Jestem w takim biegu,że giną mi dni po drodze. A ponoć nauczyciele tak niewiele godzin pracują.
Środa faktycznie była ciężka. Po 8 godzinach w pracy wróciłam z bólem głowy. Szybki obiad i krótki ( piętnastominutowy) reset - czyli drzemka. Pomogło. Mogłam zabrać się do pracy. Przez kilka godzin przeglądałam literaturę dziecięcą. Szukałam tekstu dla mojego ucznia na konkurs. Znalazłam. Mogłam przejść do kolejnego punktu na liście. Przygotować 23 dyplomy dla zespołów kolędniczych. Z tym poszło dość szybko - około godziny i zrobione. Odhaczyłam.
Zabrałam się za....
Przeżywam posuchę twórczą. Od dwóch lat nie napisałam żadnego scenariusza. A czas goni. Obiecałam dzieciakom,że w piątek na kółku teatralnym rozdam im role. Usiadłam do pisania i nic! Pustka.
Zaczęłam szperać w starych plikach i....
O matko kochana! Natknęłam się na mój własny secanriusz napisany z 8 lat temu. Tego przedstawienia nigdy nie wystawiłam. Scenariusz dopracowany pod każdym szczegółem. Byłam w szoku,że to ja coś tak dobrego mogłam stworzyć. Ulżyło. Wydrukowałam i....
I zabrałam się do przesłuchiwania płyt w celu wyboru muzyki do tegoż przedstawienia. Mam bardzo bogatą płytotekę. Wyszukiwanie skończyłam około północy. Wybrane utwory zgrałam do folderu. Teraz czekają na cięcie i łączenie, ale to kolejna, bardzo czasochłonna praca. Najważniejszy był scenariusz.
W czawrtek od rana do 14: 30 byłam na konkursie recytatorskim z uczennicą. Konkurs rangi wojewódzkiej zakończony dla nas sukcesem. Szybki obiad i powrót do szkoły, zespół samokształceniowy - szkolenie. Było całkiem sympatycznie. Do domu wróciłam około 18:30. Mąż drzemał, a ja....
Ja usiadłam do komputera. Wybrany dla ucznia tekst ( rozdział książki) musiałam przepisać. Dziecko powinno otrzymać go w piątek. To już ostatni dzwonek. Inaczej nie zdąży się go nauczyć na pamięć, a o pracy nad interpretacją -nie wspomnę. Napisałam. Skończyłam około 21 i szybciutko musiałam jechać po Kasię - miała wrócić z wycieczki.
Piątek rozpoczął się od tekstów kompetencji. Nie był to dobry czas na tego typu sprawdzian. Dzieci są rozkojarzone. Przeżywają swój poniedziałkowy występ kolędniczy. Ale cóż. Jak mus, to mus. Jakoś tam napisały. Potem próba kolędników, następnie koło teatralne. Rozdałam role.
Dzieciaki szczęśliwe.
Wróciłam do domu. Szybki obiad i... I zabrałam się do sprawdzania tych testów ( z polskiego i matematyki). Muszę jeszcze opracować wyniki wszystkich klas trzecich. W tym roku mnie ta fucha przypadła. Na szczęście nie mam danych, więc mogłam zająć się tym, co lubię najbardziej, moim blogiem.
Jestem tutaj na krótko, bo mój dom woła o sprzątanie. Zatem zaraz znikam.
Następny tydzień zapowiada się również ciekawie i pracowicie.
***
A teraz...
Chcę rozliczać się z czterdziestu godzin pracy tygodniowo.
Chcę, aby społeczeństwo dokładnie wiedziało, na czym poza budynkiem szkolnym polega praca nauczyciela.
Właściwie, to chcę być w szkole od 7:00 do 15:00. Chcę mieć stanowisko do pracy i odpowiednie narzędzia oraz materiały. Chcę wszystko , co związane z moją pracą, wykonywać w szkole na sprzęcie szkolnym, a nie na swoim. Jeśli czegoś nie zrobię do piętnastej, będzie musiało poczekać do dnia następnego, tak jak to się dzieje w urzędach.
Chcę,aby za nadgodziny nieedukacyjne powyżej owych czterdziestu mi zapłacono!
No!
To sobie pogadałam. Tyle mojego! A teraz do sprzątania!
to ja się pochwalę, co my jako rodzice zrobiliśmy dla naszych dzieci na dzień dziecka - przez cały rok szkolny przygotowywaliśmy przedstawienie "Śpiąca królewna" i w dniu 1 czerwca nasze dzieci oraz reszta przedszkola (bo to było jeszcze jak Młody i Młoda byli w przedszkolu) przyjechały do miejscowego domu kultury, gdzie wystąpiliśmy dla nich w super kostiumach, z podkładem muzycznym, grając jak zawodowcy (podobno ;). Dostaliśmy owację na stojąco, a wzruszenie było ogromne! A ja oczywiście grałam złą czarownicę, która wbiega na scenę i krzyczy "hola, hola, zapomnieliście o mnie!!!!" ::)))
OdpowiedzUsuńSuper! Wspomnienia pozostaną i dzieciom, i rodzicom!
Usuń"Ponoć nauczyciele tak niewiele godzin pracują. Ponoć... to takie inwektywy sprawiają, że tacy pasjonaci jak Ty czują się niedowartościowani. Można stracić serce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Można. Ale to nie tylko ja. Jest nas wielu, wielu , wielu.... O nas się nie mówi, nie pisze, nie wspomina
UsuńSą tacy, co pracują dużo więcej niż 40, ale znam też tych drugich, niestety.
OdpowiedzUsuńA Ciebie przyjęłabym z chęcią do mojej szkoły, lubię nauczycieli twórczych i aktywnych. Kto jak kto, ale nauczyciel dobry musi być z pasją! Pozdrawiam i życzę wydłużenia doby! Mnie też ciągle mało tego czasu, a tyle mam planów...
Oj, nie chce się ta doba wydłużyć. Uparta jakaś!
UsuńNo... To sobie pogadałaś. I to by było na tyle.
OdpowiedzUsuńA pogadałam sobie! Tyle mojego!
UsuńTylko że, niestety, TYLKO tyle. Czy ktoś słucha głosu nauczycieli?
UsuńNawet związki zawodowe są tylko po to, żeby kolaborować z rządem.
UsuńNikt nie słucha. WŁADZA WIE LEPIEJ. MEDIA WIEDZĄ LEPIEJ. Wiedzą to, co wygodnie jest wiedzieć. Mówią to, co wygodne w danej chwlili dla nich. A związki.... hm....
UsuńCo do scenariusza, to najtrudniej o koncepcję i pierwszą kwestię, potem wszystko pójdzie jak z płatka. Do tej pory co jakiś czas czytam mój scenariusz pewnego przedstawienia, które wystawiałam z uczniami na rozpoczęcie Tygodnia Szkoły.
OdpowiedzUsuńGdyby tylko trzeba było napisać scenariusz i przygotować uczniów do gry, ale przecież należy omówić z dziećmi kostiumy i wymyślić dekorację. Potem wiele godzin prób.
Tylko ktoś, kto nie był nigdy nauczycielem albo nie miał w rodzinie nauczyciela, myśli, że nauczyciel "odwala" swoje lekcje i w domu leży "na dowolnie wybranym boku"
Pozdrawiam..
Zależy jakiego scenariusza. Przed laty wydałam swoją pierwszą książkę. Wówczas myślałam,że każdy scenariusz przedstawienia powstanie na pstryknięcie palacmi. Okazało się,że człowiek wypala się nawet twórczo. Niestety!
UsuńSama nie jestem nauczycielka, nie mam takowych w rodzinie, jednak wiem, co to za praca i ze nie jest to 8 godzin dziennie, a przy zaangazowaniu nauczyciela, doba to za malo.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cie, Dorota, jak Ty to wszystko ogarniasz???
Nie wiem. Ale . im więcej się dzieje, tym łatwiej ze wszystkim sobie radzę. Taki jestem ewenement, który czasami lubi ponarzekać wbrew sobie.
UsuńIntensywne życie u Ciebie, nie martw się dłużej zachowasz młodość :)
OdpowiedzUsuńJuż ktoś mimkiedys powiedział,że skoro ciągle jestem w biegu, to nawet śmierć mnie nie dogoni.
UsuńNAuczyciele nie pracują wiele ..,.,... ostatnio kiermasz świąteczny, dzień otwarty dla rodziców, konferencja, inwentaryzacja ..... padam na nos i nie potrafię wypocząć. NIech nikt mi nie mówi o godzinach pracy nauczycieli..... trzeba się było uczyć i popróbować tego rozkosznego chleba!
OdpowiedzUsuńAle o tym się nie mówi publicznie, nie pisze. Media milczą. Społeczeństwo nie wie.To się przecież samo robi.
UsuńO , biedni, biedni nauczyciele... Moja córka też tak pracuje więc coś o tym wiem. Ja pracuję w urzę dzie niestety. Praca jest niby od 07 do 15. Niby...toboły z papierami noszę do domu i siedzę i liczę i rozkładam na czynniki pierwsze żeby potem zebrać do kupy.nie pamietam wolnego długiego weekendu, spokojnego urlopu,świąt, a ostatnio przespanej całej nocy bo od 3-4 tej leżę i czekam czy to już pora wstać by zabrać się do roboty.Córka mówi ,że mi wpółczuje więc nie sądźmy zbyt pochopnie..bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.Pracuję i 23, 24, 27, 30, 31 grudnia a pani?
OdpowiedzUsuńCóż... są urzędy i urzędy. Wiem cos o tym. Sama mam w domu urzędnika.
UsuńJa mam nauczycielkę w rodzinie więc wiem. Owszem, w szkole jest 18 godzin, ale pozostaje masę pracy w domu. I pewnie tony papierologii, pisanie sylabusów i innych dysdymałów i cały las ściętych na papier drzewek. Ale przecież nauczyciele tak mało pracują.... ech skoro mnie się nóż w kieszeni otwiera to co mówić o Tobie?
OdpowiedzUsuńA ja uczę się akceptować. Cieżko mi to idzie.... Tyle mojego,że sobie pogadam.
UsuńMoje scenariusze gdzieś się pozapodziewały... A było ich naprawdę sporo! Przez kilka lat swoim zasłużonym ,,aktorom'' dawałam na koniec podstawówki książeczkę z tekstami swoich przedstawień (gdzie byłam ,,sterem, żeglarzem, okrętem'' - od reżyserii po scenografię, kostiumy, dźwięk itp.). Niestety, jako że szewc bez butów chodzi, sama książeczki nie posiadam! A córka też zawieruszyła egzemplarz... Na emeryturze niemoc twórcza dopadła mnie mocno, już chyba nie ta głowa... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAch...znam dobrze to uczucie...
Usuń"Chcę, aby społeczeństwo dokładnie wiedziało, na czym poza budynkiem szkolnym polega praca nauczyciela." - społeczeństwo wie tyle ile zobaczy w TV a tam zobaczy dokładnie to co jest wygodne dla władzy - jak rzad chce współpracy z ZNP to pod niebo wynosi się trud nauczycielskiej pracy, jak chce obciąć coś z karty nauczyciela to od razu "pracują po cztery godziny dziennie, mają dwa miesiące wakacji i jeszcze im źle"...
OdpowiedzUsuńPrawda. Prawdą jest też to, iż tym sposobem tną gałąź na której siedzą.
UsuńTak mi się coś kojarzy, że był taki pomysł aby nauczyciele prowadzili dzienniki i zapisywali to co robią. Teraz o tym jakoś cicho?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Krainy Loch Ness :-)
Bo wyszło,że sporo nadgodzin by mieli.
UsuńJa jestem pełna podziwu dla Ciebie :) Tyle w Tobie energii, checi,a parca przeciez ciężka i tak naparwdę nie normowana, bo nie kończy się po wyjściu z budynku szkolnego. Cieszą się, że są tacy nauczyciele jak Ty. Nie tylko z doświadczeniem, ale wciaż twórczy - po mimo okreswoego marazmu. Daltego, jak słyszę, ze nauczyciele nic nie robią i jeszcze mają zbyt dużo wolnego, w dodatku płatnie, to mnie cholera bierze.
OdpowiedzUsuńPraca nauczyciela oddanego swojej profesji, to droga przez wyrzeczenia...
OdpowiedzUsuńDzieciaki mają sporo szczęscia natrafiając na Ciebie, szlifuj te kamyczki i cierpliwości Ci życzę :)
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Dziękuję.
UsuńTrzeba kochać swoją pracę, żeby tyle serca w nią wkładać...Dzieci maja szczęście...
OdpowiedzUsuńLubię to co robię. Dziękuję.
UsuńOlbrzymia armia nauczycieli (urzędy, kuratoria, resorty: oświaty, sprawiedliwości, MSWiA, sportu, itp.) nie ma nic wspólnego z nauczaniem, a jednak ... Dlatego ja bym wolał, aby to jakoś uporządkować, tak aby zawód nauczyciela wrócił na przynależne mu miejsce.
OdpowiedzUsuńTylko obawiam się, że porządkowanie w wykonaniu naszej najjaśniej panującej, nieomylnej władzy z nową panią minister edukacji zakończyć się może jeszcze większym chaosem.
Usuń...wiem ile godzin pochłania praca nauczyciela, liczbowych i tych nadliczbowych, moja Ciocia była nauczycielką...ciągle w książkach, ciągle w zeszytach, ciągle nad biurkiem...dodam, że uczyła j. polskiego klasy I-III...była - jak Ty ambitna! Z powołania też:)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się jakoś!
Serdeczności:)
Ano... Wychodzę z założenia, że jeśli już coś robić, to dobrze.
UsuńOj, tak... Też czasem chciałabym pracować przepisowe 40 godzin... Tylko, że ja jestem nocny marek i kiedy inni śpią snem sprawiedliwego, ja nadmiernie eksploatuję mój prywatny sprzęt w celach służbowych ;D Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńA zatem mamy podobnie...
UsuńA ja Cie posluchalam...
OdpowiedzUsuńDobrze, ze juz prawie niedziela i szkoda, bo za chwile przecie z znow poniedzialek /smiech/!!!
Serdecznosci
Judyta
I tak w kółko! hi, hi, hi
Usuń" Tydzień drapie się w przedziałek: no a gdzie jest poniedziałek?"