na krajach wielkich, przemysłowych a wszelakich możliwościach wzbogacenia się lub popadnięcia w skrajne tarapaty ... a tu swiat ma tyle innych państw... jeszcze bardziej zróżnicowanych kulturowo i gospodarczo.
    2. Mówicie o emigracji tzw socjalnej, wykorzystującejróżnice poziomów życia i macie na myśli dawniej tzw. Gastarbeiterów a emigranci emigrują też z innych powodów.
    3. Integracja z nową kulturą uzależniona jest od planów długości pobytu. Jeśli ktoś chce tylko zarobić to wystarcza mu praca rutynowa, taka, która pozwala na powroty do rodziny choćby raz na miesiąc ... sam żyje oszczędnie na miejscu ale w swoim kraju sobie pozwala na więcej. 'Szpanowanie' jest odreagowaniem trudów :).
    4. Rok, trzy, pięć na wyjeździe choćby ciągle w pracy to dalej 'turystyka' a nie osadnictwo do końca życia.
    5. Emigrant nigdy nie wie w 100% jak postąpi w decydującym momencie: zostanie czy wróci :) (wiem to z własnego doświadczenia - życie to ciągły proces, podjęte decyzje często wymagają ustępstw).
    6. Aby o emigracji mówić, powinno się samemu tego doświadczyć, bo uogólnienia to tylko pewien kierunek, pomija całą różnorodność tak jak przeciętna w statystyce. Uogólnienie mówi więc tyle co nic :)
    A opowiadania innych zależą od słuchacza - sprawę zna tylko sam opowiadający ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, jakże cenny to głos w dyskusji. Serdecznie dziękuję. Słusznie zauwżyłeś "sprawę zna tylko sam opowiadający" i jest to wycinek ogromnej rzeczywistości. Jeszcze raz serdecznie dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń
    2. To ja też dziękuję, że blog jest otwarty, nie boisz się innego spojrzenia, nie dzielisz komentarzy na znajomych i innych (w tym też anonimów).
      Powinnam dodać jeszcze punkt
      7. Emigracja sama w sobie nie ma nic złego, emigranci poprzez swoje obserwacje (opowiadania: koloryzowane czy stragizowane, nie wnikam) powodują, że pozostali w kraju, poprzez nich poznają inne zakątki świata, inne wartości itp. Nie muszą zmieniać własnych postaw ale powinni przyjąć do wiadomości, że istnieją również inne wartości.
      8. Emigrant z kolei jest tym przysłowiowym 'ambasadorem' swojego kraju na świecie.
      9. Człowiek ma prawo do wyboru miejsca zamieszkania i życia (w europejskim rozumieniu prawa)
      10. Pozdrowienia dla pani Róży! od "pani z Finlandii" (przepraszam DD za prywatę pozdrowieniową).

      Usuń
    3. "Emigracja sama w sobie nie ma nic złego, emigranci poprzez swoje obserwacje (opowiadania: koloryzowane czy stragizowane, nie wnikam) powodują, że pozostali w kraju, poprzez nich poznają inne zakątki świata, inne wartości itp. Nie muszą zmieniać własnych postaw ale powinni przyjąć do wiadomości, że istnieją również inne wartości." - AMEN
      To jest przepiękne podsumowanie całego tematu. Serdeczności.
      A jak tam Finladia? Mam nadzieję,że jakaś relacja będzie?

      Usuń
    4. Przykro mi DD, relacji nie będzie, nie prowadzę bloga, a że czasem wyrażę swoje zdanie na jakiś temat ... emigracja oduczyła mnie narzekania, pomstowania, usprawiedliwiania się obiektywnymi okolicznościami i zwalania winy na innych ... emigracja otworzyła mi oczy za zawiść, zazdrość... emigracja utwierdziła mnie w tym jak ważne są związki rodzinne, przyjacielskie, koleżeńskie... emigracja umocniła mnie w świadomości wolności słowa ... pracuję w pocie czoła nad tym abym była bardziej tolerancyjną. Ament.
      Serdeczności :)

      Usuń
  19. DD doskonale zrozumialam twoj tekst,
    i chcialabym ci zwrocic uwage ze wypowiadasz sie na temat o ktorym nie masz pojecia. Wnioski wyciagniete na podstawie rozmow z kilkoma osobami, to za malo zeby wiedziec jak wyglada zycie na emigracji.
    Gdybys wiedziala nie dziwilabys, np ze ze ksiegowa woli pracowac jako sprzataczka. Nie wiem jak jest w Niemczech ale w Uk za najnizsza krajowa mozna calkiem godnie zyc.
    Znajomisc jezykow obcych, o ile nie jest poparte uprawnieniami do wykonywania jakiegos zawodu ( tlumacz, nauczyciel itd) absolutnie nie robi na nikim wrazenia.
    Zatem nawet na podatawie tych kilku znajomych przypadkow wysuwasz mylne wnioski.
    Przepraszam jesli to co pisze brzmi jak atak, ale gotuje sie we mnie jak slysze takie bzdury. I nie dlatego ze czuje sie urazona. Pracuje za granica w szanowanym zawodzie, na wakacje wole jezdzic do Hiszpani niz do Polski,
    kielbasy ani chleba nie woze i nie zamierzam wracac do Polski.
    Rowniez pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęściara! Zatem powodzenia życzę! I wyluzuj! Szkoda dobrej energii.

      Usuń
  20. Moja przyjaciółka od ponad 20 lat mieszka w Niemczech, wyjechała po studiach. Pracowała jako sprzątaczka i nie chciała wracać do domu. Wyszła za mąż za Polaka, ale szybko się rozwiodła, została sama z dwójką dzieci. Żyła na socjalu. Z malutkimi (chorymi) dziećmi. Nie chciała wracać. Potem kiedy dzieci podrosły, zmieniła zawód, skończyła kurs masażu, kurs kosmetyczny. Pracuje. Myśli już o własnej firmie. I ciągle nie chce wracać. Dziwiłam się wiele razy. Ale kiedy byłam u niej, rozumiałam, bo mnie wtedy też jakoś nie chciało się wracać do kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. Mnie ciekawi dlaczego? Dlaczego nie chciałó się wracać? Tyle osób już się wypowiedziało, a ja w dalszym ciągu czegoś nie rozumiem. Widocznie jakąś barierę stworzyłam.

      Usuń
    2. Na twoje pytanie dlaczego, odpowiedziałam na swoim blogu. Mam nadzieję, że trochę pomogłam ci zrozumieć to zjawisko.

      Usuń
    3. Ślicznie dziękuję, Różo!

      Usuń
    4. DD i Różo a znacie to?
      Jasiu wrócił ze szkoły lekko rozdrażniony i skarży się mamie: Wczoraj nauczycielka mówiła, że 5+5=10. A dzisiaj mówi, że 7+3=10. No, i w co ja mam teraz wierzyć!?

      Usuń
    5. Księgowa Ci prawdę powie. Niby wszyscy piszemy o tym samym, ale nie chcemy przyznać racji drugiej stronie. Rzecz w tym, że DD pisze o sytuacji, jaką władza zgotowała nam Polakom, zmuszając tym samym do poszukiwań pracy w innych częściach globu ziemskiego. Tam stwarza się warunki socjalne, pieniądze idą za ludźi pracującymi. Mimo, że częśc naszych rodaków żyje z socjalu z pewnośćią mają wyższy standard niż w Polsce. W Londynie wielu Polaków się kształci i otrzymują po latach lepszą pracę. Grunt to czytać siebie wzajemnie a nie udowadniać własnej elokwencji...
      Tak jak pieszesz
      5+5=10. A 7+3=10
      eksperyment-przemijania.blog.onet.pl

      Usuń
  21. to tyle razy widziałaś, jakie u mnie były wojny gdy ruszałam ten temat i mimo tego chciało Ci się?;)))

    OdpowiedzUsuń
  22. Dobry post i jest w nim dużo prawdy, prawdy może subiektywnej, ale prawdy. Od znajomych pracujących w Anglii i Irlandii wiem, że jest różnie, potwierdza się nie tylko to o czym tu czytam, bo opisywane są jeszcze bardziej skrajne opcje. Znam osoby, które są właścicielami dużych firm, i znam kloszardów (Francja), którzy nie przyznają się do bycia Polakiem, i wolą umrzeć na bruku w biedzie i nędzy, niż wrócić do Polski - bo się tego po prostu wstydzą. Nie można z tego wyciągać żadnych wniosków i generalizować tych sytuacji, bo każda jest inna. Każdy jest kowalem swojego losu, nawet jeżeli nie ma młota i kowadła, bo los jest bezwzględny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale trzeba rozmawiać, mówić , naświetlać, prostować - rozwijać swoje horyzonty myślowe. Trzeba być otwartym na różne tematy. Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Warto znać zdanie innych. Serdeczności.

      Usuń
  23. "Koleżanka mojej córki skończyła dwa fakultety, biegle posługuje się czterema językami , we Francji przez trzy lata na zmywaku pracowała, teraz awansowała na kelnerkę. " - nie od dziś wiadomo że Polska dostarcza najlepiej wykształconych ludzi do pracy na zmywaku z całego świata.
    Pytania do pewnej młodej idiotki
    - kuzyneczko po jaką cholerę ci ta filologia skoro i tak zamierzasz wyjechać do Rajchu?
    - no ty chyba głupi jesteś, przecież trzeba mieć studia, bez studiów jest się nikim!
    - na zmywaku i tak będziesz nikim...
    - ty chory jesteś, idź się lecz człowieku!!!
    (w oryginale było jeszcze rzucanie mięsem)

    Pytanie do ludzi z MENdy - czy wy durne ministerialne pały tego nie widzicie że wykształcenie które fundujecie naszym dzieciom nie ma większej wartości?!!!
    Ta dziewczyna powinna skończyć szkołę średnią o profilu zawodowym, za to z poszerzeniem języka i dodatkowymi lekcjami na temat prawa unijnego, przepisów wspólnotowych itp. I tak było by taniej niż fundowanie jej filologii niemieckiej, bo zaiste nie po to wyjechała by studiować w oryginale Schillera czy Goethego!
    Tylko że ministerialne młotki tego tekstu i tak nie przeczytają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ makroman, pewnie w tych 'raj-chach' to najpierw trzeba się oczyścić/wypłukać/zdezynfekować z marzeń bycia 'kimś' po studiach (niektórych) w innym kraju. Dlatego zaczyna się na 'zmywakach'. Kończy też... bycie kimś :)

      Ale dyskusja na poziomie, nie jakieś piekło (onetowe). DD jak Ty to robisz? Zostawiasz tylko ciekawe głosy a resztę moderujesz czy jak?

      Usuń
    2. Zostawiam głosy każdego, kto ma zamiar coś powiedzieć na ten temat. PO prostu zaglądają do mnie WSPANIALI LUDZIE, za co jestem im wdzięczna.

      Usuń
  24. Poruszyłaś trudny temat.
    Mój były mąż pracował pięć lat w Hiszpanii, ale ja nie zdecydowałam się na emigracje. Szanuje ludzi którzy postanowili zmienić kraj, ale irytuje mnie, kiedy słyszę samą krytykę. Tak jakby w Polsce nie było nic godnego uwagi. Do przychodni w której pracuję, bardzo często przyjeżdżają mieszkający w Norwegii, Hiszpanii i Niemczech na badania. Bo podobno tu są lepsi i tańsi lekarze. Skoro lepsi są w Polsce, to chyba nie do końca gdzieś tam jest tak dobrze. Skoro tam się dba o człowieka, a tu nie. Nie lubię takich skrajności tam jest pięknie tutaj be i na odwrót :-)
    W swoim życiu spotkałam się z ludźmi takimi o jakich piszesz. Zabierali wszystko co mogli z Polski. Pracowali na zmywakach.
    Męża rodzina, od wielu lat mieszka w Kanadzie, ona jest pielęgniarką i pracuje w zawodzie. On również. Polskę odwiedzają rzadko i nie robią zakupów na "wynos". Jaki wniosek? Wydaje mi się, że to wszystko zależy od ludzi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I od tego, jak w życiu im się poszczęści.

      Usuń
  25. Po nitce do kłębka - zaczęłam od Iwony, potem czytałam Różę aż wróciłam do "korzeni" (ale przez komentarze nie przebrnęłam). Wiele w tym prawdy co piszesz ale to jak zawsze tylko część prawdy. Są tacy co pracują i żyją za granicą i pracują zgodnie z wykształceniem oraz kwalifikacjami są tacy co tutaj mieli różne fakultety a tam zasuwają na zmywaku - jest i tak i tak. Nie należy uogólniać. Są ludzie na poziomie i są "buraki" które tutaj odgrywają wielkopańskie zachowania a tam biedują i są tacy co zawsze zachowują się jak należy, dlatego uogólnianie nie powinno mieć miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uogólnianie zawsze było, jest i będzie.Każdy patrzy na świat swoim subiektywnym okiem. Od tego nie uciekniemy, ale możemy przyjąć do wiadomości różne spojrzenia.Serdeczności.

      Usuń
  26. Ale wrzawe wywołałaś! O całej awanturze dowiedzialam się z posta u Rózy i moja reakcja jest juz troche po niewczasie:) Wiesz, myślę, że każdy przypadek jest inny. ja znam polaków, o ktorych pisałaś, ale znam też innych. Sama jestem emigrantką, która pojechała za mężem, nigdy się nie zmieniła, i w koncu doszła do czego chciała. Myslę, że jak w Polsce ktoś był zakompleksionym dupkiem, to emigracja powiększy tylko i zwielokrotni te kompleksy, a jak ktos był soba, to taki zostanie. Myslę, że wiel osób o ktorych piszesz nie podjęłoby pracy sprzątaczki w Polsce nie dlatego, ze wstyd, ale dlatego, ze po prostu jest o wiele mnie płatna niz za granica. Buziaczki lecę spać.

    OdpowiedzUsuń
  27. Witam Emigrowac warto chocby dlatego aby na wlasnej skorze przekonac sie jak to jest naprawde byc emigrantem i wtopic sie w tamtejsza kulture dostosowac sie do nowych warunkow itd.Problem w tym, ze nie kazdy jest stworzony aby pokonac zawilosci emigracji .Tutaj klania sie rowniez psychologia czlowieka i o tym warto pamietac idac za chlebem i nie tylko.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.