Wczoraj wyruszyłam z moimi uczniami na zajęcia w terenie. Takie zajęcia są o wiele więcej warte niż sucha nauka w klasie. Bardzo często wychodzimy, a właściwie wyjeżdżamy.
Nasza szkoła leży na obrzeżach miasta, zatem wszędzie mamy daleko i trzeba dojechać.
Ministerstwo Edukacji wręcz zaleca i zachęca nauczycieli do korzystania z takiej formy nauczania. I słusznie. Szkoda tylko,że nie wspomina ani słowem, kto ma za te wyjścia i zalecane wyjazdy płacić.
Oczywiście płacą rodzice i nauczyciel z własnej kieszeni, np. za bilet MZK. Ponadto w przepisach wyraźnie jest napisane,że "– 1 opiekun na 15 uczniów – wtedy, gdy korzysta się ze środków komunikacji miejskiej,"
Szkoła powinna zabezpieczyć opiekę w trakcie takich wyjść. Moja klasa liczy 25 uczniów,pracuję z maluchami, zatem powinnam otrzymać wsparcie drugiego opiekuna.
Hm...
Oczywiście z pomocą przychodzą rodzice, ale.... Zawsze znajdzie się jakieś ale! Co ma zrobić nauczyciel, jeśli w jego klasie wszyscy rodzice pracują zawodowo? U mnie jest taka właśnie sytuacja ( niepracujące matki są na macierzyńskim, albo w zaawansowanej ciąży) . W końcu to szkoła ma zapewnić opiekę i bezpieczeństwo dziecku.
Ponoć szkoły są przygotowane na przyjęcie sześciolatków....
Ale nie o tym dzisiaj będzie.
Wczoraj wybrałam się z moimi dziewięciolatkami na zajęcia w terenie. Do miejsca docelowego trzeba było dojechać autobusem miejskim. Wsiedliśmy do autobusu. Wcześniej dzieci zostały pouczone na temat zachowania się.
Autobus był pełen starszych ludzi. Dzieciaki po skasowaniu biletu zgromadziły się w jednym miejscu. Wszystko według planu. No, niemal wszystko.
Jedno miejsce siedzące było wolne. Żadne z dzieci nie wpadło na pomysł,żeby je zająć ( mamy swoje ustalenia) oprócz Olusia.
Oluś jest nowy w naszej klasie, przy tym jest niezmiernie żywy.
Szybko wypatrzył owo miejsce i niczym pchełka przepchnął się między kolegami. Już miał posadzić swoją dupencję, kiedy Krzyś powiedział:
- Co ty stary dziadek jesteś, albo inwalida,że siadać musisz, kiedy my wszyscy stoimy?
Oluś żachnął się i wyprostował. Pragnienie chłopca o posadzeniu swoich czterech liter na wolnym siedzeniu dostrzegła starsza pani siedząca obok.
- Usiądź dziecko sobie, usiądź - powiedziała dobrotliwie.
Już Oluś miał siadać, w końcu pozwolenie otrzymał, kiedy Staś powiedział:
- Co ty! Nasza pani stoi, a ty będziesz siedział?
Te słowa najwyraźniej rozjuszyły starszą panią, bowiem chwyciła chłopca za rękę i siła próbowała posadzić na siedzeniu.
- Siadaj dziecko, co będziesz stać - mówiła. Oluś się bronił. A dzieci przyglądały się całej sytuacji.
Nie wytrzymał starszy jegomość siedzący naprzeciwko.
- Niech pani zostawi chłopca. Słyszała pani , co dzieci powiedziały. Nie wypada,żeby uczeń siedział, a nauczycielka stała.
I stało się!
Kobieta nabrała powietrza i niemal wykrzyczała:
- Nauczycielka jest w pracy, musi stać i dzieci pilnować, a.... - nie zdążyła dokończyć.
Najpierw swoja pogadankę na temat wychowywania młodego pokolenia wygłosił ów jegomość kończąc słowami:
- Dzieci trzeba uczyć szacunku od małego. Potem jest już za późno.
Następnie włączyli się inni pasażerowie wrzucając owej pani to i owo... Kobieta najchętniej pod ziemię by się zapadła.
Oluś cichaczem oddalił się od owego miejsca i wmieszał się w grupkę. Wstyd mu było, iż stał się prowodyrem kłótni w autobusie.
Stałam i obserwowałam bieg wydarzeń.
Wreszcie autobus zatrzymał się. Wysiadająca pasażerka krzyknęła w kierunku owej babci:
- Te dzieci są mądrzejsze od pani!
Żal mi się zrobiło babinki. Siedziała z nosem przyklejonym do szyby. Takiej reakcji ze strony społeczeństwa zapewne się nie spodziewała.
Hm...
Czasami dorośli bywają wybitnie niedojrzali i jeszcze przekazują to najmłodszym...
OdpowiedzUsuńDziwi mnie opinia wystawiana z taką lekkością innym - pani pewnie nikt jeszcze nie nagrał i nie miała usłyszeć głupoty we własnym wydaniu...
Co do opiekunó na wycieczkach to dobrze, że o tym napisałaś, nasza rzeczywistość poraża totalnym brakiem odpowiedzialności ...
No tak - jesteśmy przygotowani - chyba na kolejny dramat!!!
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Mozesz byc dumna ze swoich dzieciakow, w bardzo elegancki sposob nauczyly nowego ucznia zasad. Niejeden dorosly moglby sie na nich wzorowac. A babinki niech Ci nie bedzie szkoda, jej dzieci rowniez pokazaly, jak nalezy sie zachowywac. Brawo!
OdpowiedzUsuńNie widziałaś jej twarzy...
Usuńmocno frustrująca sytuacja, nie wiem, z jakiego przedmiotu były te zajęcia w teranie ale z zasad współżycia w społeczeństwie i z kultury na pewno.
OdpowiedzUsuńO, tak! Co prawda nieplanowane, ale jakże pożyteczne i kształcące. Dla mnie zresztą też.
UsuńCo za mądre dzieciaki! Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńJa też Aniu! Kocham te dzieciaki i tak mi żal,ze jeszcze tylko siedem miesięcy będziemy razem.
UsuńNie ma stosownej ilości opiekunów, więc nie ma wyjścia - to moja żelazna zasada. W razie wypadku, odpowiada nauczyciel, a konsekwencje mogą być bardzo przykre. Nie ma sensu się narażać dla idei. W mojej szkole nauczyciel dostawał bilet na przejazd w sekretariacie, ale przyznam, że rzadko z tego korzystaliśmy. Co do przejazdu dzieci uważam, że w autobusie czy tramwaju - jeśli jest możliwość - powinny siedzieć, bo to ogranicza możliwość np. przewrócenia się. Dlatego trochę rozumiem tę starszą panią. Ale tylko trochę;) Natomiast dzieci zachowały się wspaniale. Gratuluję:)
OdpowiedzUsuńCóż, autobusami miejskimi głównie podróżują ludzie starsi i zwykle są pełne. A trzecioklasiści to już nie przedszkolaki, potrafią się trzymać i utrzymać równowagę w jadącym pojeździe.
Usuń***
Jeśli jest możliwość... tylko dlaczego miał siedzieć ten jeden akurat?
***
Według nowej reformy, powinny już być w czwartej klasie.
A co do przepisów - to masz całkowitą słuszność.
Tylko....
Widzisz z jednej strony się zaleca, a z drugiej uniemożliwia. To jest myślenie naszej władzy.
Serdeczności.
Masz fajne dzieciaki! A warto się postarać o stażystkę z Urzędu Pracy i wówczas ona może służyć pomocą przy takich wyjściach i wyjazdach, a szkoła za nią nic nie płaci!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, kto ma się starać? Ja, czy szkoła?
UsuńBasiu! Wszyscy nauczyciele pracujący z maluchami powinni mieć nauczyciela wspomagającego. Takie jest moje zdanie.
Ponoć szkoły są przygotowane na przyjęcie sześciolatków.
Cóż... przykro mi!
OdpowiedzUsuńDD wychwalam ciebie wszem i wobec zawsze!!!!!!!!!!!!!!!! od pierwszego dnia naszej znajomości !!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńi nie zaniecham tego czynić .
z centralnej - Gryzmo
Ej, rumienię się!
Usuńno!
UsuńBardzo przyjemnie mi się Twój post czytało. Też w efekcie pewnie by mi się żal pani zrobiło, co nie zmienia faktu, że słoma jej z butów wyszła po pachy. dobre tyle, że zebrawszy baty może wyciągnie naukę z waszej ekskursji.
OdpowiedzUsuńDorotko tak dobrze naumiałaś kultury swoich podpieczonych, że wzięły z Ciebie przykład i naumiały babcię. a dla babci z całej tej historii morał taki, ze "lepiej późno niż wcale" :)
Ciekawa jestem, czy coś do niej dotarło, hi, hi, hi...
Usuńjak to było w dowcipie..usiądź usiądź...bo jak będziesz stary to się nastoisz:)))
OdpowiedzUsuńStarsi ludzi często mają zapędy do pouczania, zwłaszcza nauczycieli w obecności uczniów, mają za nic wszelkie normy bo uważają, że z racji wieku są mądrzejsi i wolno i m wszystko. Sama tego doświadczyłam. Wart takie osoby dość szybko ściągnąć na ziemię
OdpowiedzUsuńUps... doświadczyłam, doświadczyłam. Nie mnie jednak ściągać na ziemię kogokolwiek.
Usuńbo faktycznie z racji wieku, czasami rozumu (w najgorszym razie "mądrości życiowej) ma się więcej - gorzej gdy zamiast tych ostatnich ma się więcej sentymentalizmu.
UsuńAlbo głupoty! Wybacz, ale ta pani obraziła mnie traktują przedmiotowo.
UsuńDzieci masz bardzo mądre:)))a co do starszej pani to myślę że jej zamiary nie były złe:))))nie wiem czemu ale ludzie lubią się awanturować,więc każdy powód jest dobry:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńCóż... ubliżanie nauczycielce, to nie były złe zamiary? Mnie dotknęły jej słowa.
UsuńCzyli nic się nie zmieniło przez ostatnie dwadzieścia lat...:o) Przepisy swoje, a życie swoje...Mnie żal Olusia...Bo ta Paniusia i tak poglądów nie zmieni...:o)
OdpowiedzUsuńNic! Dlatego marzy mi się reforma taka faktyczna. prawdziwa, przemyślana, taka na lepsze.
UsuńCo Ty się reformy czepiasz. 20 lat temu nie było reformy i nauczyciele też jeździli na wycieczki i tez musiało być kilku opiekunów- nie chodzi tu o przepisy ale zdrowy rozsądek i bezpieczeństwo
OdpowiedzUsuńDzieciaków zazdroszczę- świetnie wychowane i posłuszne, rodziców już mniej- u Młodszej w klasie zawsze jest aż za dużo chętnych do opieki na wyjścia-babcie, dziadkowie, rodzice ;)
pozdrawiam
zrodzonaz
Cóż... cieszę się,że rodzice moich uczniów pracują.
UsuńA opiekę w szkole publicznej powinno zapewnić państwo zatrudniają tylu nauczycieli, ilu potrzeba. Napiszę jeszcze o tym.
I tyle!
Jeśli się coś reformuje, to o takich aspektach powinno się pamiętać również! Takie jest moje zdanie. Dzieci mam cudne, rodzice też są w porządku.
Serdeczności
Czepia się - nie czepia, ale w razie czego to prokurator pierwszy na DD usiądzie i wszyscy będziemy jej do pierdla kanapki posyłać. Cokolwiek by się nie stało, winny będzie nauczyciel.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOby nie! Nie straszcie dziewczyny, bo zamknę dzieciaki w szkole i tylko ławki i tablicę oglądać będą!
Usuńtfuuuuuuuuuuuuuuu, przez lewe ramię splunęłam i nie moja wina że drugorodny tam stał . Się wykasowałam samodzielnie
Usuńdygam
DD, ale czy nie tak jest?
UsuńWolę nie myśleć! tfu,,,
UsuńDobrze, że Ty się nie wmieszałaś :) A co do reakcji ludzi - zaskoczyła mnie pozytywnie. Pani starsza najwyraźniej nie przemyślała, a chciała dobrze dla dzieciaka :) A potem, taki Oluś, jakby nauczki i nauki nie dostał, siadałby na prawo i lewo zawsze, i napotkana kiedyś pani starsza nie miałaby miejsca. A Oluś by jej odpowiedział - przecież kazała pani siadać ;)
OdpowiedzUsuńAno...
UsuńMnie też ta cała sytuacja zaskoczyła. Najwidoczniej ludzie zaczynają dostrzegać i klapki z oczu poczęły spadać.
Zapewne gdy znajduje się w odwrotnej sytuacji - ona stoi i nikt młodszy nie pofatyguje się jej zrobić miejsca - wygłasza nauki zupełnie przeciwne.
OdpowiedzUsuńPewnie tak. Już słyszę tekst - to dzisiejsze wychowanie!
UsuńZacznę od tego, że aż dziw bierze, że w Twoim mieście nie ma bezrobotnych matek i młodych babć, które chętnie by pomogły wychowawcy. Jeśli jechałam z uczniami lub harcerzami, mogłam wziąć bilet z sekretariatu (postaw taki wniosek na radzie pedagogicznej), jednak nigdy tego nie robiłam.
OdpowiedzUsuńCo do przemądrzałej pasażerki, to dobrze, że dołożono jej. Już sobie wyobrażam jej dzieci wychowane w taki dziwny sposób.
Pozdrawiam.
W moim mieście jest wiele bezrobotnych matek . Moje miasto, a moja klasa to drobna różnica.
UsuńCieszę się,że rodzice moich uczniów mają pracę, dzięki temu nie obciążają społeczeństwa. W przypadku wyjazdów, dłuższych wycieczek zawsze mogę liczyć na rodziców - biorą urlopy. Ale czy powinni? Oto pytanie. Skoro reformujemy szkołę, to o tym również reformatorzy powinni pomyśleć.
Twoja szkoła była najwyraźniej wzorcowa, bo moja nie wydaje nauczycielom biletów. Wniosek był stawiany - brak pieniędzy!
powiem tak WIELKI SZACUNEK dla Ciebie :)))) bardzo dobrze wychowujesz dzieciaki, tak dobrze, że one same siebie pilnują przed niewłaściwymi zachowaniami. babinki mi nie żal, bo nie miała szacunku dla Ciebie. to, że jesteś w pracy wcale nie znaczy, że przestajesz być człowiekiem!!! reakcja ludzi zaskakująca, bo myślałam, że już nikt tak nie potrafi bronić prawdy :)
OdpowiedzUsuńbuziaki :D
Ciekawa jestem na jak długo tegoż wychowania im wystarczy? Byłam z nich dumna, jestem dumna. Naprawdę fajne dzieciaki!
UsuńJuż myślałam,że dobre wychowanie jest w zaniku. A tu, proszę. Babcia troszkę się zapędziła, ale dzieci wyszły z tej próby zwycięsko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Mam nadzieję,że na długo.
OdpowiedzUsuńWspaniała pani nauczycielka :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDzięki za pozdrowienia
OdpowiedzUsuńUśmiałam się Dorotko. WSPANIAŁE MASZ TE DZIECIAKI. Ale przerażające jest to, jak dorośli (starsi) ludzie są niekonsekwentni - najpierw uczą maluchy, żeby siadali w autobusie, a potem mają pretensje, że młodzież nie ustępuje im miejsca...
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! Serdeczności.
Usuń